Tydzień później
- LAURENCJA! SPÓŹNISZ SIĘ! - usłyszałam z dołu
- nie spóźnię, spokojnie – odparłam – mam czas
- jest za pięć – mruknął, zrobiłam duże oczy. Chwyciłam torbę i wybiegłam z domu
- pośpiesz się! Czy ja zawsze muszę na ciebie czekać? - krzyknęłam przy samochodzie – CRISTIANO!
- Spokojnie kochanie – zaśmiał się – jest dopiero wpół do dziewiątej.
- Powiedziałeś, że jest za pięć.
- Ale nie powiedziałem dziewiątej. - odparł – zjedz – podał mi jakiś pakunek.
- Jakbym nie mogła zjeść w domu.
- Zjesz w samochodzie – wyjaśnił
- mogę jeść w twoim samochodzie? Co za zaszczyt.
- Możesz robić wszystko w moim samochodzie – odpowiedział, uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać w torebce lakieru – z wyjątkiem malowania paznokci.
- Dobra – szepnęłam – jedziemy.
- Jesteś pewna? Bo wiesz, nie będę się cofać, żebyś się mogła przebrać.
- Bardzo śmieszne. - mruknęłam – nie podoba ci się mój strój?
- Bardzo mi się podoba. - uśmiechnął się i odjechał spod mojego domu – a twoich rodziców dlaczego nie było?
- Tata ma jakąś konferencje, a mama wykłady w teatrze od rana. - wyjaśniłam – a ty co robiłeś w moim pokoju o szóstej?
- Jak już to siódmej kochanie i przyszedłem cię obudzić.
- To była brutalna pobudka – odparłam skubiąc czekoladową babeczkę
- dlaczego brutalna?
- O tak wczesnej porze budzić?
- Jutro będziesz mogła spać do 15. - wyjaśnił. Zatrzymał się pod szkołą – boisz się?
- Nie, czego mam się bać? Ale nie chce mi się tam iść. Wolałabym jeszcze pospać.
- Ostatnio, to mogłabyś cały czas spać.
- Chyba zapadam w sen zimowy. - zaśmiałam się – dobrze, idę. Kocham cię. Cześć.
- Nie zapomniałaś o czymś?
- Życz mi powodzenia? - spytałam – chyba, że.... - złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Przyjadę po ciebie .
- Okey, to wyślę ci wiadomość.
- Do zobaczenia – uśmiechnął się – pięknie wyglądasz.
- Dzięki – szepnęłam. Kiedy wchodziłam do budynku zaczął dzwonić mój telefon – co jest?
- Pamiętasz wszystko? Jak nie to przyjedziemy ci podpowiadać, albo wniesiemy ci ściągi. Coś wymyślimy, nie martw się da...
- Hanula, spokojnie. Wiem wszystko. Z Cristiano rozmawiamy tylko po hiszpańsku. A wczoraj zachciało mu się jakieś działy przerabiać.
- I jak?
- Anatomie zdam na 6.
- Lulu, jesteś....brak mi słów na ciebie.
- Powinnaś się cieszyć, że jestem nauczona na ocenę celującą. - zaśmiałam się
- lepiej idź na ten egzamin, napisz go, zdaj i nie opowiadaj co z Cristiano robisz.
- Powiedziałam, że przerabialiśmy hiszpański.Cztery godziny późniejDzwoniłam już dziesiąty raz z rzędu. Cristiano nie odbierał telefonu. Trening skończył godzinę temu, może się coś przedłużyło. Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę Valdebebas. Po pokonaniu trasy, weszłam na teren miasteczka treningowego. Rozejrzałam się po parkingu, było tam tylko kilka samochodów, nigdzie nie było auta Cristiano. Od jakiegoś mężczyzny dowiedziałam się, że trening dawno się skończył, a Portugalczyk opuścił go godzinę przed końcem. Wydało mi się to dziwnie podejrzane. Nadal do mnie nie oddzwonił, ani nie dał żadnego znaku życia. W środku kupiłam butelkę zimnej wody. Idąc korytarzem jedną ręką szukałam w torebce słuchawek, w drugiej trzymałam wodę. Nagle ktoś mi ją wyrwał
- hej!
- Lu...lu..cia...ra...ratu...jesz......mi życie.
- Co się stało? - spytałam
- zostałem dłużej na treningu, żeby trochę pobiegać.
- Marcelo?
- Hmm? - spytał kończąc wodę
- gdzie jest Cristiano? - nie odpowiedział – nie wiesz czy nie możesz powiedzieć?
- Nie wiem. - mruknął – wyszedł praktycznie w połowie. Nie wiem, co się stało.
