czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 30

Przedzierałam się przez tłum ubrana w koszulkę z siódemką na plecach. W ciemnym korytarzu zauważyłam zakapturzoną postać, rozpoznałam Cristiano. Podeszłam do niego, ujął moją twarz w dłonie i złożył soczysty pocałunek na ustach.
  • Wiedziałem, że będziesz cudownie wyglądać w tej koszulce.
  • Oczywiście – szepnęłam – powodzenia kochanie – dodałam i udałam się w stronę trybun. Zajęłam swoje miejsce. W loży siedział już mój tata, Dolores i Hania z Takiem, który miał herb Królewskich gdzie tylko się dało.
  • Nic mi nie mów – szepnęła – wyobraź sobie, że jechaliśmy tak przez całe miasto.
  • Okey. Tadek!
  • Co?
  • Cristiano mówił, że możesz iść do tych tam – wskazałam na trybunę, którą zajmował klub kibica.
  • SERIO?
  • Tak, tak – powiedziałam.
  • Którędy mam iść? - wytłumaczyłam Tadkowi, co i jak. Piłkarze wyszli na murawę, pierwszy gwizdek. Cristiano już w trzeciej minucie zdobył gola. W jego stronę podbiegła reszta, spojrzał w naszą stronę i szeroko się uśmiechnął. Przez kolejne czterdzieści dwie minuty nie zdobyli i nie stracili żadnej bramki. Drugą połowę rozpoczęła przeciwna drużyna, która od razu zdobyła bramkę. Kwadrans później rzut karny na niekorzyść Królewskich, który przemienił się w gola. Na twarzy Cristiano malowało się zirytowanie, kiedy po raz drugi chybił. Po drugim karnym Real przegrywał już 3:1. Ronaldo był wściekły kiedy w polu karnym został dość brutalnie sfaulowany i sędzia nie odgwizdał karnego. Do końca pozostał kwadrans, a wynik nie uległ zmianie. Dopiero po golu Karima w asyście Garetha coś się zmieniło, potrzebowali bramki żeby wyrównać wynik, a dwóch żeby wygrać spotkanie. I jest! Gol! Gol dla Realu. Nie kto inny jak Cristiano. Sędzia doliczył trzy minuty.
  • No to jeszcze jeden – szepnęłam i zacisnęłam kciuki między nogami – co, trzeci karny?
  • Tym razem dla Realu – wyjaśnił tata
  • kto strzela?
  • Zapewne Cristiano – powiedział. Miał rację, Ronaldo ustawia piłkę, robi kilka kroków. Realizator pokazał zbliżenie jego twarz, był skupiony. Gwizdek sędziego, do końca zostało pół minuty. Portugalczyk bierze rozbieg i strzela z potężną siłą w piłkę.
  • GOL! - ryknął komentator, piłkarze zbiegli się w stronę Cristiano, który podbiegł do kamery. Na ekranie wyświetliła się jego twarz, z palców utworzył literę „L” i puścił oczko.
  • Dla ciebie? - spytała Hania
  • a dla kogo innego? - zapytałam teatralnie, ale w środku byłam bardzo szczęśliwa; Sędzia zakończył mecz.
  • Lulu? - spytała Dolores
  • tak?
  • Bo wiesz... ja...ja jestem umówiona – powiedziała – znaczy...bo...ja
  • nie musisz się tłumaczyć – uśmiechnęłam się – wychodzimy z Cristiano.
  • To świetnie! Później macie 'wolną chatę'.
  • Dlaczego? - spytałam zaskoczona
  • nie jestem pewna czy wrócę na noc – zachichotała – o właśnie! Pedro już tu jest – obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętego mężczyznę, był ubrany w koszulę w palmy. Przywitał się z moim tatą, następnie pocałował dłoń Dolores, później zniknęli.
  • A gdzie tata? - spytałam
  • siedział tu, dobra a gdzie Tadek?
  • Spokojnie tam nic mu się nie stanie. Idziecie z nami?
  • Na tą imprezę?
  • Dokładnie – przytaknęłam
  • Następnym razem, mamy jakiś egzamin i trzeba się pouczyć. Spotkamy się w piątek, co nie?
  • Pewnie – odparłam – chodź, pójdziemy znaleźć Tadka.
  • Czekaj – mruknęła – wysłał mi wiadomość. „Spotkamy się w domu”
  • to chodź do Cristiano – uśmiechnęłam się na wspomnienie jego imienia. Przeszłyśmy korytarz, niedaleko szatni stała niewysoka dziewczyna. Ubrana w małą czarną, rozpuszczone ciemne włosy swobodnie opadały jej na ramiona. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się. Kogoś mi przypominała. Odwzajemniłam uśmiech. Parę minut później z szatni wyszedł uśmiechnięty Sergio.
  • Cześć Lulu – pocałował mnie w oba policzki, rzucił coś o jakiejś Sophie i pobiegł dalej. Następny wyszedł Karim, również podszedł do nas.
  • Wiecie, kto to? - spytał – bo ja wiem
  • to mów.
  • Marcelo wybiera się z nią na randkę – mruknął
  • Serio?
  • Nam też ciężko w to uwierzyć. Dobra, ja spadam. Widzimy się na imprezie – puścił oczko i odszedł. Kiedy drzwi otwierały się po raz kolejny
  • Cristiano, rusz tyłek – mruknęłam
  • potrzebujemy cię – wychylił się Iker
  • mnie? - zdziwiłam się – no dobra – podeszłam do drzwi.
  • Wiesz, że Marcelo ma dziś randkę? - wyszeptał
  • Karim, coś wspominał – mruknęłam
  • to zobacz w co się ubrał – Hiszpan przesunął się, weszłam do środka. Ujrzałam Marcelo ubranego w koszulę w małpki i muszkę w panterkę.
  • Aż tak źle wyglądam? - spytał
  • wyglądasz uroczo, ale...
  • przebierz się – powiedzieli chórem.
  • Ta koszula w małpki jest przerażająca – szepnęłam
  • może być ta? - wskazał na koszulkę
  • wiesz co? Skoro spodobałeś się jej taki jaki jesteś, to taki pozostań. - odparłam – chodź Cristiano, hania czeka.
  • Moja dziewczyna – mruknął i oboje wyszliśmy z Królewskiej szatni. Na korytarz wciąż czekała Hania i brunetka
  • a pamiątkowe zdjęcie? - spytał piłkarz
  • jakie znowu zdjęcie? - zdziwiłam się
  • nie mamy zdjęcia na stadionie. A ty masz na sobie koszulkę z moim nazwiskiem. Potrzymaj – podał mi telefon, zdjął z siebie bluzę, ubrany był w białą koszulkę, również z siódemką na plecach – dobrze, że spięłaś włosy – uśmiechnął się
  • zrobisz? - spytałam przyjaciółkę
  • pewnie. Jacy wy jesteście słodcy, cudowni. Tacy w sobie zakochani, można wam tylko zazdrościć.
  • Masz szczęście, że powiedziałaś to po polsku.
  • Mogę to przetłumaczyć – wyszczerzył się
  • obgadujecie mnie? - spytał Portugalczyk
  • nie, skąd – mruknęłam
  • tylko powiedziałam, że...
  • że zrobi nam to zdjęcie – dokończyłam. Wyszliśmy na stadion, wskazałam na schody – siadaj – bez słowa zrobił to o co prosiłam. Siedzieliśmy tyłem do Hani, która zrobiła zdjęcie, na którym widać było nasze plecy i siódemki na nich oraz stadion, na który patrzymy – wystarczy?
  • Oczywiście, że nie – uśmiechnął się – nie było widać twojej ślicznej buźki.
  • Innym razem? - spytałam słodko
  • czemu? - zdziwił się
  • siku – szepnęłam
  • nie ma tu żadnych krzaków, kochanie
  • Cristiano, no! - westchnęłam
  • chodź – wziął mnie za rękę – ty też tak często sikasz? - spytał Hanię
  • idziecie do łazienki?
  • Nooo – mruknęłam
  • ja też muszę, bo nie wytrzymam – powiedziała, udaliśmy się w stronę toalet. Cristiano grzecznie czekał przed drzwiami, kiedy z Hanią załatwiałyśmy swoją potrzebę.
  • Lulu? - spytała
  • co?
  • Cristiano wie o tajemniczym znajomym Dolores?
  • Nie, zresztą ja tylko wiem, że się spotykają...nic więcej – wyjaśniłam – a co?
  • Wiesz, żebyście się o to nie pokłócili.
  • Spokojnie – szepnęłam wychodząc z łazienki – możemy jechać
  • a gdzie mama?
  • Nie wiem, pewnie znów pojechała gdzieś z rodzicami.
  • Może – westchnął – to co jedziemy? - kiwnęłam głową. Pierw odwieźliśmy Hanię, potem Cristiano odwiózł mnie do domu, a sam udał się do siebie. Wskoczyłam pod prysznic, kwadrans później wybierał w garderobie odpowiednią sukienkę. Gdy opuściłam pomieszczenie z trzema zestawami Cristiano siedział na łóżku i przeglądał podręcznik od Hiszpańskiego. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął
  • mam nadzieje, że ubierzesz coś na siebie.
  • No raczej, ale nie wiem co. - odparłam na co przewrócił oczami
  • we wszystkim wyglądasz cudownie.
  • Dziękuję – szepnęłam – to, to, albo to. Wybierz, a ja skończę makijaż.
  • A co chcesz kończyć?
  • Tylko wytuszuję rzęsy – wyjaśniłam, wykonałam czynność. Weszłam do sypialni, na łóżku nie było zestawu które przyszykowałam, tylko długa czarna sukienka, bluza z długim rękawem i szalik – żartujesz?
  • Nie – zaprzeczył – po co faceci mają się na ciebie gapić?
  • Dlaczego jesteś zazdrosny? - westchnęłam – Cristiano?
  • Ubierz co chcesz – mruknął. Pokręciłam głową. Weszłam do garderoby, wybiorę coś żeby się nie denerwował, a może wręcz przeciwnie. Przyglądałam się spódniczce i czarnej sukience – kochanie, dobrze się czujesz? - spytał przez drzwi
  • ta, tak. Zaraz wychodzę – ubrałam czarną sukienkę z prześwitującą górą, dobrałam do niej złote szpilki. Rozpuściłam włosy, narzuciłam na ramiona marynarkę, wzięłam kopertówkę i wyszłam – możemy iść – Cristiano lustrował mnie wzrokiem – Cristiano?
  • Tak – mruknął – chodźmy – zeszliśmy na dół, Portugalczyk otworzył mi drzwi od czarnego, sportowego samochodu – myślałam, że pojedziemy taksówką.
  • Jutro rano mam spotkanie – wyjaśnił
  • to może...
  • spokojnie – uśmiechnął się i odpalił samochód. Pół godziny później wchodziliśmy do klubu, usiedliśmy w loży, w której siedział Iker, Pepe, Sergio ze śliczną brunetką, Raphael, Fabio. Przywitaliśmy się, Sergio przedstawił nam swoją dziewczynę
  • na co masz ochotę??
  • sok ananasowy – wyjaśniłam – nie mam ochoty na alkohol - po kilku minutach dołączył Karim.
  • ty sam? - spytał Cristiano
  • nie, dziś imprezuję z Lulu – zaśmiał się, widząc minę Cristiano szybko dodał – żartowałem, dziś jestem single lady.
  • Wiesz co powiedziałeś? - spytaliśmy
  • wiem, wiem – mruknął – a gdzie Mar...
  • Cześć – przerwał mu Brazylijczyk – to jest Clara.
  • A nas już nie przedstawisz? - spytał Cris
  • ale my się znamy – wyjaśniła, kiedy usłyszałam jej głos, wiedziałam kim jest.
  • Clarice! Co pieprzysz, że to Clara – powiedziałam – nie poznałam cię
  • znacie się?
  • Oczywiście, pracuje w teatrze z moją mamą.
  • Dokładnie – zaśmiała się. Marcelo przedstawił ją reszcie.
  • Zaproś ją do tańca – szepnęłam do Brazylijczyka. Spojrzał na mnie nie pewnie. Mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
  • Clar? - zaczął – nie...ymm..zatańczyszzemnąMacarenę?
  • Możesz wolniej? - spytała
  • zatańczysz ze mną Macarenę? - powtórzył – znam jeszcze...
  • po prostu idźcie – mruknął Francuz. Para odeszła, wszyscy byli ciekawi, więc też dołączyli do bawiącego się tłumu, ludzie tańczyli wokół nas, ale nie zwracałam na nich uwagi, tylko oddałam się muzyce cudownie bawiąc się w objęciach Cristiano. Kiedy zauważyłam Dolores. Szalała z Pedro, nie zwracając uwagi na resztę. Odwróciłam Portugalczyka plecami do nich. Muzyka stała się wolniejsza. Spojrzałam mu w oczy. Skierował dłonie na moje biodra. Oplotłam jego szyję i przyciągnęłam bliżej siebie
  • możemy usiąść? - spytałam, przytaknął skinieniem głowy.
  • Co się dzieje? Dobrze się czujesz?
  • Świetnie – uśmiechnęłam się – która godzina?
  • Po drugiej. czemu pytasz? Chcesz już wracać?
  • Niekoniecznie, ale wspominałeś coś o jakimś wywiadzie – odparłam. Wymieniliśmy uśmiechy, za jego plecami ujrzałam Dolores z partnerem, bo jak inaczej go nazwać... zauważyła nas, stanęła jak wryta, gdy Cristiano zaczął odwracać się w ich stronę – pocałuj mnie – powiedziałam pośpiesznie – teraz, natychmiast, już!
  • No dobrze – zaśmiał się, odgarnął włosy do tyłu, jedną dłoń położył na nodze, którą zarzuciłam na jego, drugą chwycił mnie za podbródek. Przymknęłam oczy i poczułam jego miękkie usta na swoich. Całował delikatnie, ale stanowczo. Językiem masował podniebienie, coraz bardziej zatracałam się w jego pieszczocie – kocham cię – szepnął.
  • Wracajmy – powiedziałam. Pomógł ubrać mi marynarkę i opuściliśmy klub. Przy wejściu spotkaliśmy Ikera i Francuzów czekających na taksówki. Kiedy Cristiano rozmawiał z nimi o jakimś ustawieniu, Dolores wysłała mi wiadomość, pytając czy Portugalczyk coś zauważył, na całe szczęście bardziej był zajęty mną. Pożegnaliśmy się, pomógł mi wsiąść do samochodu – mogę spać z tobą? Nie chcę być sama w domu.
  • Pewnie – uśmiechnął się – znów szaleją?
  • Pewnie tak, a jeśli są w domu, to nie chcę ich budzić. Mój tata wszystko słyszy. Przerażające, co? Zawsze wiedział, o której wracałam do domu.
  • To chyba dobrze. - mruknął – chodź na górę - zamieniłam sukienkę na rzecz Ronaldowej koszulki. Położyłam się na jego torsie wsłuchana w jego miarowy oddech zasnęłam.
    Piątek
  • cześć Dolores, co się stało? - spytałam wchodząc do domu
  • cześć, dużo, oj dużo.
  • To mów od początku – powiedziałam
  • po pierwsze Cristiano jest wściekły, nie wiem na co. A po drugie tragedia, Pedro gdzieś wychodzi i nie mogę iść z nim. Jadę do twojej mamy do teatru, ma jakieś stroje z lat 40. przebierzemy się i zaszalejemy.
  • Z moją mamą?
  • Dokładnie – uśmiechnęła się – wychodzę, a ty zobacz co u tamtego pajaca – Dolores wyszła nieświadoma tego co czeka ją wieczorem. Weszłam na górę do sypialni Cristiano
  • cześć kochanie – szepnęłam podchodząc do niego – co się dzieje?
  • Moje siostry są niemożliwe – syknął – wymyśliły sobie, że przylecą wprost na imprezę i wrócą od razu po niej.
  • Może miały jakiś powód?
  • Czy ja wiem. - mruknął – ile zostało nam czasu?
  • Jest 12, a impreza zaczyna się o 20, to policz.
  • Myślałem, że ten czas spędzimy we dwoje – mruknął mi do ucha
  • yhmm... za godzinę mam umówionego fryzjera – odparłam
  • zawieźć cię? - spytał – poczekam na ciebie, a potem
  • a potem, to jestem umówiona z Hanią – mruknęłam
  • czemu kłamiesz?
  • Skąd wiesz, że....
  • po prostu – mruknął – o co chodzi?
  • Niespodzianka....ze zmianą fryzury
  • ogolisz się na łyso? - zaśmiał się
  • nie, ale możesz się zdziwić – odparłam – a teraz czekam na to co jeszcze dziś nie dostałam.
  • A na co konkretnie? - mruknął w moje usta.
  • Na różowego kucyka z tęczową grzywą – powiedziałam ironicznie
  • bardzo śmieszne. No dobra, gdzie dziś śpisz?
  • Jeszcze nie wiem – mruknęłam – zależy czy spotkam mega przystojniaka, to wtedy spać nie będę, albo się zaleje, że znajdziesz mnie w krzakach, alb...
  • dobra, wystarczy. - przerwał – mogłabyś zostać tu na noc, a ranek, a raczej południe spędzilibyśmy razem. I tak byłabyś sama w domu, to po co marnować czas.
  • To może ty zostań u mnie.
  • No co ty. Co twój tata powie?
  • A co powie, gdy praktycznie co drugą noc spędzam u ciebie? - zapytałam – wiem, co powiedziałaby Doly... pracujemy nad wnukiem, którego nazwie się Fernando na cześć Fernando.
  • Trzeba pilnować, żeby dziś nie piła.
  • Przestań ma urodziny, niech szaleje – odpowiedziała.
  • Ubiorę się i zawiozę cię do fryzjera – odparł – teraz będzie mały korek, więc akurat dojedziemy.
  • O 15 powinnam być w domu, ale nie przyjedziesz, bo i tak cię nie wpuszczę. To będzie niespodzianka. Moi rodzice zajmą się Dolores, ty masz za dwie godziny trening, będziesz wolny około 18.
  • tak, wrócę, coś zjem, wezmę prezent, przebiorę się i przyjadę po ciebie.
  • O nie kochanie. Spotkamy się na miejscu. - przerwałam mu. Godzinę później siedziałam u fryzjera z farbą na włosach. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Portugalczyka.
  • Tak kochanie – zapytał dysząc
  • co robisz?
  • Biegam z psami. Coś się stało?
  • Właściwie to nie, ale jesteś przed treningiem?
  • Tak. Kochanie, o co chodzi? - dopytywał
  • zaprosisz Garetha?
  • CO?
  • Nooo Cristiano. Posłuchaj mnie uważnie. On jest tu nowy. Postaw się na jego miejscu. Jak ty byś się czuł gd...
  • dobrze. Rozumiem. Masz rację. Zaproszę go.
  • Jesteś cudowny.
  • Coś jeszcze mam mu powiedzieć?
  • Nooo... że jako drużyna przebieracie się za mafię.
  • Okey – mruknął
  • i się nie denerwuj....i...i nie bądź zazdrosny. Kocham cię. pa. - rozłączyłam się, skończyłam przeglądać gazety i fryzjerka zawołała mnie na fotel. Nie mogłam doczekać się efektu końcowego. Kolor diametralnie różny. Co powie Cristiano? Nie wiem, ale myślę, że będzie mi pasować. A jeśli się znudzi, to znów się przefarbuję.
    Pół godziny później byłam w drodze do domu. Zapłaciłam kierowcy i pędem udałam się do środka. Rzeczy zostawiłam w swoim pokoju i napuściłam wodę do wanny.
    Z perspektywy Cristiano
  • Gareth...możemy porozmawiać? - zacząłem
  • tak, pewnie. Coś się stało?
  • Chciałem zaprosić cię na imprezę – niespodziankę. - wyjaśniłem
  • z jakiej to okazji??
  • urodziny mojej mamy. Obowiązują stroje z lat 40. My przebieramy się za mafię z Ojca Chrzestnego i... i byłoby fajnie gdybyś do nas dołączył.
  • Mówisz poważnie?
  • Tak – mruknąłem – jesteśmy drużyną, nie?
  • Pewnie. Dzięki za zaproszenie – wymieniliśmy uśmiechy, Gareth wyszedł z szatni, po czym wparowała do środka reszta.
  • Nooooo Cristiano – zaczął Pepe
  • trzeba Lulu ochronę załatwić – dokończył Iker
  • dlaczego? - zdziwiłem się
  • przecież Gareth tam będzie – powiedział Fabio
  • a ty od momentu kiedy poznał Lulu masz jakąś obsesje – dodał Benzema
  • jaką obsesję? - zdziwiłem się
  • od tamtego czasu nie widziałem Lulu w Valdebebas
  • bo nie miała czasu – syknąłem. Już się nie odezwali, tylko zajęli swoje miejsca w szatni.
  • Cristiano? - zaczął niepewnie Marcelo – wiesz, że przyjechał mój tata.
  • No wiem i co w związku z tym?
  • Nooo boooo... go praktycznie w domu nie ma.
  • Nie przejmuj się, mojej mamy też praktycznie nie widuję, chodzi gdzieś z mamą Lulu.
  • Ale powiedział, że dziś przyjdzie – uśmiechnął się – też przyjdę. Będę gangsterem.
  • CRISTIANO! - ryknął Ramos wbiegając do szatni.
  • Czego?
  • Gdzie Benzema?
  • Nie wiem.
  • A Iker?
  • Też nie wiem. - zmarszczyłem brwi – o co chodzi?
  • Potrzebuję ich....ciebie też
  • po co? Oświadczać się będziesz?
  • Kto ci powiedział? - zdziwił się – najważniejsze, żeby ona nic nie wiedziała.
  • A co ja mam do tego?
  • Pomożesz wybrać mi pierścionek zaręczynowy – wyjaśnił – oby się zgodziła.
  • Szczerze? To ona świata poza tobą nie widzi. - uśmiechnąłem się, po treningu zatrzymałem się pod domem Laurencji. Wysiadłem z auta i zadzwonił mój telefon.
  • Zapomnij. Nie wpuszczę cię do środka – usłyszałem
  • kochanie, ale...
  • żadnego ale. Zaprosiłeś Garetha?
  • Zaprosiłem – mruknąłem – a jak włosy?
  • Dobrze, zobaczysz na miejscu.
  • Przyjadę po ciebie.
  • Nie musisz.
  • Ale to po drodze.
  • To co. Kochanie, zobaczysz na miejscu. Jedz do siebie.
  • A ty co robisz?
  • Zaraz wracam do wanny – wyjaśniła – wróciłam tylko po telefon i przez okno zobaczyłam ciebie. A teraz grzecznie wracaj do auta, pojedź do domu....- powiedziała – i robsinabstwhahaha – dodała śmiejąc się
  • możesz powtórzyć?
  • Zrób się na bóstwo – powiedziała po chwili – popłakałam się przez ciebie. Jedz do domu. Kończę misiu, pa – rozłączyła się. Wróciłem do auta i pojechałem do domu.
    Z perspektywy Lulu
    Odłożyłam telefon, wróciłam do wanny i zanurzyłam się w ciepłej i aromatycznej wodzie. Kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem i przejrzałam w lustrze, nowy kolor włosów może zaskoczyć Cristiano, resztę również, ale najbardziej zależy mi na nim. Wysmarowałam ciało balsamem. Wyjęłam z garderoby strój i odłożyłam je na łóżko. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze dwie godziny. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam robić makijaż, następnie spięłam włosy. Dodając do nich kokardkę. Zadzwoniłam po taksówkę, o kopertówki wrzuciłam kilka drobiazgów, ubrałam się i wyszłam z domu. Dojechałam na miejsce. Nigdzie nie widziałam samochodu Portugalczyka, rozglądając się po parkingu wpadłam na kogoś
  • ups, przepraszam – powiedziałam – Gareth?
  • Tak, nic się nie stało. Zmieniłaś kolor włosów?
  • Tak, trudno nie zauważyć?
  • Fajnie wyglądasz, tak inaczej – uśmiechnął się
  • dziękuję – widziałeś Cristiano?
  • Miał tu być, to jego samochód – wskazał na czarny sportowy wóz, teraz poznałam, to ten sam, którym pojechaliśmy do kina - idziemy do środka?
  • Pewnie – otworzył mi drzwi, weszliśmy do środka. Rozejrzałam się, nigdzie nie widziałam Cristiano. W końcu zauważyłam go, stał przy barze z telefonem w ręku.
    Z perspektywy osoby trzeciej
  • gdzie idziemy? - spytała Dolores
  • bawić się - odparła – coś nie tak?
  • Stroje są cudowne, dobrze że pracujesz w teatrze – odpowiedziała
  • Doly, nie o to chodzi.
  • Pedro mówił, że gdzieś musi wyjść, obiecał to synowi.
  • No trudno – westchnęła – będziemy same
  • wiesz gdzie są nasze dzieci?
  • Laurencja miała być u fryzjera, potem miała spotkać się z Hanią, a Cristiano chyba miał mieć trening – wyjaśniła – przepraszam, odbiorę
  • pewnie – szepnęła Dolores
  • to Laurencja – wyjaśniła – tak kochanie?
    Z perspektywy Lulu
  • Mamo, gdzie jesteście? - zapytałam
  • w porządku, szykujemy z Dolores na jak wy to młodzi mówicie, na imprezę.
  • Będziecie za pół godziny? - spytałam
  • nie.
  • Dolores jest obok.
  • Tak. Pewnie, będzie super, nie jesteśmy za stare.
  • O 20 w klubie, pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się zeszłam na dół, kierowałam się w stronę Cristiano, spojrzał na mnie i odwrócił głowę, po sekundzie ponownie spojrzał na mnie, patrząc na mnie zaskoczony. Uśmiechnęłam się do niego – cześć kochanie.
  • Cześć – szepnął – to twoje włosy? - przewróciłam oczami – wyglądasz cudownie, inaczej, odważnie, ale cudownie. Chociaż wolę cię z tymi odrostami.
  • Nie miałam odrostów – wyjaśniłam – to było ombre. Jak ci się nie podoba, to zmienię kolor włosów.
  • W każdym wydaniu mi się podobasz – mruknął mi w usta – kocham cię – pocałował mnie.
  • O 20 przyjedzie twoja mama – powiedziałam pomiędzy pocałunkami. W ciągu pół godziny zjawili się wszyscy. Czekaliśmy tylko na Dolores. Stałam obok Crisa, trzymaliśmy się za rękę. W między czasie poznałam siostry Cristiano i tatę Marcelo, gdzieś już go wcześniej widziałam, tylko nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Może mi się przypomni. Nagle drzwi się otworzyły, pojawiła się Dolores, wszyscy krzyknęli „NIESPODZIANKA” Dolores patrzyła na wszystko z niedowierzaniem, gdy zobaczyła chłopaków przebranych za Mafię z Ojca Chrzestnego. Wyszli na scenę, głos oczywiście zabrał sam Ojciec Chrzestny. Później za mikrofon złapał Sergio, który przygotował wiersz na cześć Doly. Wszyscy odetchnęli z ulgą gdy zakończył recytować swoje arcydzieło. Kiedy minął czas przemowy, usiedliśmy z Dolores przy stoliku, wręczyliśmy jej prezent i podszedł do nas Marcelo.
  • Lulcia, jaka ty jesteś piękna – pochwalił – zawsze byłaś, ale teraz..
  • co chciałeś? - spytał Cristiano
  • przedstawić mojego tatę – uśmiechnął się – tato!
  • O boże – szepnęła Dolores
  • to Lulu dupcia yyy....znaczy dziewczyna Cristiano, to Cristiano, a to jego mama Dolores – patrzyli na siebie zaskoczeni, a ja próbowałam sobie przypomnieć skąd go znam – a, to mój tata Pedro – powiedział. Pedro, to ten sam którego poznała Dolores przez internet, ten co był na stadionie i na imprezie...ciekawe co na to Cristiano....
  • chcesz coś do picia? - wyrwał mnie z rozmyśleń
  • sok ananasowy – odparłam
  • zero alkoholu? - zdziwił się
  • ostatnio nie dobrze mi po alkoholu. - Cris poszedł do baru, zostałam sama z Dolores – jak ci się podoba? - spytałam
  • cudownie wygląda w tym stroju, tylko nie wiedziałam, że to tata Marcelo.
  • Pytałam o przyjęcie.
  • Też świetne, a teraz przepraszam, idę zatańczyć z Pedro – i tyle ją widziałam. Wrócił Cris w towarzystwie pięknej brunetki i Mesuta.
  • Mesut! - ucieszyłam się – super, że jesteś!
  • Ja też się cieszę, że cię wiedzę, tylko zawiodłaś mnie.
  • Czym?
  • Że to nie ja ci robiłem włosy.
  • Jeszcze będziesz mieć okazję – uśmiechnęłam się
  • to jest Sophie – przedstawił mi dziewczynę – miłość Ramosa i jego muza.
  • Miło cię poznać. - uśmiechnęła się – znasz dziewczyny?
  • Prócz Caroline, Any i teraz ciebie to nie.
  • Jest tu dziewczyna Ikera i Karim też przyszedł z dziewczyną..
  • z narzeczoną – usłyszałam głos Francuza
  • gdzie masz włosy? - spytałam – jak ostatnio cię widziałam, to jeszcze miałeś....
  • Garfielda na głowie – powiedziała blondynka, którą obejmował. Spojrzał na nią unosząc jedną brew do góry.
  • Karim, ale to prawda, trzeba jeszcze Pepe zgolić, bo wygląda prawie jak Marcelo – powiedział Cristiano
  • bardziej jak Lionel Richie – zauważyłam
  • moja mam go lubi...a właśnie ktoś widział mamę?
  • Nie – odpowiedzieliśmy.
  • To wy tu zostańcie, a my jej poszukamy – powiedział Cris
  • my to znaczy?
  • Mafia Ojca Chrzestnego – wyjaśnił, panowie odeszli, a my usiadłyśmy przy stole.
  • Chyba wiem, gdzie jest – mruknęłam, spojrzały na mnie pytająco
  • no to mów – ponagliła Sophie
  • z tatą Marcelo – powiedziałam – i było by wszystko okey, gdyby wcześniej nie poznała go przez internet i nie spotykała przez ostatni tydzień.
  • Przecież nic się nie stanie.
  • Chyba nie, ale nie wiem czy mam mówić o tym Cristiano. - mruknęłam
  • Dolores powinna zrobić to sama – odpowiedziałam brunetka. Panowie wrócili, posiedzieliśmy jeszcze przy stoliku, a później poszłam z Cristiano na parkiet. Jak zawsze w jego towarzystwie czułam się najlepiej. W jego ramionach czułam się bezpiecznie i błogi spokój wypełniał mnie od środka. Wspominałam wszystkie chwile spędzone z nim. Nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz, pierwsze wyznanie miłości, jak pierwszy raz zaproponował mi żebyśmy zamieszkali razem. Czemu nie, mogłoby być ciekawie, codziennie budzić się obok, czuć jego ciężkie ramie i gorący oddech na sobie. To chyba to.
    Po kilku tańcach, przyszedł czas na tort, chciało mi się strasznie pić, przy barze wypiłam trzy drinki, potem był jeszcze szampan. Siedziałam Ronaldo na kolanach i jedliśmy tort, podeszła do nas Dolores cała roześmiana.
  • Prezent cudowny, czas go wykorzystać, niedługo się zobaczymy.
  • Co masz na myśli? - spytał
  • Nie czekajcie na mnie – rzuciła, posłała nam buziaka i odeszła
  • co to było?
  • Nie wiem – zaśmiałam się – gdzie szampan?
  • Myślałem, że nie będziesz dziś pić.
  • Za późno – zachichotałam i wsadziłam sobie kawałek tortu do ust. Około czwartej wychodziłam z klubu kurczowo trzymając się Cristiano. Miałam na sobie jego marynarkę i śpiewałam pod nosem piosenkę o ogórku. Wsiadłam do samochodu, po chwili piłkarz zajął miejsce kierowcy, zanim odpalił silnik zapiął mi pasy i zablokował drzwi. Przez całą drogę coś do mnie mówił, lecz nic do mnie nie docierało. Gdy dojechaliśmy pod jego dom, Cristiano wyciągnął mnie z auta i na rękach zaniósł na górę. Zostawił mnie tam i sam. Zdjęłam z siebie kostium, usiadłam na środku łóżka i czekałam na napastnika. Kiedy wszedł do pokoju spojrzałam na niego i przygryzłam dolną wargę. Przybliżył się do mnie podał mi szklankę zimnej wody, a sam zaczął rozpinać guziki koszuli. Wypiłam część i odłożyłam szklankę na stolik, Ronaldo odłożył koszulę obok mojego stroju.
  • Cristiano – szepnęłam
  • tak kochanie?
  • Chodź do mnie – wyciągnęłam ręce w jego stronę
  • poczekaj – zaśmiał się
  • ale ja chcę się przytulić – jęknęłam
  • chcesz coś jeszcze?
  • Może – mruknęłam. Cristiano podszedł do łóżka, wziął mnie na ręce, przełożył sobie na ramię – co robisz? - spytałam zdziwiona, nie miałam siły nawet na wiercenie się, nie wspominając o zejściu z jego ramiona. Portugalczyk ściągnął z łóżka pościel, położył mnie usadowił się obok i przykrył nas pościelą. Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
  • Było by wygodniej gdybyśmy mieszkali razem.
  • Może po chrzcinach naszego maleństwa – mruknęłam i zasnęłam


Impreza w klubie

Impreza niespodzianka (pin up girl)


zmiana kolorów włosów Lulu





Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo ja jestem średnio zadowolona, brak weny wciąż mi towarzyszy. Zobaczymy co będzie dalej...

ENJOY :))

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 29

  • Cristiano – mruknęłam w jego usta
  • hmm?
  • Twoja mama niedługo wróci – wyjaśniłam, gdy całował całą szyję
  • to co?
  • To zastanie nas mokrych, ubranych do połowy w kuchni.
  • Pada – mruknął w moją szyję. Siedziałam na blacie kuchennym wplotłam dłonie w jego mokre włosy.
  • Kochanie..zimno mi – położył dłonie na moich piersiach – Cristiano!
  • Nie masz stanika? - spytał, włożył ręce pod koszulkę i ponownie ścisnął moje piersi.
  • Zabrałeś mi stanik i zostawiłeś go w samochodzie.
  • Faktycznie. Zaraz go przyniosę, a ty idź pod prysznic i się rozgrzej.
  • Tak jest – zasalutowałam, pocałował mnie w czoło i wyszedł, zeszłam z blatu i weszłam na górę. Zdjęłam z siebie koszulkę i poczułam ciepłe dłonie na biodrach, spojrzałam w lustro i ujrzałam nasze odbicie.
  • Wyglądamy idealnie, mógłbym mieć takie zdjęcie w ramce.
  • Oczywiście, ja półnaga, w łazience.
  • To zakryjemy tak – mruknął oplatając mnie ramieniem – i będzie...
  • Cristiano!
  • To ja – zaśmiał się – co kochanie?
  • Chcę się wykąpać. - wyjaśniłam
  • ze mną – dodał
  • w twoich snach – prychnęłam
  • no co? Wiesz ile lasek dałoby się pokroić za...
  • wiesz ilu facetów marzy o tym tyłku? - przerwałam mu wskazując na swoje pośladki. Nie odpowiedział – no właśnie – szepnęłam
  • przyniosę ci ręcznik – mruknął i wyszedł z łazienki. Rozebrałam się do końca i odkręciłam gorącą wodę. Kabina szybko zaparowała i nie widziałam co działo się na zewnątrz. Wyszłam, Cristiano bez słowa podał mi ręcznik, owinęłam się nim i spojrzałam na Portugalczyka. Podszedł do mnie, w rękach miał szlafrok, nałożył go na ramiona i pocałował w czoło – na łóżku zostawiłem ci koszulkę, na szafce masz gorącą czekoladę. Jak wrócę, masz grzecznie spać.
  • Gdzieś idziesz? - spytałam
  • a kto jeszcze nie wrócił do domu?
  • Gdzie jest mój telefon?
  • Czemu pytasz?
  • Po prostu – wzruszyłam ramionami
  • również na szafce – powiedział, wyszłam z łazienki Cristiano za mną. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon, jedna nieodebrana wiadomość. Od Dolores. „ Bawię się świetnie, jest cudownie. Uspokój tego pajaca i nie martwcie się o mnie” pokazałam wiadomość Crisowi – pajacowi? - oburzył się
  • wolisz jak mówię na ciebie doniczko?
  • Lulu?
  • Tak doniczko? - spojrzałam na niego, westchnął i wstał bez słowa. Zdjął z siebie koszulkę i wszedł do łazienki. Usłyszałam szum wody. Zadzwoniłam do Dolores, po kilku sygnałach odebrała.
  • Halo? - zachichotała
  • o której wrócisz? Cristiano już...
  • spokojnie, niedługo będziemy.
  • Jak to 'będziemy'?
  • Aaa...bo ty nic nie wiesz. Jesteśmy z twoimi rodzicami w klubie.
  • Z moimi rodzicami?
  • Tak.
  • O matko – westchnęłam – to grzecznie się bawcie. A ja jakoś uspokoję Cristiano.
  • Bajkę mu włącz, to zaśnie, paa – rozłączyła się, siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co powiedzieć Cristiano, który właśnie wyszedł z łazienki.
  • Co się stało? - spytał
  • nic – mruknęłam
  • rozmawiałaś z kimś?
  • Z twoją mamą. - mruknęłam
  • co?
  • z twoją mamą – powtórzyłam – i nie zgadniesz gdzie jest. I z kim jest.
  • Ale nic...
  • spokojnie. Jest z moimi rodzicami w klubie.
  • Nie żartuj sobie.
  • Nie żartuję – pokręciłam głową – w tym wieku jeszcze można? - oboje parsknęliśmy śmiechem – oni na imprezie, a my w domu.
  • To może jakiś film? - zaproponował
  • w sumie...czemu nie. A wstaniesz na trening?
  • Jest wieczorem – wyjaśnił
  • to co oglądamy?
  • A na co masz ochotę?
  • Child's Play? - spytałam
  • nie będziesz się bać?
  • Nie bawię się lalkami, więc nie powinno być, aż tak źle.
  • No dobra, to co do tego?
  • Śmieciowe żarcie z kuchni? - spytałam – chodź – pociągnęłam go za rękę, zeszliśmy na dół. Z szafek wyciągnął popcorn i kilka innych rzeczy
  • na co masz ochotę?
  • Popcorn.
  • Tylko? - wzruszyłam ramionami
  • Cristiano? - szepnęłam
  • co?
  • słyszysz? - spytałam szeptem
  • co? - spytał
  • ciszej...słyszysz? Ktoś próbuje otworzyć drzwi. - zmarszczył brwi i po chwili udał się w stronę drzwi, w rękę chwyciłam pierwszą z brzegu rzecz i poszłam za nim. Byliśmy już pod drzwiami, Portugalczyk spojrzał na mnie pytająco – no co?
  • Po co ci...bita śmietana? - spojrzałam na puszkę
  • do...do samoobrony – wyjaśniłam
  • co?
  • no oślepię go – szepnęłam, Cristiano szybko otworzył drzwi, zamknęłam oczy i na czuja nacisnęłam na spust
  • aua aua aua! - usłyszałam krzyk Cristiano, otworzyłam oczy i zobaczyłam Dolores z lakierem do włosów w ręku
  • Lulu? To wy? - spytała – a ja myślałam, że to włamywacze
  • a my myśleliśmy, że ty nim jesteś – wyjaśniłam, spojrzałam na Portugalczyka, zakrył oczy dłońmi i był cały umazany bitą śmietaną – ups... Cristiano...żyjesz?
  • Czy wy do reszty oszalałyście? - spytał – na mnie?
  • Broniłyśmy się – wyjaśniłam – chodź zmyjemy to
  • idźcie...aaaa ja...ja pójdę przed siebie – zachichotała, zaprowadziłam Cristiano do najbliższej łazienki, przemyłam mu oczy, które po chwili otworzył
  • lepiej Kochanie? - szepnęłam, delikatnie się uśmiechnął. Zmył z siebie bitą śmietanę. Przytuliłam się do jego klatki- zobaczymy co z twoją mamą?
  • Pewnie chodźmy. - posłał mi uroczy uśmiech.
  • Misiu?
  • Co?
  • na barana. - szepnęłam
  • jak z dzieckiem – zaśmiał się
  • gdyby nie ja, to nadal byś stał w korytarzu umazany bitą śmietaną i z lakierem w oczach.
  • Dzięki ci kobieto, za twą dobroć – zaśmiał się
  • i to po raz drugi – szepnęłam
  • jak po raz drugi? - zdziwił się
  • nie pamiętasz?
  • Nie – pokręcił głową.
  • Spadający lakier z nieba?
  • Aaa.. wtedy – mruknął – pamiętam coś jeszcze z tamtego dnia.
  • Co?
  • miałaś być moją osobistą pielęgniarką – wymruczał mi do ucha – w seksownym, krótkim wdzianku
  • jesteś zboczony – zaśmiałam się
  • kto jest zboczony? - spytała Dolores. Opierała się o framugę drzwi i uśmiechała się od ucha do ucha.
  • mamo, ty piłaś? - spytał
  • aj tak tyci tyci – zachichotała - a wy co? Zawsze trzeźwi do domu wracacie?
  • Jeśli jestem kierowcą to nie piję – mruknął poddenerwowany – mamo, idź się połóż.
  • A wy?
  • My też zaraz idziemy spać – wyjaśniłam
  • a będę mieć z tego wnuka?
  • Laurencja ma okres – mruknął
  • tydzień w tą czy w tą – odparła – rozmawiałam z twoją mamą i jeśli urodziłby się chłopiec to damy mu na imię Fernando, na cześć...na cześć Fernando...tego z Emanueli, co ona..nie..chciała...i wtedy
  • mamo, dokończysz jutro – przerwał jej – a teraz dobranoc – odprowadził ją do pokoju, z kuchni zabrałam miskę z popcornem i poszłam do sypialni, przed drzwiami spotkałam się z Cristiano – zasnęła – szepnął
  • a my co będziemy robić?
  • Oglądać film?
  • Zdecydowanie – przytaknęłam – tylko nadal nie mogę uwierzyć, że...
  • po prostu się starzejemy – zaśmiał się
  • mów za siebie – uderzyłam go w ramię – i włącz film – usiedliśmy na łóżku obok siebie, Cristiano objął mnie ramieniem,a ja oparłam głowę o jego klatkę. Po pół godzinie, drzwi od sypialni się otworzyły, a w drzwiach pojawiła się Dolores.
  • Co robicie? - spytała
  • oglądamy film – wyjaśnił Cristiano
  • mogę obejrzeć z wami? - spojrzeliśmy na siebie – nie będę wam przeszkadzać.
  • No dobrze – powiedziałam cicho
  • super! - klasnęła w ręce – ale będzie fajnie, zróbcie miejsce Doly
  • komu? - spytaliśmy
  • to mój nowy pse..pseuduo...no...po prostu tak na mnie mówcie. - machnęła ręką – a teraz miejsce dla mamuśki – usiadła miedzy nas i wzięła ode mnie popcorn – horror?
  • Tak – przytaknęliśmy
  • buuuu... będzie straszny?
  • Trochę – odpowiedziałam
  • no cóż...ale jesteśmy w trójkę, jeden za wszystkich, wszyscy za wszystkich...czy jakoś tak. - oboje przemilczeliśmy, a Cristiano włączył film. Kiedy film się skończył popcorn był wszędzie, gdyż za każdym razem gdy Dolores się czegoś wystraszyła rzucała nim
  • cud, że miska jest cała – szepnął Cristiano
  • zawsze któreś z nas mogłoby mieć ją na głowie – odpowiedziałam.
  • To teraz możesz iść do siebie położyć się spać, dobranoc.
  • Żartujesz? Chcesz własną matkę wyrzucić z pokoju? A jak mnie coś napadnie? Albo ta lalka wyjdzie?
  • Skąd ma wyjść?
  • Z płyty chociażby!
  • No dobrze mamo, ale chyba nie chcesz spać w popcornie, co?
  • A co to za...
  • a jak on też ożyje? - wtrąciłam
  • masz racje. To co robimy?
  • Zaprowadzę cię do pokoju – zaczął
  • ja w tym czasie zgarnę popcorn i go wyrzucę, żeby nie zagrażał życiu – dodałam
  • a potem, wszyscy będziemy spać.
  • W sumie... - mruknęła – prowadź synku – Cristiano wyszedł pierwszy – ale on ma fajny tyłek
  • MAMO! - krzyknął – to że idę pierwszy, nie znaczy, że nie słyszę.
  • Dobrze – mruknęła – do zobaczenia – pomachała i poszła za synem. W tym czasie zebrałam większą część popcornu z łóżka. Miskę odstawiłam na stolik i położyłam się. Po chwili wrócił Cris. Położył obok i przykrył pościelą.
  • Zasnęła – szepnął
  • ja też zaraz zasnę – szepnęłam, odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam w jego klatkę. Nie trwało długo gdy odpłynęłam w krainę morfeusza. Rankiem obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam, nagi tors Portugalczyka blisko mojej twarzy. Wygrzebałam się z łóżka i po cichu zeszłam na dół. Tam przywitały mnie Zibo i Pino. Wypuściłam je na dwór, gdzie zaczęli się bawić. Z lodówki wyjęłam sok, wlałam go sobie do szklanki, usiadłam na wygodnym fotelu w ogrodzie i przymknęłam oczy.
  • Oduczyłem cię palić, to teraz przyszedł czas, żebym nauczył cię jeść śniadanie – usłyszałam
  • ale ja... - przerwał wkładając mi truskawkę do ust.
  • Smacznego.
  • A dlaczego owoce?
  • Od czegoś trzeba zacząć – uśmiechnął się
  • awww
  • co? - zdziwił się
  • słodko rano wyglądasz.
  • Słodko? - powtórzył
  • yhm – przytaknęłam – po co nakładasz żel na włosy?
  • Żeby wyprostować te loki.
  • Ale one są urocze – podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
  • Nie są – mruknął
  • przydałaby się śmietana do truskawek – zmieniłam temat
  • wczoraj wylądowała na mojej głowie.
  • To było w ramach samoobrony – szepnęłam obejmując jego szyję
  • no dobrze – odparł. Położył głowę na mojej piersi i oplótł ramionami moją talię.
  • Nie wyspałeś się?
  • Po wczorajszych przygodach? - zaśmiał się – no wiesz...
  • nie, nie wiem. - odparłam
  • nie masz stanika?
  • Cristiano!
  • No co? Pytam. - odparł śmiejąc się.
  • O, tu jesteście – przerwała nam Dolores, miała zachrypnięty głos i trzymała się za głowę
  • jak się czujesz? - spytałam
  • jakby mnie czołg przejechał – mruknęła siadając na przeciwko – mówię wam, co za noc. Takie dziwne rzeczy mi się śniły, że lepiej nie opowiadać.
  • To co ci się śniło? - spytał Cris
  • wy mi się śniliście. Oglądaliśmy razem film, jakąś bajkę, ale ona taka strasznie brzydka ta lalka była. Popcorn latał po pokoju, Cristiano miał bitą śmietanę na głowie. - Portugalczyk schował twarz w moją szyję i zaczął się śmiać – to nie jest śmieszne, tylko straszne.
  • Dolores, tylko...jakby ci to powiedzieć...bo, to..to wydarzyło się na prawdę.
  • Co?
  • ona ma racje mamo – potwierdził Cris – wczorajszej nocy oglądaliśmy z Lulu film i chciałaś do nas dołączyć.
  • Nie możliwe – mruknęła
  • a jednak..Doly – Cristiano wybuchł śmiechem, po chwili do niego dołączyłam.
  • Misiu – szepnęłam mu na ucho – zrobisz nam kawki?
  • Komu?
  • mi i twojej mamie. - wyjaśniłam – sobie też możesz – dodałam
  • jaka ty jesteś łaskawa – piłkarz odszedł, a ja przysunęłam się do jego mamy
  • opowiadaj – ponagliłam
  • on jest cudowny, taki zabawny, uroczy, misiowaty. Ma słodki akcent i taki uśmiech, że można się rozpłynąć.
  • To super – szepnęłam
  • noooo, spotkaliśmy się i normalnie wiedziałam, że to on. Po prostu tak mi zaczęło serce walić, że sobie nie wyobrażasz. Podszedł do mnie, puścił oczko i pocałował w rękę. Jak razem tańczyliśmy to mruczał jak kotek. Powiedział, że on będzie moim kotkiem, a ja jego myszką. Cudownie, prawda?
  • Taaa, bardzo. - przytaknęłam – umówiliście się na następne spotkanie?
  • Tak, dziś wieczorem wychodzimy. Cristiano ma dziś zgrupowanie. Jutro mecz. Więc poszalejemy.
  • Coś mnie ominęło?
  • Nie, skąd. - zaprzeczyłam – o której masz trening?
  • Mam zgrupowanie, o 20 muszę być pod Bernabeu. - wyjaśnił – więc możecie szaleć.
  • Ja będę spać – odparłam
  • a ja szaleć – zaśmiała się Dolores – zrobiłeś kawkę mamusi Dolusi?
  • Tak. Zostawiłem ją w kuchni.
  • To dziękuję – wstała – idę jeszcze spać, bawcie się dobrze – wróciła do domu
  • A moja? - spytałam
  • też.
  • Dlaczego?
  • Rusz pupcie i ją sobie przynieś – zaśmiał się
  • zobaczymy jak będziesz się śmiać, gdy będę paradować w stroju pielęgniarki, a ty... - nie skończyłam, Cristiano szybko wstał i pobiegł do domu, po kilku sekundach wrócił z kawą w ręku.
  • Co z tym strojem? - spytał – mama za tydzień wyjeżdża, więc mamy cały dom dla siebie.
  • Zastanowię się – westchnęłam – Cristiano?
  • Tak, mała?
  • O której jutro gracie?
  • O osiemnastej. - wyjaśnił – chcesz gdzieś później wyjść?
  • A nie będziesz zmęczony?
  • Skoro moja mama nie była zmęczona, żeby wczoraj balować, to ja tym bardziej nie będę.
  • No dobrze. - westchnęłam
  • będziesz na meczu?
  • Oczywiście kochanie, że będę, mam przegapić...tego...jak to tam...nie ważne.
  • Co chcesz przegapić? - spytał pijąc moją kawę – dobra ta kawa, powinienem zostać..tym..no..yyy...
  • kim?
  • No wiesz.
  • Baristą? - zapytałam
  • dokładnie, maleńka – uśmiechnął się – ubierzemy się i pojedziemy do miasta?
  • Po co?
  • Zobaczymy salę,tort, a potem coś zjemy.
  • Po co oglądać tort? - zdziwiłam się – nie zrobią go dopiero na piątek?
  • Chyba zrobią – wzruszył ramionami – to pokażesz mi swój strój
  • zobaczysz go w piątek. - posłałam mu uśmiech – oddaj mi kawę.
  • Nie, idź sobie zrobić – przewróciłam oczami i wstałam z krzesła – gdzie idziesz?
  • Wziąć prysznic – wyjaśniłam. Weszłam na górę, Cristiano po chwili dołączył do mnie. Zatrzymaliśmy się w korytarzu. Dolores rozmawiała z kimś przez telefon i co chwila chichotała. Spojrzałam na Portugalczyka, uważnie przysłuchiwał się rozmowie marszcząc brwi. Odwróciłam się do niego przodem, wspięłam na palce, zatkałam dłońmi uszy i pocałowałam, odwzajemnił pocałunek przyciągając do siebie. Przerwałam słodką pieszczotę i spojrzałam mu w oczy. Odwrócił głowę w stronę sypialni Dolores.
  • Co to za facet?! - krzyknął
  • jaki facet? - udałam zdziwioną
  • nooo... z koleżanką by tak nie rozmawiała.
  • Skąd wiesz? - wzruszył ramionami – to pewnie ta koleżanka, z którą wczoraj się spotkała. Może wspominają wczorajszy wieczór?
  • O czym rozmawiacie? - spytała Dolores wychylając się zza drzwi
  • nie wiem, Cristiano ubzdurał sobie, że rozmawiasz z jakimś facetem – powiedziałam pośpiesznie.
  • Co za bzdury – machnęła ręką. Zamknęła drzwi od sypialni.
  • I co?
  • Nie wiem, to było dziwne – mruknął – na czym skończyliśmy?
  • Ja miałam brać prysznic...
  • my – przerwał
  • co 'my'?
  • My mieliśmy brać prysznic – odpowiedział
  • nie. Ja miałam brać prysznic, a ty w tym czasie miałeś zająć się psami – uśmiechnęłam się
  • serio?
  • Serio, serio.
  • Ale jesteś pewna, że...
  • na pewno nie potrzebuje twojej pomocy – powiedziałam gdy zamknęłam drzwi. Odkręciłam wodę i stanęłam pod letnim strumieniem wody. Przymknęłam oczy oddając się relaksującej chwili, lecz po chwili je otworzyłam. Poczułam męskie dłonie na biodrach – jak tu wlazłeś?
  • Nie zamknęłaś drzwi – wyjaśnił
  • zamknęłam.
  • Nie kochanie, nie zamknęłaś – odparł całując moją szyję
  • twoja mama tu jest.
  • To co? Siedzi w pokoju i włączyła głośno muzykę.
  • Wspomina wczorajszy wieczór. - zaśmiałam się, sięgnęłam po żel o zapachu limonki. Cristiano odebrał mi go i otworzył.
  • Pomogę ci – mruknął
  • no dobrze, ale wolałabym zacząć od szamponu – zwróciłam się do niego twarzą
  • a ja wolałbym zacząć, od jeszcze innej rzeczy.
  • Tak? Od czego?
  • Od tego – szepnął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Objęłam jego szyję, a on oplótł ręce wokół mojej talii. Spadały na nas krople wody. Portugalczyk oparł mnie o ścianę, coś wbiło mi się w plecy i po chwili spłynął na nas strumień lodowatej wody.
  • O cholera – szepnął gdy zakręcił wodę
  • odkręć wodę, zimno mi – powiedziałam pocierając ramiona – co się tak patrzysz?
  • Jesteś piękna – szepnął; odgarnął mokre kosmyki z mojej twarzy. Patrzył mi głęboko w oczy. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, po prostu mi się przyglądał. Robiło mi się coraz zimniej, moje ciało zaczęło lekko drżeć. Zauważył to, objął mnie ramionami i delikatnie odkręcił wodę, która z każdą chwilą była cieplejsza. Wylał trochę żelu na dłoń i kulistymi ruchami rozprowadził go na moich ramionach, biodrach, udach, dłonie skierował ku górze, opuszkami palców przejechał pomiędzy piersiami, cicho westchnęłam, gdy zataczał kółka wokół sutków. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, nie mogłam nic zrobić. Jego dotyk był delikatny, a zarazem stanowczy. Szyby prysznica były zaparowane, nie było widać nic z zewnątrz. Chwyciłam go za dłoń, splotłam nasze palce razem. Przytuliłam się do jego klatki. Pocałował mnie w czubek głowy – chyba już, co?
  • Nie – szepnęłam – ej!
  • No co?
  • Co robisz?
  • Wylałem ci szampon na głowę – zaśmiał się – zamknij oczy – zrobiłam, to o co prosił, czułam jak po mojej twarzy spływa piana, jego palce były wplątane moje włosy, opuszkami masował skórę głowy – otwórz oczy.
  • Już?
  • Tak.
  • Tak szybko?
  • Przypominam ci, że nie chciałaś, żebym ci towarzyszył.
  • To w takim razie co tu robisz? - spytałam
  • biorę prysznic – wyjaśnił – teraz moja kolej. Wystaw dłonie – zrobiłam to o co prosił, wylał mi żel na dłonie, uśmiechnęłam się do niego. Wiedziałam, że nie chodziło mu o to co chcę zrobić, uniosłam jedną brew do góry
  • gotowy? - wyszeptałam zmysłowo, na co uśmiechnął się prezentując rządek idealnie prostych i białych zębów. Oblizałam usta, rozprowadziłam żel między dłońmi i skierowałam je w stronę jego umięśnionej klatki, zatrzymałam się, uśmiechnęłam się patrząc mu prosto w oczy. Cofnęłam dłonie, kładąc je sobie na piersiach. Powoli rozprowadziłam żel, po klatce, ramionach, odwróciłam się do niego tyłem – jeszcze plecki – mruknęłam wskazując na żel
  • żartujesz?
  • Nie, dlaczego? - spytałam, nie odpowiedział, głośno westchnął, słyszałam jak otwiera żel, a po chwili go zamyka – Cristiano?
  • Co? - odwróciłam się do niego i przylgnęłam do niego – co robisz? - spytał, gdy delikatnie ocierałam się swoim ciałem o jego
  • myję cię – wyjaśniłam
  • hmm... - wymruczał – dlaczego przerwałaś?
  • Bo ile można siedzieć pod prysznicem? - zaśmiałam się, wyszliśmy spod prysznica, wyczuwalna była różnica temperatur, cicho syknęłam, owinęłam ciało ręcznikiem, drugim Cristiano potarł mi włosy. Weszliśmy do pokoju. Cristiano rzucił mi balsam, spojrzałam na opakowanie i spojrzałam na niego pytająco
  • pomyślałam, że ci się spodoba – wyjaśnił
  • czekoladowy?
  • Tak – mruknął. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół
  • Kochanie...chodźmy gdzieś – szepnęłam przytulając się do niego
  • gdzie?
  • Obojętnie. Chociażby nad ten staw.
  • To chodź. - wyszliśmy z domu, trzymaliśmy się za ręce, kiedy dotarliśmy na miejsce, przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku dni. Burza, mój strach, łzy. Z drugiej strony widziałam uśmiechającego się Cristiano, nasze pierwsze spotk anie, pierwsze rozmowy i jego minę, zaczęłam się śmiać – z czego się śmiejesz?
  • Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
  • No tak, a czemu pytasz? Miałaś wtedy z osiem lat.
  • Nie to.... chodziło mi o te drugie-pierwsze spotkanie – wyjaśniłam
  • aaa.... a o którą sytuację?
  • Nigdy nie zapomnę twojej miny, kiedy oddałam ci papierosa i poszłam załatwić się w krzakach. - oboje zaczęliśmy się śmiać. Cristiano siedział na kamieniu, a ja usadowiłam się na jego kolanie. Siedzieliśmy w milczeniu patrząc sobie w oczy.
  • Nigdy nie myślałem, że tak się zmienisz – usłyszałam, odwróciłam głowę i zobaczyłam tatę
  • o czym mówisz?
  • Dobrze wiesz o czym – uśmiechnął się – ja do Cristiano.
  • Do mnie? - zdziwił się
  • tak, Marcelo siedzi u nas w salonie. Mówił coś o zgrupowaniu.
  • Zapomniałem. - spojrzał na zegarek – musimy już wracać – zwrócił się do mnie
  • okey – szepnęłam. Wróciliśmy do mojego domu, Marcelo siedział w kuchni i jadł jakieś ciastka.
  • Możemy jechać – zwrócił się do niego Portugalczyk – tylko wezmę z domu rzeczy.
  • Idę z wami – powiedziałam, Cristiano spojrzał na mnie zaskoczony – zostawiłam telefon.
  • To chodźmy
  • niedługo wracam – mruknęłam. Wyszliśmy z domu idąc w stronę posiadłości Portugalczyka. W środku poszłam z CR na górę. Zabrałam swoje rzeczy, a ten wziął torbę treningową. Kiedy zeszliśmy, Marcelo rozmawiał z Dolores.
  • Wychodziłaś gdzieś? - spytał
  • tak, byłam umówiona – uśmiechnęła się – a wy się zbierajcie, bo znów się spóźnicie i na pieszo będziecie iść do hotelu.
  • Czemu na pieszo? - spytałam
  • bo jak kiedyś się spóźnili, to w ramach kary na pieszo przez cały Madryt. A na dodatek trener zabrał ich kluczyki od auta – zaśmiała się
  • bardzo śmieszne mamo – burknął – widzimy się jutro – zwrócił się do mnie – w sypialni zostawiłem ci prezent i spotykamy się przed meczem – cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
  • No zobacz co to – ponagliła. Weszłam na górę, na łóżku w sypialni położone było pudełko, otworzyłam je. W środku znajdowała się koperta, na której widniał napis „Przeczytaj przed snem”.


Przepraszam za opóźnienie, na nic nie mam czasu....
Nie mam weny, więc rozdział wyszedł nie najlepiej.  
Nowy powinien pojawić się 25.12, dziękuję i do zobaczenia.
Malinowa Mamba 26.12
a 24.12 zdradzę Wam kto będzie bohaterem nowego opowiadania, bo nowy planuję dodać przed zakończeniem historii Lulu i Cristiano


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 28

Tydzień później

  • LAURENCJA! SPÓŹNISZ SIĘ! - usłyszałam z dołu
  • nie spóźnię, spokojnie – odparłam – mam czas
  • jest za pięć – mruknął, zrobiłam duże oczy. Chwyciłam torbę i wybiegłam z domu
  • pośpiesz się! Czy ja zawsze muszę na ciebie czekać? - krzyknęłam przy samochodzie – CRISTIANO!
  • Spokojnie kochanie – zaśmiał się – jest dopiero wpół do dziewiątej.
  • Powiedziałeś, że jest za pięć.
  • Ale nie powiedziałem dziewiątej. - odparł – zjedz – podał mi jakiś pakunek.
  • Jakbym nie mogła zjeść w domu.
  • Zjesz w samochodzie – wyjaśnił
  • mogę jeść w twoim samochodzie? Co za zaszczyt.
  • Możesz robić wszystko w moim samochodzie – odpowiedział, uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać w torebce lakieru – z wyjątkiem malowania paznokci.
  • Dobra – szepnęłam – jedziemy.
  • Jesteś pewna? Bo wiesz, nie będę się cofać, żebyś się mogła przebrać.
  • Bardzo śmieszne. - mruknęłam – nie podoba ci się mój strój?
  • Bardzo mi się podoba. - uśmiechnął się i odjechał spod mojego domu – a twoich rodziców dlaczego nie było?
  • Tata ma jakąś konferencje, a mama wykłady w teatrze od rana. - wyjaśniłam – a ty co robiłeś w moim pokoju o szóstej?
  • Jak już to siódmej kochanie i przyszedłem cię obudzić.
  • To była brutalna pobudka – odparłam skubiąc czekoladową babeczkę
  • dlaczego brutalna?
  • O tak wczesnej porze budzić?
  • Jutro będziesz mogła spać do 15. - wyjaśnił. Zatrzymał się pod szkołą – boisz się?
  • Nie, czego mam się bać? Ale nie chce mi się tam iść. Wolałabym jeszcze pospać.
  • Ostatnio, to mogłabyś cały czas spać.
  • Chyba zapadam w sen zimowy. - zaśmiałam się – dobrze, idę. Kocham cię. Cześć.
  • Nie zapomniałaś o czymś?
  • Życz mi powodzenia? - spytałam – chyba, że.... - złożyłam na jego ustach pocałunek.
  • Przyjadę po ciebie .
  • Okey, to wyślę ci wiadomość.
  • Do zobaczenia – uśmiechnął się – pięknie wyglądasz.
  • Dzięki – szepnęłam. Kiedy wchodziłam do budynku zaczął dzwonić mój telefon – co jest?
  • Pamiętasz wszystko? Jak nie to przyjedziemy ci podpowiadać, albo wniesiemy ci ściągi. Coś wymyślimy, nie martw się da...
  • Hanula, spokojnie. Wiem wszystko. Z Cristiano rozmawiamy tylko po hiszpańsku. A wczoraj zachciało mu się jakieś działy przerabiać.
  • I jak?
  • Anatomie zdam na 6.
  • Lulu, jesteś....brak mi słów na ciebie.
  • Powinnaś się cieszyć, że jestem nauczona na ocenę celującą. - zaśmiałam się
  • lepiej idź na ten egzamin, napisz go, zdaj i nie opowiadaj co z Cristiano robisz.
  • Powiedziałam, że przerabialiśmy hiszpański.
    Cztery godziny później
    Dzwoniłam już dziesiąty raz z rzędu. Cristiano nie odbierał telefonu. Trening skończył godzinę temu, może się coś przedłużyło. Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę Valdebebas. Po pokonaniu trasy, weszłam na teren miasteczka treningowego. Rozejrzałam się po parkingu, było tam tylko kilka samochodów, nigdzie nie było auta Cristiano. Od jakiegoś mężczyzny dowiedziałam się, że trening dawno się skończył, a Portugalczyk opuścił go godzinę przed końcem. Wydało mi się to dziwnie podejrzane. Nadal do mnie nie oddzwonił, ani nie dał żadnego znaku życia. W środku kupiłam butelkę zimnej wody. Idąc korytarzem jedną ręką szukałam w torebce słuchawek, w drugiej trzymałam wodę. Nagle ktoś mi ją wyrwał
  • hej!
  • Lu...lu..cia...ra...ratu...jesz......mi życie.
  • Co się stało? - spytałam
  • zostałem dłużej na treningu, żeby trochę pobiegać.
  • Marcelo?
  • Hmm? - spytał kończąc wodę
  • gdzie jest Cristiano? - nie odpowiedział – nie wiesz czy nie możesz powiedzieć?
  • Nie wiem. - mruknął – wyszedł praktycznie w połowie. Nie wiem, co się stało.
  • Okey – mruknęłam – dzięki – wyszłam z budynku, w torebce szukałam dzwoniącego telefonu. Wtedy wpadłam na kogoś. - przepraszam – mruknęłam, podniosłam głowę i zobaczyłam mężczyznę, na pewno nie był Hiszpanem. Miał jaśniejszą karnację i błękitne oczy. Były totalnie inne od oczu mojego Cristiano, ale też czarujące.
  • Nic się nie stało. - uśmiechnął się – telefon ci dzwoni.
  • Zanim go znajdę, to przestanie – mruknęłam
  • kobiece torebki – westchnął – nie przedstawiłem się. Jestem Gareth.
  • Lulu - odpowiedziałam – nie jesteś Hiszpanem, prawda?
  • Nie, nie. Jestem z Walii i chyba ktoś chce bardzo z tobą porozmawiać.
  • Co?
  • telefon nie przestaje ci dzwonić, mi to nie przeszkadza, bo lubię Red Hot Chili Peppers, ale dzwoniący, może się denerwować.
  • Pewnie – szepnęłam i zaczęłam szukać telefonu – lubisz Red Hotów?
  • Oczywiście – uśmiechnął się – Ronaldo – szepnął
  • skąd wiesz? - spytałam gdy zobaczyłam kto dzwonił
  • idzie tu – dodał
  • kto?
  • Cristiano Ronaldo – wyjaśnił, odwróciłam się i zobaczyłam jak Cris idzie w naszą stronę, z telefonem w ręku
  • cześć – uśmiechnęłam się – nie odbierałeś
  • mamy problem – mruknął – cześć Gareth – dodał
  • to wy się znacie? - spytałam
  • tak, będzie grać w Madrycie od tego sezonu. - wyjaśnił – dzięki, że ją popilnowałeś, ale musimy już iść.
  • Mówiłeś, coś o jakimś problemie – powiedziałam gdy siedzieliśmy w aucie
  • moja mama już przyjechała
  • Co? to gdzie ona jest?
  • Zawiozłem ją do domu, powiedziała że mam cię przywieźć.
  • Dobrze, a czemu nie odbierałeś telefonu jak dzwoniłam?
  • A ty dlaczego nie odbierałaś?
  • Nie mogłam go znaleźć. A co z niespodzianką?
  • Trzeba trzymać ją jak najdalej się da. Jak ci poszło?
  • Dobrze – mruknęłam
  • źle się czujesz?
  • Tak jakoś...nie wiem, nie umiem tego opisać. Masz coś do picia?
  • Proszę – podał mi sok – jak chcesz coś innego to zaraz gdzieś pojedziemy.
  • Nie, jest w porządku. Tylko głodna jestem.
  • Niedługo będziemy. Moja mama powiedziała, że zrobi coś do jedzenia.
  • Cudownie. Wiesz, że dziś źle spałam.
  • Czemu kochanie?
  • Bo nikt mnie nie przytulał – mruknęłam
  • kochanie, zasnęłaś mi na ramieniu – wyjaśnił – maleńka, nie rób takiej miny – położył rękę na mojej nodze.
  • Wygodniej śpi mi się na tobie.
  • Jak chcesz, to możesz ze mną zamieszkać – zdziwiłam się. Wymieniliśmy spojrzenia.
  • Patrz na drogę – szepnęłam – pojedziemy pierw do mnie?
  • Pewnie, a coś się stało?
  • Chcę się przebrać. - Cristiano zaparkował na podjeździe. W moim pokoju usiadł na łóżku patrząc co robię. - co?
  • Nic – powiedział bezgłośnie. Weszłam do garderoby, rozebrałam się i poczułam jego dłonie na biodrach. Odwróciłam się do niego przodem i zarzuciłam ręce na szyję przyciągając bliżej. Delikatnie całował moją szyję. Ręce przesunął na pośladki, które delikatnie ścisnął – moja – wymruczał mi do ucha.
  • Cristiano, chcę się ubrać
  • no dobrze, ale mówiłaś że za mną tęsknisz.
  • Bo tęsknię, ale....telefon ci dzwoni
  • to przestanie – mruknął pomiędzy pocałunkami.
  • Może to coś ważnego?
  • Nie ma nic ważniejszego od ciebie – szepnął. Telefon nie przestawał dzwonić, Cristiano westchnął i wyciągnął go z kieszeni – to mama
  • no to odbierz.
  • Nie, lepiej ty to zrób.
  • Ale ona do ciebie dzwoni, nie do mnie.
  • Kochanie...
  • odbieraj – głośno westchnął i odebrał
  • Tak mamo?
  • Czemu nie dobierasz? Obiad zaraz wystygnie, a ty gdzieś się...
  • jestem z Lulu, mamo. Niedługo będziemy.
  • Z Lulu? No to pośpiesz się, bo na pewno jest głodna.
  • Tylko się przebierze i zaraz jedziemy. - Cristiano spojrzał na mnie i schował telefon do kieszeni. Wyciągnęłam krótkie shorty i luźną koszulkę. Ubrałam do tego zielone Vansy i szukałam jednej rzeczy
  • Cristiano?
  • Hmm?
  • Widziałeś moją bandanę w kropki? - spytałam grzebiąc w szufladzie
  • noooo..yyy – spojrzałam na niego, na głowie miał ubraną ową bandankę.
  • Daj mi to.
  • Źle w tym wyglądam?
  • Komentarz zachowam dla siebie. - mruknęłam. Podeszłam do niego i próbowałam ją ściągnąć.
  • Popsujesz mi fryzurę – zaśmiał się
  • już jest popsuta – szepnęłam, wspięłam się na palce, ale Cristiano jedną ręką chwycił mnie za uda i przerzucił przez ramię. Wyniósł z garderoby – możesz mnie postawić?
  • Nie, kochanie. Nie mogę.
  • To weź chociaż moją torebkę. - chwycił ją drugą ręką, wypadła z niej karteczka, podniósł ją .
  • Paragon...z apteki – wyjaśnił – chcesz mi coś powiedzieć?
  • Nie wiem o czym mówisz.
  • Jesteś pewna, ostatnio prawie się przez to rozstaliśmy. - powiedział i odstawił mnie na podłogę.
  • Kupowałam wazelinę, żeby smarować nią tatuaż.
  • A test ciążowy sam się kupił?
  • Nie kupowałam testu.
  • Jeszcze umiem czytać – podał mi paragon, spojrzałam na datę - Ach.. Hania kupowała go jakiejś znajomej, która myślała, że jest w ciąży.
  • Dobrze – westchnął – tylko kiedy byliście w sklepie, w samochodzie znalazłem test.
  • To był ten test, dla tej dziewczyny. Mówiłam ci, że nie oszukałabym cię.
  • Wiem, a ja ci ufam – uśmiechnął się – i kocham
  • ja ciebie też, ale ściągnij to z głowy, bo wyglądasz jak postać z mangi. Dziękuję - Dojechaliśmy do jego domu. W progu przywitała nas uśmiechnięta Dolores i Pino.
  • Witaj Lulu, pięknie wyglądasz.
  • Dziękuję, ale to zwykły...
  • promieniejesz – szepnęła mi na ucho – siadajcie do stołu.
  • Co jemy? - spytał Cristiano – Laurencja jest bardzo głodna.
  • A ty co? Lulu nie potrzebuje adwokata. Siadaj na dupie i się nie odzywaj. - pogroziła drewnianą łyżką. Siedzieliśmy obok siebie oglądając telewizje. Oparłam głowę na jego barku i objęłam ramię dłońmi. Kilka chwil później przyniosła naczynie żaroodporne z czymś pachnącym w środku. Dolores opowiadała przeróżne historie. Gdy Cristiano wyszedł odebrać telefon, jego mama szepnęła – poznałam kogoś.
  • Tak?
  • Przez internet – wyjaśniła – przyjechałam szybciej, bo on też tu przyjeżdża.
  • Nie ukrywam, że mnie zaskoczyłaś.
  • Sama jestem zaskoczona. Rozmawiamy ze sobą cały czas. Jest zabawny, uroczy, cierpliwy, wyrozumiały. - westchnęła – i kocha piłkę nożną
  • mówiłaś mu o Cristiano?
  • Nie, skąd. - machnęła ręką – mówiłam ci, że jest uroczy?
  • Tak – przytaknęłam
  • na początku tylko ze sobą pisaliśmy, ale wiesz oboje piszemy dość wolno, to zanim któreś z nas odpisało, albo napisało, to chwilę to trwało. To stwierdziliśmy, że będziemy rozmawiać przez...hmm..tam jest coś takiego, że rozmawiasz i kogoś widzisz, na zasadzie Skype. Za pierwszym razem chciał mnie poderwać na śmieszny teks, i coś pomylił, nawet dobrze że się pomylił, bo rozluźnił tym atmosferę.
  • Byłaś zdenerwowana?
  • Kochana, nawet u fryzjera byłam przed, ubrałam sukienkę którą miałam na ślubie Katii, nie zapięłam jej, bo nie dałam rady, ale ubrałam marynarkę od kompletu, to nie był widać.
  • Nooo...yyyyy....yhmm...pomysłowe.
  • Prawda? Jutro przyjeżdża do Madrytu. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jak nastolatka – zachichotała – nawet kupiłam sobie coś na naszą pierwszą randkę, drugą i trzecią też. Zaraz ci pokażę – odeszła od stołu, po chwili wrócił Cristiano.
  • Hej, a tobie co? - spytał
  • nic – mruknęłam – pójdę po sok. Chcesz? - skinął głową, poszłam do kuchni z lodówki wyciągnęłam napój i pojawiła się Dolores z torbami.
  • Tu jesteś – uśmiechnęła się – zobacz. To na jutro...ale Cristiano nie może się dowiedzieć.
  • No dobrze – mruknęłam
  • o czym nie mogę się dowiedzieć? - usłyszałam za plecami – Powiedziałaś jej? - spytał – to miała być niespodzianka.
  • Nie róbmy z tego tajemnicy – podeszłam do niego – przecież to żaden sekret, że poznałeś moich rodziców.
  • Na prawdę? - spytał – noo..ale chciałem to inaczej mamie powiedzieć.
  • Utworzyłbyś wydarzenie na facebooku? - spytałam ironicznie
  • co tam masz? - spytał wskazując na torby
  • zakupy, kupiłam sobie...albo ...siadaj, zaraz ci wszystko pokażę
  • nie, nie, nie. Nie trzeba, mamo zanieś to na górę... amy – objął mnie ramieniem – pójdziemy skończyć obiad. - rozeszliśmy się dwie różne strony, Cristiano skierował swoją dłoń na moje pośladki, które delikatnie pogładził, po czym się zaśmiał. Pokręciłam głową i zaśmiałam się. Usiedliśmy przy stole.
  • O czym miałaś mi nie mówić? - spytał
  • o tych zakupach – mruknęłam – jedz.
  • Kochanie, to będzie ciężki tydzień. - westchnął – może wybierzemy się gdzieś we wtorek?
  • Gdzie na przykład? - spytałam opierając głowę o jego ramię - kino odpada – zaśmiałam się
  • restauracja pewnie też?
  • Może innym razem.
  • Marcelo....
  • co z nim? - spojrzałam mu w oczy – mów – szturchnęłam go w ramię
  • pamiętasz jak byliśmy w teatrze u twojej mamy? - spytał
  • twoja mama pracuje w teatrze? - spytała Dolores dołączając do nas.
  • Tak.
  • Zawsze o tym marzyłam, stroje, róże rzucane na scenę...
  • jeśli chcesz, to...
  • oczywiście, że chcę – przerwała mi – to będzie bardzo emocjonujące. Kiedy?
  • Kiedy chcesz, dam ci jej numer.
  • Będzie wspaniale. - klasnęła w dłonie – gdzie macie sok? Oj gapcie, gapcie... co ta miłość z wami robi – uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
  • Specjalnie go nie wzięłam – szepnęłam
  • tak? Ciekawe dlaczego. - mruknął
  • mama zajmie się Dolores, więc będziemy mogli – Dolores wróciła – wyjść z Pino po obiedzie. Bardzo smaczne, jedz Cristiano.
    Następnego dnia
  • jak wyglądam? - spytała – nie przesadzam? Wiecie, to nasze pierwsze spotkanie.
  • Nie, wyglądasz wspaniale – pochwaliła moja mama
  • dokładnie – poparłam rodzicielkę – świetnie wyglądasz.
  • No dobrze, pamiętasz Lulu?
  • Tak, jesteś na spotkaniu z koleżanką, jak będzie pytać o imię, to powiem że zapomniałam... Cristiano skończył już trening i będzie tu za niespełna pół godziny, więc wybaczcie, będę się zbierać. Baw się dobrze – zwróciłam się do Dolores – wrócę późno.
  • A ja może wcale – zachichotała, spojrzałam na nią zaskoczona – no co? Jestem dorosła i ogoliłam nogi.
  • Na prawdę już muszę iść. Cześć! - wyszłam z domu i skierowałam w stronę posiadłości napastnika. Po chwili zatrzymał się obok samochód
  • podwieźć panią? - spytał
  • może tak może nie.
  • Gdzie?
  • Do chłopaka – uśmiechnęłam się
  • farciarz – mruknął, wsiadłam do samochodu zajmując miejsce pasażera – gdzie mam jechać?
  • Jestem pewna, że doskonale wiesz gdzie – szepnęłam mu w usta – farciarzu – kilka minut później czekałam na niego w kuchni czytając gazetę leżącą na blacie.
  • Co jest do jedzenia? - spytał
  • nie wiem, zobacz w piekarniku – mruknęłam nie odrywając wzroku od artykułu.
  • Na co masz ochotę? - spytał
  • dlaczego?
  • Bo to na jadalne nie wygląda.
  • Przesadzasz, twoja mama to robiła, więc musi być jada... - spojrzałam na danie – lepiej to wyrzuć. Jeszcze się zatrujesz. - spojrzałam na niego, miał na sobie tylko spodnie od dresu. Usiadł obok i wziął mój telefon.
  • To co jemy?
  • Nie jestem głodna – mruknęłam, próbując skupić się na artykule – ale jakiś czas temu obiecałeś mi lody czekoladowe.
  • Od lodów dupa rośnie – szepnął, na co uderzyłam go w ramię – auu, a to za co? Nie miałem na myśli twojej – zaczął się tłumaczyć – twoja jest idealna – mruknął, nie odpowiedziałam. Cristiano jakiś czas mi się przyglądał, potem wstał z zamrażalnika wyciągnął pudełko lodów i postawił je przede mną.
  • Podobno od lodów dupa rośnie. - mruknęłam
  • mogę pomóc ci później spalić te kalorie – mruknął pod nosem
  • słyszałam.
  • A wiesz gdzie poszła mama? - zmienił temat
  • gdzieś z koleżanką...nie pamiętam jak się nazywa...czekaj....yhmm...chyba...Ca
  • nie ważne jak się nazywa – uśmiechnął się.
  • Jutro trzeba obejrzeć salę – przypomniałam mu
  • pojedziemy po treningu.
  • Co myślisz o nowym koledze? - spytałam wyciągając łyżkę z szuflady
  • jaki?
  • Gareth.
  • Noooo...nie miałem okazji go lepiej poznać, wydaje się w porządku. A tobie się podoba.
  • Przystojny jest – mruknęłam
  • CO?
  • pytałeś, to odpowiadam. Wydaje się być sympatyczny, można byłoby go zaprosić na urodziny. Co o tym myślisz? - nie odpowiedział, wydął usta i patrzył na swoje paznokcie – misiu najprzystojniejszy na świecie? - podeszłam do niego i objęłam go w pasie przytulając się do wyrzeźbionych pleców.
  • Jak chcesz – wzruszył ramionami, odwrócił się do mnie przodem, stałam pomiędzy jego nogami, położyłam głowę na jego ramieniu. Opuszkami palców przejechałam po kręgosłupie. Wplótł palce w moje włosy, przyciągając bliżej siebie
  • – nie umiesz udawać obrażonego – westchnął, uśmiechnął się i delikatnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, językiem pieścił dolną wargę, cicho jęknęłam mu w usta, zatracając się w słodkiej pieszczocie. Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi. Zabiję. Cristiano zostawił mnie samą w kuchni i poszedł otworzyć. Usiadłam na krześle i otworzyłam pudełko lodów.
  • Deser zjesz później – powiedział stawiając przede mną – teraz obiad.
  • Co to?
  • Sprawdź. - uśmiechnął się – twoje ulubione – spojrzałam na niego pytająco – z malinami.
  • Naleśniki? A ty nie jesteś na żadnej diecie?
  • Nie, nie jestem. - mruknął – wiesz, o której godzinie wróci?
  • Wiesz, o której wróci? Jest dorosłą kobietą, niech spędza czas jak chce. - odparłam.
  • Ale...
  • jesteś niemożliwy – westchnęłam
    Wieczorem
    Siedzieliśmy na kanapie, a właściwie to Cristiano siedział, a ja leżałam opierając głowę na jego udach. Oglądaliśmy jakiś film, spoglądał co chwila na zegarek, albo telefon.
  • Co się dzieje? - spytałam podnosząc głowę
  • nic, mama nie wraca od południa
  • jest osiemnasta, na pewno się świetnie bawi. - mruknęłam – nudzi mi się
  • mam pewien pomysł – spojrzał na mnie – chodź
  • ale gdzie? - spytałam
  • zobaczysz. Tylko weź bluzę – podał mi swoją rzecz – wychodzimy
  • tak..tak szybko?
  • Zanim tam dojedziemy będzie 20. - po drodze minęliśmy mojego tatę, gdy zapytał gdzie jedziemy, Ronaldo odparł, że na spacer. Nie za bardzo wytłumaczyło i to gdzie właściwie jedziemy. Spacerować można wszędzie.
  • Powiesz mi w końcu gdzie jesteśmy? - spytałam wysiadając z auta.
  • Odwróć się.
  • Co?
  • po prostu się odwróć.
  • No ale po.... - bez większego problemu obrócił moje ciało – jezioro? - szepnęłam
  • dokładnie – mruknął, z bagażnika wyciągnął koc...- mój koc...koc, którego szukałam
  • nie marudź tylko chodź – pociągnął nie za rękę w stronę jeziora. Rozłożył koc niedaleko brzegu, usiadłam po turecku i utkwiłam wzrok w wodzie.
  • Powiedziałam, że nudzi mi się, nie że chce mi się nudzić – mruknęłam gdy oparłam się o siedzącego za mną Cristiano.
  • Spójrz w górę.
  • Widzę twoją brodę.
  • W niebo matole.
  • Jak mnie nazwałeś? - spytałam – w łeb dostaniesz za to.
  • Kochanie, nie denerwuj się – mruknął niskim głosem
  • nie denerwuje doniczko.
  • Laurencja!
  • Cicho. Po prostu mnie przytul. - szepnęłam
  • pocałować też?
  • Tak, ale tu – wskazałam palcem na szyje. Poczułam jego gorący oddech na skórze, następnie usta. Cicho westchnęłam, gdy przejechał językiem wzdłuż mięśni
  • zamknij oczy i pomyśl życzenie – rzekł
  • jedno?
  • Ile chcesz.
  • Noo okey – westchnęłam i zamknęłam oczy – już
  • o czym pomyślałaś?
  • Nie powiem, bo się nie spełni.
  • Zrobię wszystko, żeby każde się spełniło.
  • Każde? - spytałam
  • każde – przytaknął – nawet jeśli będziesz chciała gwiazdę z nieba. - mruknął całując moją szyję, skierowałam dłoń na jego kark, drugą położyłam na jego splatając nasze palce razem.
  • Myślisz, że woda jest zimna? - spytałam
  • Co? woda? Co chcesz zrobić? - wstałam i zdjęłam z siebie bluzę, następnie koszulkę – co robisz? - powtórzył gdy wstał, zdjęłam buty i spodenki, które mu podałam.
  • No co? - wzruszyłam ramionami – nigdy nie kąpałeś się w jeziorze? - stałam przed nim w samej bieliźnie – sprawdzę czy woda jest ciepła – podeszłam do wody i delikatnie zanurzyłam w niej stopę, potem weszłam trochę głębiej, lecz szybko z niej wyszłam – wróciłam do Cristiano
  • zimna? - zaśmiał się – widzę po twoich sutkach – wyjaśnił, nałożył mi bluzę na ramiona i przytulił do siebie. Delikatnie odepchnęłam go od siebie.
  • Chcę się wykąpać w tym jeziorze i to zrobię – wyjaśniłam, podałam mu bluzę, odpięłam stanik i również mu go podałam. Spojrzał na moje piersi i przygryzł dolną wargę. Ominęłam go i powoli weszłam do zimnej wody. Spojrzałam na Portugalczyka, stał nad brzegiem i z niedowierzaniem mi się przyglądał. Nie pływałam za długo gdy zaczęło padać. Pośpiesznie wyszłam z wody – chcę tu zostać – oświadczyłam
  • zaczyna padać.
  • To co? - wzruszyłam ramionami, deszcz padał coraz mocniej, staliśmy na przeciw siebie patrząc sobie w oczy – pocałuj mnie – wyszeptałam. Wspięłam się na palce, dłońmi objęłam jego szyję. Nasze usta złączyły się w pocałunku, z początku był on nieśmiały, lecz z każdym następnym stawał się coraz bardziej namiętny i pełen pożądania. Objął mnie w pasie przyciągając bliżej siebie. Zdjęłam z jego ramion przemoczoną bluzę. Ręce włożyłam pod koszulkę, która po chwili wylądowała obok bluzy. Przejechałam dłońmi po jego umięśnionym torsie. Ręce skierowałam w stronę paska. Odpięłam go, to samo zrobiłam z rozporkiem. Jego spodnie zsunęły się na ziemię. Wziął moją twarz w obie dłonie, spojrzał mi w oczy – jestem pewna. - położył mnie na wznak na mokrym kocu, sam górował nade mną. Koniuszkami palców dotknęłam jego ust, delikatnie je pocałował, dłoń przesunęłam na jego policzek. Ponownie mnie pocałował. Napawałam się słodkością i ciepłem jego ust.

ubrania Lulu 
(egzamin)


(spotkanie z Dolores)




W 30 rozdziale, coś co zszokuje Cristiano i Lulu.
A za tydzień włamywacz, "Child's Play" i Doly:))