piątek, 31 października 2014

Rozdział 38

Obudziłam się przed Cristiano, powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam na moją poduszkę, która cicho chrapała. Delikatnie pocałowałam jego brzuch i wstałam. Zeszłam na dół, wypuściłam psy na zewnątrz, a sobie zrobiłam herbatę. Spojrzałam na zegarek, było przed ósmą. Wybrałam numer do Hani, po kilku sygnałach odebrała
  • słucham?
  • Cześć, pamiętasz o imprezie?
  • Jakiej imprezie? - spytała
  • dziś jest impreza z okazji Halloween.
  • Sorry, ale nie mogę. Muszę kończyć. Cześć.
  • Pa – wyszeptałam.
  • Wszystko w porządku? - usłyszałam głos Portugalczyka
  • nie – mruknęłam
  • co się stało? - zapytał podchodząc
  • nic
  • Maluszku, co się dzieje.
  • Hania nie przyjdzie na imprezę.
  • Może coś jej wypadło?
  • „Sorry, ale nie mogę. Muszę kończyć. Cześć.” - zacytowałam
  • no wiesz...
  • jeszcze ty się na mnie obraziłeś.
  • Ja się obraziłem? - zdziwił się
  • no a nie?
  • Nie, dlaczego miałem się obrazić?
  • Za tą sytuację z wczoraj. Twoja mama i ta restauracja...
  • Maluszku, obiecałem że poznam tego faceta dopiero jak mama sama go przyprowadzi.
  • Czyli dziś wieczorem?
  • Tak, nie. Co?
  • Nooo twoja mama też będzie obecna na dzisiejszej imprezie – mruknęłam
  • no tak – szepnął – to co będziemy pić?
  • Teraz?
  • A kiedy? - zaśmiał się – masz ochotę na sok?
  • Mam herbatę – szepnęłam
  • Kwiatuszku, co się dzieje? Chodzi o Hanię?
  • Miała przyjść.
  • Wiem, że ci smutno, ale może faktycznie coś jej wypadło. - powiedział
  • może masz racje – odparłam – zrobić ci śniadanie?
  • A co szef kuchni proponuje?
  • Tosta z serem i ketchupem. - powiedziałam
  • aż mnie zamurowało.
  • Cristiano, no.... zrobiłabym jakąś buźkę ketchupem.
  • Woooooow
  • przestań.
  • Kiedy na prawdę jestem pod wrażeniem – zaśmiał się
  • dzień dobry dzieci – do kuchni weszła Dolores
  • jak wczorajsza kolacja? - zapytał Cristiano
  • słucham? - zdziwiła się
  • zapytałem, o wczorajszą kolację.
  • Śledzisz mnie?
  • Nie.
  • To o co chodzi?
  • Dziś wieczorem jest....
  • wiem, będziemy – uśmiechnęła się
    Wieczorem
  • Cris! - krzyknęłam
  • tak kochanie?
  • Powiesisz tą głowę tu? - zapytałam
  • podniosę cię i powiesisz jak chcesz.
  • Okey – uśmiechnęłam się, chwycił mnie w tali i uniósł, gdy zawiesiłam głowę zombie, postawił mnie na ziemi – nie ubierzesz kostiumu?
  • Lulka, serio?
  • Jackson wychodził tak na scenę, wiec nie marudź. - odparłam
  • okey, już idę, ale w zamian chcę godzinny masaż pleców.
  • Robiony przez stado napalonych amazonek?
  • Może być jedna – mruknął
  • niestety żadnej nie znam – odparłam
  • oj mała, mała....doskonale wiesz, że mi wystarczysz – już nie odpowiedziałam, wyszłam z salonu i skierowałam się do kuchni, Cristiano poszedł za mną – co się dzieje?
  • Nic, a co miałoby się stać?
  • Ty mi powiedz.
  • Nic się nie dzieje, chciałam się napić, a ty idź się przebrać.
