Miesiąc
później
- witam państwa, dziś zastąpię pana Del Merg, który wyjechał na konferencje – objaśniła kobieta, kiedy tylko weszła wydawała mi się wredna.
- Proszę pani? - zapytałam podnosząc rękę
- pani profesor – poprawiłam
- ja – zaczęłam – dziś się zwalniam godzinę wcześniej – wyjaśniłam
- powiesz to po hiszpańsku?
- Powiem – dzięki lekcjom z Crisem, szybciej nauczyłam się języka, dodatkowo pomogła mi znajomość portugalskiego. - ta jak mogę?
- Jeśli otworzysz sobie drzwi, to tak, możesz. - podeszła do nich, przekręciła zamek w drzwiach i klucz schowała sobie do kieszeni – życzę powodzenia.
- Łaski bez – wzięłam do ręki torbę, spakowałam swoje rzeczy. Podeszłam do okna, otworzyłam je i....zobaczyłam Crisa.
- Cris! - spojrzał w moją stronę – łap! - rzuciłam swój bagaż – do widzenia – ukłoniłam się i wyszłam przez okno.
- Lulu!
- Dam radę
- Oszalałaś? Skacz złapię cię
- taaa....
- skacz! - zrobiłam to o co prosił, a raczej nakazał. Tak jak obiecał złapał mnie, nie było wysoko, dałabym sobie radę bez jego pomocy, ale zawsze lepsze miękkie lądowanie w ramionach przystojnego faceta. - oszalałaś? - zapytał ponownie
- nie, chciałam wyjść szybciej, ale ta stara suka zamknęła drzwi i powiedziała, że mam sobie jakoś poradzić. To otworzyłam okno, zobaczyłam ciebie i teraz....gdy mnie złapałeś.....o dziękuje – postawił mnie na ziemi.
- Gdzie się śpieszysz?
- Moja przyjaciółka dziś przyjeżdża i chciałam odebrać ją z lotniska, wiesz taka niespodzianka.
- Zawiozę cię.
- Nie czekasz na kogoś?
- Przywiozłem kumpla – wyjaśnił z uśmiechem – chodź - z ziemi podniósł moją torbę i pociągnął za rękę w stronę samochodu, mała poprawka, wypasionego samochodu.
- Na jakie lotnisko mam jechać?
- Na Demar. Mogę włączyć radio?
- Pewnie, rób co chcesz. - podróż minęła nam bardzo szybko. - zaczekam na ciebie w samochodzie.
- Nie musisz. Dzięki za podwózkę.
- Poczekam na ciebie. - udałam się w stronę przylotów, nie minęło 5 minut, a tkwiłam w ramionach przyjaciółki.
- Cicho wariatko – próbowała mnie uciszyć.
- Przestań, niech wiedzą, że przyleciała zaginiona siostra Lulu.
- To opowiadaj, poznałaś kogoś?
- Jednego gościa....
- jak całuje?
- Nie wiem. To na zasadzie kolega – koleżanka.
- Czyli nie poznałaś nikogo innego?
- Nie – mruknęłam, spojrzała na mnie w swój charakterystyczny sposób, przed którym nic się nie ukryje – no może jeszcze jednego....no dobra, łącznie trzech, ale tego kelnera spotkałam tylko jeden raz. A gdzie masz Tadka?
- Przyleci za tydzień.
- Pokłóciliście się?
- Nie, zachciało mu się jakiegoś surwiwalu.
- A gdzie masz bagaż?
- Część już jest w mieszkaniu akademickim, a tu mam część drugą.
- Chodź, mam załatwiony transport.
- Twój tata?
- Nie kierowca jest przystojny.
- Czyli jednak!
- No nie, mówiłam ci że Cris to tylko kolega.
- Cris? - zdziwiła się
- jest z Portugalii – wyszłyśmy przed budynek, odszukałam wzrokiem samochodu Portugalczyka. Podeszłam od strony kierowcy, uchylił okno.
- Wróciłaś?
- Czekałeś?
- Obiecałem, to czekam.
- Otworzysz bagażnik? - spytałam
- chcesz siedzieć w bagażniku?
- Nie, ale bagaż mojej przyjaciółki, tak – gdy wysiadł z samochodu poczułam woń jego perfum aż przeszły mnie ciarki.
- Cześć, ty pewnie jesteś Hania – przywitał się
- taaa – patrzyła na niego jak zaczarowana, gdy wkładał jej walizkę do bagażnika dostrzegłam, że ma umięśnione ramiona, w końcu nie raz powtarzał, że ćwiczy.
