piątek, 4 października 2013

Rozdział 21


Tydzień później
  • jak wyglądam? - spytał wychodząc z przymierzalni
  • już lepiej – mruknęłam – ale to nadal nie jest to.
  • Co ci się w tej nie podoba? - spytał rozkładając ręce
  • te guziki są straszne i jest no....straszna...rodem z lat 90
  • normalna koszula – wzruszył ramionami
  • jakbyś szedł na imprezę tematyczną gdzie motywem przewodnim będą szalone lata osiemdziesiąte czy dziewięćdziesiąte, to tak. Idź się przebrać. - przewrócił oczami
  • W którą?
  • W tą – podałam mu koszulę, bez słowa poszedł do przymierzalni.
  • I jak? - spytał
  • odwróć się – zrobił to o co prosiłam
  • patrzysz się na koszulę czy na mój tyłek? - zaśmiał się
  • na koszulę – wstałam z kanapy i podeszłam bliżej – ale z ciebie ciacho, mogłabym cię zjeść.
  • Może wieczorem – mruknął niskim głosem.
  • To co? Bierzemy tą?
  • Jeśli tobie się podoba, to tak. - uśmiechnął się - teraz tylko wybierzemy strój dla ciebie.
  • Ale ja już mam strój – wyjaśniłam
  • tak? I ja nic o tym nie wiem? - odwrócił się twarzą do mnie – to co to za strój?
  • Pin up girl – uśmiechnęłam się
  • co?
  • pin up girl – powtórzyłam – motywem imprezy-niespodzianki dla twojej mamy są lata 40, a wtedy pin up girl były bardzo popularne i...
  • dobrze – przerwał mi – najważniejsze żeby twój tyłek był zasłonięty
  • w porządku tato – odpowiedziałam, przewrócił oczami i wszedł do przymierzali, po chwili wyszedł przebrany i koszulą w ręku.
  • Te lata 40, to...to ...co oni tam właściwie nosili? - spytał
  • już ci mówiłam. Kapelusz, górna kieszeń w marynarce z poszetką, papieros i martini.
  • Trochę jak amerykański gangster. Ta podeszwa obowiązkowa?
  • Poszetka – poprawiłam go – tak obowiązkowa. Masz kapelusz?
  • Moja mama ma taki w kwiaty.
  • O boże – mruknęłam
  • co?
  • widziałeś gangstera w kapeluszu w kwiatki?
  • To kupimy! Nie mogę wyjść w kapeluszu w kwiatki.
  • Nawet nie wiesz jaki jesteś śmieszny – mruknęłam – z Marcelo kabaret możesz założyć. Ty w kapeluszu w kwiatki, a on w pidżamce w biedronki.
  • O nie, nie. Ja będę w kabarecie, a ty będziesz tyłkiem świecić? Nie. Ma. Mowy. Kochanie. Moje.
  • Przymierz ten – podałam mu nakrycie głowy
  • nie zmieniaj tematu. - mruknął
  • nie zmieniam. Po prostu podałam ci kapelusz. - wyjaśniłam – misiu, co się dzieje? - spytałam cicho przybliżając się do niego.
  • Nic – mruknął – dziś to spotkanie z twoim tatą?
  • Tak. Ale coś cię gryzie.
  • Wydaje ci się.
  • Cristiano?
  • Co? - spytał poddenerwowany
  • widzę, że coś się dzieje. - odpowiedziałam
  • chcesz wiedzieć o co chodzi?
  • Chcę. - uśmiechnęłam się
  • kocham cię – powiedział patrząc mi w oczy
  • ja ciebie też.
  • Daj mi dokończyć.
  • Proszę.
  • Denerwuje mnie ten facet, który ciągle się na ciebie gapi.
  • Który? - spytałam szeptem
  • ten w zielonym, po twojej lewej stronie. - wyjaśnił. Dyskretnie spojrzałam w tamtą stronę.
  • Przestań – szepnęłam – chodź – pociągnęłam go za rękę w stronę kasy. W drodze do samochodu Cristiano się nie odzywał, zrobił to dopiero, gdy jechaliśmy do domu.
  • Kochanie?
  • Hmm?
  • Odwiozę cię do domu, a potem przyjadę, ok?
  • Dobrze, a coś się stało? - spytałam
  • nie. Muszę załatwić coś w klubie.
  • To możesz jechać teraz, poczekam w samochodzie.
  • Nie, nie – zaśmiał się – zostawiłem w domu dokumenty, a przy okazji zostawię zakupy.
