- Cristiano – mruknęłam w jego usta
- hmm?
- Twoja mama niedługo wróci – wyjaśniłam, gdy całował całą szyję
- to co?
- To zastanie nas mokrych, ubranych do połowy w kuchni.
- Pada – mruknął w moją szyję. Siedziałam na blacie kuchennym wplotłam dłonie w jego mokre włosy.
- Kochanie..zimno mi – położył dłonie na moich piersiach – Cristiano!
- Nie masz stanika? - spytał, włożył ręce pod koszulkę i ponownie ścisnął moje piersi.
- Zabrałeś mi stanik i zostawiłeś go w samochodzie.
- Faktycznie. Zaraz go przyniosę, a ty idź pod prysznic i się rozgrzej.
- Tak jest – zasalutowałam, pocałował mnie w czoło i wyszedł, zeszłam z blatu i weszłam na górę. Zdjęłam z siebie koszulkę i poczułam ciepłe dłonie na biodrach, spojrzałam w lustro i ujrzałam nasze odbicie.
- Wyglądamy idealnie, mógłbym mieć takie zdjęcie w ramce.
- Oczywiście, ja półnaga, w łazience.
- To zakryjemy tak – mruknął oplatając mnie ramieniem – i będzie...
- Cristiano!
- To ja – zaśmiał się – co kochanie?
- Chcę się wykąpać. - wyjaśniłam
- ze mną – dodał
- w twoich snach – prychnęłam
- no co? Wiesz ile lasek dałoby się pokroić za...
- wiesz ilu facetów marzy o tym tyłku? - przerwałam mu wskazując na swoje pośladki. Nie odpowiedział – no właśnie – szepnęłam
- przyniosę ci ręcznik – mruknął i wyszedł z łazienki. Rozebrałam się do końca i odkręciłam gorącą wodę. Kabina szybko zaparowała i nie widziałam co działo się na zewnątrz. Wyszłam, Cristiano bez słowa podał mi ręcznik, owinęłam się nim i spojrzałam na Portugalczyka. Podszedł do mnie, w rękach miał szlafrok, nałożył go na ramiona i pocałował w czoło – na łóżku zostawiłem ci koszulkę, na szafce masz gorącą czekoladę. Jak wrócę, masz grzecznie spać.
- Gdzieś idziesz? - spytałam
- a kto jeszcze nie wrócił do domu?
- Gdzie jest mój telefon?
- Czemu pytasz?
- Po prostu – wzruszyłam ramionami
- również na szafce – powiedział, wyszłam z łazienki Cristiano za mną. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon, jedna nieodebrana wiadomość. Od Dolores. „ Bawię się świetnie, jest cudownie. Uspokój tego pajaca i nie martwcie się o mnie” pokazałam wiadomość Crisowi – pajacowi? - oburzył się
- wolisz jak mówię na ciebie doniczko?
- Lulu?
- Tak doniczko? - spojrzałam na niego, westchnął i wstał bez słowa. Zdjął z siebie koszulkę i wszedł do łazienki. Usłyszałam szum wody. Zadzwoniłam do Dolores, po kilku sygnałach odebrała.
- Halo? - zachichotała
- o której wrócisz? Cristiano już...
- spokojnie, niedługo będziemy.
- Jak to 'będziemy'?
- Aaa...bo ty nic nie wiesz. Jesteśmy z twoimi rodzicami w klubie.
- Z moimi rodzicami?
- Tak.
- O matko – westchnęłam – to grzecznie się bawcie. A ja jakoś uspokoję Cristiano.
- Bajkę mu włącz, to zaśnie, paa – rozłączyła się, siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co powiedzieć Cristiano, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Co się stało? - spytał
- nic – mruknęłam
- rozmawiałaś z kimś?
- Z twoją mamą. - mruknęłam
- co?
- z twoją mamą – powtórzyłam – i nie zgadniesz gdzie jest. I z kim jest.
- Ale nic...
- spokojnie. Jest z moimi rodzicami w klubie.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję – pokręciłam głową – w tym wieku jeszcze można? - oboje parsknęliśmy śmiechem – oni na imprezie, a my w domu.
