wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 6


Miesiąc później
  • witam państwa, dziś zastąpię pana Del Merg, który wyjechał na konferencje – objaśniła kobieta, kiedy tylko weszła wydawała mi się wredna.
  • Proszę pani? - zapytałam podnosząc rękę
  • pani profesor – poprawiłam
  • ja – zaczęłam – dziś się zwalniam godzinę wcześniej – wyjaśniłam
  • powiesz to po hiszpańsku?
  • Powiem – dzięki lekcjom z Crisem, szybciej nauczyłam się języka, dodatkowo pomogła mi znajomość portugalskiego. - ta jak mogę?
  • Jeśli otworzysz sobie drzwi, to tak, możesz. - podeszła do nich, przekręciła zamek w drzwiach i klucz schowała sobie do kieszeni – życzę powodzenia.
  • Łaski bez – wzięłam do ręki torbę, spakowałam swoje rzeczy. Podeszłam do okna, otworzyłam je i....zobaczyłam Crisa.
  • Cris! - spojrzał w moją stronę – łap! - rzuciłam swój bagaż – do widzenia – ukłoniłam się i wyszłam przez okno.
  • Lulu!
  • Dam radę
  • Oszalałaś? Skacz złapię cię
  • taaa....
  • skacz! - zrobiłam to o co prosił, a raczej nakazał. Tak jak obiecał złapał mnie, nie było wysoko, dałabym sobie radę bez jego pomocy, ale zawsze lepsze miękkie lądowanie w ramionach przystojnego faceta. - oszalałaś? - zapytał ponownie
  • nie, chciałam wyjść szybciej, ale ta stara suka zamknęła drzwi i powiedziała, że mam sobie jakoś poradzić. To otworzyłam okno, zobaczyłam ciebie i teraz....gdy mnie złapałeś.....o dziękuje – postawił mnie na ziemi.
  • Gdzie się śpieszysz?
  • Moja przyjaciółka dziś przyjeżdża i chciałam odebrać ją z lotniska, wiesz taka niespodzianka.
  • Zawiozę cię.
  • Nie czekasz na kogoś?
  • Przywiozłem kumpla – wyjaśnił z uśmiechem – chodź - z ziemi podniósł moją torbę i pociągnął za rękę w stronę samochodu, mała poprawka, wypasionego samochodu.
  • Na jakie lotnisko mam jechać?
  • Na Demar. Mogę włączyć radio?
  • Pewnie, rób co chcesz. - podróż minęła nam bardzo szybko. - zaczekam na ciebie w samochodzie.
  • Nie musisz. Dzięki za podwózkę.
  • Poczekam na ciebie. - udałam się w stronę przylotów, nie minęło 5 minut, a tkwiłam w ramionach przyjaciółki.
  • Cicho wariatko – próbowała mnie uciszyć.
  • Przestań, niech wiedzą, że przyleciała zaginiona siostra Lulu.
  • To opowiadaj, poznałaś kogoś?
  • Jednego gościa....
  • jak całuje?
  • Nie wiem. To na zasadzie kolega – koleżanka.
  • Czyli nie poznałaś nikogo innego?
  • Nie – mruknęłam, spojrzała na mnie w swój charakterystyczny sposób, przed którym nic się nie ukryje – no może jeszcze jednego....no dobra, łącznie trzech, ale tego kelnera spotkałam tylko jeden raz. A gdzie masz Tadka?
  • Przyleci za tydzień.
  • Pokłóciliście się?
  • Nie, zachciało mu się jakiegoś surwiwalu.
  • A gdzie masz bagaż?
  • Część już jest w mieszkaniu akademickim, a tu mam część drugą.
  • Chodź, mam załatwiony transport.
  • Twój tata?
  • Nie kierowca jest przystojny.
  • Czyli jednak!
  • No nie, mówiłam ci że Cris to tylko kolega.
  • Cris? - zdziwiła się
  • jest z Portugalii – wyszłyśmy przed budynek, odszukałam wzrokiem samochodu Portugalczyka. Podeszłam od strony kierowcy, uchylił okno.
  • Wróciłaś?
  • Czekałeś?
  • Obiecałem, to czekam.
  • Otworzysz bagażnik? - spytałam
  • chcesz siedzieć w bagażniku?
  • Nie, ale bagaż mojej przyjaciółki, tak – gdy wysiadł z samochodu poczułam woń jego perfum aż przeszły mnie ciarki.
  • Cześć, ty pewnie jesteś Hania – przywitał się
  • taaa – patrzyła na niego jak zaczarowana, gdy wkładał jej walizkę do bagażnika dostrzegłam, że ma umięśnione ramiona, w końcu nie raz powtarzał, że ćwiczy.
