piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 18


    W poprzednim rozdziale

  • przestraszyłeś mnie – mruknęłam
  • przepraszam –szepnął mi na ucho. Podniósł mnie w ślubnym stylu, położył na łóżko – dobranoc kwiatuszku – wyszeptał i pocałował gdy zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jak kładzie się obok.
  • Cristiano?
  • Tak kwiatuszku?
  • Zamienisz się stronami? - spytałam odwracając głowę w jego stronę
  • pewnie – odparł. Uniósł pościel, by łatwiej było mi przejść, weszłam na Portugalczyka, głowę położyłam na jego klatce, rękoma oplotłam talię, nogi spoczywały między niego.
  • Wygodnie ci? - spytałam, umieścił pod głową drugą poduszkę, delikatnie mnie objął
  • teraz tak.
  • Możemy zawsze tak spać?
  • Jeśli tylko chcesz....
  • Chcę – szepnęłam i zamknęłam oczy powoli zasypiając.
  •  
    Z perspektywy Cristiano
  •  
    Delikatnie gładziłem jej włosy i plecy. Nie odzywaliśmy się do siebie, po prostu leżeliśmy. Była spokojna miała miarowy oddech, który delikatnie pieścił moją skórę.
  • Laurencja – zacząłem – nie zrozum mnie źle....jesteś dla mnie bardzo ważną ...już raczej nie osobą, ale częścią życia. Jeśli nie przeraża cię dzieląca nas różnica wieku, to byłym w niebie móc nazwać cię swoją dziewczyną, szczęściem, miłością, a może później żoną. Nie wiem jak, dlaczego, po prostu skradłaś moje serce, chociaż nie wiem jak mogłaś je skraść, skoro to ty nim jesteś. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, te w Lizbonie, praktycznie nic się nie zmieniłaś, może poza jednym. Każdego dnia widzę cię piękniejszą i każdego dnia uświadamiam sobie czym jest miłość. To ty jesteś miłością....kocham cię.
  • Cristiano? - mruknęła zaspanym głosem
  • tak kwiatuszku?
  • Przepraszam, mówiłeś coś? Bo zasnęłam i nie wiem czy mi się śniło, czy może coś mówiłeś, chyba że mówisz przez sen – wypowiadając ostatnie słowa zaśmiała się
  • nic nie mówiłem – odparłem
  • serio? Bo masz inny głos.
  • Śpij mała, bo będziesz mieć worki pod oczami.
  • Co? - zdziwiła się
  • po prostu śpij
  • dobranoc misiu – szepnęła
  • dobranoc – pocałowałem ją w głowę i zamknąłem oczy odpływając w krainę Morfeusza.
    Z perspektywy Lulu, południe
  • Cristiano – po raz  kolejny szturchnęłam chłopaka – Cristiano wstawaj!
  • Moment mamo – wymamrotał
  • Cris, obudź się. - do sypialni przydreptał Zibo, wskoczył na łóżko i zaczął lizać Cristiano po twarzy – yhmm...Lulu nie teraz....przestań...Lulcia....dokończymy innym razem....muszę...iść...Lulu ja mam trening
  • no właśnie, masz trening – powiedziałam, otworzył oczy, zrobił dziwną minę – dzień dobry
  • czy...yhmm...to był Zibo?
  • Ehe – przytaknęłam – chcesz kawy?
  • Żartujesz? - spytał
  • ale z kawą, czy...
  • to byłaś ty!
  • Nie, nie mam nawyku lizania ludzi po twarzy, by ich obudzić.
  • O boże – mruknął
  • to ty idź się zdezynfekować, bo ja cię nie pocałuję – wyjaśniłam – zrobię ci kawę.
  • Jak chcesz – wstał i poszedł do łazienki
  • co chcesz na śniadanie?
  • Umiesz zrobić jajecznicę? - spytał wychylając głowę przez drzwi, przytaknęłam – to cudownie – odparł i posłał mi buziaka. Zeszłam na dół, wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Hani.
  • Nie możesz dziś z nami iść? - spytała
  • nie o to chodzi – odparłam - idę z wami, tylko musisz mi pomóc
  • co się dzieje?
  • Z ilu jajek zrobić jajecznicę.
  • Z tylu ilu zjesz. - zaśmiała się
  • ale to nie dla mnie – wyjaśniłam
  • uuu....śniadanko po upojnej nocy?
  • Mów. - warknęłam
  • co robisz? - spytał Cristiano
  • kurwa – szepnęłam – okey, to wyślij mi sms'a o której i gdzie się spotykamy – uśmiechnęłam się do Portugalczyka, który miał na sobie tylko ręcznik – cześć.
  • Obgadujesz mnie? - zaśmiał się
  • nie. Szybko ci poszło.
  • Normalnie – wzruszył ramionami – co ze śniadaniem
  • nie mogłam znaleźć patelni. A poza tym nie wiem z ilu jajek zjesz jajecznice.
  • Rozumiem, tu masz patelnie – wskazał na szafkę i wyciągnął jedną
  • dziękuję – otworzyłam lodówkę – z 10 wystarczy?
  • Co? - zadziwił się
  • jajecznica, z 10 jajek.
  • Ktoś z nami jeszcze je?
  • Nie, no co ty. Tylko dla ciebie. - uśmiechnęłam się
  • Aha
  • jesteś mężczyzną, to więcej zjesz.
  • Wiesz co kwiatuszku? - spytał przytulając się do moich pleców – zjedzmy na mieście.
  • Nie otruję cię.
  • Wiem, ale praktycznie jest pora obiadowa. - obrócił mnie przodem do siebie i schylił
  • o! wiadomość od Hani – posłałam mu uśmiech – z tym obiadem, a właściwie śniadaniem, to jestem z Hanią umówiona na 16, a ty....
  • spokojnie wyrobimy się – mruknął w moje usta
  • to może pójdziesz się ubrać, co? Chyba, że masz zamiar paradować w samym ręczniku.
  • Zaraz – odparł nie odrywając się ode mnie
  • teraz – powiedziałam – też się muszę przebrać.
  • Dlaczego?
  • Mam na sobie tylko twoją koszulkę.
  • I bardzo ładnie wyglądasz – uśmiechnął się – tylko jak podnosisz ręce to widać ci pośladki
  • głupek – mruknęłam i weszłam na górę. Po chwili dołączył do mnie Cristiano, usiadł za mną i przytulił się do moich pleców
  • Co kwiatuszku?
  • Gdzie masz komputer? - spytałam odwracając się do niego
  • po co ci komputer skoro masz mnie?
  • Okey, to podaj mi temperaturę, prędkość wiatru, ciśnienie atmosferyczne i jaka będzie pogoda za kilka godzin, czy będzie burza i padnę ze strachu.
  • Przepraszam, zapomniałem.
  • Nie masz za co. Po prostu dziwnie się chmurzy. Może to chwilowe – wzruszyłam ramionami. Przyniósł już włączony komputer i położył na przeciw mnie
  • idę się ubrać – mruknął całując mnie w głowę. Kiedy wrócił siedziałam na łóżku, czekając na Cristiano – gotowa?
  • Tak – mruknęłam – ale masz tapetę ustawioną
  • ładnie wyszłaś – zaśmiał się
  • tak, jak robiłeś mi wąsy z pałeczek.
  • A ty w tym czasie pakowałaś mi sushi do ust. - odparł – chodź – podał mi rękę i wyszliśmy z domu. Pol godziny później siedzieliśmy w małej restauracji, zamówiliśmy. Rozmowę przerwał nam telefon od taty.
  • Odbierz – ponaglił Portugalczyk
  • cześć tato.
  • Gdzie jesteś?
  • W restauracji, jem obiad.
  • Ze znajomymi?
  • Tak, a dlaczego pytasz?
  • Po prostu, cieszę się że masz towarzystwo. A co dziś będziesz robić
  • tato, co się stało? Nigdy nie zadawałeś mi takich pytań jak mama.
  • Przepraszam, po prostu jesteś sama w obcym państwie, martwię się
  • nie jestem sama. - odparłam patrząc na Cristiano
  • faktycznie jest Hania. - zaśmiał się – bądź grzeczna kocham cię , pa.
  • Cześć – rozłączyłam się
  • kiedy twój tata wraca? - spytał
  • za...3 dni! A mama za 11.
  • a co robi? - spytał – jeśli...
  • jest aktorką teatralną, czasem jest reżyserem.
  • Rozumiem -zjedliśmy, po uregulowaniu rachunku przez Cristiano, wsiedliśmy do samochodu – gdzie mam cię zawieźć?
  • Do Hani – uśmiechnęłam się do niego, zatrzymał się na parkingu pod mieszkaniem mojej przyjaciółki
  • to daj buziaka i zmykaj -przyciągnęłam go do siebie i zatopiłam się w jego słodkich ustach. Na początku całował delikatnie, lecz z każdą chwilą jego pocałunki były coraz bardziej zachłanne – fajny ten buziak
  • masz na zapas – wzruszyłam ramionami i wyszłam. Nie odjechał tylko otworzył okno ze swojej strony i delikatnie wychylił głowę. Podeszłam, pocałowałam go – już nie wrócę. Idę prosto do Hani – oświadczyłam
  • nie wątpię, poczekam aż wejdziesz. - udałam się w stronę wejścia, a Cristiano zawrócił auto – cześć kwiatuszku – krzyknął gdy otworzyłam drzwi
  • pa doniczko – odkrzyknęłam, weszłam po schodach na górę, gdzie czekała już na mnie Hania, przywitałyśmy się i usiadłyśmy przy stole kuchennym ze szklankami schłodzonej lemoniady – o której wychodzimy? - spytałam
  • trening zaczyna się o 16....
  • właściwie to trening zaczyna się o 18, bo o 16 mają jakieś badania i coś tam jeszcze. - wyjaśniłam – jak chcesz to zadzwonię i dowiem się dokładniej
  • nie no co ty. Tadek od wczoraj chodzi jak naładowany, o niczym innym nie mówi. Powiedział, że koniecznie chce zdjęcie chociaż z jednym zawodnikiem.
  • Da się załatwić – zaśmiałam się
  • oczywiście, jeśli wcześniej nie straci przytomności z nadmiaru wrażeń – wyszliśmy z mieszkania po 16, niespełna godzinę później szliśmy w stronę ośrodka treningowego. Po zwiedzeniu pomieszczenia jakim jest łazienka udaliśmy się w stronę murawy, na której mieli ćwiczyć piłkarze, wybiegli w tym samym czasie gdy usiedliśmy na trybunach.
    Z perspektywy Cristiano
  • Trenerze, zostanę dziś na siłowni – powiedziałem
  • dobrze, tylko krzywdy sobie nie zrób – zaśmiał się
  • dlaczego mam zrobić sobie krzywdę?
  • Niby ćwiczysz, a myślisz o niej. - zauważył. Wszedłem do pomieszczenia, w którym ćwiczył Rafa, Fabio, Kaka i Xabi.
  • Czy to, aż tak widać? - spytałem sam siebie
  • widać, widać – mruknął Kaka siadając obok
  • powiedziałem to głośno?
  • Nie, ale wiem co masz na myśli. Nie zrozum mnie źle, ale powinieneś powiedzieć jej co czujesz, czy chcesz byście byli razem, czy to tylko przyjaźń i chwilowe zauroczenie.
  • Właściwie...to my jesteśmy razem. Tak mi się wydaje.
  • No dobrze, a powiedziałeś jej co do niej czujesz?
  • Powiedziałem – mruknąłem
  • i co ona na to? - napiłem się wody i spojrzałem na niego
  • właściwie, to nie wiem.
  • Zwiałeś? Odurzyłeś ją?
  • Nie – przerwałem
  • to co?
  • Kiedy mówiłem, to nie wiedziałem że śpi, obudziła się po wszystkim...dobra. Dzięki, czas wziąć się za trening.
    Z perspektywy Lulu
  • Czy mi się wydaje, czy mój chłopak zaraz zaślini sobie aparat? - spytała Hania
  • Nie widzę Cristiano – mruknęłam
  • ja też, myślisz, że coś mu się stało? - spytał Tadek odwracając się do nas
  • wypluj to! - krzyknęłam
  • spokojnie, może to tylko kontuzja – wtrąciła Hania
  • CO? - spytaliśmy razem
  • żartujesz? - zaczął Tadek
  • właśnie, przecież to mój Cristiano.
  • Jak to twój? - zdziwił się Tadek – w sensie, że ulubiony zawodnik?
  • Coś w tym stylu – odpowiedziała Hania
  • wy się tylko na ciało patrzycie.
  • Widziałeś jego oczy? - spytałam – a poza tym to świetny facet. Przyjacielski i zawsze jest gdy go potrzebujesz. - wyjaśniłam
  • a mówiłaś, że to ja mam manie na jego punkcie.
  • Chodźcie, pójdziemy w stronę siłowni – zaproponowałam - może tam spotkamy jakiegoś piłkarza.
  • Oby, bo nie po to ładowałem trzy pary baterii – zeszliśmy z trybun, gdy przechodziliśmy Marcelo, Sergio i Mesut biegli obok, uśmiechnęłam się i pomachałam im, odmachali, a Marcelo teatralnie posłał mi buziaka. Wszystko widział Tadek, który patrzył na wszystko z niedowierzaniem. Kiedy podeszliśmy do budynku przez oszkloną ścianę zauważyłam Cristiano ćwiczącego na bieżni. Stanęłam do niego przodem i wystawiłam język, zauważył mnie i też pokazał język, zaczęliśmy stroić do siebie różne miny – co robisz? Przecież to Cristiano Ronaldo.
  • Wiem kim jest – mruknęłam. Zszedł z bieżni i machnął do nas ręką i wskazał w jedną stronę – co on robi?
  • Chyba chce byśmy tam poszli. - powiedziałam – chodźcie – gdy byliśmy przy drzwiach, te się otworzyły i wychylił się zza nich Cristiano
  • a ty do kogo? - zwrócił się do mnie
  • do doniczki – powiedziałam, na co uniósł jedną brew – odsuń się, chcę wejść
  • za buziaka -wyszczerzył się
  • dziś limit wyczerpałeś.
  • Kwiatuszku?
  • Co?
  • a temu – wskazał głową na Tadka – co się stało? – spojrzałam na chłopaka, który patrzył na Cristiano z niedowierzaniem.
  • To jest Tadek, chłopak Hani.
  • Cześć, jestem Cristiano – podał mu rękę
  • to wy się znacie? - spytał
  • oczywiście.
  • Załatw mi autograf! - krzyknął na tyle głośno, że zleciała się reszta piłkarzy, którzy ćwiczyli na siłowni.
  • Myślę, że.....
  • LULCIA! - przerwał mi Marcelo – przyszłaś mnie odwiedzić? Prawda?
  • Oczywiście – zaśmiałam się
  • pięknie wyglądasz – pochwalił mój strój – zawsze pięknie wyglądasz
  • nie pozwalaj sobie – zagroził Portugalczyk
  • w przeciwieństwie do ciebie Marcelo powiedział, że ładnie wyglądam.
  • Dlaczego oni cię znają? - spytał Tadek – kim oni właściwie dla ciebie są?
  • Panowie – zaczął Kaka – uspokójcie się. Cześć jestem Kaka, to jest Rafa, Fabio, Marcelo, a tam idą Karim, Mesut, Iker, Sergio...
  • ale ja was znam. Hania, gdzie jest mój plakat?
  • Bo ja wiem, pewnie zostawiłeś w domu – wzruszyła ramionami.
  • Co? to jak ja dos...
  • spokojnie – przerwałam mu – Cristiano?
  • Co?
  • kultury buraku – szturchnął go Marcelo – to dziewczyna, a na dodatek Lulcia. Co możemy dla ciebie zrobić?
  • Załatwisz jakiś duży plakat, czy coś w tym stylu, byście mogli się podpisać?
  • To może koszulka? - spytał Kaka
  • to może jedno i drugie? - zaproponował Fabio
  • a ja mam lepszy pomysł – wtrącił CR – po treningu pomyślimy, jedź ze znajomymi a ja coś przygotuję i ci przywiozę.
  • Super.
  • A zdjęcia?
  • FOTA GRUPOWA! - krzyknęłam, piłkarze bez słowa ustawili się wokół moich przyjaciół. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu Hani i Tadka. Chłopak przez całą drogę nie odezwał się do nas słowem dopiero w domu kiedy usiedliśmy przy stole zadał mi pytanie.
  • Właściwie to kim jest dla ciebie Ronaldo? I reszta?
  • Marcelo to mój przyjaciel, reszta to znajomi – wyjaśniłam
  • a Ronaldo? - spytał
  • powiedz mu – szepnęła – nie powie nikomu
  • przecież wiem.
  • Najwyżej zemdleje – wzruszyła ramionami
  • Cristiano i ja....jesteśmy razem – odpowiedziałam
  • co? w sensie....że...ty i on...to...yhmmm
  • jesteśmy parą.
  • O cholera – westchnął – i ja się dopiero teraz dowiedziałem?
  • Nie przeginaj – syknęła Hania
  • dobra – podniósł ręce w geście obronnym – idę do chłopaków. Cześć
  • tylko....Tadek! - krzyknęła za nim Hania
  • wiem, pominę związek Lulu. - Tadek wyszedł, a my spędziłyśmy wieczór na rozmowie, gdy wyszłam z budynku zauważyłam samochód Cristiano, wyjęłam z kieszeni telefon, nie dzwonił, wsiadłam do środka
  • długo czekasz?
  • Nie, jakiś kwadrans – uśmiechnął się – w bagażniku mam gadżety dla twojego znajomego.
  • To pójdę zanieść
  • pójdziemy – poprawił. Wysiedliśmy z samochodu, na schodach spotkaliśmy Tadka, który tym razem nie zaniemówił. Gdy przejeżdżaliśmy obok mojego domu, Cristiano nagle się zatrzymał
  • co jest?
  • Światło – mruknął
  • do cholery, Cristiano co się dzieje?
  • Światło pali się w salonie – mruknął
  • myślisz, że to Karol – spytałam szeptem
  • nie bój się, jestem przy tobie
  • Cristiano, nie znasz go to psychopata....delikatnie mówiąc
  • chodź – wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę drzwi, cały czas trzymałam Cristiano za rękę i szłam za nim, drzwi były otwarte, weszliśmy do środka, w salonie włączony był telewizor – Cristiano, proszę wyjdźmy stąd – szepnęłam wtulając się w jego plecy
  • nie ma opcji – odparł
  • Laurencja? - usłyszałam znajomy głos – co on tu robi?



Ubranie Lulu
 


kto to będzie?
Cristiano, wiesz?
 
Pewnie Prezes już się domyśla.
W środę Malinowa Mamba Naughty Girl i Mesut
a za tydzień 19.Coś mi się wydaje, że 20 rozdział nie będzie tym ostatnim...
do zobaczenia:)
 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 17


O 19 swoją obecnością zaszczycili nas Marcelo i Mesut. Otworzyłam im w mokrych włosach.

    • problem z włosami? - spytał Mesut na dzień dobry
    • tak jakby.
    • Chodź na górę, pomogę ci.
    • Co? - zdziwiłam się
    • mam spore doświadczenie - uśmiechnął się
    • będę w kuchni – mruknął Marcelo
  • co masz na myśli, mówiąc że masz doświadczenie.
  • Mam trzy młodsze siostry, moja mama nie potrafi zrobić zwykłego warkocza, więc jak byłem na wakacjach u dziadków, to nauczyłem się czesać. - zaśmiał się – nawet mówiłem, że jak nie wyjdzie mi z piłką, to będę fryzjerem. Nie śmiej się. Kaka dla przykładu robi świetny makijaż
  • wy tak na poważnie – zdziwiłam się
  • no tak.
  • Żartujesz, Kaka robi makijaże?
  • Tak, ostatnio popisał się przed ślubem siostry Cristiano.
  • A co się stało? - spytałam
  • makijażystka zrobiła jej niezłą wiochę na twarzy – zarechotał Marcelo
  • co zrobiła?
  • Nie ważne, wyglądała jakby cała drużyna malowała ją jednocześnie i każdy upodobał sobie inny kolor, twierdząc, że ten będzie najlepszy. Chciała odwołać ślub, ale do akcji wkroczył Kaka i uratował ślub, panne młodą i makijażystkę od zagłady.
  • A uwierz, Mes serio dobrze czesze. - dodał Brazylijczyk
  • To pokaż co potrafisz – podałam chłopakowi szczotkę
  • Marcelo! - krzyknął Niemiec
  • co?
  • chodź, będziesz moim asystentem.
  • Serio? - spytał zaskoczony
  • tak, serio.
  • ZAWSZE O TYM MARZYŁEM! - krzyknął
  • mogę wiedzieć, co tu się dzieje? - spytał Cristiano
  • gdzie byłeś?
  • Na dole, jakoś alkohol musi się schłodzić, co? To jak? Ktoś mi wytłumaczy, dlaczego Marcelo klęczy przed Mesutem, który ma twoją szczotkę w ręku i dlaczego masz mokre włosy?
  • Ja – Marcelo wskazał na siebie – będę asystentem Mesuta
  • ja – Mesut wskazał na siebie – będę fryzjerem Lulu
  • a ja – wskazałam na siebie – będę czesana przez Mesuta i jego asystenta Marcelo – Cristiano nie odpowiedział, tylko zamrugał kilka razy i podrapał się po głowie
  • to ja – wskazał na siebie – wyłożę jedzenie do misek. - w trójkę weszliśmy na górę, Mesut kazał nam wejść do pokoju, a sam poszedł do łazienki, nie wiem której, ale kilka tu jest. Wrócił z suszarką, prostownicą, szczotkami i innymi pierdołami.
  • Skąd to wziąłeś? - spytałam
  • pamiętaj, że Cristiano ma mamę i dwie siostry. Dolores i Katia to moje klientki, kiedy są w Madrycie. Myślę, że Cristiano powinien wygospodarować i mi gabinet bym mógł czesać. Oooo.....taaak...
  • Mesut?
  • Co? wyrwałaś mnie z zamyśleń.
  • Wydaje mi się, że w takim tempie to do północy nie zdążymy – mruknął Marcelo.
  • Spokojnie. - mruknął, spryskał mi czymś włosy, rozczesał, do jednej ręki wziął szczotkę do modelowania, w drugą suszarkę, Marcelo stał naprzeciw mnie i robił śmieszne miny – lakier
  • jaki klakier? Ten ze Smerfów? Kot Gargamela? Przy okazji świetna bajka, ostatnio widziałem odcinek, w którym Smerfy zabrali Gargamela do jakiejś kopalni, bo tam było złoto, ale okazało się, że to było fałszywe złoto, w sensie, że kamienie pomalowane złotą farbą, a pewnie zastanawiacie się dlaczego Gargamelowi potrzebne było złoto? - wymieniliśmy spojrzenia – bo miał problemy finansowe! Przyszedł do niego, taki facet taki teraźniejszy kormolik.
  • Kto? - spytaliśmy jednocześnie
  • kormolik. Wynosi telewizory i komputery z domu. Widziałem w telewizji.
  • Chyba komornik.
  • No przecież mówię – zaśmiał się
  • mówiłem lakier, a nie klakier. LAKIER! - zaczął Mesut
  • będziesz coś malować? - zdziwił się
  • co?
  • przecież lakierem maluje się paznokcie, nie?
  • Chodziło mi o ten, co masz w łapie!
  • Ach ten! - krzyknął i chciał spryskać moje włosy, ale spryskał sobie twarz – to jest niebezpieczne! Nie pozwolę, byś zrobił Lulci krzywdę! Nie zgadzam się! - podbiegł do okna, otworzył je i wyrzucił lakier.
  • AŁA! KOGO POJEBAŁO? - usłyszeliśmy z dołu krzyk, podbiegłam z Mesutem do okna – CZY JUŻ NIE MOGĘ, WE WŁASNYM DOMU WYJŚĆ NA WŁASNE PODWÓRKO, BY NIE ZOSTAĆ ZAATAKOWANYM, PRZEZ....PRZEZ TO? - spojrzał na butelkę i również psiknął sobie w oczy
  • BOLI? - krzyknęłam
  • NIE, ŁASKOCZE!
  • NIE RUSZAJ SIĘ!- krzyknęłam i zbiegłam na dół, po drodze zgarnęłam krople do oczu i zmoczoną chusteczkę, podeszłam do Portugalczyka, stanęłam na palcach, podpierając się o jego klatkę i delikatnie przemyłam mu oczy, które były tak zaciśnięte, że miał ledwo widoczne rzęsy. - otwórz – szepnęłam, zamrugał i po chwili ukazały mi się czekoladowe tęczówki Cristiano – znowu oczy, co? - zaśmiałam się
  • mój prywatny lekarz, podoba mi sie, chociaż wolałbym cię w trochę innej odsłonie i bez udziału publiczności – mruknął
  • nie przesadzaj.
  • No co? Nie można pomarzyć?
  • Można.
  • Sama widzisz. A wracając do mojego prywatnego lekarza, to niedługo mam urodziny i ...
  • urodziny masz w lutym – przerwałam mu
  • skąd wiesz?
  • Sprawdziłam – uśmiechnęłam się
  • ciekawe gdzie – zadrwił
  • W Wikipedii ośle. Schyl się.
  • Co to? - wskazał na małą buteleczkę
  • krople do oczu. - wyjaśniłam
  • skąd je masz?
  • Z torebki. Zawsze mam je przy sobie. - zakropiłam oczy Portugalczyka – lepiej?
  • Niezupełnie. - mruknął – ale możesz temu zaradzić
  • w jaki sposób?
  • Słodki buziak i jestem w stu procentach wyleczony.
  • Psiknąłeś sobie w oczy, a nie usta – odparłam i weszłam do domu. - dokończ swoje dzieło – zwróciłam się do Mesuta. Niespełna pięć minut później, zakrył mi oczy i zaprowadził do lustra.
  • Proszę, jak ci się podoba?
  • O kurde, serio masz talent.
  • Dziękuję – uśmiechnął się
  • No Lulcia, teraz ubierz to – podał mi jakąś sukienkę
  • skąd ją masz? - zdziwiłam się patrząc na wzorzystą i falbaniastą kreację.
  • Nie podoba ci się? Zobacz jaka fajna – ubrał ową rzecz na siebie
  • Marcelo, czy ty do reszty zgłupiałeś? - spytał Cris wchodząc do pokoju
  • nie, dlaczego. Prezentuję Lulu sukienkę, którą dla niej wybrałem.
  • To koszula nocna mojej mamy – odparł, na co z Mesutem wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Wiesz co Marcelo, raczej zostanę przy swoich ubraniach. - odparłam – i tobie radzę to samo. - o 20 zaczęli schodzić się piłkarze. Kiedy wszyscy byli w komplecie, do salonu wparował Sergio przebrany za torreadora. Na jego widok, większość się zakrztusiła, a biedny Fabio spadł z krzesła.
  • Cisza! - krzyknął – Marcelo, włącz muzykę.
  • Czekaj, tylko znajdę – odparł, Sergio przybrał dziwną pozę i stuknął dwa razy obcasem w parkiet. Usiadłam na kanapie pomiędzy Mesutem, a Ikerem.
  • Mam – krzyknął Brazylijczyk – gotowy?
  • MARCELO! - ryknął – MIAŁEŚ WŁĄCZYĆ MUZYKĘ! A TO....CO TO JEST?
  • Macarena – odparł, Sergio głośno westchnął - no co?
  • Pokażę wam jak powinno tańczyć się....
  • zabierz mu ktoś to prześcieradło! - krzyknął Marcelo. Większość drużyny rzuciło się w stronę przerażonego Sergio.
  • HEJ! - krzyknęłam najgłośniej jak mogłam, wszyscy zwrócili się w moją stronę – zostawcie go w spokoju i ci co mają w klubie parzyste numery na moje prawo, ci co nieparzyste na moją lewą stronę. - pośpiesznie wykonali moje polecenie – Sergio idź się przebrać, a ty Cristiano nie śmiej się za moimi plecami, tylko dołącz do grupy
  • ale – zaczął
  • tak widzę cię, Marcelo pomóż Karimowi włączyć tą grę co ostatnio. Pipka, Kaka, Mesut i Iker idą ze mną. Reszta siadać na dupach. - odwróciłam się i poszłam do kuchni w towarzystwie piłkarzy.
  • Co mamy robić? - zapytali chórem
  • weźcie te piwa – wyciągnęłam alkohol z lodówki
  • a jakieś żarcie? - spytał Marcelo gdy wszedł do kuchni
  • a ty nie miałeś pomagać Karimowi?
  • Wszystko gotowe – dodał Francuz
  • to co z żarciem? - zapytał ponownie Brazylijczyk
  • no właśnie, Fabio pytał o ogórki.
  • Proszę – podałam Karimowi słoik – coś jeszcze?
  • Nie.
  • Zamówiłem pizze, będzie za pół godziny – dodał Cris – a tobie przyniosłem sok
  • nie pijesz? - spytali chórem
  • dziś nie. Jutro umówiłam się z przyjaciółką, więc wolę nie być na kacu.
  • Babski shopping? - spytał Mesut wysokim głosem
  • coś w tym stylu. - odparłam naśladując Niemca
  • a co do zakupów, to widzieliście w co ostatnio ubrała się ta masażystka
  • jaka masażystka? - spytałam
  • mamy nową masażystkę – wyjaśnił mój..... Cristiano
  • porażka – powiedział Mesut
  • i ma cycki sylikonowe – oburzył się Karim – takie wielkie – pokazał – lubię cycki, ale wolę naturalne.
  • I żeby ogólnie były – dodał Iker
  • takie...żeby dopasowały się w dłoni, albo większe – mruknął Pipita
  • nie mogą być też obwisłe – zauważył Karim
  • i takie jak się ściąga stanik to też cycki.
  • A co do sutków, to nie mogą być.... - zaczął Mesut
  • jak wentylatory – dokończył Karim
  • dobre porównanie – zarechotał Marcelo, Kaka tylko stał i kręcił głową z niedowierzaniem.
  • Przepraszam cię za nich – szepnął
  • spokojnie, nie wiedzą na co mnie stać.
  • Jednak facet to facet – powiedział Iker
  • pewnie – powiedzieli razem, gdy cała drużyna gościła się w kuchni
  • stworzony jako pierwszy, po to by rządzić! - dodał Sergio
  • masz racje – powiedziałam – nawet Bóg musiał zacząć od zera.
  • Uuuuu – rozległo się w pomieszczeniu
  • tak? - spytał Sergio – a twoja babcia podkochiwała się w Ridgu z Mody na Sukces – nie odpowiedziałam, uśmiechnęłam się pod nosem, spojrzałam pytająco na Cristiano, on tylko mruknął porozumiewawczo – z mistrzem ciętej riposty nie wygrasz.
  • Widzę, że nie uświadomiono cię, czym jest cięta riposta. Pozwolisz, że ja to zrobię. Cięta riposta to złośliwa uwaga mająca zbić twojego rozmówcę z tropu ale nie ma być chamska bądź wulgarna. Więc tekst w stylu "twoja stara..." lub "gdy cię widzę..." nie jest ciętą ripostą, a jedynie udowodnieniem tego, że nie masz własnych pomysłów, elokwencji, a przede wszystkim taktu. Dlatego drogi Sergio wiedz, że zapamiętanie paru tekstów z neta pomoże ci "zabłysnąć" w mało inteligentnym towarzystwie, którzy za sto lat prawdopodobnie dogonią homo sapiens, nie wspominając o obecnej cywilizacji, bo do tego potrzeba ewolucji, ale mistrzem ciętej riposty w ten sposób nie zostaniesz. - piłkarze spoglądali raz na mnie, raz na Sergio
  • załóżmy, że jesteś facetem. Co byś mi odpowiedziała, gdybym porównał twojego penisa do niemowlaka.
  • Przyznałabym ci rację – uśmiechnęłam się
  • CO? - spytali zaskoczeni
  • tak, powiedziałabym że waży 3,600 i ma 56 centymetrów. - Sergio zaniemówił, a reszta ryknęła śmiechem. Wyszłam z kuchni w towarzystwie piłkarzy, zostawiając Ramosa samego. Kierowałam się w stronę łazienki, a panowie za mną – co robicie?
  • Idziemy za tobą
  • a jak wam powiem, że chcę skorzystać z łazienki?
  • Przycisnęło cię? - spytał Marcelo z bananem na twarzy
  • chciałam się odlać – wyjaśniłam
  • i to jest baba – krzyknął Gonzalo – w...w..w sensie, że kobieta która...która bez problemu...dogada się...z facetami...bez..problemu...bez – wydukał
  • spoko – mruknęłam i weszłam do łazienki, wcześniej zamykają drzwi. Rozległo się pukanie kilku osób na raz
  • Eeee...to my – zaczął Mesut
  • poważnie? A myślałam, że Gargamel w towarzystwie Smerfów i Klakiera
  • BARDZO ŚMIESZNE! - krzyknął Marcelo – OBRAŻAM SIĘ NA CIEBIE
  • a jeśli powiem, że nakarmię cię jak kiedyś?
  • Nie odpowiem, bo Cristiano tu jest.
  • A co on ma do tego? - zdziwiłam się, piłkarze dyskutowali bardzo głośno, musieli nie słyszeć dźwięku wody, kiedy wycierałam ręce za drzwiami panowała dziwna cisza, gdy otworzyłam drzwi do łazienki wpadło do niej kilku piłkarzy – mogę wiedzieć co robicie?
  • bo...było cicho....to...pomyśleliśmy, że coś ci się stało.
  • Jak widzicie – okręciłam się – wszystko w porządku. A teraz, wracajcie do salonu, podzieleni na dwie drużyny, jak wcześniej mówiłam. Jedni na lewo, drudzy na prawo. - piłkarze udali się do salonu i rozległ się dzwonek do drzwi
  • wyżerka – zaśmiał się Cristiano
  • pójdę z tobą – odparłam, kiedy otworzyliśmy drzwi, dostawcy nie było widać zza sterty pudeł, CR wziął od niego część i chciał mi podać, ale pojawił się Fabio z Marcelo i w dwójkę wzięli wszystkie pizze zostawiając tylko jedną
  • z tą sobie poradzicie – odparli
  • jakaś większa impreza – zaśmiał się dostawca
  • taa turniej trój-magiczny – odarłam, Cris uregulował rachunek dając chłopakowi spory napiwek
  • turniej trój-magiczny? - spytał po zamknięciu drzwi
  • pewnie. Jeszcze nie znasz planów Marcelo?
  • Raczej nie. - mruknął i mnie objął
  • turniej składa się z trzech zadań. Reszty dowiesz się w salonie – odparłam i delikatnie musnęłam ustami jego brodę
  • a to za co?
  • Na szczęście – szepnęłam i weszłam do salonu siadając na ogromnej kanapie obok Marcelo, który wymusił na reszcie zrobienie miejsca dla mnie.
  • To co gramy? - spytał
  • a jesteście dobrze podzieleni?
  • Oczywiście – powiedział Iker – Rafa, Sergio, Sami, Kaka, Mesut, Marcelo i Pipita mają parzyste numery. A Pepe, Fabio, Cristiano, Karim, Luka i ja mamy nie parzyste i brakuje nam jednego gracza.
  • O nie! - zaprotestowałam – ja nie będę grać.
  • Dlaczego? - spytali chórem
  • przecież potrafisz – dodał Marcelo
  • tak, pewnie – mruknęłam
  • będziesz z nami, a my ci pomożemy – odpowiedział Pepe
  • oczywiście! - poparł go Fabio
  • my jesteśmy bardzo pomocni – dodał Karim
  • będziesz siedzieć i trzymać joystick, a my zajmiemy się resztą – zarechotał Cris
  • hej, przypominam ci że to JA ciebie ograłam, a nie TY mnie – zauważyłam
  • ma racje – potwierdził Marcelo – przy małej pomocy, ale wygrała z tobą
  • coś czuję Marcelo, że to twoja ostatnia wizyta w tym domu – odpowiedział Portugalczyk
  • zawsze możesz przyjść do mnie – dodałam – to gramy po kolei?
  • W sensie? - spytali
  • normalnie – wzruszyłam ramionami i podałam siedzącemu obok Cristiano notes i długopis– jedynka z dwójką?
  • Rafa i Iker - mruknął
  • trójka z czwórką?
  • Pepe i Sergio
  • piątka z szóstką?
  • Fabio i Sami
  • siódemka z ósemką
  • Kaka i ja
  • grasz z ósemką?
  • Nieeee – odarli chórem – nie wiesz jak mówią na Crisa?
  • Jakbym wiedziała to bym nie pytała.
  • CR7 – wyszczerzył się Cristiano
  • wow – szepnęłam – i tam był moment, w którym powinnam stracić przytomność?
  • Bardzo śmieszne – mruknął – kto następny?
  • dziewiątka z dziesią
  • TO MY! - ryknął Mesut z Karimem
  • zapisz – zwróciłam się do Crisa – jedenastka z dwu...
  • nie ma numeru jedenastego – wyjaśnił Brazylijczyk – zagram z Luką
  • notujesz? - spytałam
  • oczywiście – westchnął, do rozegrania został jeden mecz, który zdecyduje kto wygra.
  • i kto został? - rozejrzałam się po pokoju
  • Pipa z....tobą – wyjaśnił. Przesunęłam się w lewo robiąc miejsce dla Ikera, który usiadł w środku. Nagle w wolne miejsce usiedli Karim, Cristiano, Pepe, jakimś cudem zmieścił się jeszcze Fabio.
  • A wy co tu robicie? - spytałam
  • będziemy ci kibicować – powiedział nadzwyczaj głośno Karim
  • nie jestem głucha.
  • To wersja dla nich – szepnął Cristiano
  • tak na prawdę będziemy ci pomagać – dodał Karim
  • co tam szepczecie? - spytał Sergio.
  • Wiesz co Karim, to...to Mesut mnie czesał
  • CO JA? - spytał
  • świetnie ułożyłeś Lulu włosy – pochwalił
  • Marcelo był asystentem – dodałam
  • no właśnie gdzie jest Marcelo? - spytał Cristiano
  • LULCIA! - usłyszeliśmy krzyk Brazylijczyka – a co myślisz o tym zestawie? - wyszedł ubrany w dużą pidżamę w biedronki
  • CO TY MASZ NA SOBIE? - ryknął Cristiano, a reszta wybuchła śmiechem, Iker aż popłakał się ze śmiechu, Luka zakrztusił się piwem które pił. Sergio leżał i klepał podłogę.
  • No co? - spytał zdziwiony - czytałem że takie zestawy są bardzo modne.
  • Tak oczywiście – potwierdzili
  • a ty Lulcia, co myślisz?
  • Ten zestaw w biedronki...hmmm....no ten....Cristiano, a tak właściwie, to kupiłeś to dla siebie czy może niespodzianka dla kogoś?
  • Kupiłem tą pidżamę mojej mamie na urodziny – wyjaśnił
  • aaaa.....czy ona widziała już ten prezent? - spytałam
  • no nie. Urodziny ma za dwa tygodnie. - wyjaśnił
  • chwała Bogu – powiedział Kaka i spojrzał na mnie
  • to może – zaczęłam – pomogę ci wybrać...inny prezent?
  • Nie podoba ci się ta pidżama? - spytał
  • wiesz...no...yyyy....daj Marcelo tą pidżamę, pasuje mu, a my wybierzemy, coś bardziej praktycznego?
  • Co masz na myśli?
  • Cristiano. Jeśli kupisz mamie...biżuterię, to będzie mogła się pochwalić, że jej syn ma świetny gust, jak się zapytają skąd ma tak piękne kolczyki czy wisiorek, a pidżamą raczej się nie pochwali. Ludzie będą chwalić twój dobry gust, a ona będzie z ciebie dumna
  • może masz racje – mruknął – w sobotę czegoś poszukamy
  • Amen – odparła reszta
  • okey, jeśli mamy tą sprawę wyjaśnioną, to złaźcie z kanapy, bo zaraz Pipka będzie unosić się nad ziemią pod naszym ciężarem
  • Lulcia, możesz wyjaśnić? Bo nie rozumiem.
  • Nie musisz. GRAMY!
  • Tylko pamiętaj – zaczął Pepe
  • musimy wygrać – dokończył Fabio, zaczęliśmy grać
  • NIE! BŁAGAM! NIE PODRZUCAJCIE MNIE! - krzyknęłam gdy piłkarze podnieśli mnie z kanapy i unieśli w górę.
  • Chcieliśmy wrzucić cię do basenu, ale to lepszy pomysł – odparł Pepe
  • nie odezwę się do was do końca życia! - zagroziłam – a twoja mama będzie musiała dostać tą pidżamę – wskazałam na Cristiano – i skończą się domowe obiadki
  • Dobra, przekonałaś nas – odstawili mnie na ziemię – to co druga konkurencja?
  • Może kiedy indziej – wtrącił Kaka
  • Dlaczego – zapytaliśmy chórem
  • wyjrzyjcie przez okno – wskazał – jest prawie jasno
  • no i?
  • Jest piąta rano, wiem że trening o 18, ale o 16 mamy być na okresowych badaniach. Dokończymy innym razem.
  • Innym razem impreza u Kaki! - krzyknął Marcelo
  • ty to wymyśliłeś? - spytał Sergio
  • nie, Cristiano mi podpowiedział. - zarechotał
  • Myślisz, że to dobry pomysł? - spytał Pepe
  • noo, to tak jakbyś zrobił imprezę u mojej babci – dodał Benzema
  • różaniec i pieśni, zero piwa – dokończył Mesut
  • ale wino mszalne by było – zauważyłam
  • to następna impreza....u Cristiano – podsumowali i wyszli przed szóstą. Rozejrzeliśmy się po salonie. Wszędzie puste butelki i puszki po piwie, pudełka po pizzy.
  • Jutro? - spytałam Portugalczyka
  • tak, idź spać – mruknął całując mnie w czoło
  • a ty?
  • Ja wyprowadzę Zibo i wracam do ciebie.
  • Okey – udałam się na górę – przebrałam i wyjrzałam przez okno
  • szukasz kogoś? - spytał obejmując mnie w pasie
  • przestraszyłeś mnie – mruknęłam
  • przepraszam –szepnął mi na ucho. Podniósł mnie w ślubnym stylu, położył na łóżku – dobranoc kwiatuszku – wyszeptał i pocałował gdy zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jak kładzie się obok.
  • Cristiano?
  • Tak kwiatuszku?
  • Zamienisz się stronami? - spytałam odwracając głowę w jego stronę
  • pewnie – odparł. Uniósł pościel, by łatwiej było mi przejść, weszłam na Portugalczyka, głowę położyłam na jego klatce, rękoma oplotłam talię, nogi spoczywały między niego.
  • Wygodnie ci? - spytałam, umieścił pod głową drugą poduszkę, delikatnie mnie objął
  • teraz tak.
  • Możemy zawsze tak spać?
  • Jeśli tylko chcesz....
 
ubranie Lulu
 


Impreze mamy za sobą i co ta miłość robi z ludźmi....
W środę rozdział na Malinowej Mambie,
a 30.08 dodam 18 rozdział tu:)
Pani Prezes?