  • Poważnie? - spytał
  • poważnie, będziesz moim Jacksonem. - pokręcił głową i poszedł na górę, kiedy Cris się przebierał rozległ się dzwonek do drzwi. Udałam się w stronę drzwi, gdy je otworzyłąm moim oczom ukazała się ośmiornica
  • cześć Lulka!
  • Ma-ma-marcelo?
  • Fajne mam przebranie?
  • Bardzo pomysłowe – mruknęłam
  • ktoś przyszedł? - spytał Cris schodząc po schodach
  • tak, ośmiornica.
  • Co? zapytał zdziwiony, gdy zobaczył Marcelo zatrzymał się na środku korytarza i ryknął śmiechem.
  • Też się cieszę, że cię widzę Cristiano – mruknął Brazylijczyk.
  • Czemu nie wchodzisz? Zaczepiłeś się mackami?
  • Cris przestań.
  • No właśnie, przestań – poparł mnie Marcelo zazdrościsz, bo nie jesteś tak pomysłowy jak ja.
  • Tak, tak. Masz absolutną rację – odparł – a ty zasuwaj na górę i się przebierz.
  • W co?
  • W to co ci wybrałem.
  • Sama sobie strój wybrałam. Będę Małą Syrenką.
  • No chyba nie.
  • No chyba tak – odparłam
  • syrena, ośmiornica, co jeszcze? - zapytał, gdy do domu wszedł Iker przebrany za rekina surfera, a za nim Sara...przebrana za syrenę – dobrze się czujesz?
  • O co ci chodzi? - zapytał kapitan
  • okey, ubiorę, to co ty wybrałeś – szepnęłam - cześć – przywitałam się z gośćmi i weszłam na górę. Przebrałam się w strój...no właśnie to jest zagadka. Wyglądam jak krzak marihuany. Żeby wyglądać trochę mroczniej na usta nałożyłam czarną szminkę i zeszłam do gości.
  • Lulcia... a właściwie to za co ty się przebrałaś?
  • Nie wiem, musisz pytać Cristiano. - odpowiedziałam
  • Michael...yyyy.... znaczy Cristiano, za co przebrałeś Lulcie?
  • Za gnijącą pannę młodą, wiesz musi pasować. - odparł.
  • Ciekawe do czego pasować – mruknęłam pod nosem myśląc o tajemniczym pierścionku.
  • Mówiłaś coś kochanie?
  • Wyglądam jak krzak marihuany.
  • Nie podoba ci się?
  • Nie, nie. Chcecie coś do picia? - spytałam, oboje pokazali butelki piwa. Gdy wchodziłam do kuchni zauważyłam kogoś parkującego samochód. Podeszłam do drzwi, zanim ktoś zapukał otworzyłam – Gareth?
  • No cześć – uśmiechnął się
  • wchodź – zrobiłam miejsce w przejściu – CRIS!
  • Tak koch...cześć – gareth dołączył do Ikera i Pepe przebranego za... Michała Wiśniewskiego?? powiedział, że jest człowiekiem pochodnią, niech mówi co chce, ale wygląda jak wokalista Ich Troje. Karim przebrał się za 2paca, Candice jako kobieta bluszcz, Sergio jest torreadorem, Sophie batmanem.
  • Jak się bawicie? - zapytała Dolores wchodząca do salonu w przebraniu czarownicy.
  • O mamo, nie przebrałaś się? - zapytał Cristiano.
  • Bardzo śmieszne. Chciałabym wam kogoś przedstawić. To jest Pedro.
  • Tata? - spytał Marcelo – co ty tu robisz?
  • To twój tata? - zapytał Cris
  • tak Marcelo to ja, a to moja dziewczyna Doly.
  • Nie jesteście za starzy? - zapytał Brazylijczyk
  • za starzy na miłość? - zaśmiała się – nikt nie jest za stary.
  • Ale w pewnym wieku nie wypada – mruknął Cristiano. Stałam obok niego, wyraźnie widziałam, że był wściekły. Chwyciłam jego dłoń, nawet na mnie nie spojrzał.
  • Wypada czy nie, nas to nie interesuje – uśmiechnęła się – ale zainteresuje cię to, że niedługo będziesz mieć brata.
  • ŻE CO JA BĘDĘ MIEĆ? - ryknął
  • brata – powiedziała spokojnie. Cristiano zbladł, reszta siedziała w kompletnej ciszy.
  • Ale czad, będę mieć brata! - zaśmiał się Marcelo – będę woził go w wózku, bawić się z nim w piaskownicy, będziemy kopać piłkę, zmieniać mu pampersa... tylko jedno jest dziwne, wy w tym wieku, no ten..no...yyyy...wiecie o co mi chodzi.
  • Nie, nie. Źle zrozumiałeś – zaśmiała się – bierzemy ślub, a ty i Cristiano po naszym ślubie będziecie rodzeństwem.
  • Mamo, to Halloween, a nie Prima Aprilis.
  • Nie żartujemy – odparł Pedro.
  • Cristiano, zrozum
  • ale co tu jest do zrozumienia? Róbcie co chcecie – odparł.
  • A jeśli jesteśmy już przy ślubach, to odbędzie się jeszcze jeden ślub.
  • Ale, że jak? Kto z kim i kiedy poród? - zapytała ośmiornica
  • nikt w ciąży nie jest. Sophie zgodziła się zostać panią Ramos. - teraz wszystko zaczęło mi się układać, rozmowa z Cristiano, pierścionek. CR nie chciał mi się oświadczyć, on po prostu zrobił przysługę przyjacielowi. Schował pierścionek, żeby Sophie nie znalazła go w ich domu. Z jednej strony cieszyłam się, że Cristiano nie chce mi się oświadczyć, lecz z drugiej czułam lekki zawód. Ale nie ma się czym przejmować. Wszystko przede mną.
    Późno w nocy
  • Cristiano? Kochanie, wszystko w porządku? - zapytałam podchodząc do niego
  • a jak myślisz?
  • Zrozum, że każdy ma prawo do szczęścia – mruknęłam wtulając się w jego nagie ramię.
  • Maluszku, wiem, ale nie mogę zrozumieć – podniósł mnie i posadził na kuchennym blacie
  • a ja nie mogę zrozumieć, dlaczego przebrałeś mnie za krzak.
  • Nie byłaś krzakiem.
  • Byłam krzakiem marihuany.
  • Ale za to jakim seksownym – mruknął
  • Cristiano – szepnęłam
  • ciii... jesteśmy sami – mruknął ściągając ze mnie koszulkę. Przyciągnął mnie do siebie. Czułam bijące od niego ciepło. Wtuliłam się w jego tors, czułam jego gorące usta na swojej szyi. Spojrzałam mu w oczy, były pełne miłości i smutku.
  • Nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz...
  • ty dla mnie też...daj rękę – chwycił mnie za dłoń i położył sobie na klatce – moje serce należy do ciebie.


przez mój brak weny idealnie wpasowałam się w porę roku :)
wiem, że rozdział krótki, w następnym rozdziale życie bohaterów może się trochę zmienić.
do napisania :)


poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 37

  • Lulu? - zapytał niepewnie
  • co?
  • ona dla mnie nic nie znaczy
  • przecież nie musisz mi się tłumaczyć – odparłam
  • wiem, ale chcę...zrozum...
  • Cristiano na prawdę, nie musisz...ufam ci – wyszeptałam. Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę
  • a to za co?
  • Czy musi być jakiś powód?
  • Mamusi, też dasz buzi? - zapytała Dolores
  • mamo, nie przy ludziach – wyszeptał
  • mamy się wstydzisz? - zapytałyśmy
  • Cristiano! - ponownie usłyszałam głos Sarah. Dolores przewróciła oczami, a Cris patrzył na mnie wyczekująco – słuchaj...hej..Cristiano
  • jesteśmy zajęci – mruknął
  • posłuchaj...po jutrze wracam do Anglii, chciałam się z tobą spotkać. Może kolacja wieczorem? Powspominamy stare czasy.
  • Żartujesz?
  • Nie skąd.. może u ciebie? Będziemy sami i nikt nam nie będzie przeszkadzać.
  • Lulu? - zaczęła Dolores – czy mi się wydaje, czy ciśnie ci się coś na usta?
  • Dobrze ci się wydaje – odparłam
  • Cristiano pozwól, chcę to zobaczyć i usłyszeć – powiedziała
  • oczywiście, nie krępuj się.
  • Słuchaj lalka, czy ty nie rozumiesz jak ktoś mówi do ciebie 'nie'? Proste, jeśli ktoś ci mówi, że nie ma ochoty cię oglądać, to nie okłamuje cię, po prostu nie ma ochoty się na ciebie patrzeć. A jeśli nadal nie zauważyłaś, to jest tu Dolores, która w hotelu nie mieszka, więc tak czy siak, kolacja we dwoje odpada. Nie jarasz go, zrozum. A jeśli jesteś niezaspokojona, to zakup sobie wibrator i działaj na własną rękę... Możemy już iść? Bo do jutra stąd nie wyjdziemy?
  • Ooo... t...taaaa możemy – mruknął
  • widzieliście jej minę? - zachichotała Dolores
  • przegięłam?
  • Nie, skąd. Wibrator był najlepszy.
  • To co będziemy robić wieczorem? - zmieniłam temat
  • jestem umówiona – powiedziała Dolores – z koleżanką
  • zostajemy sami?
  • Chyba tak – wyszeptałam
  • co się dzieje? - zapytał
  • później, okey?
  • Nie ma problemu – wyszeptał
    Wieczorem
    Przebrałam się w wygodny dres, gdy oglądałam swój brzuch w lustrze wszedł Cristiano. Momentalnie opuściłam koszulkę
  • nic mi nie jest.
  • Pokaż – mruknął
  • Cristiano, przestań...już prawie ich nie ma.
  • Luleńka
  • nie mów tak do mnie.
  • Dlaczego? - zaśmiał się
  • tata tak do mnie mówił
  • będzie dobrze – wyszeptał
  • nie wiem – mruknęłam przytulając się do niego
  • chodź.. zejdziemy do salonu, obejrzymy film i mam coś jeszcze...
  • co takiego? - spytałam
  • niespodzianka – zaśmiał się, gdy zeszliśmy, na stole ujrzałam miskę z popcornem i dwa piwa, spojrzałam na niego, na co tylko się uśmiechnął
  • chcesz mnie upić?
  • Jednym piwem? - zdziwił się
  • jak się chce, to się potrafi.
  • Nie przesadzaj, na początek film czy robimy wieczór gier?
  • A w co będziemy grać? - zapytałam
  • monopoly czy FIFA?
  • Wiesz, że nie umiem grać w FIFĘ – odparłam
  • graliśmy i wygrałaś.
  • Przypomnij sobie, że wtedy obok siedzieli Marcelo i Karim.
  • To zostaje Monopoly – mruknął – chyb...
  • żartujesz? Gramy.
  • Coś cię gryzie? - zapytał
  • nie, psiaki śpią...czemu?
  • Lulka, przecież wiesz, że nie o to mi chodzi.
  • Wiem – wyszeptała – co jest ze mną nie tak?
  • Co masz na myśli?
  • bo...po prostu...powiedz. Wszystko ze mną okey?
  • Kochanie o co chodzi? - spytał
  • Hania, się do mnie nie odzywa – wyszeptałam – nie wiem dlaczego...od tego wypadku
  • może nie ma czasu?
  • Próbujesz mnie pocieszyć? - spytałam
  • wiem, nie wychodzi mi – mruknął
  • Cristiano...wiem, że nie jestem dla ciebie idealną dziewczyną...jestem wredna...zimna...oschła
  • nawet tak nie mów.
  • Kiedy to prawda.
  • Maleńka...posłuchaj...jesteś dla mnie bardzo ważna – wyszeptał
  • możesz uważać, że to dziwne, ale czasem mam ochotę usiąść i po prostu się rozpłakać, ale nie mogę...nie mogę pokazać, że jestem słaba...muszę być silna
  • Kwiatuszku – mruknął obejmując mnie – przy mnie nie musisz pokazywać jak silna i niezależna jesteś. W głębi jesteś bardzo delikatną i wrażliwą dziewczyną. Wiem, że łatwo cię zranić i trudno jest otworzyć się przed ludźmi, tylko nie wiem dlaczego taka jesteś.
  • Miałam 15 lat, gdy... - przerwałam i otarłam łzę z policzka
  • jeśli nie chcesz mówić
  • chcę – odparłam – będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie...nawet Hani o tym nie mówiłam.
  • Ktoś cię skrzywdził? - zapytał
  • nawet bardzo – wyszeptałam – jak miałam 15 poznałam chłopaka. Starszy ode mnie, motocyklista, był inny..buntownik, wszystko olewał... wtedy myślałam, że się w nim zakochałam...teraz wiem, że było to zwykłe zauroczenie... - przerwałam i głośno westchnęłam – zranił mnie
  • Lulu, posłuchaj...
  • pobił mnie...pobił, bo nie chciałam iść z nim do łóżka – przerwałam mu
  • ale nie... - nie skończył, zamknęłam mu usta pocałunkiem.
    Następnego dnia
  • dzień dobry śpioszku – usłyszałam głos Cristiano, gdy schodziłam po schodach
  • cze..auu..
  • co się stało?
  • Weszłam w jakiś karton – mruknęłam – co to za pudła?
  • To są gadżety na impreze – wyjaśniłam
  • tak szybko?
  • Jest 12, wróciłem z treningu, a po drodze odebrałem wszystkie dekoracje.
  • 12? - zapytałam – tak długo spałam?
  • Wygląda na to, że tak.
  • W końcu się wyspałam – szepnęłam. Spojrzałam na gazetę, którą czytał piłkarz – tu coś o tobie piszą – mruknęłam – jest też Gareth i Karim
  • piszą, bo jesteśmy najlepsi – wyjaśnił i odstawił gazetę
  • WRÓCIŁAM! - usłyszeliśmy krzyk Dolores – dzień dobry Lulu, jak się spało?
  • Dobrze, dziękuję.
  • Zrobić ci śniadanie?
  • Nie, nie jestem głodna – uśmiechnęłam się
  • wolałbym, żebyś coś zjadła. Chociaż płatki.
  • Dobrze tato – mruknęłam. Cristiano postawił przede mną miskę i wsypał czekoladowe kulki. Usiadł na swoje miejsce, wstałam i wzięłam miskę. Postawiłam ją obok kubka, z którego pił i usiadłam mu na kolanach – wygodnie ci?
  • Z takim klopsem na kolanach...może być.
  • Dziękuję skarbie – wyszeptałam
  • muszę wam coś powiedzieć – powiedziała Dolores wchodząc do kuchni
  • co się stało?
  • Wiesz, synku...czasami tak się dzieje, że dorośli ludzie
  • mamo, nie mam pięciu lat – zaśmiał się
  • poznałam kogoś – wypaliła
  • CO?
  • no poznałam kogoś, ty masz Lulu, a ja nie chcę być sama.
  • Chyba sobie żartujesz? - syknął
  • uspokój się – wyszeptałam
  • wiedziałaś o wszystkim?
  • Tak jakby – mruknęłam
  • i nie raczyłaś mi nic powiedzieć? Świetnie
  • Cristiano – powiedziała Dolores
  • CO? miałaś zamiar długo przede mną ukrywać, że spotykasz się z jakimś facetem? Ty t...
  • USPOKÓJ SIĘ – krzyknęła – jestem dorosła, a ty jak sam powiedziałeś nie masz pięciu lat, jesteś dorosłym mężczyzną, masz własne życie, w które się nie wtrącam i już cię nie proszę , tylko wymagam, żebyś szanował moje decyzje i mnie wspierał. Jestem twoją matką
  • no właśnie. Jesteś moją matką – syknął - nic nie powiesz?
  • Wiesz co... chyba czas odciąć pępowinę i pozwolić Dolores ułożyć życie. Chyba zależy ci, żeby twoja mama była szczęśliwa?
  • Od dawna to trwa? - zapytał spokojniejszym głosem
  • poznałam go przed moimi urodzinami – wyjaśniła – i chciałabym, żebyś też go poznał.
  • Muszę? - mruknął cicho
  • wypadałoby – odparłam
  • mówiliście coś?
  • Nie – zaprzeczył – chodź posmaruję ci te plecy – zwrócił się do mnie
  • a..ale – spojrzał na mnie i wiedziałam o co chodzi – nie skończyłam jeść.
  • Lulu, to tylko pięć minut, a wiesz, że musisz smarować rany. Chyba, że chcesz mieć blizny
  • już idę – mruknęłam – zaraz wracamy – powiedziałam do Dolores – przynajmniej ja – weszliśmy na górę, Cristiano otworzył drzwi od garderoby i kazał mi wejść, gdy znaleźliśmy się w środku, zamknął pomieszczenie i stanął na przeciw mnie.
  • Od dawna wiesz?
  • Czy ja wiem...powiedziała mi jakiś czas temu. Na początku myślałam, że chce spędzić z kimś czas, potem wypadło mi to z głowy i na koniec ten wypadek.
  • Nie jestem na ciebie zły – powiedział – nigdy nie byłem
  • to dobrze – wyszeptałam – weź mnie czymś posmaruj, żeby...
  • ale jeszcze nie skończyłem – przerwał mi
  • o co chodzi? - spytałam
  • powiedz mi...ale tak szczerze...kochasz mnie?
  • Pewnie, że cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo – odparłam przytulając się do niego
  • to dobrze – wyszeptał – ja ciebie też... mieszkamy razem...kochamy się, twój tata mnie nie cierpi...jakieś lafiryndy chcą rozwalić nas związek...ale my się nie poddamy.
  • Dlaczego mi o tym mówisz? - spytałam, przypominając sobie o pierścionku w szafce nocnej
  • obiecałem wyznawać ci miłość każdego dnia – mruknął
  • spędzimy razem wieczór? - spytałam
  • pewnie – uśmiechnął się – może pojedziemy na kolacje?
  • Brzmi zachęcająco – szepnęłam – chodźmy na dół
  • skoro nalegasz – mruknął niechętnie, gdy wróciliśmy do kuchni Dolores rozmawiała przez telefon – masz ochotę się przejść?
  • Teraz?
  • Czemu nie? Weźmiemy psy i pójdziemy w stronę lasu.
  • Nie bądź zazdrosny o własną mamę – wyszeptałam – dla niej zawsze...
  • będziesz na pierwszym miejscu – dokończyła
  • ale ma
  • żadnego ale – odparła – Ronnie mamusi – powiedziała przytulając jego głowę do piersi – jeszcze niedawno byłeś taki malutki, dłubałeś paluszkiem w nosie i tak uroczo jadłeś brzoskwinkę. A jak chciałeś dostać piłkę to tak śmiesznie tańczyłeś i...
  • mamo, przestań ośmieszać mnie przy mojej dziewczynie.
  • Nie przejmuj się – zaśmiała się Dolores
  • no właśnie, po prostu pokaż jak dłubałeś paluszkiem w nosie
  • a wiesz, że są zdjęcia – powiedziała – tylko nie wiem, gdzie Ronnie schował album... a właśnie, wieczorem wychodzę
  • my też - powiedział Cristiano
  • tak? A gdzie?
  • Jeszcze nie wiem, ale Lulu będzie zadowolona.
  • Jesteś pewny? - zapytałam
  • oczywiście kochanie, czy kiedyś wróciłaś niezadowolona?
  • Mogę nie odpowiadać? - spytałam cicho
  • Lulka?
  • Kocham cię – powiedziałam bezdźwięcznie
  • ja ciebie też – odparł
    Wieczorem
  • Cristiano? - spytałam schodząc po schodach szukając Portugalczyka -...Cristiano, gdzie – zatrzymałam się i zauważyłam jak z kimś rozmawia, nie widziałam twarzy, ale po głosie rozpoznałam Sergio. Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać ich rozmowy, ale...
  • na pewno się zgodzi – powiedział Sergio – jeśli nie jest zakochana do szaleństwa, to jak zobaczy pierścionek, to się zgodzi
  • to jest poważna sprawa, nawet tak nie mów – odparł Cris
  • przecież wiem, ale bez stresu...na pewno kocha.
  • Kocha? - zapytał Cris – to mało powiedziane, widać, że jest zakochana...
  • niedługo będzie żoną – odparł Sergio – dobra spadam – gdy to usłyszałam, po cichu weszłam na górę i weszłam do sypialni, z garderoby wyjęłam małą czarną.
  • Lulu, gdzie...o tu jesteś
  • cały czas tu byłam – odparłam
  • byłem z psami na...
  • nie musisz mi się tłumaczyć – uśmiechnęłam się – może być?
  • Pewnie – uśmiechnął się
  • chociaż powiedz mi gdzie idziemy
  • na sushi – odparł
  • czyli nie muszę męczyć się w szpilkach?
  • Możesz ubrać dres.
  • Ubiorę martensy – uśmiechnęłam się. Gotowa zeszłam na dół. Cristiano zlustrował mnie wzrokiem – co?
  • Nic, jak zawsze pięknie wyglądasz.
  • Powiedzmy, że jest okey. - spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
  • Idziemy?
  • Pewnie – uśmiechnęłam się, przez całą drogę Cristiano zadawał mi pytania dotyczące związku Dolores, kiedy po raz setny odpowiedziałam 'pomidor' dał spokój.
  • Lulu, po prostu...martwię się.
  • To zadaj te wszystkie pytania swojej mamie, a nie mi.
  • Wiem kochanie – mruknął łapiąc mnie za nogę. Cristiano zaparkował samochód, kiedy mieliśmy wysiadać zobaczyłam Dolores wchodzącą do restauracji z Pedro.
  • Cris?
  • Tak Kwiatuszku?
  • Źle się czuję – wyszeptałam
  • CO? - spytał przestraszony
  • znaczy...nie źle tylko...no bo...yyy...jakby ci to....
  • kochanie, co się dzieje?
  • Nie mam ochoty na surową rybę – wyszeptałam
  • to trzeba było tak od razu – zaśmiał się – to na co masz ochotę?
  • Hmm.... zjemy kebaba z tej budki obok Bernabeu?
  • Poważnie?
  • Nooo – pokiwałam głową
  • to zapinaj pasy i jedziemy.
  • Uff...udało się - mruknęłam
  • co?
  • nic
  • Co przede mną ukrywasz? - zapytał
  • Nic, po prostu nie...
  • maluszku?
  • Po prostu jedź.
  • Maluszku...
  • twoja mama wchodziła do restauracji – odparłam szeptem

Outfit Lulu



WRACAM :)
po dłuuuuuuuuuuuuuuuugiej przerwie, wracam do świata żywych. Powiedzmy, że wena wróciła. Lulu i CR też. Następny rozdział na Malinowej i tutaj już niedługo. Przez ten czas kiedy mnie nie było w głowie zrodził się nowy pomysł na opowiadanie... może opiszę swoje wakacyjne przygody.