- Nie mówiłaś, że to takie ciacho – wyszeptała podniecona
- normalny jest.
- Nie...wygląda nieziemsko.
- Hania uspokój chcicę i siedź grzecznie na miejscu – podróż wydłużyła się z powodu Madryckich korków, a po drugie Hania mimo że co jakiś czas się do mnie odezwała, rozmawiała z moim Portugalczykiem, z Cristiano. Czy to już zazdrość? Chyba tak, jestem zazdrosna o Cri.... o Hanie.
- Gdzie mam dalej jechać? Lulu? Hej, Luluś? Kwiatuszku?
- Co?
- gdzie mam jechać?
- Jedziemy do mnie? - spytałam Hanię – Hania? Chyba śpi
- to gdzie mam kwiatuszku jechać? Bo nic nie zrozumiałem.
- Do mnie.
- Dobrze kwiatuszku.
- Czemu mówisz do mnie kwiatuszku?
- Już ci mówiłem, że to ulubione kwiaty mojej mamy.
- Kłamiesz.
- Możesz się jej zapytać.
- Wiesz, że nie o to chodzi
- mam do niej zadzwonić?
- Cristiano, przestań.
- Nie zareagowałaś na Lulu, Luluś, ale zareagowałaś na kwiatuszka.
- Więc sama jestem sobie winna?
- Chyba tak, powiesz mi coś?
- A co?
- Ale szczerze.
- No okey, ale o co chodzi?
- Ale obiecujesz?
- Jeśli chcesz.
- Byłbym wdzięczny.
- Więc pytaj.
- Co robisz za tydzień?
- Nie wiem, a czemu pytasz?
- Bo chciałem, cię gdzieś zabrać.
- Taa??
- taa – przedrzeźniał mnie – nie cieszysz się na przyjazd.....jak jej tam?
- Hani.
- No właśnie. Jesteście skłócone, wiem że to nie moja sprawa, ale...
- wszystko w porządku.
- Jesteś pewna?
- Tak, jestem.
- Ona śpi? Czy już nie żyje? Wiesz, nie chcę wieźć trupa w aucie.
- Zawsze tak mocno śpi. Raz się włączył alarm przeciwpożarowy i nie słyszała.
- To możesz śpiewać, bo coś mi się wydaje, że długo postoimy w tym korku.
- Sugerujesz, że źle śpiewam?
- Nie. Po prostu...
- czyli jednak.
- Nie Lulu, chciałem umilić czas. Tobie.....i sobie.
- To co byś chciał?
- Nie wiem. Wybierz coś, w schowku masz płyty. - zaczęłam grzebać w schowku samochodowym.
- Hity disco?
- CO?!
- Gimme gimme gimme a man after midnight. Take me through the darkness to the break of the day!
- Lulu! Ludzie się dziwnie na nas patrzą – nie zważając na jego słowa śpiewałam, coraz głośniej.
- Teraz Boney M!
- Luluś proszę – powiedział błagalnym tonem.
- Sam wozisz tę płytę ze sobą.
- Ale nie puszczam jej i nie drę się na całe gardło!
- Mówiłeś, że ładnie śpiewam.
- Looz Cristiano, nikt nas tu nie zna, możemy śpiewać do woli – zaśmiałam się
- Tak, nikt nas nie zna. - mruknął, ściszyłam muzykę
- co jest?
- Co?
- posmutniałeś.
- Nie....wydaje ci się – uśmiechnął się sztucznie
- Cristiano, możesz powiedzieć, Hania nie zna portugalskiego, zresztą wciąż śpi.
- Serio, wszystko gra.
- No powiedz! Bo zaczynam się martwić. Chcesz żebym w nocy nie spała, złapała nerwicę, włosy zaczną mi wypadać i zamkną mnie w psychiatryku.
- Nie przesadzasz?
- Nie – mruknęłam krzyżując ręce na piersi – no mów bo zacznę śpiewać jakieś disco!
- Nie powiem.
- Dobra sam tego chciałeś! Co tam mamy w repertuarze? - spojrzałam na Portugalczyka
- nie powiem – zaśpiewał.
- O! to na pewno znasz!
- Nie licz, że ci powiem.
- Daddy, daddy cool!
- Chyba żartujesz!
- Ani trochę.
- Lulu, nie zrobisz tego!
- She's crazy like a fool, What about it Daddy Cool, I'm crazy like a fool, What about it, Daddy Cool, Daddy, Daddy Cool Daddy, Daddy Cool!
- DOBRA! POWIEM! SŁYSZYSZ! POWIEM!!!
- nie lubisz Boney M?
- Jedziemy samochodem, a nie szafą grającą!
- I to mi się podoba!
- Co ci się podoba?
- Że w końcu wykrztusisz to z siebie.
- Głupio mi to mówić, ale....
- ale?
- Nie rozpraszaj mnie!
- Przecież, cię nie rozpraszam!
- Właśnie, że rozpraszasz.
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- Nie kłóć się ze mną!
- Nie chcę się z tobą kłócić.
- To zacznij od początku.
- Ale mi nie przeszkadzaj.
- Ale mi nie przeszkadzaj – powtórzyłam, na co tylko westchnął
- Lulu.
- Tak Cristiano?
- Jest mi głupio, bo zapomniałem o twoich urodzinach.
- Skąd wiesz kiedy mam urodziny? - zdziwiłam się
- ma się swoje sposoby – zaśmiał się
- Gadaj, bo zrobię ci krzywdę!
- Pamiętasz jak dałaś mi swój portfel do potrzymania jak szukałaś czegoś w torebce?
- No to co?
- Sprawdziłem w dowodzie – wytłumaczył.
- Aha, i co w związku z tym?
- Nooo.... dlatego pytam się co robisz za tydzień.
- Nie wiem, bo Tadek przyjeżdża i może gdzieś wyskoczymy.
- Poznam twojego chłopaka?
- Mojego nie, ale Hani tak. Mówiłam ci, że nie mam chłopaka – już nie odopowiedział, resztę drogi przesiedzieliśmy w zupełnej cisz.
- Jesteśmy? - zapytała Hania
- tak – odparliśmy jednocześnie. Cris wyciągnął Hani walizkę z bagażnika, na co cieszyła się jak głupi do sera.
- Pomyślisz nad tym spotkaniem? - przytulił mnie i szepnął do ucha
- zastanowię się – mruknęłam
- na pewno?! - zapytał gdy byłam z Hanią przy drzwiach.
- Zadzwoń to ci odpowiem!
- Nie mam twojego numeru!
- Podobno masz swoje sposoby! - zamknęłam drzwi – nikogo nie ma w domu – mruknęłam wisząc Hani na szyi
- No pokaż mi swoje królestwo.
- Chodź – pociągnęłam ją za rękę na górę
- O kurwa! Ale zajebiście!
- Ty klniesz? - zdziwiłam się – wydaje mi się, że trochę za cukierkowo jak dla mnie. Nie uważasz?
- Chodzi ci o te puchate poduszki? - wskazała palcem na różowe kudłate poduchy
- sama je kupiłam! Fajne są, co? Z czego rżysz?
- Gdzie będę spać?
- Nie chcesz ze mną?
- Nie.
- To ci namiot na dworze wystawię.
- To pójdę do tego Crisa.
- Nie wiem gdzie on mieszka.
- Ta, jasne! Ty nie wiesz!
- No serio!
- Dobrze, przecież ci wierzę. Niezłe z niego ciacho.
- Ty!
- co?
- nie pozwalaj sobie!
- Masz względem niego jakieś plany?
- Czy ja wiem? Fajnie się z nim rozmawia.
- Jest przystojny.
- Też, ale to tylko kolega.
- Ile ma lat? Wygląda na starszego.
- Raczej 40 nie ma. C'nie?
- Nie, nie. Wygląda na 23, może 24, ale i tak brałabym nawet gdyby miał tą 40.
- boże! Hania, jesteś niewyżyta seksualnie.
- Przestań – zaczerwieniła się
- yhmm... Tadeusz się spisuje? - poruszyłam znacząco brwiami
- mówiłam ci, przestań. Lepiej zrób coś do jedzenia.
- Rąk nie masz?
- Mam, al...
- żadne 'ale' robimy pizze czy spaghetti?
- Spaghetti, zdecydowanie.
- Nie...
- dlaczego?
- Bo zrobimy naleśniki z truskawkami i bitą.....
- pycha, to moż....
- tak, świetny pomysł, zrobimy to i to.
- I znów twoja mam będzie mówić, że jesteś w ciąży.
- Nie będzie, powiemy, że naleśniki na deser zrobiłyśmy.
- I ona w to uwierzy?
- Nie ma wyboru – kilka godzin później leżałyśmy na kanapie przed telewizorem oglądając jakiś brazylijski serial.
- Rozumiesz coś z tego? - zapytała wpatrując się w ekran
- taaa.... - mruknęłam – przecież mówią po portugalsku.
- I o co tam chodzi?
- Ta ciemna w białej sukience, chociaż to nie zupełnie biały, bardziej takie ecru, chociaż też nie...
- Emanuella.
- No, i ten Fernando jest z Emanuellą, ale ojciec Emanuelli nie zgadza się na ten związek, bo wujek Fernando – Luis w młodości odbił miłość jego życia i wtedy ojciec Emanuelli poślubił matkę Emanuelli – Marię, a matka miała romans z dziadkiem Fernando, a na dodatek ten dziadek jest zakochany w Emanuelli i nie wie o tym że Emanuella jest jego córką. A tak na prawdę to Emanuella kocha Fernando, od wypadku w którym uratował jej siostrę, a jej siostra – Katia – od tamtego momentu też kocha Fernando i chce ją zabić.
- Serio? - zapytała z niedowierzaniem
- no...
- ale to piękna miłość – zapłakała
- żartujesz?
- Nie, on ją kocha, ona jego i oboje cierpią.
- Chyba słońce ci szkodzi.
- Nie rozumiesz, bo nie jesteś zakochana.
- al....
- ale młody Axl Rose się nie liczy.
- Jak to nie? Ale przyznaj, fajny był
- tak, ale ten Cris fajniejszy.
- Nie wiem, może....
- aaaaa.....wiedziałam
- nic nie wiedziałaś, lubię go, ale to wszystko. Nic, zupełnie nic do niego nie czuję.
- Serio?
- Serio – mruknęłam podirytowana
- a jak ci idzie nauka hiszpańskiego?
- Perfectamente!
- A podryw Crisa?
- A w ryj chcesz dostamente?
- No dobra, już nie pytam.
- Idziemy gdzieś na imprezę? - zapytałam
- ty tylko o imprezach.
- Od przyjazdu tu, nigdzie nie byłam.
- Żartujesz?
- Nie, dzielnie uczyłam się hiszpańskiego.
- To do ciebie nie podobne.
- A jednak.
- I wytrzymałaś? - spytała zdziwiona
- tak, ale jak nigdzie nie pójdę to zwariuję.
- Nie mogłaś iść z Crisem?
- Najwyraźniej nie mogłam.
- A dla.....
- proszę! Hanulka – zawisłam dziewczynie na szyi – zaszalejmy, tylko ty i ja!
- Ty i ja.
- Od zawsze....
- na zawsze – dokończyła
Valdebebas
- Attention please! Hry guys! Attention! Attention!
- Cicho! Marcelo przemawia, po angielsku.
- Thank you. W imię tradycji, chciałem...
- ej! miało być po angielsku! - oburzył się Francuz
- Te! Benzema! Taki mądry?
- Pewnie!
- a gówno byś zrozumiał!
- Zawsze coś – zarechotał
- a poza tym – wtrącił się Pepe – pamiętaj, że Ramos angielski zna perfekcyjnie.
- CO RAMOS? - wydarł się Hiszpan
- będziesz tłumaczył przemowę Marcelo, na hiszpański.
- Ale ja nie znam brazylijskiego.
- W Brazylii mówi się po portugalsku, debilu – puknął Hiszpana w czoło bramkarz
- co Iker? Taki mądry?
- Nie, dlatego ty będziesz tłumaczyć – odparł spokojnie Iker
- ale ja nie znam portugalskiego, niech tłumaczy Kaka, albo Fabio, albo Pepe
- ale to będzie przemowa po angielsku. - objaśnił Pepe – a ty znasz go z nas najlepiej
- ty chcesz dziś w łeb dostać!
- Sergio spokojnie, ja tylko stwierdzam fakty.
- Stwierdzaj je gdzie indziej.
- Dobra! Cicho, Marcelo mów. - Iker uspokoił resztę piłkarzy
- w imię tradycji, przed rozpoczęciem każdego sezonu wychodzimy na imprezę, ale zrobimy takie 'before party' tejże imprezy. Zarezerwowałem stolik.
- Nie mogłeś po prostu powiedzieć, że chcesz iść się napić?
- No mogłem, ale to ciekawsze określenie. To kto idzie?
- Sami czy z babami? - spytał dotąd cichy Fabio – znaczy wagsami.
- Nooo....jak pić to bez nich – zauważył Pepe - ale ktoś nas do domu odprowadzi – dodał
- Zawsze możesz wziąć ze sobą kartkę 'tu mieszkam' – mruknął Ronaldo
- to jest myśl! Takie samoprzczepiające się
- Marcelo, jakie?
- Jak to jakie? Samoprzyczepiające się.
- Jak już, to samoprzylepne – poprawił rodaka Kaka.
- Mogą być i takie. Ja napiszę sobie adres i tam mnie odwiozą – oświadczył Marcelo
- zacznijmy od tego czy doczłapiesz się do taksówki. - dodał Portugalczyk
- chyba doczołga – zarechotali
- to w namiocie się położymy – dodał Marcelo
- tobie wystarczy drzewo. - mruknął Francuski napastnik
- Ej Cris! Przyjdziesz?
- Przyjdę, ale nie będę cię odprowadzać.
- Żebym ja ciebie nie odprowadzał.
- Tak, tak. To co, gdzie i o której?
- Impreza, czytaj podryw dupci, dziś, „Pacha”, 21. i weź kartkę z adresem.Lulu
- to gdzie idziemy?
- Dziś wieczorem o 21 ruszamy na podbój „Pachy” gotowa?
- Zawsze.....
Przepraszam was, że nie informowałam o poprzednim rozdziale,, teraz gdy wróciłam nadrobiłam wasze nowości, ale nie komentowałam bo wszystko odbyło się za pomocą telefonu, rozdział jest zupełnie inny niż planowałam, ale i rozdział powstał na telefonie. wybaczcie, że o tym też nie poinformuję.
widzimy się prawdopodobnie za tydzień:))
Jest genialne ;D
OdpowiedzUsuńKocham to ciekawe co będzie na imprezie ;)
Końcówka najlepsza ;D
OdpowiedzUsuńTo szykuje się wybuchowa imprezka z Królewskimi ;D
Ciekawe jak tam zadziałają połączenia na linii Lulu- Cris ;D
Czekam na nexta ;*
ta rozmowa Lulu z Crisem :)
OdpowiedzUsuńkońcówka faktycznie najlepsza :)
ale fajnyy rozdział :)
czekam na nexta <3
Huhuhuhu ślub w Londynie powiadasz? Czaaaad *.* Właśnie się zastanawiałam co wypadło, że rozdział we wtorek :D
OdpowiedzUsuńSuper, że Hania już jest, Tadek by jej dał za tego Crisa hahahaha :D
Wszystko jak zawsze meega świetne ♥ najlepsze było "Jedziemy samochodem, a nie szafą grającą!" Buahahahahahahahahahaha :D Albo "a poza tym – wtrącił się Pepe – pamiętaj, że Ramos angielski zna perfekcyjnie.
CO RAMOS? - wydarł się Hiszpan"
Rozwaliło mnie to, dzięki za poprawę humoru :D
Jeśli masz ochotę na kieruj-się-sercem.blogspot.com pojawił się 4 rozdział. Jeszcze nie zaczęłam czytać tego opowiadania. Na pewno to zrobię, ale raczej nie dziś, bo mam naprawdę mało czasu. Nadrobiłam wszystko na you are my drug i chcę Ci powiedzieć, że to świetne opowiadanie. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę tam skomentować, więc piszę to tutaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ; *
Ugh, ale Cris mi się tutaj podoba *.* Jest taki słodki i widać, że pociąga on Lulu ;d
OdpowiedzUsuńOh, Ramos nieogar. Nawet mowy mu się tłumaczyć nie chciało.
No i co za zbieg okoliczności z tym klubem i czasem?:D Nazwa klubu wywołała u mnie niepohamowany śmiech :D
Czekam na nowość :D
Uwielbiam Twoje opowiadania!!! To o Sergio było cudowne i mam wrażenie, ze przeczytałam świetną książkę ;) Teraz czytam twoje nowe opowiadanie i jestem nim tak samo zachwycona! Jest super, nie moge sie doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńhttp://story-of-arsenal.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział 15 :-)
OdpowiedzUsuńjeste to jedno z niewielu opowiadań w których podoba mi sie cr7 serdecznie zapraszam do mnie na 7 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziś przeczytałam cały twój blog, bardzo mi się podoba i jestem pewna że będę tu często zaglądać :) pozdrawiam Kama
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam do mnie na 8 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMarcelo mnie totalnie rozwala :D ojj pewnie będzie ciekawie jak dziewczyny spotkają piłkarzy w klubie :D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńps. zapraszam na nowy rozdział :) http://www.last-chance-of-love.blogspot.com