- To może jakiś film? - zaproponował
- w sumie...czemu nie. A wstaniesz na trening?
- Jest wieczorem – wyjaśnił
- to co oglądamy?
- A na co masz ochotę?
- Child's Play? - spytałam
- nie będziesz się bać?
- Nie bawię się lalkami, więc nie powinno być, aż tak źle.
- No dobra, to co do tego?
- Śmieciowe żarcie z kuchni? - spytałam – chodź – pociągnęłam go za rękę, zeszliśmy na dół. Z szafek wyciągnął popcorn i kilka innych rzeczy
- na co masz ochotę?
- Popcorn.
- Tylko? - wzruszyłam ramionami
- Cristiano? - szepnęłam
- co?
- słyszysz? - spytałam szeptem
- co? - spytał
- ciszej...słyszysz? Ktoś próbuje otworzyć drzwi. - zmarszczył brwi i po chwili udał się w stronę drzwi, w rękę chwyciłam pierwszą z brzegu rzecz i poszłam za nim. Byliśmy już pod drzwiami, Portugalczyk spojrzał na mnie pytająco – no co?
- Po co ci...bita śmietana? - spojrzałam na puszkę
- do...do samoobrony – wyjaśniłam
- co?
- no oślepię go – szepnęłam, Cristiano szybko otworzył drzwi, zamknęłam oczy i na czuja nacisnęłam na spust
- aua aua aua! - usłyszałam krzyk Cristiano, otworzyłam oczy i zobaczyłam Dolores z lakierem do włosów w ręku
- Lulu? To wy? - spytała – a ja myślałam, że to włamywacze
- a my myśleliśmy, że ty nim jesteś – wyjaśniłam, spojrzałam na Portugalczyka, zakrył oczy dłońmi i był cały umazany bitą śmietaną – ups... Cristiano...żyjesz?
- Czy wy do reszty oszalałyście? - spytał – na mnie?
- Broniłyśmy się – wyjaśniłam – chodź zmyjemy to
- idźcie...aaaa ja...ja pójdę przed siebie – zachichotała, zaprowadziłam Cristiano do najbliższej łazienki, przemyłam mu oczy, które po chwili otworzył
- lepiej Kochanie? - szepnęłam, delikatnie się uśmiechnął. Zmył z siebie bitą śmietanę. Przytuliłam się do jego klatki- zobaczymy co z twoją mamą?
- Pewnie chodźmy. - posłał mi uroczy uśmiech.
- Misiu?
- Co?
- na barana. - szepnęłam
- jak z dzieckiem – zaśmiał się
- gdyby nie ja, to nadal byś stał w korytarzu umazany bitą śmietaną i z lakierem w oczach.
- Dzięki ci kobieto, za twą dobroć – zaśmiał się
- i to po raz drugi – szepnęłam
- jak po raz drugi? - zdziwił się
- nie pamiętasz?
- Nie – pokręcił głową.
- Spadający lakier z nieba?
- Aaa.. wtedy – mruknął – pamiętam coś jeszcze z tamtego dnia.
- Co?
- miałaś być moją osobistą pielęgniarką – wymruczał mi do ucha – w seksownym, krótkim wdzianku
- jesteś zboczony – zaśmiałam się
- kto jest zboczony? - spytała Dolores. Opierała się o framugę drzwi i uśmiechała się od ucha do ucha.
- mamo, ty piłaś? - spytał
- aj tak tyci tyci – zachichotała - a wy co? Zawsze trzeźwi do domu wracacie?
- Jeśli jestem kierowcą to nie piję – mruknął poddenerwowany – mamo, idź się połóż.
- A wy?
- My też zaraz idziemy spać – wyjaśniłam
- a będę mieć z tego wnuka?
- Laurencja ma okres – mruknął
- tydzień w tą czy w tą – odparła – rozmawiałam z twoją mamą i jeśli urodziłby się chłopiec to damy mu na imię Fernando, na cześć...na cześć Fernando...tego z Emanueli, co ona..nie..chciała...i wtedy
- mamo, dokończysz jutro – przerwał jej – a teraz dobranoc – odprowadził ją do pokoju, z kuchni zabrałam miskę z popcornem i poszłam do sypialni, przed drzwiami spotkałam się z Cristiano – zasnęła – szepnął
- a my co będziemy robić?
- Oglądać film?
- Zdecydowanie – przytaknęłam – tylko nadal nie mogę uwierzyć, że...
- po prostu się starzejemy – zaśmiał się
- mów za siebie – uderzyłam go w ramię – i włącz film – usiedliśmy na łóżku obok siebie, Cristiano objął mnie ramieniem,a ja oparłam głowę o jego klatkę. Po pół godzinie, drzwi od sypialni się otworzyły, a w drzwiach pojawiła się Dolores.
- Co robicie? - spytała
- oglądamy film – wyjaśnił Cristiano
- mogę obejrzeć z wami? - spojrzeliśmy na siebie – nie będę wam przeszkadzać.
- No dobrze – powiedziałam cicho
- super! - klasnęła w ręce – ale będzie fajnie, zróbcie miejsce Doly
- komu? - spytaliśmy
- to mój nowy pse..pseuduo...no...po prostu tak na mnie mówcie. - machnęła ręką – a teraz miejsce dla mamuśki – usiadła miedzy nas i wzięła ode mnie popcorn – horror?
- Tak – przytaknęliśmy
- buuuu... będzie straszny?
- Trochę – odpowiedziałam
- no cóż...ale jesteśmy w trójkę, jeden za wszystkich, wszyscy za wszystkich...czy jakoś tak. - oboje przemilczeliśmy, a Cristiano włączył film. Kiedy film się skończył popcorn był wszędzie, gdyż za każdym razem gdy Dolores się czegoś wystraszyła rzucała nim
- cud, że miska jest cała – szepnął Cristiano
- zawsze któreś z nas mogłoby mieć ją na głowie – odpowiedziałam.
- To teraz możesz iść do siebie położyć się spać, dobranoc.
- Żartujesz? Chcesz własną matkę wyrzucić z pokoju? A jak mnie coś napadnie? Albo ta lalka wyjdzie?
- Skąd ma wyjść?
- Z płyty chociażby!
- No dobrze mamo, ale chyba nie chcesz spać w popcornie, co?
- A co to za...
- a jak on też ożyje? - wtrąciłam
- masz racje. To co robimy?
- Zaprowadzę cię do pokoju – zaczął
- ja w tym czasie zgarnę popcorn i go wyrzucę, żeby nie zagrażał życiu – dodałam
- a potem, wszyscy będziemy spać.
- W sumie... - mruknęła – prowadź synku – Cristiano wyszedł pierwszy – ale on ma fajny tyłek
- MAMO! - krzyknął – to że idę pierwszy, nie znaczy, że nie słyszę.
- Dobrze – mruknęła – do zobaczenia – pomachała i poszła za synem. W tym czasie zebrałam większą część popcornu z łóżka. Miskę odstawiłam na stolik i położyłam się. Po chwili wrócił Cris. Położył obok i przykrył pościelą.
- Zasnęła – szepnął
- ja też zaraz zasnę – szepnęłam, odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam w jego klatkę. Nie trwało długo gdy odpłynęłam w krainę morfeusza. Rankiem obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam, nagi tors Portugalczyka blisko mojej twarzy. Wygrzebałam się z łóżka i po cichu zeszłam na dół. Tam przywitały mnie Zibo i Pino. Wypuściłam je na dwór, gdzie zaczęli się bawić. Z lodówki wyjęłam sok, wlałam go sobie do szklanki, usiadłam na wygodnym fotelu w ogrodzie i przymknęłam oczy.
- Oduczyłem cię palić, to teraz przyszedł czas, żebym nauczył cię jeść śniadanie – usłyszałam
- ale ja... - przerwał wkładając mi truskawkę do ust.
- Smacznego.
- A dlaczego owoce?
- Od czegoś trzeba zacząć – uśmiechnął się
- awww
- co? - zdziwił się
- słodko rano wyglądasz.
- Słodko? - powtórzył
- yhm – przytaknęłam – po co nakładasz żel na włosy?
- Żeby wyprostować te loki.
- Ale one są urocze – podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- Nie są – mruknął
- przydałaby się śmietana do truskawek – zmieniłam temat
- wczoraj wylądowała na mojej głowie.
- To było w ramach samoobrony – szepnęłam obejmując jego szyję
- no dobrze – odparł. Położył głowę na mojej piersi i oplótł ramionami moją talię.
- Nie wyspałeś się?
- Po wczorajszych przygodach? - zaśmiał się – no wiesz...
- nie, nie wiem. - odparłam
- nie masz stanika?
- Cristiano!
- No co? Pytam. - odparł śmiejąc się.
- O, tu jesteście – przerwała nam Dolores, miała zachrypnięty głos i trzymała się za głowę
- jak się czujesz? - spytałam
- jakby mnie czołg przejechał – mruknęła siadając na przeciwko – mówię wam, co za noc. Takie dziwne rzeczy mi się śniły, że lepiej nie opowiadać.
- To co ci się śniło? - spytał Cris
- wy mi się śniliście. Oglądaliśmy razem film, jakąś bajkę, ale ona taka strasznie brzydka ta lalka była. Popcorn latał po pokoju, Cristiano miał bitą śmietanę na głowie. - Portugalczyk schował twarz w moją szyję i zaczął się śmiać – to nie jest śmieszne, tylko straszne.
- Dolores, tylko...jakby ci to powiedzieć...bo, to..to wydarzyło się na prawdę.
- Co?
- ona ma racje mamo – potwierdził Cris – wczorajszej nocy oglądaliśmy z Lulu film i chciałaś do nas dołączyć.
- Nie możliwe – mruknęła
- a jednak..Doly – Cristiano wybuchł śmiechem, po chwili do niego dołączyłam.
- Misiu – szepnęłam mu na ucho – zrobisz nam kawki?
- Komu?
- mi i twojej mamie. - wyjaśniłam – sobie też możesz – dodałam
- jaka ty jesteś łaskawa – piłkarz odszedł, a ja przysunęłam się do jego mamy
- opowiadaj – ponagliłam
- on jest cudowny, taki zabawny, uroczy, misiowaty. Ma słodki akcent i taki uśmiech, że można się rozpłynąć.
- To super – szepnęłam
- noooo, spotkaliśmy się i normalnie wiedziałam, że to on. Po prostu tak mi zaczęło serce walić, że sobie nie wyobrażasz. Podszedł do mnie, puścił oczko i pocałował w rękę. Jak razem tańczyliśmy to mruczał jak kotek. Powiedział, że on będzie moim kotkiem, a ja jego myszką. Cudownie, prawda?
- Taaa, bardzo. - przytaknęłam – umówiliście się na następne spotkanie?
- Tak, dziś wieczorem wychodzimy. Cristiano ma dziś zgrupowanie. Jutro mecz. Więc poszalejemy.
- Coś mnie ominęło?
- Nie, skąd. - zaprzeczyłam – o której masz trening?
- Mam zgrupowanie, o 20 muszę być pod Bernabeu. - wyjaśnił – więc możecie szaleć.
- Ja będę spać – odparłam
- a ja szaleć – zaśmiała się Dolores – zrobiłeś kawkę mamusi Dolusi?
- Tak. Zostawiłem ją w kuchni.
- To dziękuję – wstała – idę jeszcze spać, bawcie się dobrze – wróciła do domu
- A moja? - spytałam
- też.
- Dlaczego?
- Rusz pupcie i ją sobie przynieś – zaśmiał się
- zobaczymy jak będziesz się śmiać, gdy będę paradować w stroju pielęgniarki, a ty... - nie skończyłam, Cristiano szybko wstał i pobiegł do domu, po kilku sekundach wrócił z kawą w ręku.
- Co z tym strojem? - spytał – mama za tydzień wyjeżdża, więc mamy cały dom dla siebie.
- Zastanowię się – westchnęłam – Cristiano?
- Tak, mała?
- O której jutro gracie?
- O osiemnastej. - wyjaśnił – chcesz gdzieś później wyjść?
- A nie będziesz zmęczony?
- Skoro moja mama nie była zmęczona, żeby wczoraj balować, to ja tym bardziej nie będę.
- No dobrze. - westchnęłam
- będziesz na meczu?
- Oczywiście kochanie, że będę, mam przegapić...tego...jak to tam...nie ważne.
- Co chcesz przegapić? - spytał pijąc moją kawę – dobra ta kawa, powinienem zostać..tym..no..yyy...
- kim?
- No wiesz.
- Baristą? - zapytałam
- dokładnie, maleńka – uśmiechnął się – ubierzemy się i pojedziemy do miasta?
- Po co?
- Zobaczymy salę,tort, a potem coś zjemy.
- Po co oglądać tort? - zdziwiłam się – nie zrobią go dopiero na piątek?
- Chyba zrobią – wzruszył ramionami – to pokażesz mi swój strój
- zobaczysz go w piątek. - posłałam mu uśmiech – oddaj mi kawę.
- Nie, idź sobie zrobić – przewróciłam oczami i wstałam z krzesła – gdzie idziesz?
- Wziąć prysznic – wyjaśniłam. Weszłam na górę, Cristiano po chwili dołączył do mnie. Zatrzymaliśmy się w korytarzu. Dolores rozmawiała z kimś przez telefon i co chwila chichotała. Spojrzałam na Portugalczyka, uważnie przysłuchiwał się rozmowie marszcząc brwi. Odwróciłam się do niego przodem, wspięłam na palce, zatkałam dłońmi uszy i pocałowałam, odwzajemnił pocałunek przyciągając do siebie. Przerwałam słodką pieszczotę i spojrzałam mu w oczy. Odwrócił głowę w stronę sypialni Dolores.
- Co to za facet?! - krzyknął
- jaki facet? - udałam zdziwioną
- nooo... z koleżanką by tak nie rozmawiała.
- Skąd wiesz? - wzruszył ramionami – to pewnie ta koleżanka, z którą wczoraj się spotkała. Może wspominają wczorajszy wieczór?
- O czym rozmawiacie? - spytała Dolores wychylając się zza drzwi
- nie wiem, Cristiano ubzdurał sobie, że rozmawiasz z jakimś facetem – powiedziałam pośpiesznie.
- Co za bzdury – machnęła ręką. Zamknęła drzwi od sypialni.
- I co?
- Nie wiem, to było dziwne – mruknął – na czym skończyliśmy?
- Ja miałam brać prysznic...
- my – przerwał
- co 'my'?
- My mieliśmy brać prysznic – odpowiedział
- nie. Ja miałam brać prysznic, a ty w tym czasie miałeś zająć się psami – uśmiechnęłam się
- serio?
- Serio, serio.
- Ale jesteś pewna, że...
- na pewno nie potrzebuje twojej pomocy – powiedziałam gdy zamknęłam drzwi. Odkręciłam wodę i stanęłam pod letnim strumieniem wody. Przymknęłam oczy oddając się relaksującej chwili, lecz po chwili je otworzyłam. Poczułam męskie dłonie na biodrach – jak tu wlazłeś?
- Nie zamknęłaś drzwi – wyjaśnił
- zamknęłam.
- Nie kochanie, nie zamknęłaś – odparł całując moją szyję
- twoja mama tu jest.
- To co? Siedzi w pokoju i włączyła głośno muzykę.
- Wspomina wczorajszy wieczór. - zaśmiałam się, sięgnęłam po żel o zapachu limonki. Cristiano odebrał mi go i otworzył.
- Pomogę ci – mruknął
- no dobrze, ale wolałabym zacząć od szamponu – zwróciłam się do niego twarzą
- a ja wolałbym zacząć, od jeszcze innej rzeczy.
- Tak? Od czego?
- Od tego – szepnął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Objęłam jego szyję, a on oplótł ręce wokół mojej talii. Spadały na nas krople wody. Portugalczyk oparł mnie o ścianę, coś wbiło mi się w plecy i po chwili spłynął na nas strumień lodowatej wody.
- O cholera – szepnął gdy zakręcił wodę
- odkręć wodę, zimno mi – powiedziałam pocierając ramiona – co się tak patrzysz?
- Jesteś piękna – szepnął; odgarnął mokre kosmyki z mojej twarzy. Patrzył mi głęboko w oczy. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, po prostu mi się przyglądał. Robiło mi się coraz zimniej, moje ciało zaczęło lekko drżeć. Zauważył to, objął mnie ramionami i delikatnie odkręcił wodę, która z każdą chwilą była cieplejsza. Wylał trochę żelu na dłoń i kulistymi ruchami rozprowadził go na moich ramionach, biodrach, udach, dłonie skierował ku górze, opuszkami palców przejechał pomiędzy piersiami, cicho westchnęłam, gdy zataczał kółka wokół sutków. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, nie mogłam nic zrobić. Jego dotyk był delikatny, a zarazem stanowczy. Szyby prysznica były zaparowane, nie było widać nic z zewnątrz. Chwyciłam go za dłoń, splotłam nasze palce razem. Przytuliłam się do jego klatki. Pocałował mnie w czubek głowy – chyba już, co?
- Nie – szepnęłam – ej!
- No co?
- Co robisz?
- Wylałem ci szampon na głowę – zaśmiał się – zamknij oczy – zrobiłam, to o co prosił, czułam jak po mojej twarzy spływa piana, jego palce były wplątane moje włosy, opuszkami masował skórę głowy – otwórz oczy.
- Już?
- Tak.
- Tak szybko?
- Przypominam ci, że nie chciałaś, żebym ci towarzyszył.
- To w takim razie co tu robisz? - spytałam
- biorę prysznic – wyjaśnił – teraz moja kolej. Wystaw dłonie – zrobiłam to o co prosił, wylał mi żel na dłonie, uśmiechnęłam się do niego. Wiedziałam, że nie chodziło mu o to co chcę zrobić, uniosłam jedną brew do góry
- gotowy? - wyszeptałam zmysłowo, na co uśmiechnął się prezentując rządek idealnie prostych i białych zębów. Oblizałam usta, rozprowadziłam żel między dłońmi i skierowałam je w stronę jego umięśnionej klatki, zatrzymałam się, uśmiechnęłam się patrząc mu prosto w oczy. Cofnęłam dłonie, kładąc je sobie na piersiach. Powoli rozprowadziłam żel, po klatce, ramionach, odwróciłam się do niego tyłem – jeszcze plecki – mruknęłam wskazując na żel
- żartujesz?
- Nie, dlaczego? - spytałam, nie odpowiedział, głośno westchnął, słyszałam jak otwiera żel, a po chwili go zamyka – Cristiano?
- Co? - odwróciłam się do niego i przylgnęłam do niego – co robisz? - spytał, gdy delikatnie ocierałam się swoim ciałem o jego
- myję cię – wyjaśniłam
- hmm... - wymruczał – dlaczego przerwałaś?
- Bo ile można siedzieć pod prysznicem? - zaśmiałam się, wyszliśmy spod prysznica, wyczuwalna była różnica temperatur, cicho syknęłam, owinęłam ciało ręcznikiem, drugim Cristiano potarł mi włosy. Weszliśmy do pokoju. Cristiano rzucił mi balsam, spojrzałam na opakowanie i spojrzałam na niego pytająco
- pomyślałam, że ci się spodoba – wyjaśnił
- czekoladowy?
- Tak – mruknął. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół
- Kochanie...chodźmy gdzieś – szepnęłam przytulając się do niego
- gdzie?
- Obojętnie. Chociażby nad ten staw.
- To chodź. - wyszliśmy z domu, trzymaliśmy się za ręce, kiedy dotarliśmy na miejsce, przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku dni. Burza, mój strach, łzy. Z drugiej strony widziałam uśmiechającego się Cristiano, nasze pierwsze spotk anie, pierwsze rozmowy i jego minę, zaczęłam się śmiać – z czego się śmiejesz?
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
- No tak, a czemu pytasz? Miałaś wtedy z osiem lat.
- Nie to.... chodziło mi o te drugie-pierwsze spotkanie – wyjaśniłam
- aaa.... a o którą sytuację?
- Nigdy nie zapomnę twojej miny, kiedy oddałam ci papierosa i poszłam załatwić się w krzakach. - oboje zaczęliśmy się śmiać. Cristiano siedział na kamieniu, a ja usadowiłam się na jego kolanie. Siedzieliśmy w milczeniu patrząc sobie w oczy.
- Nigdy nie myślałem, że tak się zmienisz – usłyszałam, odwróciłam głowę i zobaczyłam tatę
- o czym mówisz?
- Dobrze wiesz o czym – uśmiechnął się – ja do Cristiano.
- Do mnie? - zdziwił się
- tak, Marcelo siedzi u nas w salonie. Mówił coś o zgrupowaniu.
- Zapomniałem. - spojrzał na zegarek – musimy już wracać – zwrócił się do mnie
- okey – szepnęłam. Wróciliśmy do mojego domu, Marcelo siedział w kuchni i jadł jakieś ciastka.
- Możemy jechać – zwrócił się do niego Portugalczyk – tylko wezmę z domu rzeczy.
- Idę z wami – powiedziałam, Cristiano spojrzał na mnie zaskoczony – zostawiłam telefon.
- To chodźmy
- niedługo wracam – mruknęłam. Wyszliśmy z domu idąc w stronę posiadłości Portugalczyka. W środku poszłam z CR na górę. Zabrałam swoje rzeczy, a ten wziął torbę treningową. Kiedy zeszliśmy, Marcelo rozmawiał z Dolores.
- Wychodziłaś gdzieś? - spytał
- tak, byłam umówiona – uśmiechnęła się – a wy się zbierajcie, bo znów się spóźnicie i na pieszo będziecie iść do hotelu.
- Czemu na pieszo? - spytałam
- bo jak kiedyś się spóźnili, to w ramach kary na pieszo przez cały Madryt. A na dodatek trener zabrał ich kluczyki od auta – zaśmiała się
- bardzo śmieszne mamo – burknął – widzimy się jutro – zwrócił się do mnie – w sypialni zostawiłem ci prezent i spotykamy się przed meczem – cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
- No zobacz co to – ponagliła. Weszłam na górę, na łóżku w sypialni położone było pudełko, otworzyłam je. W środku znajdowała się koperta, na której widniał napis „Przeczytaj przed snem”.
Przepraszam za opóźnienie, na nic nie mam czasu....
Nie mam weny, więc rozdział wyszedł nie najlepiej.
Nowy powinien pojawić się 25.12, dziękuję i do zobaczenia.
Malinowa Mamba 26.12
a 24.12 zdradzę Wam kto będzie bohaterem nowego opowiadania, bo nowy planuję dodać przed zakończeniem historii Lulu i Cristiano
Brak weny? No nie żartuj *.* Zakochałam się w tym rozdziale ♥
OdpowiedzUsuńhahaha a Dolores jest niesamowita hahahah no padłam :D
Jeżeli to się nazywa brak weny to ja jestem święta Antonina.Rozdział wspaniały,cudowny i i śmieszny ;)
OdpowiedzUsuńDolores to wulkan energii i dobrych żartów ;) <3
Julka Juluś
Czekam do 25 grudnia ;)))
Rozdział jak zawsze świetny. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń24.12? 24.12?! jaja se robisz czy co? -.-
OdpowiedzUsuńco do tego rozdziału to: hahahahahha Doly mnie rozwaliła najbardziej xd
cała reszta oczywiście również zajebista xd
Uwielbiam Dolores, tej kobiety się nie da nie lubić. Jestem cholernie ciekawa co Cristiano napisał Lulu.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do siebie.
super rozdział uwielbia to czytać :D zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńzapraszam na pierwszy rozdział:
OdpowiedzUsuńsandra-wojtek-i-ja.blogspot.com
oraz na mojego nowego bloga o piłce ręcznej:
lijewska-przestan-gwiazdorzyc.blogspot.com
pozdrawiam ;)
świetny <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na I can't forget you, na 7.
Serdecznie zapraszam do siebie na nowość :)
OdpowiedzUsuńhttp://betweenourhearts.blogspot.com/