  • Myślałam, że przedłużyłeś kontrakt.
  • Bo przedłużyłem – wyjaśnił – to coś innego.
  • Wyrobisz się do 19? - spytałam
  • oczywiście, jest – spojrzał na zegarek – 12.45, jak wrócę pojedziemy coś zjeść.
  • Nie. Zrobię coś. - zaproponowałam
  • tak?
  • Oczywiście. I nie będzie to jajecznica z 10 jaj.
  • Wspaniale – zaśmiał się
  • to cześć – szepnęłam i wysiadłam gdy zatrzymał się pod moim domem.
  • Hej, a buziak?
  • Mam całować obrażonego Cristiano, który sam nie wie na co i przez co jest obrażony?
  • Nie jestem obrażony..... kochanie, jednego buziaka – spojrzał szczenięcym wzrokiem i jak takiemu odmówić? Głośno westchnęłam, podeszłam od strony kierowcy, nachyliłam się – ymmm...
  • co?
  • mam boski widok – poruszył brwiami, dłońmi zakryłam 'boski widok' i pocałowałam Portugalskie usta. Raz, drugi, trzeci
  • jedź – mruknęłam, gdy przerwałam pocałunek – i uważaj na siebie
  • nie zapomniałaś o czymś? - spytał
  • kocham cię
  • ja ciebie też – uśmiechnęłam się, weszłam do domu, z pokoju wzięłam komputer. Zeszłam do kuchni, włączyłam muzykę i stronę z przepisem, którą znalazłam wcześniej. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Najważniejsze by trzymać się przepisu. Nie, to nie jest dobry pomysł. Najlepsze rozwiązanie, to najprostsze rozwiązanie. Zrobię zupę krem. Z marchewki. Cristiano je lubi. Nawet ostatnio się obraził, gdy mówiłam na niego 'Bugs' albo jeszcze to zdrobniałam. Kiedy krem był gotowy, zabrałam się za sprzątanie kuchni. W szafce próbowałam znaleźć paczkę ciastek. Wynalazłam jedną, gdy czytałam z tyłu etykietę ktoś dłońmi zakrył mi oczy. Doskonale znałam te dłonie.
  • Szybko wróciłeś.
  • No widzisz, tęskniłem za tobą – mruknął mi do ucha, dłonie przeniósł na moje biodra – co tam wynalazłaś?
  • Jakieś ciastka, ale nie wyglądają na jadalne.
  • Dlaczego?
  • Jakieś owsiane – wyjaśniłam – dietetyczne, chyba mamy, bo ona jest miłośniczką zdrowego jedzenia i wszystkiego co jest dietetyczne. - odwróciłam się w jego stronę
  • Czyli co? Głodówka? - zaśmiał się
  • nie. Zrobiłam zupę dla mojego Baksia. - spojrzałam na stół – kupiłeś coś? - spytałam
  • tak – wyjaśnił
  • co to? Bo wydaje mi się, że w tym białym kartonie skrywa się coś słodkiego.
  • Dobrze ci się wydaje, ale najpierw przynieś jakiś wazon.
  • Po co?
  • Kupiłem ci kwiaty – wyjaśnił chowając bukiet za plecami
  • nawet nie wiesz czy lubię kwiaty. - założyłam ręce na piersi.
  • Słoneczniki mogą być? - spytał wyciągając bukiet zza pleców, uśmiechnęłam się. Z szafki wyciągnęłam wazon, nalałam do niego wodę i zaniosłam wraz z kwiatami do swojego pokoju. Gdy wróciłam Cris opierał się o blat i rozmawiał przez telefon. Podeszłam blżej i przytuliłam się do niego.
  • Mama przyjeżdża z moimi siostrami – wyjaśnił
  • kiedy?
  • Za dwa tygodnie.
  • Trzy dni przed imprezą? - skinął twierdząco głową – będziemy musieli zrobić wszystko, by trzymać ją jak najdalej od tego wszystkiego.
  • To będzie trudne – zaśmiał się. Usłyszeliśmy zamykanie się drzwi i po chwili pojawił się tata.
  • Witam młodzież – uśmiechnął się
  • już nie taka młodzież.
  • Mów za siebie – szturchnęłam Cristiano – chcesz zupę? - spytałam tatę
  • kto robił?
  • Ja – wskazałam na siebie.
  • Są krople żołądkowe? - spytał cicho, na co Cristiano parsknął śmiechem
  • TATO! - krzyknęłam
  • jeśli zupa będzie nie jadalna, to kupiłem tartę z owocami.
  • Cristiano!
  • Słucham? – zaśmiał się
  • trochę wiary w człowieka!
  • Dobrze, daj tą zupę
  • to jest krem. - poprawiłam go – a na.... - przerwał mi dzwonek do drzwi – ktoś otworzy?
  • Ja to zrobię – odpowiedział tata, po chwili wrócił z Brazylijczykiem
  • cześć Kędzior – uśmiechnęłam się
  • cześć – podszedł bliżej – co gotujesz?
  • Krem z marchewki, ale tata i CR7, nie są przekonani do mojego talentu kulinarnego.
  • Ja zawsze w ciebie wierze – uśmiechnął się
  • no właśnie! Marcelo, to jest mój tata – Marcelo odszedł do taty – tato to jest...
  • dzień dobry, jestem Marcelo Viera da Silva Junior, ale mówią na mnie Marcelo, albo Lulcia znaczy pana córka Lu...La...Lo....po prostu Lulu mówi na mnie Kędzior, ale tylko ona ma do tego prawo.
  • Miło cię poznać – uśmiechnął się tata
  • zupa gotowa. - powiedziałam – proszę – panowie usiedli, a ja wstawiłam ciasto do lodówki. Po chwili dołączyłam do nich.
  • Lulcia, ty jesteś utalentowana pod każdym względem – pochwalił Marcelo
  • dziękuje. Chcesz jeszcze?
  • Nie dziękuję, czekam na drugie danie – oznajmił
  • yhm...okey...drugie danie....pewnie...będzie. - mój tata się zdziwił, Cristiano tak samo.
  • To co jeszcze przygotowałaś? - spytał ojciec
  • no...bo...bo to będzie robione na bieżąco – wyjaśniłam
  • no to zobaczymy co z tego będzie – mruknął tata
  • tylko muszę znaleźć słoik z bambusem
  • dziecko, nie jestem misiem koalą, żeby jeść bambus.
  • Tato, dziękuję za wiarę w moje umiejętności. Powiesz mi czy mamy coś takiego?
  • Mamy – wyjaśnił – w dolnej szafce, tam gdzie mama trzyma wszystkie dziwne rzeczy.
  • Pom...
  • poradzę sobie – wyjaśniłam – tutaj nie ma
  • to pewnie jest na dole w spiżarni.
  • Okey – mruknęłam – to idę – zeszłam na dół, zapaliłam światło i wtedy mnie zamurowało, ogromny, owłosiony pająk 10 cm od mojej twarzy, odskoczyłam do tyłu i zaczęłam piszczeć. Po chwili na dół zbiegł Cristiano, a za nim tata i Marcelo – zabierz go!! - pisnęłam
  • co? - spytał
  • pająk – szepnęłam – zabierz go – powiedziałam chowając się za Portugalczyka.
  • Już, mała, spokojnie. To tylko pająk.
  • CO? - oburzyłam się – to chyba, aż pająk!
  • Nie przesadzaj. - mruknął
  • zabij go! - szepnęłam
  • nie rób tego! - krzyknął Marcelo – wszystko będzie w krwi! - posłałam mu mordercze spojrzenie.
  • Nic mu nie zrobię – wyjaśnił – co mam wziąć?
  • Tamten słoik – wskazałam wciąż kurczowo trzymając się Crisa. Kiedy pająk przemieścił się po pajęczyny nie wytrzymałam i uciekłam – weź jeszcze groszek – krzyknęłam będąc już na górze – oba po dwa.
  • Proszę – uśmiechnął się
  • Lulcia?
  • Co Marcelo?
  • Boisz się pająków? - spytał
  • Jest kilka rzeczy – mruknął tata – Laurencja piszczy nawet jak zobaczy pająka w telewizji.
  • Dzięki tato. - mruknęłam.
  • Proszę. A jesteś pewna, że dasz sobie radę?
  • Tato!
  • Już się nie odzywam. Ja i tak zaraz wychodzę.
  • Czemu? - spytałam
  • wystraszył się nas pan? - spytał Marcelo
  • nie. Praca, a dokładniej za godzinę mamy naradę. Wpadłem sprawdzić, czy moje dziecko żyje i nic mu nie jest.
  • Dlaczego miałoby mi się coś stać? - zdziwiłam się
  • mistrzem noża to ty nie jesteś.
  • Dziękuję za wiarę we mnie i moje możliwości. - odpowiedziałam
  • nie ma za co. - uśmiechnął się, sprawdził godzinę – na mnie już czas – wstał, uścisnął chłopakom dłoń, podszedł do mnie, pocałował mnie w głowę i wyszedł.
  • Na pewno dasz sobie radę? – spytał Cristiano
  • możesz otworzyć mi słoiki – uśmiechnęłam się, bez słowa wykonał moją prośbę – dziękuję
  • a nagroda?
  • Jaka nagroda? - zdziwiłam się, wskazał palcem na usta i schylił się – chyba żartujesz?
  • Nie.
  • A moja nagroda? - spytałam
  • za co?
  • Za obiad.
  • Kochanie – zaczął – w nagrodę zabiorę cię dziś do jakiegoś klubu. - skrzywiłam się
  • Nie mam ochoty na imprezę. - wyjaśniłam
  • to może spacer?
  • Brzmi świetnie – mruknęłam – tak słodki i romantyczny, że mnie zemdli?
  • Jeśli tylko chcesz – wyszeptał wprost do ucha – kocham cię
  • ja ciebie też.
  • Możecie przestać? - spytał Marcelo – poszedłem tylko do łazienki, a wy już się miziacie.
  • Nie miziamy, a rozmawiamy. - wyjaśnił Portugalczyk – mieliśmy dopracować szczegóły niespodzianki dla mojej mamy – zmienił temat
  • dokładnie – poparłam – w moim pokoju na biurku jest notes z Realem Madryt. Tam jest wszystko zapisane.
  • Okey, zaraz wracam. - mruknął, kiedy Cris się oddalił
  • pierwszy raz widzę go tak zakochanego – powiedział cicho
  • znałeś jakąś jego poprzednią dziewczynę?
  • Tak, jedną. Cristiano długo po niej dochodził do siebie. - wyjaśnił – jestem jego przyjacielem, ale myślę że powinnaś znać tą historię.
  • Wiesz co? Chyba Cristiano sam powinien mi o niej opowiedzieć.
  • Masz rację. Ale zniszczyła mu życie.
  • O czym rozmawiacie? - wszedł Cristiano
  • tak sobie. - mruknął Brazylijczyk
  • o tobie, jak zawsze. Obgadywaliśmy cię.
  • Jak zawsze – zaśmiał się – okey, co my tu mamy – mruknął przeglądając notatki – salę mamy załatwioną, catering też, stroje.
  • Masz strój? - spytał
  • ja? - spytał Brazylijczyk – będę ubrany jak Jackson
  • ale on to lata 80 – mruknął Cris
  • ale w „Say, Say, Say” nie.
  • Dokładnie – wyszczerzył się
  • to co będziesz miał na sobie?
  • Na początku teledysku Michael ubrany jest w ciemne spodnie, taki niebieski sweter, szelki i jakąś czapkę, też niebieską
  • bardziej w granat wpada – poprawiłam go
  • a pod spodem będę mieć białą koszulę.
  • Kto na to wpadł? - spytał
  • wprawdzie to wspólnie. - odpowiedziałam
  • kiedy? - dopytywał
  • jak czekaliśmy na ciebie w szkole.
  • Aha – mruknął – a reszta chłopaków? Też pomagałaś im w wyborze stroju
  • nie było okazji. - mruknęłam siadając z nimi przy stole
  • a ty nie powinnaś tam, coś...
  • nie, makaron mnie nie potrzebuje. - wyjaśniłam – wszyscy zaproszeni?
  • Tak. Mamy wszystko. - wyjaśnił
  • Sergio mówił, że macie uwzględnić jego występ.
  • Jaki znowu występ? - spytaliśmy
  • ten z prześcieradłem.
  • Niech zapomni – odparł Cris
  • znasz go, momentami jest bardziej uparty niż Lulcia
  • Marcelo! - krzyknęłam – a ty z czego się śmiejesz? - zwróciłam się do Portugalczyka
  • bo ma racje. Chociaż czasem wydaje mi się, że nie znam osoby bardziej upartej od ciebie.
  • Przestań, bo...
  • bo co?
  • Bo dostaniesz...pokrywką w łeb. - odpowiedziałam
  • już jestem spokojny, kochanie. - odchrząknął – chyba mamy wszystko
  • nie wydaje mi się. - mruknęłam nakładając na talerze. Podałam im i usiadłam, zabrałam notes od Cristiano i przeglądałam zapiski
  • prezent jest – powiedział – nie ma alkoholu, ale z tym nie ma problemu.
  • Nie chodzi mi o alkohol.
  • A o co? - spytał Marcelo
  • strój dla twojej mamy.
  • No właśnie – westchnął – przecież nie możemy powiedzieć jej o przyjęciu.
  • Chyba mam. - mruknęłam po chwili ciszy
  • to mów.
  • Kiedyś opowiadałeś, że twoja mama interesuje się teatrem, filmami.
  • No tak. Ale co to ma do rzeczy?
  • Właśnie, że ma.
  • Możesz konkretniej.
  • Cristiano, czasem wydaje mi się, że jesteś mniej kumaty od....
  • od kogo? - spytał Marcelo
  • nie ważne – mruknęłam – wracając do tematu, to chciałabym ci przypomnieć, że moja mam jest aktorką teatralną.
  • I co?
  • I to, że można je jakoś umówić, wtajemniczymy moją mamę, ona na pewno będzie zadowolona mogąc podzielić się swoją pasją. Pomoże nam, jestem pewna.
  • Okey, to nie jest głupie. - zaczął Cristiano – kiedy wraca twoja mama?
  • Po jutrze. - odparłam – będzie dobrze.
  • Mam nadzieję. - mruknął – a y z czego się tak cieszysz? - spytał Marcelo
  • mój tata będzie tu za tydzień.
  • To świetnie. - uśmiechnęłam się – dobra. Mam pomysł jak was przebrać.
  • Ale ja mam już przebranie, nie pamiętasz? Michael Jackson.
  • Tak, ale mam coś lepszego. - powiedziałam
  • a co z moim strojem?
  • Mówiłeś, że twój tata jest identycznej postury, tak?
  • Czego identycznej? - spytał
  • tak, są identycznej – odparł Cris – kontynuuj
  • Czytaliście „Ojca Chrzestnego”?
  • Filmu się nie czyta, Lulcia – mruknął Marcelo
  • film jest nakręcony na podstawie książki, jak Harry Potter.
  • Poważnie? - spytał zaskoczony
  • poważnie – odpowiedziałam
  • co masz na myśli? - spytał Cristiano krzyżując ramiona
  • przebierzemy was za mafię – klasnęłam w dłonie
  • was czyli? - spytał Marcelo
  • całą drużynę – odparłam – będziecie przebrani za Mafię.
  • Genialne, ale kochanie. Jest jeden problem.
  • Jaki?
  • To wszystko jest z lat 70.
  • nie, nie. Film powstał w latach 70, a wszystko dzieje się po drugiej wojnie światowej. Czyli po 1945 roku. - wyjaśniłam – to co?
  • Genialne – mruknął Cristiano – kto będzie ojcem chrzestnym?
  • Ktoś przystojny, a tak na poważnie to chyba wiecie jak wygląda ojciec chrzestny.
  • Miał wąsy – mruknął Cristiano
  • i zmarszczki – dodał Marcelo




Przeeepraaaaaaszaaaaaam, miałam małe problemy techniczne, ale już wszystko jest na swoim miejscu:)
Ten rozdział jest wprowadzeniem do następnego:)
Za tydzień proszę przygotować dowody osobiste:)
Do zobaczenia i dziękuje za ogromną ilość wejść:)

4 komentarze:

  1. właśnie wchodzę, żeby spytać czy wszystko w porządku, a tu nowy rozdział, uff jaka ulga ♥
    hahahahaha matko Marcelo rozwala system ;D
    Co jak co, ale jestem mega ciekawa kiedy Lulu zapyta go o tamtą dziewczynę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojciec chrzestny ! Nie wyobrażam sobie tego.Trochę smutałam bo tak będzie rozdziału ale dziś jest i wyszedł naprawdę genialnie.Ciekawi mnie czy CR7 powie Lulu o tej tajemniczej dziewczynie oraz ciekawa jestem kto to był...
    Czekam oczywiście na następny :D
    Pozdrawiam Julka Juluś ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli intersujesz sie sportem zciem prywatym sportowców i ogólnoświatowymi rozgrywkami zapraszam na mój blog. Zajżyj za zobaczysz czy ci sie spodoba.
    Jeśli byłas zostaw komentarz to dla mnie ważne. A więc jeśli tylko masz ochote zapreasz.
    http://my-sport-worldd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. rozwaliła mnie kwestia z ojcem chrzesnym :) już nie mogę doczekać się kolejnego. Tą dziewczyną bedzię Irina???
    Zapraszam do mnie:
    http://achtotaktojest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń