piątek, 11 października 2013

Rozdział 22


Tego samego dnia wieczorem.


Siedzieliśmy w moim pokoju i oglądaliśmy film. Leżałam na jego klatce, a on delikatnie gładził moje plecy.

  • która godzina spytałam półszeptem
  • piętnaście po.
  • Której?
  • Szóstej. - mruknął – spokojnie, do 19 masz 45 minut.
  • Wiem – szepnęłam mocniej przytulając się do Portugalczyka – Cristiano! - szybko się podniosłam
  • co? - spytał zaskoczony, uśmiechnęłam się do niego – gramy w kalambury?
  • Nieeee.
  • To może za pomocą słów, powiesz o co chodzi? - przewróciłam oczami
  • wiesz co jest w lodówce?
  • Światło?
  • Nieee.
  • Nie wiem, pingwina trzymasz w środku?
  • Cristiano, no! W lodówce jest tarta owocowa!
  • No tak jest, dziwnym sposobem Marcelo jej nie wywęszył. - zaśmiał się – i co?
  • A ja mam dziką ochotę na coś słodkiego.
  • W przymierzalni mówiłaś, że na mnie masz ochotę.
  • A ty powiedziałeś wieczorem – mruknęłam
  • mamy prawie wieczór – szepnął niskim głosem
  • LAURENCJA! - usłyszałam krzyk z dołu
  • tata wrócił – szybko go pocałowałam - zatrzymaj film i chodź – wyciągnęłam rękę w jego stronę, po chwili byliśmy już na dole – cześć.
  • To co? - spytał – czas na rozmowę?
  • Czy przesłuchanie? - spytałam
  • przestań, mówiliście coś o tym przyjęciu – niespodziance. - wyjaśnił – mogę wam jakoś pomóc?
  • Właściwie to mamy wszystko – mruknął Cristiano
  • NIE! - krzyknęłam krojąc tartę
  • co się stało?
  • A tort? - spytałam – mówiłam, że o czymś zapomnieliśmy!
  • Mamy dwa tygodnie – powiedział Cristiano – damy radę.
  • Mała poprawka, ty go piec nie będziesz. - zwróciłam się do Portugalczyka – tato?
  • Co słońce?
  • Tak się zastanawiam...
  • kochanie, możesz się pośpieszyć? Nie myśl, że mam cię gdzieś, ale teraz mamy straszne zamieszanie i niedługo będę musiał znów jechać do biura.
  • Rozumiem. Orientujesz się czy mama ma jeszcze stroje z teatru?
  • Musisz rozmawiać z mamą. - wyjaśnił – a ja uciekam
  • nie zjesz?
  • Nie, nie. Wrócę późno, a wy macie jakieś plany?
  • Chciałem Lulu wieczorem zabrać na spacer, jeśli nie ma pan nic przeciwko...
  • Cristiano, mamy XXI wiek, to nie średniowiecze, że pytasz mojego tatę o zgodę.
  • Dobrze, że zapytał – mruknął tata – imponujesz mi. Co raz bardziej jestem do ciebie przekonany.
  • Tato...co masz na myśli, mówiąc że jesteś bardziej przekonany.
  • Powiedzmy, że na początku moje zaufanie ograniczało się do 10%, teraz wynosi jakieś 80.
  • dziękuję – odparł Cristiano
  • a właśnie. Po jutrze wraca mama.
  • Wiem – mruknęłam – i co?
  • Mama na pewno chciałaby poznać Cristiano.
  • Pewnie tak. - szepnęłam
  • to jeśli macie wolny wieczór, wpadnij na kolacje. Jeśli nie masz nic przeciwko, to wolałbym tu w domu niż w jakiejś restauracji.
  • Dla mnie nawet lepiej – uśmiechnął się Cristiano
  • świetnie, to do zobaczenia. - pożegnał się i wyszedł
  • proszę – podałam mu talerz z ciastem – imponujesz mojemu tacie...suuuper – usiadłam na blacie kuchennym
  • szczęśliwa?
  • Oczywiście – szepnęłam wprost w jego usta – kochanie – delikatnie pocałował mnie w nos - co z tym spacerem?
  • Chcesz iść?
  • Z tobą? - szepnęłam – zawsze.
  • Wiesz, że spacer oznacza podróż bez samochodu – zaśmiał się
  • bardzo śmieszne. - mruknęłam – dokończymy film, zjemy, przebiorę się i będziemy mogli iść.
  • Na pewno, kochanie?
  • Na pewno. - potwierdziłam – a teraz poproszę na górę. - podniósł jedną brew do góry – wezmę talerze, a ty weźmiesz mnie.
  • Jaki cudowny pomysł – mruknął oplotłam nogami jego biodra i Cristiano zaniósł mnie na górę. Skończyliśmy oglądać film i zeszliśmy na dół
  • czekaj, wezmę wodę – mruknęłam. Wyszliśmy z domu, idąc rozmawialiśmy na każdy możliwy temat. Trzymał mnie za rękę, opowiadał różne historie. Szliśmy leśną drogą, którą oświetlały nam gwiazdy – Cristiano – zatrzymałam się
  • co?
  • tam coś jest – wskazałam na krzaki
  • wydaje ci się – mruknął
  • nie, jestem pewna, tam coś jest..
  • Lulu, to.... - krzaki się poruszyły
  • widzisz. Mówiłam, trzeba to sprawdzić – powiedziałam kierując się w tamtą stronę
  • poczekaj – chwycił mnie za rękę
  • co?
  • ja tam pójdę – mruknął
  • ale...
  • żadnego, ale. - przerwał mi, kiedy był już blisko owych krzaków, zaśmiał się – chodź – wyciągnął rękę w moją stronę. Bez słowa podeszłam i zobaczyłam małego pieska. Ktoś przywiązał go do drzewa. Kucnęłam przy nim i wyciągnęłam rękę by go pogłaskać, na początku się zawahałam, bo pies schylił głowę. Spojrzałam na Cristiano, przyglądał się całej sytuacji marszcząc brwi. Wyjęłam z torebki butelkę, podałam ją piłkarzowi, on w przeciwieństwie do mnie otworzył ją bez problemu. Nalałam trochę na rękę, szczeniak przybliżył się, powąchał i wypił to co zachowało się na mojej dłoni. Dolewałam, a on pił. Kiedy zaspokoił pragnienie, usiadł, zaszczekał i zamerdał ogonem. Schowałam butelkę do torebki, a wyciągnęłam płyn do dezynfekcji
  • co to?
  • Taki płyn – spojrzałam na etykietę – usuwa 99.9% bakterii
  • zawsze to masz przy sobie?
  • Tak, szczególnie kiedy paliłam.
  • Dawno tego nie robiłaś.
  • Nie paliłam? - spytałam
  • tak.
  • Wiesz, że mnie nawet nie ciągnie? - odparłam – właśnie...
  • co?
  • zabierzemy go?
  • CO? - spytał
  • no proszę...Cristiano, spójrz...jakiś skurwiel...przywiązał go do drzewa...a on jest taki mały...i zobacz jak się na ciebie patrzy.
  • Kochanie, nie wiesz czy ten pies nie jest na nic chory.
  • A znasz się na tym? - spytałam
  • nie.
  • No właśnie, ja też. Dlatego musimy go zabrać.
  • Kochanie, ale...
  • chyba nie pozwolisz, żeby coś mu się stało?
  • Oczywiście, że nie, ale może ktoś go tu...
  • Cristiano, jest noc, kto normalny przywiązuje psa do drzewa o tej porze? Na dodatek jest blisko droga...Proszę, Cristiano. Weźmy go. On jest mały, taki malutki, zmarznięty, przestraszony, samotny. Czeka na miłość, którą mogę mu zapewnić!
  • Laurencja, nie przesadzasz?
  • Kochanie, proszę. Będę o niego dbać, wyprowadzać. Obiecuję!
  • No dobrze, weźmy go – westchnął
  • ale jest jedno 'ale'
  • co się dzieje?
  • Musi zostać u ciebie.
  • Dlaczego?
  • Na chwilę, bo muszę przyzwyczaić rodziców do myśli, że w domu będzie pies.
  • Dobrze, chodź...weź go odplącz i wracamy. - mruknął
  • dziękuję – zarzuciłam mu ręce na szyję i przybliżyłam się – jesteś cudowny.
  • Jak bardzo? - spytał niskim głosem
  • bardzo bardzo – szepnęłam w jego usta, delikatnie go pocałowałam i wróciłam do psa. Odwiązałam go od drzewa, spojrzałam na Cristiano, uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Gdy przechodziliśmy obok mojego domu, samochodu taty nie było.
  • To co? - zaczął - Zostać z tobą do powrotu twojego taty? Czy dziś śpimy u mnie?
  • Ty zdecyduj.
  • prawidłowa odpowiedź – mruknął
  • dlaczego? - zdziwiłam się
  • bo, jakbyś miała zacząć się zastanawiać, gdzie i dlaczego, to stalibyśmy tu do rana.
  • Żartujesz sobie?
  • Nie – wyszczerzył się
  • zostaję tu – stanęłam w miejscu i skrzyżowałam ramiona
  • kochanie, chodź – wyciągnął do mnie rękę
  • nie.
  • Proszę.
  • Nie – odwróciłam głowę w inną stronę
  • ehm... - westchnął, podszedł bliżej wziął mnie na ręce i skierował w stronę swojej posiadłości
  • co robisz?
  • Zanoszę cię, kochanie – uśmiechnął się
  • postaw mnie.
  • Nie, pewnie nogi cię bolą
  • nic mnie nie boli.
  • Ale to nie daleko – mruknął – a ja mam cię blisko siebie.
  • Przestań – szepnęłam, spojrzałam na psa, który wesoło dreptał obok – misiu?
  • Co?
  • co to za rasa? - spytałam
  • nie wiem, jutro pojedziemy do weterynarza i się wszystkiego dowiemy. - pocałowałam go w policzek – a to za co?
  • A czy musi być jakiś powód?
  • Nie kochanie. Nie musisz znajdować powodu – uśmiechnął się
  • jesteśmy – mruknął, postawił mnie, a sam otworzył drzwi kluczem. Weszłam pierwsza, za mną Cristiano, a szczeniak siedział przed wejściem.
  • Co mu jest? - spytałam
  • nie wiem – odparł
  • no chodź – przywołałam psa – chodź tu – Cristiano gdzieś poszedł – a ty gdzie? - nie odpowiedział, po chwili przyszedł z miseczką karmy, postawił ją na ziemię i pies od razu podszedł do miski – był głodny – szepnął i znów gdzieś poszedł, wrócił po dłuższej chwili. Postawił kojec, obok miskę z wodą
  • skąd to..to wszystko masz? - spytałam
  • moja siostra czasem przyjeżdża ze swoim psem, więc sama widzisz.
  • Przytulisz mnie? - spojrzałam na niego
  • chodź do mnie – objęłam go ramionami wtulając się w jego klatkę, włożyłam dłonie pod jego koszulkę – zmarzłaś?
  • Trochę. - szybko się od niego odsunęłam – która godzina?
  • Po 23, coś się stało.
  • Zaczyna się horror, o którym ci opowiadałam.
  • To siadaj na kanapie, zaraz przyniosę ci bluzę i zrobię herbatę.
  • Ty idź po bluzę, a ja zrobię coś do picia. - zaproponowałam
  • dobrze. - uśmiechnął się, włączyłam telewizor, w kuchni zrobiłam herbaty, odstawiłam kubki na stole i usiadłam na kanapie. Wrócił Cristiano, miał ze sobą koc i bluzę, która miała cudowny zapach jego perfum. Przytuliłam się do niego, delikatnie gładził moje plecy. Przybliżyłam się i delikatnie pocałowałam go w policzek. - co się stało?
  • Nic – mruknęłam
  • kochanie wiem, że coś się dzieje.
  • Skąd to wiesz?
  • Po prostu- wzruszył ramionami – czuję.
  • Zaczynasz mnie przerażać. - powiedziałam
  • nie przesadzaj. Powiedz co się dzieje.
  • Będziesz się śmiać – mruknęłam chowając twarz w jego brzuch
  • nie będę...kochanie, spójrz na mnie. - uniosłam głowę – co się stało
  • nie wydaje ci się, że ten film jest...jest momentami straszny?
  • Boisz się? – spytał
  • nieee, no co ty....ja? - spojrzałam na ekran i głośno pisnęłam chowając twarz w dłoniach, rozchyliłam palce i powoli spojrzałam na Cristiano. Spojrzał na mnie, bez słowa przytulił i pocałował w głowę – nie bój się, kochanie.
  • Cristiano?
  • Tak?
  • Przytul mnie mocniej – szepnęłam, resztę filmu obejrzałam mrużąc lub zamykając oczy. Poszłam na górę, do jego sypialni. W krótkim czasie dołączył do mnie Cristiano. Podszedł do mnie, położył dłoń na biodrze i spojrzał głęboko w oczy. Oboje osunęliśmy się na łóżko. Leżałam na plecach, Cristiano znajdował się nade mną opierając ciężar ciała na przedramieniu. Drugą rękę włożył pod moją bluzkę kładąc ją na piersi. Nasze usta oddalone były od siebie o kilka centymetrów. Dotknęłam opuszkami palców jego ust, w jego oczach widziałam pożądanie. Moje ciało pragnęło jego dotyku, wargi jego warg. Moja dłoń powędrowała na jego szyję. Nadszedł moment kiedy mnie pocałował. Były słodkie i delikatne. Spijałam słodki nektar z jego ust i napawałam się ciepłem jego ciała. Po tym jak przyciągnęłam go bliżej, pocałunek stał się gwałtowny, bardziej namiętny. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej, rozchyliłam usta, czubki naszych języków spotkały się, czułam jak drżą mi mięśnie, zatraciłam się w jego pocałunkach, cicho jęknęłam w jego usta, to jakby bardziej go pobudziło, napierał na moje ciało z co raz większą siłą. Oplotłam nogami jego biodra, delikatnie uniosłam swoje, bym mogła być jeszcze bliżej jego ciała. Czułam jak jego męskość coraz bardziej twardnieje. Między nami była ta sama namiętność, pożądanie. Zdjęłam z niego koszulkę i rzuciłam gdzieś w dal. Całował moją szyję, okazywał chęć zawładnięcia moim ciałem. Przerwał jego żarliwy pocałunek. Przewróciłam go na plecy i usiadłam na niego, uniósł się, wzięłam jego twarz w dłonie, chciałam go pocałować, ale on odchylił głowę, spojrzałam na niego zaskoczona jego reakcją. Uśmiechnął się, ściągnął ze mnie koszulkę, dłonie położył na biodrach, które szybko przemieścił na plecy, w mgnieniu oka rozpiął zapięcie od stanika, nagie piersi przycisnęłam do jego gorącego torsu. Palce wplotłam w jego gęste włosy. Położył mnie na plecach, powoli ściągał za mnie shorty, to samo zrobił z czarną bielizną. Leżałam przed nim całkiem naga, delikatnie gładził moje uda, sunąc dłonią ku górze. Rozpięłam pasek jego spodni, delikatnie pogładziłam kuszący wzgórek. Chwycił mnie za nadgarstek, nasze ręce przeniósł za moją głowę. Wolnymi palcami przejechał pomiędzy moimi piersiami, jego dotyk jakby od niechcenia wywołał dreszcze na moim ciele, kciukiem potarł twardy sutek. Byłam bezsilna, cała jego. Dłoń kierował co raz niżej, czuł jak zadrżałam gdy jego dłoń dotarła do najbardziej wrażliwego miejsca w ciele kobiety. Cicho jęknęłam jego imię, gdy delikatnie mnie pieścił. Rozkoszowałam się jego pieszczotą, przeniósł swój ciężar na mnie, moje dłonie zesztywniały, a ciało jeszcze bardziej wyprężyło gdy poczułam go w sobie. W wolnym tempie poruszał biodrami, doprowadzając mnie do szału. Zacisnęłam palce na jego plecach sprawiając mu wielką rozkosz, zamruczał mi seksownie do ucha, z każdym jego ruchem uderzała mnie fala gorącą, pragnęłam by ta chwila się nie kończyła. Jego dotyk, jego usta, ciepło jego ciało. Pocałunki składane w każdym wgłębieniu i wypukleniu mojego ciała, gorący oddech pieszczący moją szyję, głos przyprawiający o dreszcze. Cicho krzyknęłam unosząc plecy ku górze, gdy jego ruchy stawały się szybsze, głębsze, mocniejsze. Jego delikatne pocałunki były kontrastem do ruchów jego bioder. Pomału doprowadzał mnie na szczyt rozkoszy. Syknął gdy z całej siły wbiłam mu paznokcie w plecy. On przyśpieszał, ja jęczałam coraz głośniej.
  • Och Cristiano – jęknęłam
  • jęcz maleńka, jęcz – wymruczał wprost do ucha. Poczułam mrowienie w dole brzucha. Moje plecy wygięły się w łuk, kiedy poczułam jego ciepłe nasienie wylewające się w moim wnętrzu. Jeszcze powoli i płynnie poruszał biodrami. Oplotłam go nogami nie pozwalając mu ze mnie wyjść.
  • Kochaj mnie, Cristiano – wyszeptałam
  • Nigdy nie przestanę...



Znalezisko Lulu i CR



Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał.
Przepraszam, że przez dłuższy czas nie informowałam o nowościach, ale miałam ogromny mętlik.
Jutro wszystko nadrobię:)

7 komentarzy:

  1. O Jezusie
    dziewczyno co za rozdział...
    cudowny
    chyba najlepszy ze wszystkich poprzednich
    czekam na następny
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No rozdział nie samowity mi też się wydaje że najlepszy :)
    Oczywiście czekam na następny :)
    Pozdrawiam Julka Juluś
    Ps przepraszam że dziś tak krótko komentuje ale jestem strasznie zmęczona :/
    Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki meeeega rozdział, ja pierdziele <3 *..*
    nic więcej nie umiem napisać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny!
    http://blanca-por-siempre.blogspot.com/2013/10/rozdzia-i-te-necesito-como-el-aire-para.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Geeeeeenialny!
    Czytałam go tego samego dnia co dodałaś, ale nie wiem czemu dopiero teraz komentuję ;o
    Ja chcę kooooolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowni są <3 i do tego ten piesek, baaaaaaardzo fajny rozdział ;p czekam na więcej i zapraszam do siebie http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/2013/10/rozdzia-9.html ;)
    POZDRAWIAM ;*

    OdpowiedzUsuń