Dwa dni później
–
chodź, bo się spóźnimy – ponaglił mnie piłkarz
–
nooo moment! - odpowiedziałam zakładając
kolczyki – możesz mi chociaż powiedzieć z jakiej okazji kazałeś mi wcisnąć się
w sukienkę i szpilki?
–
Niespodzianka – odpowiedział zamykając drzwi od
domu – ale mogę ci zdradzić, że będziesz miło zaskoczona – miałam pustkę w
głowie, co on znowu kombinuje?
–
Daleko jeszcze?
–
Nie wiem – odparł
–
daleko jeszcze?
–
Daleko jeszcze? - powtórzył za mną
–
Cristiano!
–
Daleko jeszcze?
–
Przestań – odparłam
–
ale o co ci chodzi?
–
Już wiesz o co chodzi – powiedziałam krzyżując
ręce na piersi
–
no to daleko czy nie?
–
Jesteś nienormalny – mruknęłam
–
nie tak jak ty – zaśmiał się
–
dziękuje. Zawsze wiesz co powiedzieć kobiecie.
–
Nie jesteś kobietą, tylko krzakiem marihuany –
zaśmiał się, westchnąłem i odwróciłam głowę, patrząc się przez szybę. Poczułam
jego ciepłą rękę na kolanie. Mimowolnie się uśmiechnęłam – jesteśmy prawie na
miejscu – wyjaśnił
–
a gdzie jedziemy? I po co?
–
Mówiłem, że to niespodzianka – mruknął,
podjechał pod jakiś hotel, drzwi otworzył mi boy hotelowy i podał rękę.
Wysiadłam z auta, po chwili dołączył do mnie piłkarz.
–
Co my tu robimy?
–
Idziemy na kolacje – powiedział – mamy
rezerwacje...tędy kwiatuszku – skierowaliśmy nasze kroki w stronę restauracji.
Kelner zaprowadził nas do stolika czteroosobowego. Spojrzałam na niego pytająco
– nic się nie bój. Wszystko będzie w porządku.
–
Cris?
–
Tak kochanie? - zapytał gdy siedzieliśmy obok
siebie
–
kto będzie nam towarzyszyć?
–
Dolores z Pedro – odparł – nie myśl, że podoba
mi się jej decyzja, ale próbuję to zaakceptować. Od czegoś trzeba
zacząć...spotkałem dziś twojego tatę.
–
Kiedy?
–
Jak wyprowadzałem psy przed treningiem. Nawet
odpowiedział mi dzień dobry.
–
Jakiś postęp, do mnie nawet nie dzwonią –
mruknęłam
–
jutro po treningu przyjadę wcześniej i pomyślimy
co z tym możemy zrobić. Może jakoś uda nam się ich przekonać.
–
Wątpię w to -szepnęłam
–
wszystko się ułoży – uśmiechnął się. Kiedy
szliśmy w umówione miejsce, myślałam tylko o tym co powiedział mi piłkarz. Na
prawde mam wierzyć w to, że wszystko się ułoży? Może ma racje? W końcu to moi
rodzice, chcą dla mnie jak najlepiej, chcą żebym była szczęśliwa, ale jak oni
chcą mojego szczęścia, skoro zabronili mi widywać się z moim szczęściem? – Lulu?
Hej, Lulu? Laurencja? – poczułam ciągnięce za rękę
–
przepraszam, mówiłeś coś?
–
Tak, kochanie. To jest Pedro – powiedziała spokojnie
Dolores – a to jest mój syn Cristiano i jego ukochana Laurencja, nasza Lulu –
mężczyzna uśmiechnął się, wyciągnęłam do niego rękę, odwzajemniłam uśmiech, a
on uścisnął moją dłoń
–
Miło nam pana poznać – powiedziałąm spoglądając
na Crisa
–
Oczywiście, jesteśmy zaszczyceni – dodał mój
partner, kiedy skarciłam go wzrokiem dodał – widząc jak szczęsliwa jest moja
mama, to chyba mogę stwierdzić, że jest pan
–
Najcudowniejszy na świecie – dokończyła Dolores
–
Myślałem, że powiesz, że to ja jestem najcudowniejszy
na świecie – zwrócił się do mnie Cristiano, przeglądając kartę z menu
–
A po co miałabym kłamać? – zapytałam nie
odrywając wzroku od karty, jednak kątem oka widziałam jego sciśnięte usta ze
złości – skoro jesteś najwspalnialszym facetem we wszechświecie.
Po złożeniu zamówienia i wymianie paru zdań, zapadła trochę
niezręczna cisza, delikatnie szturchnęłam Crisa, żeby zagaił jakkolwiek
rozmowę, spojrzał się na mnie pytająco, potem wzrok skierował na Dolores i
Pedro, którzy patrzyli sobie głęboko w oczy i wydawało się jakby zapomnieli, że
też uczestniczymy w kolacji – zrób coś – powiedziałam szeptem
- ale co?
- cokolwiek.
- mamo, chciałem ci powiedzieć, że Laurencja była moją
przykrywką. Jestem gejem – oświadczył
- dobrze skarbie – mruknęła – co? Co typowiedziałeś?
- że my też tu jesteśmy.
- wiem skarbie, w sumie to my też chcemy wam coś powiedzieć,
tylko musimy poczekać na jeszcze kogoś. Wiem, że jest to dla ciebie wielki
szok, ale zrozum, chciałabym być szczęśliwa.
- a nie jesteś?
- teraz jestem, mam przy sobie bardzo wyrozumniałego, czułego
i wspaniałego mężczyznę. Pedro jest moim ogromnym wsparciem. Cristiano, zrozum.
Zawsze będę twoją mamą, ale pozwól żebym zaczęła żyć, od śmierci twojego ojca,
przepłakałam każdą noc, zawsze będzie mieć miejsce w moim sercu, tak jak ty,
ale od jakiegoś czasu pojawiło się w nim miejsce dla Pedro. Kochanie nie masz
pięciu lat, jesteś dorosłym i bardzo rozsądnym mężczyzną.
- a ja nigdy nie chciałem, żebyś pomyślał, że zabieram ci
mamę chcę dla niej tego samego co ty.
- chce pan jee szczęścia? – zapytał nieśmiało
- jestem Pedro i wolałbym żebyś mówił mi po imieniu –
uśmiechnął się przyjaźnie, Cristiano odwzajemnił uśmiech. Kolacja minęła w
bardzo przyjaznej atmosferze, Dolores i Pedro opowiadali jak spędzili razem
czas, jak się poznali, wszystko było przeplatane różnymi śmiesznymi sytuacjami.
Późnym wieczorem, zmywałam makijaż, a Cristiano robił pompki przed snem.
- nadal uważasz, że nie powinni się spotykać? – zapytałam
- spotykać się mogą, przecież jej nie zabronię – odparł – ale
uważam, że z resztą powinni się wstrzymać, wiesz co mam na myśli?
- oświeć mnie – odpowiedziałam
- miłość miłoscią, ale odpowiedzialność, to co innego, ślub i
zaręczyny? Osobiście uważam, że trzeba naprawdę się zastanowić, zanim zwiążesz
się z kimś na resztę życia.