niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 36

Na wstępie przepraszam, że taki krótki. Brak weny i czasu robi swoje. Mam nadzieje, że niedługo będę mieć chwilę wolnego i jakiś pomysł. Powiedzmy, że to wstęp do następnego rozdziału :)
Trzymajcie się ciepło :))



    Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami, wystraszona rozejrzałam się po pokoju, podeszłam do okna, nic nie przykuło mojej uwagi, w przeciwieństwie do tego co działo się na dole. Po cichu wyszłam z pokoju. Byłam pewna, że słyszę znajomy głos.
    Z perspektywy Cristiano
  • cześć – szepnąłem wchodząc do domu Garetha
  • cześć, coś się stało?
  • Laurencja.
  • Co z nią?
  • Uciekła z domu – odparłem – i nigdzie nie mogę jej znaleźć. Byłem u niej i drzwi otworzył mi jej ojciec.
  • Uspokój się...i opowiedz wszystko..od początku. - rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na stole zauważyłem dwa kubki
  • czekasz na kogoś? Przesz...
  • nie, siadaj. - wskazał na krzesło – i mów
  • okey...podjechałem pod jej dom, drzwi otworzył mi jej ojciec
  • „Co tu robisz? - zapytał
  • dzień..dobry. Jest Lulu?
  • Słucham? Czy jest Lulu? Żartujesz sobie?
  • Mógłby pan odpowiedzieć na moje pytanie?
  • Nie ma. Nie wiem gdzie jest. Dla ciebie też jej nie ma. Możesz o niej zapomnieć.”
  • co miał na myśli?
  • A ja wiem? Wiem, tylko to że uciekła z domu
    Z perspektywy Lulu
    Gdy schodziłam moim oczom ukazała się sylwetka Portugalczyka. Był odwrócony tyłem i opowiadał coś Garethowi. Bezszelestnie podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. Podskoczył i odwrócił głowę w moją stronę/
  • co tu robisz? - spytał, nie odpowiedziałam – Laurencja, do cholery wiesz jak się o ciebie martwiłem? Mogłaś chociaż powiedzieć, że nic ci nie jest. Wiem, że czytałaś ten artykuł, ale to nie jest prawda. W poprzednim sezonie wybraliśmy się do klubu i tam jakieś dziewczyny zrobiły sobie z nami zdjęcia...
  • nie możesz mnie po prostu przytulić? - spytałam szeptem
  • pewnie Kwiatuszku – wyszeptał. Delikatnie się uśmiechnęłam i wtuliłam w jego ciało
  • powinienieś podziękować Garethowi.
  • Serio?
  • Noooo tak... pierw mnie prawie rozjechał, ale potem przygarnął.
  • Wow, a dlaczego...uciekłaś?
  • Rodzice zabronili mi się z tobą spotykać
  • i dlatego uciekłaś? - przytaknęłam – oj maleńka....
  • co teraz będzie?
  • Zamieszkasz ze mną.
  • Nie wiem, czy to dobry pomysł
  • dlaczego?
  • Ojciec się wścieknie, ale nie chcę tam wracać.
  • Wiesz, że do niczego cię nie zmuszam.
  • Będziemy musieli wziąć moje rzeczy.
  • Trening mamy dopiero jutro – spojrzałam na jego zegarek
  • mamy cztery godziny do powrotu taty. Idę się ubrać – wróciłam na górę, zarzuciłam na siebie ubrania i zeszłam na dół
  • weź mój samochód – powiedział Gareth do CR
  • po co? - zapytałam
  • do mojego raczej się nie zapakujesz – wyjaśnił – dzięki – 40 min później pakowałam swoje rzeczy. Zgarniałam wszystko co wpadło mi w ręce, a Cristiano z Garethem znosili walizki.
  • Dużo...tego...zostało?
  • Nie, to ostatnie – odparłam. Zabrali ostatnie walizki. Kiedy wszystkie bagaże stały w korytarzu domu Cristiano, a piłkarze siedzieli zmęczeni na kanapie rozejrzałam się dookoła i zdałam sobie sprawę, że teraz będę z Portugalczykiem 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
  • Muszę jechać – wyrwał mnie z rozmyślań Walijczyk – do jutra
  • cześć – pożegnałam się
  • Kwiatuszku? - podszedł do mnie piłkarz – od teraz jest to dom...
  • twój – szepnęłam
  • nawet tak nie mów. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zamieszkamy razem. Szkoda, że w takich okolicznościach...
  • nic na to nie poradzisz.
  • Spróbujemy ich przekonać do...
  • naszego związku? - spytałam
  • tak....
  • wiesz, że nie jestem najlepszym kucharzem?
  • Będziemy żyć miłością – odparł
  • myślisz, że nam się uda?
  • Dlaczego miałoby się nie udać?
  • Jakby nie patrzeć nie wszyscy wierzą w nasz związek.
  • Kwiatuszku, już ci mówiłem, pokażemy im, że się mylą – uśmiechnął się – chodź – chwycił mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
  • Co teraz?
  • Nauczę cię czegoś.
  • To znaczy?
  • To znaczy, że czegoś się nauczysz. - zaśmiał się uroczo
    Dwa dni później
  • Cristiano! Pośpiesz się – powiedziałam
  • no właśnie! Ile można?
  • Jak jesteście takie mądre, to same pchajcie ten wózek
  • ja trzymam psa – odparłam
  • to miło z ich strony, że pozwolili nam z nim wejść – uśmiechnęła się
  • bilety na mecz i zdjęcie z naszym gwiazdorem załatwiły sprawę – zaczęłyśmy się smiać
  • z czego się śmiejecie?
  • Z niczego słońce – zaśmiała się
  • dokładnie, a ten mózg? - zapytałam
  • to zapakuj
  • a może zrobimy ciasto w kształcie mózgu?
  • Ktoś je zje? - skrzywiłam się
  • będzie Marcelo i Fabio, a oni zjedzą wszystko – powiedział piłkarz
  • a no tak...zapomniałam
  • jak będziemy wracać, to zamówimy.
  • No dobrze – westchnęłam
  • coś się dzieje mamo?
  • Tak się cieszę – klasnęła w dłonie
  • z czego?
  • Że jesteście razem, trochę szybko ze sobą zamieszkaliście...chyba podjęliście decyzję z dnia na dzień, co?
  • Nawet z minuty na minutę – odparłam
  • jeszcze lepiej – zachichotała – ale nikt za was nie podjął tej decyzji?
  • Co masz na myśli? - zapytał Portugalczyk
  • no wiecie, co mam na myśli...
  • nie – odpowiedzieliśmy
  • no jakaś mała fasolka, która znajduje się tu – wskazała na moje podbrzusze
  • nie, nie jestem w ciąży...my nawet...ze sobą...nic, a nic
  • przestańcie, też kiedyś byłam młoda....czekacie do ślubu? No chyba, że tak. Pamiętam, jak ja z twoim tatą zawarliśmy umowę, że dopiero ten tego po ślubie. Trwałam w tym wytrwale, twój tata oczywiście nie raz i nie dwa namawiał mnie na to żebyśmy już to zrobili, ale zawsze odmawiałam. I nadszedł dzień naszego ślubu...i nocy poślubnej...powiem wam, że działo się, oj działo, zrobiliśmy to dokładnie 15 razy, tak byliśmy na siebie...jak to wy młodzi mówicie, napaleni. To była noc, mało łóżka nie połamaliśmy. A potem po ślubie, noc w noc. I takim oto skutkiem wcześniejszych wydarzeń pojawiły się twoje siostry i brat...a na koniec ty...ale nie zmienia to faktu, że bardzo się cieszę.
  • Cristiano? O boże, nie wierzę, cześć Cristiano...miło cię zobaczyć...trochę czasu już minęło – usłyszałam za sobą kobiecy głos, gdy się odwróciłam zobaczyłam dziewczynę. Średniego wzrostu, ciemne kręcone włosy, zielone oczy, pełne usta – tęskniłeś?
  • Kto to? - spytała Dolores
  • Sarah   


wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 35

Z perspektywy Cristiano

Wybrałem jej numer po raz setny. Nadal nie odbierała. Odłożyłem telefon na szafkę i wyszedłem z pokoju. Nie mogłem skupić się na treningu, ciągle myślałem o Lulu.

  • Cristiano! - usłyszałem głos trenera
  • tak?
  • Co się dzieje? Jesteś zmęczony? Coś cię boli?
  • Nie wyspałem się – skłamałem
  • idź.
  • Co? - zdziwiłem się
  • wracaj do pokoju i tak się w takim stanie nie przydasz, wyśpij się i jutro na porannym treningu chcę cię widzieć w pełni sił.
  • Dobrze – odparłem. Wróciłem do pokoju, wziąłem prysznic i położyłem się na łóżku. Wziąłem do ręki telefon, kiedy po raz kolejny chciałem wybrać numer Lulu, otrzymałem od niej wiadomość „Za 10 minut, skype” pośpiesznie włączyłem komputer. Nie wiedziałem czy mam zadzwonić pierwszy, czy czekać. Poczekałem chwilę i gdy chciałem wcisnąć zieloną słuchawkę, na ekranie wyświetliła się uśmiechnięta twarz mojej dziewczyny. Odebrałem.
  • Przepraszam – powiedziała na wstępie – rozładował mi się telefon.
  • W porządku. Co się stało?
  • Nic – westchnęła – po prostu, tęskniłam za tobą.
  • Już nie tęsknisz?
  • Cały czas tęsknię – odparła
  • jeszcze kilka dni. Chyba, że chcesz przyjechać na mecz.
  • Nie, zostanę w Madrycie – uśmiechnęła się smutno.
  • Maleńka...coś się dzieje.
  • Nic się nie dzieje – uśmiechnęła się – nie martw się.
  • Dobrze – westchnąłem – kiedy wróciłaś?
  • Dziś przed południem.
  • Pewnie jesteś zmęczona.
  • Trochę, chyba przejdę na dietę.
  • Czemu?
  • Moja babcia przez 10 dni ładowała we mnie jedzenie. - westchnęła
  • nie przesadzaj. - zaśmiałem się
  • jest gorsza od twojej mamy.
  • W takim razie...pomogę ci wszystko spalić. - nie odpowiedziała, spuściła głowę i zakryła twarz dłońmi – kochanie co.... - pomachała ręką, żebym nic nie mówił.
  • Cri...Cristiano...nie wiem jak...jak ci to....powiedzieć...wiesz....że...bardzo...bardzo...cię kocham...jesteś wspaniałym facetem...wiele mnie nauczyłeś...
  • Luluś...kochanie
  • przepraszam – wyszeptała płacząc
  • co się dzieje?
  • Nikt nie chce, żebyśmy byli razem.
  • Co?
  • znaczy...moi rodzice....ojciec strasznie się wściekł, nigdy go nie widziałam w takim stanie.
  • Mogę być w Madrycie za...trzy godziny
  • nie, nie, nie. Nie rób tego, jutro masz mecz.
  • Jesteś dla mnie ważniejsza.
  • Nie martw się o mnie. Dam sobie radę. Nie powinnam do ciebie dzwonić i zawracać ci głowę.
  • Właśnie, że powinnaś – przerwałem jej – jesteśmy razem. Jeśli chcesz, po moim powrocie przeprowadzisz się do mnie, chyba, że teraz jedź, weź..
  • nie – przerwała – pomyślimy nad tym po twoim powrocie. Zagraj jutro najlepiej jak potrafisz, będę z tobą myślami.
  • Każda bramka dla ciebie – odparłem
  • wyśpij się, zrelaksuj.
  • oczywiście
  • Kocham cię – powiedziała
  • ja ciebie też – odparłem
  • dobranoc misiu
  • śpij dobrze aniołku – wyłączyłem komputer i odłożyłem na podłogę. Nastawiłem budzik w telefonie i położyłem się spać.
    Z perspektywy Lulu
  • przeszkadzam ci? - zapytałam
  • nie, skąd.
  • Siedzisz nad papierami.
  • To moje zadanie domowe.
  • Trener daje wam zadania domowe? - zdziwiłam się
  • nie, to hiszpański.
  • Jak chcesz, to mogę ci pomóc.
  • Serio?
  • Serio – zaśmiałam się – chodziłam do szkoły i Cristiano mnie uczył.
  • Z takim nauczycielem....
  • wiesz jak mnie męczył? Podręczniki, jakieś rozmówki w internecie, koszmar, przeważnie zasypiałam.
  • Perfekcjonista w każdym calu.
  • Dokładnie – przytaknęłam – pewnie ciężko ci zrozumieć ich w szatni?
  • Trochę, każdy mówi w swoim języku i hiszpańskim, czasem po angielsku.
  • Małpi gaj...
  • trochę – szepnął
  • nie martw się, nie powiem im.
  • Dzięki – uśmiechnął się
  • opowiesz mi jak to jest?
  • To znaczy?
  • Jak jest w szatni – wyjaśniłam
  • jak chcesz.
  • Oczywiście – uśmiechnęłam się – to może pierwszy Iker
  • myślałem, że powiesz Cristiano.
  • Jego zostawię na deser.... to jak?
  • Iker...wszystkich motywuje, uspokaja, wyjaśnia co i jak.
  • Sergio?
  • On śpiewa, tańczy, puszcza muzykę, wygłasza swoje wiersze.
  • Rapha?
  • On jest bardzo spokojny, małomówny, przytakuje Karimowi, jak ten coś mu pokazuje.
  • Karim coś pokazuje?
  • Tak, zdjęcia swojej dziewczyny. Ma całą wewnętrzną część szafki wyklejoną jej zdjęciami.
  • Zakochany jest.
  • Cristiano też ma wasze zdjęcie.
  • Na prawdę?
  • Tak – przytaknął
  • to chyba dobrze – szepnęłam – dobra, pokaż co tam masz.
  • Gramatyka – mruknął
  • Hej, to jest łatwe – klasnęłam w ręce – nie patrz tak. Daj kartkę, Cristiano mi to wytłumaczył, na wykresie. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, bo związane jest to z piłką, ale tobie powinno nie sprawić problemu. - rozrysowałam Walijczykowi schemat, kwadrans później bez problemu dokończył zadanie.
  • Kolejny dowód na to, że piłka nożna to wspaniały sport. - odparł
  • bardzo – szepnęłam – czasem jesteście nie wyrozumiali.
  • Dlaczego?
  • Jak kiedyś oglądałam mecz z Cristiano i zapytałam, którzy to nasi, odpowiedział 'ci w spodenkach' – zaczął się śmiać – to nie było śmieszne.
  • Nie poznałaś Królewskich? - spytał
  • Graliście w innych strojach. Przyzwyczaiłam się, że biegacie w białych, a tu pomarańczowe i niebieskie. - rozmawialiśmy kilka godzin, wydawało mi się, że znamy się kilka lat. Zmęczona poszłam spać. Mimo problemów wyspałam się, gdy wstałam ubrałam na siebie bluzę Cristiano i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar, było przed 7, dawno tak wcześnie nie wstawałam. Na blacie była gazeta, wzięłam ją do ręki i na okładce zobaczyłam zdjęcie Cristiano i przyssanej do niego brunetki. Wielkimi literami było napisane „Seksowna siła napędowa CR7?” nie wiedziałam co zrobić. Wyrzucić gazetę i przeczytać artykuł. Miałam zaciśnięte gardło, do oczu napływały mi łzy. Na następnej stronie zobaczyłam zdjęcia mojego Cristiano i owej 'seksownej siły napędowej'
  • już...nie śpisz? - usłyszałam, odłożyłam gazetę na blat i spojrzałam na Garetha
  • jak widać...wiesz...wiesz coś o tym?
  • Co to?
  • „Seksowna siła napędowa CR7?”
  • gazety o was wiedzą?
  • O mnie nie, ale o jakiejś sylikonowej lafiryndzie.
  • Pokaż – wziął gazetę – możesz?
  • Daj – szepnęłam i zaczęłam czytać - „ Kolejny mecz, kolejny gol. Pokaz umiejętności trwa, Crack nie tylko prezentuje najwspanialsze gole i asysty....
  • nie musisz czytać – odparł
  • ...od pewnego czasu Cristiano pokazuje „L”, jak się dowiedzieliśmy zakochany w modelce dedykuje jej każdego gola. Para spotyka się od niedawna, ale jak widać, nie mogą się od siebie odkleić. Na zdjęciach widać delikatnie zaokrąglony brzuch Leny. W nadchodzącym roku Mundial, może Cristiano zadedykuje gola swojemu potomkowi? Kto wie? Trzymamy kciuki i już gratulujemy przyszłym rodzicom!”
  • Lulu – zaczął niepewnie
  • no co? Albo lafirynda nażarła się paelli, albo Cristiano jest totalnym dupkiem. - odparłam
  • nie znam go na tyle, ale on...wydaje się...
  • no właśnie, wydaje się – przerwałam piłkarzowi – nie chcę o tym rozmawiać.
  • Rozumiem, masz ochotę na herbatę?
  • Tak – przytaknęłam – ale bez mleka – zaprotestowałam, gdy wyciągnął mleko z lodówki
  • dobrze – zaśmiał się – proszę – postawił przede mną kubek z gorącym płynem
  • dziękuję...jednak chcę.
  • Zamieniam się w słuch.
  • Dlaczego to zawsze mówisz?
  • Co mówię?
  • 'zamieniam się w słuch'
  • po prostu – wzruszył ramionami.
  • Okey. Nie wiem, co o tym myśleć. Jeśli Cristiano sobie kogoś znalazł, to niech powie mi to prosto w twarz, a nie robi....co teraz?
  • Według mnie, to po prostu zdjęcie z imprezy i jakaś napalona fanka się do niego przyczepiła.
    Z perspektywy Cristiano
  • Powiedz, że to żarty! - usłyszałem krzyk matki w słuchawce
  • Mamo? Czemu krzyczysz? Co się stało?
  • CO SIĘ STAŁO? - krzyknęła – MASZ W TEJ SEKUNDZIE WSZYSTKO WYTŁUMACZYĆ!
  • A co konkretniej? - zapytałem wstając z łóżka
  • TYLKO NIE MÓW, ŻE TO PRAWDA! - do mojego pokoju wparował Pepe z Fabio
  • o co wam wszystkim chodzi?
  • O CO CHODZI? - krzyknęli
  • tak – przytaknąłem
  • MASZ ROMANS! - krzyknął Pepe
  • Z JAKĄŚ LAFIRYNDĄ! - dodała matka
  • w moim życiu jest tylko miejsce dla Laurencji...i ciebie mamo.
  • Widziałeś zdjęcia? - spytał Fabio
  • jakie zdjęcie? Może ktoś mi wszystko wytłumaczyć?
  • Wystarczy, że włączysz komputer i na każdym portalu o tym piszą.
  • Mamo, zadzwonię do ciebie....za kwadrans
  • no dobrze – odparła obrażona. Włączyłem komputer, chłopaki mieli racje. Na portalach widniały informacje o mojej 'miłości' i jej ciąży. Czytałem wszystko z niedowierzaniem. Ciekawe czy Lulu widziała artykuł.... postanowiłem do niej zadzwonić.