  • Nie mówiłaś, że to takie ciacho – wyszeptała podniecona
  • normalny jest.
  • Nie...wygląda nieziemsko.
  • Hania uspokój chcicę i siedź grzecznie na miejscu – podróż wydłużyła się z powodu Madryckich korków, a po drugie Hania mimo że co jakiś czas się do mnie odezwała, rozmawiała z moim Portugalczykiem, z Cristiano. Czy to już zazdrość? Chyba tak, jestem zazdrosna o Cri.... o Hanie.
  • Gdzie mam dalej jechać? Lulu? Hej, Luluś? Kwiatuszku?
  • Co?
  • gdzie mam jechać?
  • Jedziemy do mnie? - spytałam Hanię – Hania? Chyba śpi
  • to gdzie mam kwiatuszku jechać? Bo nic nie zrozumiałem.
  • Do mnie.
  • Dobrze kwiatuszku.
  • Czemu mówisz do mnie kwiatuszku?
  • Już ci mówiłem, że to ulubione kwiaty mojej mamy.
  • Kłamiesz.
  • Możesz się jej zapytać.
  • Wiesz, że nie o to chodzi
  • mam do niej zadzwonić?
  • Cristiano, przestań.
  • Nie zareagowałaś na Lulu, Luluś, ale zareagowałaś na kwiatuszka.
  • Więc sama jestem sobie winna?
  • Chyba tak, powiesz mi coś?
  • A co?
  • Ale szczerze.
  • No okey, ale o co chodzi?
  • Ale obiecujesz?
  • Jeśli chcesz.
  • Byłbym wdzięczny.
  • Więc pytaj.
  • Co robisz za tydzień?
  • Nie wiem, a czemu pytasz?
  • Bo chciałem, cię gdzieś zabrać.
  • Taa??
  • taa – przedrzeźniał mnie – nie cieszysz się na przyjazd.....jak jej tam?
  • Hani.
  • No właśnie. Jesteście skłócone, wiem że to nie moja sprawa, ale...
  • wszystko w porządku.
  • Jesteś pewna?
  • Tak, jestem.
  • Ona śpi? Czy już nie żyje? Wiesz, nie chcę wieźć trupa w aucie.
  • Zawsze tak mocno śpi. Raz się włączył alarm przeciwpożarowy i nie słyszała.
  • To możesz śpiewać, bo coś mi się wydaje, że długo postoimy w tym korku.
  • Sugerujesz, że źle śpiewam?
  • Nie. Po prostu...
  • czyli jednak.
  • Nie Lulu, chciałem umilić czas. Tobie.....i sobie.
  • To co byś chciał?
  • Nie wiem. Wybierz coś, w schowku masz płyty. - zaczęłam grzebać w schowku samochodowym.
  • Hity disco?
  • CO?!
  • Gimme gimme gimme a man after midnight. Take me through the darkness to the break of the day!
  • Lulu! Ludzie się dziwnie na nas patrzą – nie zważając na jego słowa śpiewałam, coraz głośniej.
  • Teraz Boney M!
  • Luluś proszę – powiedział błagalnym tonem.
  • Sam wozisz tę płytę ze sobą.
  • Ale nie puszczam jej i nie drę się na całe gardło!
  • Mówiłeś, że ładnie śpiewam.
  • Looz Cristiano, nikt nas tu nie zna, możemy śpiewać do woli – zaśmiałam się
  • Tak, nikt nas nie zna. - mruknął, ściszyłam muzykę
  • co jest?
  • Co?
  • posmutniałeś.
  • Nie....wydaje ci się – uśmiechnął się sztucznie
  • Cristiano, możesz powiedzieć, Hania nie zna portugalskiego, zresztą wciąż śpi.
  • Serio, wszystko gra.
  • No powiedz! Bo zaczynam się martwić. Chcesz żebym w nocy nie spała, złapała nerwicę, włosy zaczną mi wypadać i zamkną mnie w psychiatryku.
  • Nie przesadzasz?
  • Nie – mruknęłam krzyżując ręce na piersi – no mów bo zacznę śpiewać jakieś disco!
  • Nie powiem.
  • Dobra sam tego chciałeś! Co tam mamy w repertuarze? - spojrzałam na Portugalczyka
  • nie powiem – zaśpiewał.
  • O! to na pewno znasz!
  • Nie licz, że ci powiem.
  • Daddy, daddy cool!
  • Chyba żartujesz!
  • Ani trochę.
  • Lulu, nie zrobisz tego!
  • She's crazy like a fool, What about it Daddy Cool, I'm crazy like a fool, What about it, Daddy Cool, Daddy, Daddy Cool Daddy, Daddy Cool!
  • DOBRA! POWIEM! SŁYSZYSZ! POWIEM!!!
  • nie lubisz Boney M?
  • Jedziemy samochodem, a nie szafą grającą!
  • I to mi się podoba!
  • Co ci się podoba?
  • Że w końcu wykrztusisz to z siebie.
  • Głupio mi to mówić, ale....
  • ale?
  • Nie rozpraszaj mnie!
  • Przecież, cię nie rozpraszam!
  • Właśnie, że rozpraszasz.
  • Wcale nie!
  • Wcale tak!
  • Nie kłóć się ze mną!
  • Nie chcę się z tobą kłócić.
  • To zacznij od początku.
  • Ale mi nie przeszkadzaj.
  • Ale mi nie przeszkadzaj – powtórzyłam, na co tylko westchnął
  • Lulu.
  • Tak Cristiano?
  • Jest mi głupio, bo zapomniałem o twoich urodzinach.
  • Skąd wiesz kiedy mam urodziny? - zdziwiłam się
  • ma się swoje sposoby – zaśmiał się
  • Gadaj, bo zrobię ci krzywdę!
  • Pamiętasz jak dałaś mi swój portfel do potrzymania jak szukałaś czegoś w torebce?
  • No to co?
  • Sprawdziłem w dowodzie – wytłumaczył.
  • Aha, i co w związku z tym?
  • Nooo.... dlatego pytam się co robisz za tydzień.
  • Nie wiem, bo Tadek przyjeżdża i może gdzieś wyskoczymy.
  • Poznam twojego chłopaka?
  • Mojego nie, ale Hani tak. Mówiłam ci, że nie mam chłopaka – już nie odopowiedział, resztę drogi przesiedzieliśmy w zupełnej cisz.
  • Jesteśmy? - zapytała Hania
  • tak – odparliśmy jednocześnie. Cris wyciągnął Hani walizkę z bagażnika, na co cieszyła się jak głupi do sera.
  • Pomyślisz nad tym spotkaniem? - przytulił mnie i szepnął do ucha
  • zastanowię się – mruknęłam
  • na pewno?! - zapytał gdy byłam z Hanią przy drzwiach.
  • Zadzwoń to ci odpowiem!
  • Nie mam twojego numeru!
  • Podobno masz swoje sposoby! - zamknęłam drzwi – nikogo nie ma w domu – mruknęłam wisząc Hani na szyi
  • No pokaż mi swoje królestwo.
  • Chodź – pociągnęłam ją za rękę na górę
  • O kurwa! Ale zajebiście!
  • Ty klniesz? - zdziwiłam się – wydaje mi się, że trochę za cukierkowo jak dla mnie. Nie uważasz?
  • Chodzi ci o te puchate poduszki? - wskazała palcem na różowe kudłate poduchy
  • sama je kupiłam! Fajne są, co? Z czego rżysz?
  • Gdzie będę spać?
  • Nie chcesz ze mną?
  • Nie.
  • To ci namiot na dworze wystawię.
  • To pójdę do tego Crisa.
  • Nie wiem gdzie on mieszka.
  • Ta, jasne! Ty nie wiesz!
  • No serio!
  • Dobrze, przecież ci wierzę. Niezłe z niego ciacho.
  • Ty!
  • co?
  • nie pozwalaj sobie!
  • Masz względem niego jakieś plany?
  • Czy ja wiem? Fajnie się z nim rozmawia.
  • Jest przystojny.
  • Też, ale to tylko kolega.
  • Ile ma lat? Wygląda na starszego.
  • Raczej 40 nie ma. C'nie?
  • Nie, nie. Wygląda na 23, może 24, ale i tak brałabym nawet gdyby miał tą 40.
  • boże! Hania, jesteś niewyżyta seksualnie.
  • Przestań – zaczerwieniła się
  • yhmm... Tadeusz się spisuje? - poruszyłam znacząco brwiami
  • mówiłam ci, przestań. Lepiej zrób coś do jedzenia.
  • Rąk nie masz?
  • Mam, al...
  • żadne 'ale' robimy pizze czy spaghetti?
  • Spaghetti, zdecydowanie.
  • Nie...
  • dlaczego?
  • Bo zrobimy naleśniki z truskawkami i bitą.....
  • pycha, to moż....
  • tak, świetny pomysł, zrobimy to i to.
  • I znów twoja mam będzie mówić, że jesteś w ciąży.
  • Nie będzie, powiemy, że naleśniki na deser zrobiłyśmy.
  • I ona w to uwierzy?
  • Nie ma wyboru – kilka godzin później leżałyśmy na kanapie przed telewizorem oglądając jakiś brazylijski serial.
  • Rozumiesz coś z tego? - zapytała wpatrując się w ekran
  • taaa.... - mruknęłam – przecież mówią po portugalsku.
  • I o co tam chodzi?
  • Ta ciemna w białej sukience, chociaż to nie zupełnie biały, bardziej takie ecru, chociaż też nie...
  • Emanuella.
  • No, i ten Fernando jest z Emanuellą, ale ojciec Emanuelli nie zgadza się na ten związek, bo wujek Fernando – Luis w młodości odbił miłość jego życia i wtedy ojciec Emanuelli poślubił matkę Emanuelli – Marię, a matka miała romans z dziadkiem Fernando, a na dodatek ten dziadek jest zakochany w Emanuelli i nie wie o tym że Emanuella jest jego córką. A tak na prawdę to Emanuella kocha Fernando, od wypadku w którym uratował jej siostrę, a jej siostra – Katia – od tamtego momentu też kocha Fernando i chce ją zabić.
  • Serio? - zapytała z niedowierzaniem
  • no...
  • ale to piękna miłość – zapłakała
  • żartujesz?
  • Nie, on ją kocha, ona jego i oboje cierpią.
  • Chyba słońce ci szkodzi.
  • Nie rozumiesz, bo nie jesteś zakochana.
  • al....
  • ale młody Axl Rose się nie liczy.
  • Jak to nie? Ale przyznaj, fajny był
  • tak, ale ten Cris fajniejszy.
  • Nie wiem, może....
  • aaaaa.....wiedziałam
  • nic nie wiedziałaś, lubię go, ale to wszystko. Nic, zupełnie nic do niego nie czuję.
  • Serio?
  • Serio – mruknęłam podirytowana
  • a jak ci idzie nauka hiszpańskiego?
  • Perfectamente!
  • A podryw Crisa?
  • A w ryj chcesz dostamente?
  • No dobra, już nie pytam.
  • Idziemy gdzieś na imprezę? - zapytałam
  • ty tylko o imprezach.
  • Od przyjazdu tu, nigdzie nie byłam.
  • Żartujesz?
  • Nie, dzielnie uczyłam się hiszpańskiego.
  • To do ciebie nie podobne.
  • A jednak.
  • I wytrzymałaś? - spytała zdziwiona
  • tak, ale jak nigdzie nie pójdę to zwariuję.
  • Nie mogłaś iść z Crisem?
  • Najwyraźniej nie mogłam.
  • A dla.....
  • proszę! Hanulka – zawisłam dziewczynie na szyi – zaszalejmy, tylko ty i ja!
  • Ty i ja.
  • Od zawsze....
  • na zawsze – dokończyła

Valdebebas
  • Attention please! Hry guys! Attention! Attention!
  • Cicho! Marcelo przemawia, po angielsku.
  • Thank you. W imię tradycji, chciałem...
  • ej! miało być po angielsku! - oburzył się Francuz
  • Te! Benzema! Taki mądry?
  • Pewnie!
  • a gówno byś zrozumiał!
  • Zawsze coś – zarechotał
  • a poza tym – wtrącił się Pepe – pamiętaj, że Ramos angielski zna perfekcyjnie.
  • CO RAMOS? - wydarł się Hiszpan
  • będziesz tłumaczył przemowę Marcelo, na hiszpański.
  • Ale ja nie znam brazylijskiego.
  • W Brazylii mówi się po portugalsku, debilu – puknął Hiszpana w czoło bramkarz
  • co Iker? Taki mądry?
  • Nie, dlatego ty będziesz tłumaczyć – odparł spokojnie Iker
  • ale ja nie znam portugalskiego, niech tłumaczy Kaka, albo Fabio, albo Pepe
  • ale to będzie przemowa po angielsku. - objaśnił Pepe – a ty znasz go z nas najlepiej
  • ty chcesz dziś w łeb dostać!
  • Sergio spokojnie, ja tylko stwierdzam fakty.
  • Stwierdzaj je gdzie indziej.
  • Dobra! Cicho, Marcelo mów. - Iker uspokoił resztę piłkarzy
  • w imię tradycji, przed rozpoczęciem każdego sezonu wychodzimy na imprezę, ale zrobimy takie 'before party' tejże imprezy. Zarezerwowałem stolik.
  • Nie mogłeś po prostu powiedzieć, że chcesz iść się napić?
  • No mogłem, ale to ciekawsze określenie. To kto idzie?
  • Sami czy z babami? - spytał dotąd cichy Fabio – znaczy wagsami.
  • Nooo....jak pić to bez nich – zauważył Pepe - ale ktoś nas do domu odprowadzi – dodał
  • Zawsze możesz wziąć ze sobą kartkę 'tu mieszkam' – mruknął Ronaldo
  • to jest myśl! Takie samoprzczepiające się
  • Marcelo, jakie?
  • Jak to jakie? Samoprzyczepiające się.
  • Jak już, to samoprzylepne – poprawił rodaka Kaka.
  • Mogą być i takie. Ja napiszę sobie adres i tam mnie odwiozą – oświadczył Marcelo
  • zacznijmy od tego czy doczłapiesz się do taksówki. - dodał Portugalczyk
  • chyba doczołga – zarechotali
  • to w namiocie się położymy – dodał Marcelo
  • tobie wystarczy drzewo. - mruknął Francuski napastnik
  • Ej Cris! Przyjdziesz?
  • Przyjdę, ale nie będę cię odprowadzać.
  • Żebym ja ciebie nie odprowadzał.
  • Tak, tak. To co, gdzie i o której?
  • Impreza, czytaj podryw dupci, dziś, „Pacha”, 21. i weź kartkę z adresem.

    Lulu

  • to gdzie idziemy?
  • Dziś wieczorem o 21 ruszamy na podbój „Pachy” gotowa?
  • Zawsze.....



    Przepraszam was, że nie informowałam o poprzednim rozdziale,, teraz gdy wróciłam nadrobiłam wasze nowości, ale nie komentowałam bo wszystko odbyło się za pomocą telefonu, rozdział jest zupełnie inny niż planowałam, ale i rozdział powstał na telefonie. wybaczcie, że o tym też nie poinformuję.
    widzimy się prawdopodobnie za tydzień:))

13 komentarzy:

  1. Jest genialne ;D
    Kocham to ciekawe co będzie na imprezie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka najlepsza ;D
    To szykuje się wybuchowa imprezka z Królewskimi ;D
    Ciekawe jak tam zadziałają połączenia na linii Lulu- Cris ;D
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ta rozmowa Lulu z Crisem :)
    końcówka faktycznie najlepsza :)
    ale fajnyy rozdział :)
    czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhuhu ślub w Londynie powiadasz? Czaaaad *.* Właśnie się zastanawiałam co wypadło, że rozdział we wtorek :D
    Super, że Hania już jest, Tadek by jej dał za tego Crisa hahahaha :D
    Wszystko jak zawsze meega świetne ♥ najlepsze było "Jedziemy samochodem, a nie szafą grającą!" Buahahahahahahahahahaha :D Albo "a poza tym – wtrącił się Pepe – pamiętaj, że Ramos angielski zna perfekcyjnie.
    CO RAMOS? - wydarł się Hiszpan"
    Rozwaliło mnie to, dzięki za poprawę humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli masz ochotę na kieruj-się-sercem.blogspot.com pojawił się 4 rozdział. Jeszcze nie zaczęłam czytać tego opowiadania. Na pewno to zrobię, ale raczej nie dziś, bo mam naprawdę mało czasu. Nadrobiłam wszystko na you are my drug i chcę Ci powiedzieć, że to świetne opowiadanie. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę tam skomentować, więc piszę to tutaj.
    Pozdrawiam! ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Ugh, ale Cris mi się tutaj podoba *.* Jest taki słodki i widać, że pociąga on Lulu ;d
    Oh, Ramos nieogar. Nawet mowy mu się tłumaczyć nie chciało.
    No i co za zbieg okoliczności z tym klubem i czasem?:D Nazwa klubu wywołała u mnie niepohamowany śmiech :D
    Czekam na nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twoje opowiadania!!! To o Sergio było cudowne i mam wrażenie, ze przeczytałam świetną książkę ;) Teraz czytam twoje nowe opowiadanie i jestem nim tak samo zachwycona! Jest super, nie moge sie doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział 15 :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeste to jedno z niewielu opowiadań w których podoba mi sie cr7 serdecznie zapraszam do mnie na 7 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. dziś przeczytałam cały twój blog, bardzo mi się podoba i jestem pewna że będę tu często zaglądać :) pozdrawiam Kama

    OdpowiedzUsuń
  11. serdecznie zapraszam do mnie na 8 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na nowy rozdział :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Marcelo mnie totalnie rozwala :D ojj pewnie będzie ciekawie jak dziewczyny spotkają piłkarzy w klubie :D pozdrawiam ;)
    ps. zapraszam na nowy rozdział :) http://www.last-chance-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń