Przedzierałam się przez tłum ubrana
w koszulkę z siódemką na plecach. W ciemnym korytarzu zauważyłam
zakapturzoną postać, rozpoznałam Cristiano. Podeszłam do niego,
ujął moją twarz w dłonie i złożył soczysty pocałunek na
ustach.
- Wiedziałem, że będziesz cudownie wyglądać w tej koszulce.
- Oczywiście – szepnęłam – powodzenia kochanie – dodałam i udałam się w stronę trybun. Zajęłam swoje miejsce. W loży siedział już mój tata, Dolores i Hania z Takiem, który miał herb Królewskich gdzie tylko się dało.
- Nic mi nie mów – szepnęła – wyobraź sobie, że jechaliśmy tak przez całe miasto.
- Okey. Tadek!
- Co?
- Cristiano mówił, że możesz iść do tych tam – wskazałam na trybunę, którą zajmował klub kibica.
- SERIO?
- Tak, tak – powiedziałam.
- Którędy mam iść? - wytłumaczyłam Tadkowi, co i jak. Piłkarze wyszli na murawę, pierwszy gwizdek. Cristiano już w trzeciej minucie zdobył gola. W jego stronę podbiegła reszta, spojrzał w naszą stronę i szeroko się uśmiechnął. Przez kolejne czterdzieści dwie minuty nie zdobyli i nie stracili żadnej bramki. Drugą połowę rozpoczęła przeciwna drużyna, która od razu zdobyła bramkę. Kwadrans później rzut karny na niekorzyść Królewskich, który przemienił się w gola. Na twarzy Cristiano malowało się zirytowanie, kiedy po raz drugi chybił. Po drugim karnym Real przegrywał już 3:1. Ronaldo był wściekły kiedy w polu karnym został dość brutalnie sfaulowany i sędzia nie odgwizdał karnego. Do końca pozostał kwadrans, a wynik nie uległ zmianie. Dopiero po golu Karima w asyście Garetha coś się zmieniło, potrzebowali bramki żeby wyrównać wynik, a dwóch żeby wygrać spotkanie. I jest! Gol! Gol dla Realu. Nie kto inny jak Cristiano. Sędzia doliczył trzy minuty.
- No to jeszcze jeden – szepnęłam i zacisnęłam kciuki między nogami – co, trzeci karny?
- Tym razem dla Realu – wyjaśnił tata
- kto strzela?
- Zapewne Cristiano – powiedział. Miał rację, Ronaldo ustawia piłkę, robi kilka kroków. Realizator pokazał zbliżenie jego twarz, był skupiony. Gwizdek sędziego, do końca zostało pół minuty. Portugalczyk bierze rozbieg i strzela z potężną siłą w piłkę.
- GOL! - ryknął komentator, piłkarze zbiegli się w stronę Cristiano, który podbiegł do kamery. Na ekranie wyświetliła się jego twarz, z palców utworzył literę „L” i puścił oczko.
- Dla ciebie? - spytała Hania
- a dla kogo innego? - zapytałam teatralnie, ale w środku byłam bardzo szczęśliwa; Sędzia zakończył mecz.
- Lulu? - spytała Dolores
- tak?
- Bo wiesz... ja...ja jestem umówiona – powiedziała – znaczy...bo...ja
- nie musisz się tłumaczyć – uśmiechnęłam się – wychodzimy z Cristiano.
- To świetnie! Później macie 'wolną chatę'.
- Dlaczego? - spytałam zaskoczona
- nie jestem pewna czy wrócę na noc – zachichotała – o właśnie! Pedro już tu jest – obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętego mężczyznę, był ubrany w koszulę w palmy. Przywitał się z moim tatą, następnie pocałował dłoń Dolores, później zniknęli.
- A gdzie tata? - spytałam
- siedział tu, dobra a gdzie Tadek?
- Spokojnie tam nic mu się nie stanie. Idziecie z nami?
- Na tą imprezę?
- Dokładnie – przytaknęłam
- Następnym razem, mamy jakiś egzamin i trzeba się pouczyć. Spotkamy się w piątek, co nie?
- Pewnie – odparłam – chodź, pójdziemy znaleźć Tadka.
- Czekaj – mruknęła – wysłał mi wiadomość. „Spotkamy się w domu”
- to chodź do Cristiano – uśmiechnęłam się na wspomnienie jego imienia. Przeszłyśmy korytarz, niedaleko szatni stała niewysoka dziewczyna. Ubrana w małą czarną, rozpuszczone ciemne włosy swobodnie opadały jej na ramiona. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się. Kogoś mi przypominała. Odwzajemniłam uśmiech. Parę minut później z szatni wyszedł uśmiechnięty Sergio.
- Cześć Lulu – pocałował mnie w oba policzki, rzucił coś o jakiejś Sophie i pobiegł dalej. Następny wyszedł Karim, również podszedł do nas.
- Wiecie, kto to? - spytał – bo ja wiem
- to mów.
- Marcelo wybiera się z nią na randkę – mruknął
- Serio?
- Nam też ciężko w to uwierzyć. Dobra, ja spadam. Widzimy się na imprezie – puścił oczko i odszedł. Kiedy drzwi otwierały się po raz kolejny
- Cristiano, rusz tyłek – mruknęłam
- potrzebujemy cię – wychylił się Iker
- mnie? - zdziwiłam się – no dobra – podeszłam do drzwi.
- Wiesz, że Marcelo ma dziś randkę? - wyszeptał
- Karim, coś wspominał – mruknęłam
- to zobacz w co się ubrał – Hiszpan przesunął się, weszłam do środka. Ujrzałam Marcelo ubranego w koszulę w małpki i muszkę w panterkę.
- Aż tak źle wyglądam? - spytał
- wyglądasz uroczo, ale...
- przebierz się – powiedzieli chórem.
- Ta koszula w małpki jest przerażająca – szepnęłam
- może być ta? - wskazał na koszulkę
- wiesz co? Skoro spodobałeś się jej taki jaki jesteś, to taki pozostań. - odparłam – chodź Cristiano, hania czeka.
- Moja dziewczyna – mruknął i oboje wyszliśmy z Królewskiej szatni. Na korytarz wciąż czekała Hania i brunetka
- a pamiątkowe zdjęcie? - spytał piłkarz
- jakie znowu zdjęcie? - zdziwiłam się
- nie mamy zdjęcia na stadionie. A ty masz na sobie koszulkę z moim nazwiskiem. Potrzymaj – podał mi telefon, zdjął z siebie bluzę, ubrany był w białą koszulkę, również z siódemką na plecach – dobrze, że spięłaś włosy – uśmiechnął się
- zrobisz? - spytałam przyjaciółkę
- pewnie. Jacy wy jesteście słodcy, cudowni. Tacy w sobie zakochani, można wam tylko zazdrościć.
- Masz szczęście, że powiedziałaś to po polsku.
- Mogę to przetłumaczyć – wyszczerzył się
- obgadujecie mnie? - spytał Portugalczyk
- nie, skąd – mruknęłam
- tylko powiedziałam, że...
- że zrobi nam to zdjęcie – dokończyłam. Wyszliśmy na stadion, wskazałam na schody – siadaj – bez słowa zrobił to o co prosiłam. Siedzieliśmy tyłem do Hani, która zrobiła zdjęcie, na którym widać było nasze plecy i siódemki na nich oraz stadion, na który patrzymy – wystarczy?
- Oczywiście, że nie – uśmiechnął się – nie było widać twojej ślicznej buźki.
- Innym razem? - spytałam słodko
- czemu? - zdziwił się
- siku – szepnęłam
- nie ma tu żadnych krzaków, kochanie
- Cristiano, no! - westchnęłam
- chodź – wziął mnie za rękę – ty też tak często sikasz? - spytał Hanię
- idziecie do łazienki?
- Nooo – mruknęłam
- ja też muszę, bo nie wytrzymam – powiedziała, udaliśmy się w stronę toalet. Cristiano grzecznie czekał przed drzwiami, kiedy z Hanią załatwiałyśmy swoją potrzebę.
- Lulu? - spytała
- co?
- Cristiano wie o tajemniczym znajomym Dolores?
- Nie, zresztą ja tylko wiem, że się spotykają...nic więcej – wyjaśniłam – a co?
- Wiesz, żebyście się o to nie pokłócili.
- Spokojnie – szepnęłam wychodząc z łazienki – możemy jechać
- a gdzie mama?
- Nie wiem, pewnie znów pojechała gdzieś z rodzicami.
- Może – westchnął – to co jedziemy? - kiwnęłam głową. Pierw odwieźliśmy Hanię, potem Cristiano odwiózł mnie do domu, a sam udał się do siebie. Wskoczyłam pod prysznic, kwadrans później wybierał w garderobie odpowiednią sukienkę. Gdy opuściłam pomieszczenie z trzema zestawami Cristiano siedział na łóżku i przeglądał podręcznik od Hiszpańskiego. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął
- mam nadzieje, że ubierzesz coś na siebie.
- No raczej, ale nie wiem co. - odparłam na co przewrócił oczami
- we wszystkim wyglądasz cudownie.
- Dziękuję – szepnęłam – to, to, albo to. Wybierz, a ja skończę makijaż.
- A co chcesz kończyć?
- Tylko wytuszuję rzęsy – wyjaśniłam, wykonałam czynność. Weszłam do sypialni, na łóżku nie było zestawu które przyszykowałam, tylko długa czarna sukienka, bluza z długim rękawem i szalik – żartujesz?
- Nie – zaprzeczył – po co faceci mają się na ciebie gapić?
- Dlaczego jesteś zazdrosny? - westchnęłam – Cristiano?
- Ubierz co chcesz – mruknął. Pokręciłam głową. Weszłam do garderoby, wybiorę coś żeby się nie denerwował, a może wręcz przeciwnie. Przyglądałam się spódniczce i czarnej sukience – kochanie, dobrze się czujesz? - spytał przez drzwi
- ta, tak. Zaraz wychodzę – ubrałam czarną sukienkę z prześwitującą górą, dobrałam do niej złote szpilki. Rozpuściłam włosy, narzuciłam na ramiona marynarkę, wzięłam kopertówkę i wyszłam – możemy iść – Cristiano lustrował mnie wzrokiem – Cristiano?
- Tak – mruknął – chodźmy – zeszliśmy na dół, Portugalczyk otworzył mi drzwi od czarnego, sportowego samochodu – myślałam, że pojedziemy taksówką.
- Jutro rano mam spotkanie – wyjaśnił
- to może...
- spokojnie – uśmiechnął się i odpalił samochód. Pół godziny później wchodziliśmy do klubu, usiedliśmy w loży, w której siedział Iker, Pepe, Sergio ze śliczną brunetką, Raphael, Fabio. Przywitaliśmy się, Sergio przedstawił nam swoją dziewczynę
- na co masz ochotę??
- sok ananasowy – wyjaśniłam – nie mam ochoty na alkohol - po kilku minutach dołączył Karim.
- ty sam? - spytał Cristiano
- nie, dziś imprezuję z Lulu – zaśmiał się, widząc minę Cristiano szybko dodał – żartowałem, dziś jestem single lady.
- Wiesz co powiedziałeś? - spytaliśmy
- wiem, wiem – mruknął – a gdzie Mar...
- Cześć – przerwał mu Brazylijczyk – to jest Clara.
- A nas już nie przedstawisz? - spytał Cris
- ale my się znamy – wyjaśniła, kiedy usłyszałam jej głos, wiedziałam kim jest.
- Clarice! Co pieprzysz, że to Clara – powiedziałam – nie poznałam cię
- znacie się?
- Oczywiście, pracuje w teatrze z moją mamą.
- Dokładnie – zaśmiała się. Marcelo przedstawił ją reszcie.
- Zaproś ją do tańca – szepnęłam do Brazylijczyka. Spojrzał na mnie nie pewnie. Mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
- Clar? - zaczął – nie...ymm..zatańczyszzemnąMacarenę?
- Możesz wolniej? - spytała
- zatańczysz ze mną Macarenę? - powtórzył – znam jeszcze...
- po prostu idźcie – mruknął Francuz. Para odeszła, wszyscy byli ciekawi, więc też dołączyli do bawiącego się tłumu, ludzie tańczyli wokół nas, ale nie zwracałam na nich uwagi, tylko oddałam się muzyce cudownie bawiąc się w objęciach Cristiano. Kiedy zauważyłam Dolores. Szalała z Pedro, nie zwracając uwagi na resztę. Odwróciłam Portugalczyka plecami do nich. Muzyka stała się wolniejsza. Spojrzałam mu w oczy. Skierował dłonie na moje biodra. Oplotłam jego szyję i przyciągnęłam bliżej siebie
- możemy usiąść? - spytałam, przytaknął skinieniem głowy.
- Co się dzieje? Dobrze się czujesz?
- Świetnie – uśmiechnęłam się – która godzina?
- Po drugiej. czemu pytasz? Chcesz już wracać?
- Niekoniecznie, ale wspominałeś coś o jakimś wywiadzie – odparłam. Wymieniliśmy uśmiechy, za jego plecami ujrzałam Dolores z partnerem, bo jak inaczej go nazwać... zauważyła nas, stanęła jak wryta, gdy Cristiano zaczął odwracać się w ich stronę – pocałuj mnie – powiedziałam pośpiesznie – teraz, natychmiast, już!
- No dobrze – zaśmiał się, odgarnął włosy do tyłu, jedną dłoń położył na nodze, którą zarzuciłam na jego, drugą chwycił mnie za podbródek. Przymknęłam oczy i poczułam jego miękkie usta na swoich. Całował delikatnie, ale stanowczo. Językiem masował podniebienie, coraz bardziej zatracałam się w jego pieszczocie – kocham cię – szepnął.
- Wracajmy – powiedziałam. Pomógł ubrać mi marynarkę i opuściliśmy klub. Przy wejściu spotkaliśmy Ikera i Francuzów czekających na taksówki. Kiedy Cristiano rozmawiał z nimi o jakimś ustawieniu, Dolores wysłała mi wiadomość, pytając czy Portugalczyk coś zauważył, na całe szczęście bardziej był zajęty mną. Pożegnaliśmy się, pomógł mi wsiąść do samochodu – mogę spać z tobą? Nie chcę być sama w domu.
- Pewnie – uśmiechnął się – znów szaleją?
- Pewnie tak, a jeśli są w domu, to nie chcę ich budzić. Mój tata wszystko słyszy. Przerażające, co? Zawsze wiedział, o której wracałam do domu.
- To chyba dobrze. - mruknął – chodź na górę - zamieniłam sukienkę na rzecz Ronaldowej koszulki. Położyłam się na jego torsie wsłuchana w jego miarowy oddech zasnęłam.Piątek
- cześć Dolores, co się stało? - spytałam wchodząc do domu
- cześć, dużo, oj dużo.
- To mów od początku – powiedziałam
- po pierwsze Cristiano jest wściekły, nie wiem na co. A po drugie tragedia, Pedro gdzieś wychodzi i nie mogę iść z nim. Jadę do twojej mamy do teatru, ma jakieś stroje z lat 40. przebierzemy się i zaszalejemy.
- Z moją mamą?
- Dokładnie – uśmiechnęła się – wychodzę, a ty zobacz co u tamtego pajaca – Dolores wyszła nieświadoma tego co czeka ją wieczorem. Weszłam na górę do sypialni Cristiano
- cześć kochanie – szepnęłam podchodząc do niego – co się dzieje?
- Moje siostry są niemożliwe – syknął – wymyśliły sobie, że przylecą wprost na imprezę i wrócą od razu po niej.
- Może miały jakiś powód?
- Czy ja wiem. - mruknął – ile zostało nam czasu?
- Jest 12, a impreza zaczyna się o 20, to policz.
- Myślałem, że ten czas spędzimy we dwoje – mruknął mi do ucha
- yhmm... za godzinę mam umówionego fryzjera – odparłam
- zawieźć cię? - spytał – poczekam na ciebie, a potem
- a potem, to jestem umówiona z Hanią – mruknęłam
- czemu kłamiesz?
- Skąd wiesz, że....
- po prostu – mruknął – o co chodzi?
- Niespodzianka....ze zmianą fryzury
- ogolisz się na łyso? - zaśmiał się
- nie, ale możesz się zdziwić – odparłam – a teraz czekam na to co jeszcze dziś nie dostałam.
- A na co konkretnie? - mruknął w moje usta.
- Na różowego kucyka z tęczową grzywą – powiedziałam ironicznie
- bardzo śmieszne. No dobra, gdzie dziś śpisz?
- Jeszcze nie wiem – mruknęłam – zależy czy spotkam mega przystojniaka, to wtedy spać nie będę, albo się zaleje, że znajdziesz mnie w krzakach, alb...
- dobra, wystarczy. - przerwał – mogłabyś zostać tu na noc, a ranek, a raczej południe spędzilibyśmy razem. I tak byłabyś sama w domu, to po co marnować czas.
- To może ty zostań u mnie.
- No co ty. Co twój tata powie?
- A co powie, gdy praktycznie co drugą noc spędzam u ciebie? - zapytałam – wiem, co powiedziałaby Doly... pracujemy nad wnukiem, którego nazwie się Fernando na cześć Fernando.
- Trzeba pilnować, żeby dziś nie piła.
- Przestań ma urodziny, niech szaleje – odpowiedziała.
- Ubiorę się i zawiozę cię do fryzjera – odparł – teraz będzie mały korek, więc akurat dojedziemy.
- O 15 powinnam być w domu, ale nie przyjedziesz, bo i tak cię nie wpuszczę. To będzie niespodzianka. Moi rodzice zajmą się Dolores, ty masz za dwie godziny trening, będziesz wolny około 18.
- tak, wrócę, coś zjem, wezmę prezent, przebiorę się i przyjadę po ciebie.
- O nie kochanie. Spotkamy się na miejscu. - przerwałam mu. Godzinę później siedziałam u fryzjera z farbą na włosach. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Portugalczyka.
- Tak kochanie – zapytał dysząc
- co robisz?
- Biegam z psami. Coś się stało?
- Właściwie to nie, ale jesteś przed treningiem?
- Tak. Kochanie, o co chodzi? - dopytywał
- zaprosisz Garetha?
- CO?
- Nooo Cristiano. Posłuchaj mnie uważnie. On jest tu nowy. Postaw się na jego miejscu. Jak ty byś się czuł gd...
- dobrze. Rozumiem. Masz rację. Zaproszę go.
- Jesteś cudowny.
- Coś jeszcze mam mu powiedzieć?
- Nooo... że jako drużyna przebieracie się za mafię.
- Okey – mruknął
- i się nie denerwuj....i...i nie bądź zazdrosny. Kocham cię. pa. - rozłączyłam się, skończyłam przeglądać gazety i fryzjerka zawołała mnie na fotel. Nie mogłam doczekać się efektu końcowego. Kolor diametralnie różny. Co powie Cristiano? Nie wiem, ale myślę, że będzie mi pasować. A jeśli się znudzi, to znów się przefarbuję.Pół godziny później byłam w drodze do domu. Zapłaciłam kierowcy i pędem udałam się do środka. Rzeczy zostawiłam w swoim pokoju i napuściłam wodę do wanny.Z perspektywy Cristiano
- Gareth...możemy porozmawiać? - zacząłem
- tak, pewnie. Coś się stało?
- Chciałem zaprosić cię na imprezę – niespodziankę. - wyjaśniłem
- z jakiej to okazji??
- urodziny mojej mamy. Obowiązują stroje z lat 40. My przebieramy się za mafię z Ojca Chrzestnego i... i byłoby fajnie gdybyś do nas dołączył.
- Mówisz poważnie?
- Tak – mruknąłem – jesteśmy drużyną, nie?
- Pewnie. Dzięki za zaproszenie – wymieniliśmy uśmiechy, Gareth wyszedł z szatni, po czym wparowała do środka reszta.
- Nooooo Cristiano – zaczął Pepe
- trzeba Lulu ochronę załatwić – dokończył Iker
- dlaczego? - zdziwiłem się
- przecież Gareth tam będzie – powiedział Fabio
- a ty od momentu kiedy poznał Lulu masz jakąś obsesje – dodał Benzema
- jaką obsesję? - zdziwiłem się
- od tamtego czasu nie widziałem Lulu w Valdebebas
- bo nie miała czasu – syknąłem. Już się nie odezwali, tylko zajęli swoje miejsca w szatni.
- Cristiano? - zaczął niepewnie Marcelo – wiesz, że przyjechał mój tata.
- No wiem i co w związku z tym?
- Nooo boooo... go praktycznie w domu nie ma.
- Nie przejmuj się, mojej mamy też praktycznie nie widuję, chodzi gdzieś z mamą Lulu.
- Ale powiedział, że dziś przyjdzie – uśmiechnął się – też przyjdę. Będę gangsterem.
- CRISTIANO! - ryknął Ramos wbiegając do szatni.
- Czego?
- Gdzie Benzema?
- Nie wiem.
- A Iker?
- Też nie wiem. - zmarszczyłem brwi – o co chodzi?
- Potrzebuję ich....ciebie też
- po co? Oświadczać się będziesz?
- Kto ci powiedział? - zdziwił się – najważniejsze, żeby ona nic nie wiedziała.
- A co ja mam do tego?
- Pomożesz wybrać mi pierścionek zaręczynowy – wyjaśnił – oby się zgodziła.
- Szczerze? To ona świata poza tobą nie widzi. - uśmiechnąłem się, po treningu zatrzymałem się pod domem Laurencji. Wysiadłem z auta i zadzwonił mój telefon.
- Zapomnij. Nie wpuszczę cię do środka – usłyszałem
- kochanie, ale...
- żadnego ale. Zaprosiłeś Garetha?
- Zaprosiłem – mruknąłem – a jak włosy?
- Dobrze, zobaczysz na miejscu.
- Przyjadę po ciebie.
- Nie musisz.
- Ale to po drodze.
- To co. Kochanie, zobaczysz na miejscu. Jedz do siebie.
- A ty co robisz?
- Zaraz wracam do wanny – wyjaśniła – wróciłam tylko po telefon i przez okno zobaczyłam ciebie. A teraz grzecznie wracaj do auta, pojedź do domu....- powiedziała – i robsinabstwhahaha – dodała śmiejąc się
- możesz powtórzyć?
- Zrób się na bóstwo – powiedziała po chwili – popłakałam się przez ciebie. Jedz do domu. Kończę misiu, pa – rozłączyła się. Wróciłem do auta i pojechałem do domu.Z perspektywy LuluOdłożyłam telefon, wróciłam do wanny i zanurzyłam się w ciepłej i aromatycznej wodzie. Kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem i przejrzałam w lustrze, nowy kolor włosów może zaskoczyć Cristiano, resztę również, ale najbardziej zależy mi na nim. Wysmarowałam ciało balsamem. Wyjęłam z garderoby strój i odłożyłam je na łóżko. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze dwie godziny. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam robić makijaż, następnie spięłam włosy. Dodając do nich kokardkę. Zadzwoniłam po taksówkę, o kopertówki wrzuciłam kilka drobiazgów, ubrałam się i wyszłam z domu. Dojechałam na miejsce. Nigdzie nie widziałam samochodu Portugalczyka, rozglądając się po parkingu wpadłam na kogoś
- ups, przepraszam – powiedziałam – Gareth?
- Tak, nic się nie stało. Zmieniłaś kolor włosów?
- Tak, trudno nie zauważyć?
- Fajnie wyglądasz, tak inaczej – uśmiechnął się
- dziękuję – widziałeś Cristiano?
- Miał tu być, to jego samochód – wskazał na czarny sportowy wóz, teraz poznałam, to ten sam, którym pojechaliśmy do kina - idziemy do środka?
- Pewnie – otworzył mi drzwi, weszliśmy do środka. Rozejrzałam się, nigdzie nie widziałam Cristiano. W końcu zauważyłam go, stał przy barze z telefonem w ręku.Z perspektywy osoby trzeciej
- gdzie idziemy? - spytała Dolores
- bawić się - odparła – coś nie tak?
- Stroje są cudowne, dobrze że pracujesz w teatrze – odpowiedziała
- Doly, nie o to chodzi.
- Pedro mówił, że gdzieś musi wyjść, obiecał to synowi.
- No trudno – westchnęła – będziemy same
- wiesz gdzie są nasze dzieci?
- Laurencja miała być u fryzjera, potem miała spotkać się z Hanią, a Cristiano chyba miał mieć trening – wyjaśniła – przepraszam, odbiorę
- pewnie – szepnęła Dolores
- to Laurencja – wyjaśniła – tak kochanie?Z perspektywy Lulu
- Mamo, gdzie jesteście? - zapytałam
- w porządku, szykujemy z Dolores na jak wy to młodzi mówicie, na imprezę.
- Będziecie za pół godziny? - spytałam
- nie.
- Dolores jest obok.
- Tak. Pewnie, będzie super, nie jesteśmy za stare.
- O 20 w klubie, pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się zeszłam na dół, kierowałam się w stronę Cristiano, spojrzał na mnie i odwrócił głowę, po sekundzie ponownie spojrzał na mnie, patrząc na mnie zaskoczony. Uśmiechnęłam się do niego – cześć kochanie.
- Cześć – szepnął – to twoje włosy? - przewróciłam oczami – wyglądasz cudownie, inaczej, odważnie, ale cudownie. Chociaż wolę cię z tymi odrostami.
- Nie miałam odrostów – wyjaśniłam – to było ombre. Jak ci się nie podoba, to zmienię kolor włosów.
- W każdym wydaniu mi się podobasz – mruknął mi w usta – kocham cię – pocałował mnie.
- O 20 przyjedzie twoja mama – powiedziałam pomiędzy pocałunkami. W ciągu pół godziny zjawili się wszyscy. Czekaliśmy tylko na Dolores. Stałam obok Crisa, trzymaliśmy się za rękę. W między czasie poznałam siostry Cristiano i tatę Marcelo, gdzieś już go wcześniej widziałam, tylko nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Może mi się przypomni. Nagle drzwi się otworzyły, pojawiła się Dolores, wszyscy krzyknęli „NIESPODZIANKA” Dolores patrzyła na wszystko z niedowierzaniem, gdy zobaczyła chłopaków przebranych za Mafię z Ojca Chrzestnego. Wyszli na scenę, głos oczywiście zabrał sam Ojciec Chrzestny. Później za mikrofon złapał Sergio, który przygotował wiersz na cześć Doly. Wszyscy odetchnęli z ulgą gdy zakończył recytować swoje arcydzieło. Kiedy minął czas przemowy, usiedliśmy z Dolores przy stoliku, wręczyliśmy jej prezent i podszedł do nas Marcelo.
- Lulcia, jaka ty jesteś piękna – pochwalił – zawsze byłaś, ale teraz..
- co chciałeś? - spytał Cristiano
- przedstawić mojego tatę – uśmiechnął się – tato!
- O boże – szepnęła Dolores
- to Lulu dupcia yyy....znaczy dziewczyna Cristiano, to Cristiano, a to jego mama Dolores – patrzyli na siebie zaskoczeni, a ja próbowałam sobie przypomnieć skąd go znam – a, to mój tata Pedro – powiedział. Pedro, to ten sam którego poznała Dolores przez internet, ten co był na stadionie i na imprezie...ciekawe co na to Cristiano....
- chcesz coś do picia? - wyrwał mnie z rozmyśleń
- sok ananasowy – odparłam
- zero alkoholu? - zdziwił się
- ostatnio nie dobrze mi po alkoholu. - Cris poszedł do baru, zostałam sama z Dolores – jak ci się podoba? - spytałam
- cudownie wygląda w tym stroju, tylko nie wiedziałam, że to tata Marcelo.
- Pytałam o przyjęcie.
- Też świetne, a teraz przepraszam, idę zatańczyć z Pedro – i tyle ją widziałam. Wrócił Cris w towarzystwie pięknej brunetki i Mesuta.
- Mesut! - ucieszyłam się – super, że jesteś!
- Ja też się cieszę, że cię wiedzę, tylko zawiodłaś mnie.
- Czym?
- Że to nie ja ci robiłem włosy.
- Jeszcze będziesz mieć okazję – uśmiechnęłam się
- to jest Sophie – przedstawił mi dziewczynę – miłość Ramosa i jego muza.
- Miło cię poznać. - uśmiechnęła się – znasz dziewczyny?
- Prócz Caroline, Any i teraz ciebie to nie.
- Jest tu dziewczyna Ikera i Karim też przyszedł z dziewczyną..
- z narzeczoną – usłyszałam głos Francuza
- gdzie masz włosy? - spytałam – jak ostatnio cię widziałam, to jeszcze miałeś....
- Garfielda na głowie – powiedziała blondynka, którą obejmował. Spojrzał na nią unosząc jedną brew do góry.
- Karim, ale to prawda, trzeba jeszcze Pepe zgolić, bo wygląda prawie jak Marcelo – powiedział Cristiano
- bardziej jak Lionel Richie – zauważyłam
- moja mam go lubi...a właśnie ktoś widział mamę?
- Nie – odpowiedzieliśmy.
- To wy tu zostańcie, a my jej poszukamy – powiedział Cris
- my to znaczy?
- Mafia Ojca Chrzestnego – wyjaśnił, panowie odeszli, a my usiadłyśmy przy stole.
- Chyba wiem, gdzie jest – mruknęłam, spojrzały na mnie pytająco
- no to mów – ponagliła Sophie
- z tatą Marcelo – powiedziałam – i było by wszystko okey, gdyby wcześniej nie poznała go przez internet i nie spotykała przez ostatni tydzień.
- Przecież nic się nie stanie.
- Chyba nie, ale nie wiem czy mam mówić o tym Cristiano. - mruknęłam
- Dolores powinna zrobić to sama – odpowiedziałam brunetka. Panowie wrócili, posiedzieliśmy jeszcze przy stoliku, a później poszłam z Cristiano na parkiet. Jak zawsze w jego towarzystwie czułam się najlepiej. W jego ramionach czułam się bezpiecznie i błogi spokój wypełniał mnie od środka. Wspominałam wszystkie chwile spędzone z nim. Nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz, pierwsze wyznanie miłości, jak pierwszy raz zaproponował mi żebyśmy zamieszkali razem. Czemu nie, mogłoby być ciekawie, codziennie budzić się obok, czuć jego ciężkie ramie i gorący oddech na sobie. To chyba to.Po kilku tańcach, przyszedł czas na tort, chciało mi się strasznie pić, przy barze wypiłam trzy drinki, potem był jeszcze szampan. Siedziałam Ronaldo na kolanach i jedliśmy tort, podeszła do nas Dolores cała roześmiana.
- Prezent cudowny, czas go wykorzystać, niedługo się zobaczymy.
- Co masz na myśli? - spytał
- Nie czekajcie na mnie – rzuciła, posłała nam buziaka i odeszła
- co to było?
- Nie wiem – zaśmiałam się – gdzie szampan?
- Myślałem, że nie będziesz dziś pić.
- Za późno – zachichotałam i wsadziłam sobie kawałek tortu do ust. Około czwartej wychodziłam z klubu kurczowo trzymając się Cristiano. Miałam na sobie jego marynarkę i śpiewałam pod nosem piosenkę o ogórku. Wsiadłam do samochodu, po chwili piłkarz zajął miejsce kierowcy, zanim odpalił silnik zapiął mi pasy i zablokował drzwi. Przez całą drogę coś do mnie mówił, lecz nic do mnie nie docierało. Gdy dojechaliśmy pod jego dom, Cristiano wyciągnął mnie z auta i na rękach zaniósł na górę. Zostawił mnie tam i sam. Zdjęłam z siebie kostium, usiadłam na środku łóżka i czekałam na napastnika. Kiedy wszedł do pokoju spojrzałam na niego i przygryzłam dolną wargę. Przybliżył się do mnie podał mi szklankę zimnej wody, a sam zaczął rozpinać guziki koszuli. Wypiłam część i odłożyłam szklankę na stolik, Ronaldo odłożył koszulę obok mojego stroju.
- Cristiano – szepnęłam
- tak kochanie?
- Chodź do mnie – wyciągnęłam ręce w jego stronę
- poczekaj – zaśmiał się
- ale ja chcę się przytulić – jęknęłam
- chcesz coś jeszcze?
- Może – mruknęłam. Cristiano podszedł do łóżka, wziął mnie na ręce, przełożył sobie na ramię – co robisz? - spytałam zdziwiona, nie miałam siły nawet na wiercenie się, nie wspominając o zejściu z jego ramiona. Portugalczyk ściągnął z łóżka pościel, położył mnie usadowił się obok i przykrył nas pościelą. Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
- Było by wygodniej gdybyśmy mieszkali razem.
- Może po chrzcinach naszego maleństwa – mruknęłam i zasnęłam
Impreza w klubie
Impreza niespodzianka (pin up girl)
zmiana kolorów włosów Lulu
Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo ja jestem średnio zadowolona, brak weny wciąż mi towarzyszy. Zobaczymy co będzie dalej...
ENJOY :))