    Z perspektywy Lulu
  • Cristiano dzwoni – powiedziałam patrząc na wibrujący telefon
  • odbierzesz? - spytał
  • jeszcze nie.
  • Nie naciskam na ciebie, ale postaw się w jego miejscu. Martwi się o ciebie, zestresowany jest meczem, od którego zależy czy Portugalia będzie na mundialu czy nie. Do tego doszła ta afera z romansem. - spojrzałam na niego, miał racje.
  • Cześć misiu – powiedziałam słodko
  • cześć – powiedział niepewnie
  • wyspałeś się?
  • Tak wyspałem, a ty jak się czujesz?
  • Dobrze, a dlaczego pytasz? - spytałam
  • po prostu – mruknął, wyczułam w jego głosie nutkę niepokoju
  • denerwujesz się?
  • Wiesz, że mam dziś mecz.
  • Wierzę, że dasz sobie radę – odparłam
  • i każdy gol jest dla ciebie.
  • Dziękuję
  • kocham cię – powiedział
  • ja ciebie też – odparłam po chwili ciszy i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na blat i spojrzałam na Garetha.
  • Jesteś głodna?
  • Nie jestem.
  • Ale zjesz – postawił przede mną pełny talerz jedzenia
  • żartujesz sobie?
  • Nie musisz jeść wszystkiego, nie wiedziałem na co masz ochotę, więc możesz sobie wybrać.
  • Jesteś w zmowie z Cristiano – szepnęłam
    Wieczór
  • chcesz obejrzeć mecz? - spytał
  • pewnie – odpowiedziałam schodząc po schodach, miałam na sobie koszulkę Cristiano, w której gra dla reprezentacji. Po pierwszej połowie, Cristiano zdobył gola i jak obiecał pokazał „L” dedykując mi gola, w czasie studia komentatorzy wspomnieli o 'miłości' do Leny, która pojawiła się na meczu, wstawiła zdjęcie na Instagram i podpisała je 'kolejny wspaniały gol, mojego wspaniałego faceta' myślałam, że wybuchnę jeśli Cristiano mi tego nie wyjaśni, nie wiem co zrobię, ale nie skończy się to dobrze. Gareth nic nie mówił, w skupieniu oglądał mecz. Kiedy Cristiano zdobył drugiego gola, pierw pokazali „L” z palców , a następnie 'jego dziewczynę' na trybunach. Gdy zauważyła jak uchwyciła ją kamera zaczęła jak upośledzona machać i skakać.
  • Co za kretynka – zaśmiał się mój towarzysz . Byłam zła i chciało mi się płakać, uśmiechnęłam się dopiero gdy zobaczyłam Dolores na trybunach.
  • Jestem zmęczona – szepnęłam – pójdę spać.
  • Nie obejrzysz meczu do końca?
  • Nie mam siły....dobranoc
  • śpij dobrze – odpowiedział. Wdrapałam się na górę, położyłam i zaczęłam płakać... Przed oczami miałam różne obrazy. Chwile spędzone z Cristiano, pierwsze spotkania, pocałunek w deszczu, nasz pierwszy raz...
    Wyszłam z pokoju, zeszłam po schodach. Coś się nie zgadzało. Byłam w domu Crisa. Rozejrzałam się, siedział w kuchni, czytał gazetę i pił kawę.
  • Pijesz kawę? - spytałam zaskoczona
  • a co mam pić? - zaśmiał się
  • nigdy nie piłeś rano kawy.
  • Każdy ranek zaczynam od niej. Chcesz sok jabłkowy?
  • Fuuu – mruknęłam
  • możesz powtórzyć?
  • Nie chcę, dzięki – odparłam i weszłam na górę, ubrałam się w spodnie i bluzę i ponownie zeszłam – gdzie jest smycz?
  • Jaka smycz?
  • Nooo taka dla psa
  • źle się czujesz? - spytał
  • idę się przejść – odparłam – głowa mnie boli – skłamałam. Gdy wyszłam uderzyło mnie chłodne powietrze, szłam przed siebie, tak jakby nogi same mnie prowadziły w konkretne miejsce. Po kilku minutach znalazłam się na jakiejś polanie otoczonej drzewami.
  • Nareszcie jesteś – usłyszałam za plecami
  • co ty tu – nie skończyłam, zamknął mi usta pocałunkiem
  • tęskniłem – wyszeptał
  • Ka...Karol?
  • A kogo się spodziewałaś?
  • Co my tu robimy?
  • Spotykamy się. Mam coś dla ciebie...proszę – podał mi małe pudełko – proszę, otwórz – w środku znajdował się łańcuszek
  • dlaczego mi to dałeś?
  • Bo dziś mija rok, od kiedy się spotykamy.
  • Rok?
  • Szybko minęło, prawda?
  • Przecież
  • wiem, że nie lubisz, gdy o to pytam ale...przemyślałaś wszystko?
  • Co?
  • powiesz Cristiano o ślubie?
  • CO? - spytałam ponownie
  • co z tobą kicia? O tym, że odchodzisz od niego i będziemy razem.
  • Jak razem?
  • Normalnie, wrócimy do Polski, albo wylecimy do Stanów, tak jak planowaliśmy.
  • Nie mogę od niego odejść.
  • Chcesz, żeby znowu cię pobił? - spytał
  • przecież, to TY mnie pobiłeś.
  • Wiem, ale mieliśmy powiedzieć, że on to zrobił. Rewanż za jego romans.
  • Czyli to prawda? - wyszeptałam – zdradza mnie
  • dokładnie.
  • Nie zostawię go.
  • Zostawisz – odparł przez łzy – będziemy razem! - krzyknął – należysz do mnie! - chwycił mnie za nadgarstki – JESTEŚ MOJA!
  • Puszczaj
  • Zapomnij – syknął
  • PUŚĆ! - zaczęliśmy się szarpać, czuje jak łapie mnie za ramiona – zostaw mnie
  • Laurencja! - usłyszałam wołanie – Laurencja!
  • Pom... - zakrył mi usta dłonią
  • nie zbliżaj się, bo ją zabiję! - krzyknął w stronę Cristiano. Z kieszeni wyjął pistolet i przyłożył mi do skroni.
  • Nawet nie próbuj – syknął Portugalczyk
  • jest naładowany. Wystarczy, żeby zabić tą dziwkę i ciebie...albo mam lepszy pomysł...ja ona, a ty pójdziesz siedzieć za morderstwo – z oczu zaczęły mi płynąć łzy
  • zostaw go – szepnęłam
  • co mówiłaś, kiciu?
  • Zostaw go – powtórzyłam
  • mam lepszy pomysł – odparł
  • co?
  • żegnaj Cristiano – powiedział i strzelił w jego stronę. Pisnęłam z przerażenia, gdy ciało piłkarza opadło na ziemię
  • LAURENCJA! - usłyszałam nad uchem krzyk.- LAURENCJA! - Otworzyłam oczy i zobaczyłam zaniepokojoną twarz Garetha – nareszcie. Nie mogłem cię obudzić – nic nie powiedziałem, tylko przytuliłam się do jego klatki i zaczęłam płakać. Delikatnie objął mnie ramionami i zaczął gładzić po plecach.
  • To był zły sen...to był tylko zły sen
  • Cristiano nie żyje – wydukałam
  • to był tylko zły sen – powtórzył - wszystko z nim w porządku. Portugalia wygrała mecz. - Spojrzałam mu w oczy – wszystko się ułoży.


Przepraszam, przeprasza, przepraszam, przepraszam.....
to się nazywa brak weny i czasu.... 
mam nadzieje, że w weekend coś nadrobię i naskrobię
DO NAPISANIA :)