- Okey – mruknęłam – dzięki – wyszłam z budynku, w torebce szukałam dzwoniącego telefonu. Wtedy wpadłam na kogoś. - przepraszam – mruknęłam, podniosłam głowę i zobaczyłam mężczyznę, na pewno nie był Hiszpanem. Miał jaśniejszą karnację i błękitne oczy. Były totalnie inne od oczu mojego Cristiano, ale też czarujące.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się – telefon ci dzwoni.
- Zanim go znajdę, to przestanie – mruknęłam
- kobiece torebki – westchnął – nie przedstawiłem się. Jestem Gareth.
- Lulu - odpowiedziałam – nie jesteś Hiszpanem, prawda?
- Nie, nie. Jestem z Walii i chyba ktoś chce bardzo z tobą porozmawiać.
- Co?
- telefon nie przestaje ci dzwonić, mi to nie przeszkadza, bo lubię Red Hot Chili Peppers, ale dzwoniący, może się denerwować.
- Pewnie – szepnęłam i zaczęłam szukać telefonu – lubisz Red Hotów?
- Oczywiście – uśmiechnął się – Ronaldo – szepnął
- skąd wiesz? - spytałam gdy zobaczyłam kto dzwonił
- idzie tu – dodał
- kto?
- Cristiano Ronaldo – wyjaśnił, odwróciłam się i zobaczyłam jak Cris idzie w naszą stronę, z telefonem w ręku
- cześć – uśmiechnęłam się – nie odbierałeś
- mamy problem – mruknął – cześć Gareth – dodał
- to wy się znacie? - spytałam
- tak, będzie grać w Madrycie od tego sezonu. - wyjaśnił – dzięki, że ją popilnowałeś, ale musimy już iść.
- Mówiłeś, coś o jakimś problemie – powiedziałam gdy siedzieliśmy w aucie
- moja mama już przyjechała
- Co? to gdzie ona jest?
- Zawiozłem ją do domu, powiedziała że mam cię przywieźć.
- Dobrze, a czemu nie odbierałeś telefonu jak dzwoniłam?
- A ty dlaczego nie odbierałaś?
- Nie mogłam go znaleźć. A co z niespodzianką?
- Trzeba trzymać ją jak najdalej się da. Jak ci poszło?
- Dobrze – mruknęłam
- źle się czujesz?
- Tak jakoś...nie wiem, nie umiem tego opisać. Masz coś do picia?
- Proszę – podał mi sok – jak chcesz coś innego to zaraz gdzieś pojedziemy.
- Nie, jest w porządku. Tylko głodna jestem.
- Niedługo będziemy. Moja mama powiedziała, że zrobi coś do jedzenia.
- Cudownie. Wiesz, że dziś źle spałam.
- Czemu kochanie?
- Bo nikt mnie nie przytulał – mruknęłam
- kochanie, zasnęłaś mi na ramieniu – wyjaśnił – maleńka, nie rób takiej miny – położył rękę na mojej nodze.
- Wygodniej śpi mi się na tobie.
- Jak chcesz, to możesz ze mną zamieszkać – zdziwiłam się. Wymieniliśmy spojrzenia.
- Patrz na drogę – szepnęłam – pojedziemy pierw do mnie?
- Pewnie, a coś się stało?
- Chcę się przebrać. - Cristiano zaparkował na podjeździe. W moim pokoju usiadł na łóżku patrząc co robię. - co?
- Nic – powiedział bezgłośnie. Weszłam do garderoby, rozebrałam się i poczułam jego dłonie na biodrach. Odwróciłam się do niego przodem i zarzuciłam ręce na szyję przyciągając bliżej. Delikatnie całował moją szyję. Ręce przesunął na pośladki, które delikatnie ścisnął – moja – wymruczał mi do ucha.
- Cristiano, chcę się ubrać
- no dobrze, ale mówiłaś że za mną tęsknisz.
- Bo tęsknię, ale....telefon ci dzwoni
- to przestanie – mruknął pomiędzy pocałunkami.
- Może to coś ważnego?
- Nie ma nic ważniejszego od ciebie – szepnął. Telefon nie przestawał dzwonić, Cristiano westchnął i wyciągnął go z kieszeni – to mama
- no to odbierz.
- Nie, lepiej ty to zrób.
- Ale ona do ciebie dzwoni, nie do mnie.
- Kochanie...
- odbieraj – głośno westchnął i odebrał
- Tak mamo?
- Czemu nie dobierasz? Obiad zaraz wystygnie, a ty gdzieś się...
- jestem z Lulu, mamo. Niedługo będziemy.
- Z Lulu? No to pośpiesz się, bo na pewno jest głodna.
- Tylko się przebierze i zaraz jedziemy. - Cristiano spojrzał na mnie i schował telefon do kieszeni. Wyciągnęłam krótkie shorty i luźną koszulkę. Ubrałam do tego zielone Vansy i szukałam jednej rzeczy
- Cristiano?
- Hmm?
- Widziałeś moją bandanę w kropki? - spytałam grzebiąc w szufladzie
- noooo..yyy – spojrzałam na niego, na głowie miał ubraną ową bandankę.
- Daj mi to.
- Źle w tym wyglądam?
- Komentarz zachowam dla siebie. - mruknęłam. Podeszłam do niego i próbowałam ją ściągnąć.
- Popsujesz mi fryzurę – zaśmiał się
- już jest popsuta – szepnęłam, wspięłam się na palce, ale Cristiano jedną ręką chwycił mnie za uda i przerzucił przez ramię. Wyniósł z garderoby – możesz mnie postawić?
- Nie, kochanie. Nie mogę.
- To weź chociaż moją torebkę. - chwycił ją drugą ręką, wypadła z niej karteczka, podniósł ją .
- Paragon...z apteki – wyjaśnił – chcesz mi coś powiedzieć?
- Nie wiem o czym mówisz.
- Jesteś pewna, ostatnio prawie się przez to rozstaliśmy. - powiedział i odstawił mnie na podłogę.
- Kupowałam wazelinę, żeby smarować nią tatuaż.
- A test ciążowy sam się kupił?
- Nie kupowałam testu.
- Jeszcze umiem czytać – podał mi paragon, spojrzałam na datę - Ach.. Hania kupowała go jakiejś znajomej, która myślała, że jest w ciąży.
- Dobrze – westchnął – tylko kiedy byliście w sklepie, w samochodzie znalazłem test.
- To był ten test, dla tej dziewczyny. Mówiłam ci, że nie oszukałabym cię.
- Wiem, a ja ci ufam – uśmiechnął się – i kocham
- ja ciebie też, ale ściągnij to z głowy, bo wyglądasz jak postać z mangi. Dziękuję - Dojechaliśmy do jego domu. W progu przywitała nas uśmiechnięta Dolores i Pino.
- Witaj Lulu, pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, ale to zwykły...
- promieniejesz – szepnęła mi na ucho – siadajcie do stołu.
- Co jemy? - spytał Cristiano – Laurencja jest bardzo głodna.
- A ty co? Lulu nie potrzebuje adwokata. Siadaj na dupie i się nie odzywaj. - pogroziła drewnianą łyżką. Siedzieliśmy obok siebie oglądając telewizje. Oparłam głowę na jego barku i objęłam ramię dłońmi. Kilka chwil później przyniosła naczynie żaroodporne z czymś pachnącym w środku. Dolores opowiadała przeróżne historie. Gdy Cristiano wyszedł odebrać telefon, jego mama szepnęła – poznałam kogoś.
- Tak?
- Przez internet – wyjaśniła – przyjechałam szybciej, bo on też tu przyjeżdża.
- Nie ukrywam, że mnie zaskoczyłaś.
- Sama jestem zaskoczona. Rozmawiamy ze sobą cały czas. Jest zabawny, uroczy, cierpliwy, wyrozumiały. - westchnęła – i kocha piłkę nożną
- mówiłaś mu o Cristiano?
- Nie, skąd. - machnęła ręką – mówiłam ci, że jest uroczy?
- Tak – przytaknęłam
- na początku tylko ze sobą pisaliśmy, ale wiesz oboje piszemy dość wolno, to zanim któreś z nas odpisało, albo napisało, to chwilę to trwało. To stwierdziliśmy, że będziemy rozmawiać przez...hmm..tam jest coś takiego, że rozmawiasz i kogoś widzisz, na zasadzie Skype. Za pierwszym razem chciał mnie poderwać na śmieszny teks, i coś pomylił, nawet dobrze że się pomylił, bo rozluźnił tym atmosferę.
- Byłaś zdenerwowana?
- Kochana, nawet u fryzjera byłam przed, ubrałam sukienkę którą miałam na ślubie Katii, nie zapięłam jej, bo nie dałam rady, ale ubrałam marynarkę od kompletu, to nie był widać.
- Nooo...yyyyy....yhmm...pomysłowe.
- Prawda? Jutro przyjeżdża do Madrytu. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jak nastolatka – zachichotała – nawet kupiłam sobie coś na naszą pierwszą randkę, drugą i trzecią też. Zaraz ci pokażę – odeszła od stołu, po chwili wrócił Cristiano.
- Hej, a tobie co? - spytał
- nic – mruknęłam – pójdę po sok. Chcesz? - skinął głową, poszłam do kuchni z lodówki wyciągnęłam napój i pojawiła się Dolores z torbami.
- Tu jesteś – uśmiechnęła się – zobacz. To na jutro...ale Cristiano nie może się dowiedzieć.
- No dobrze – mruknęłam
- o czym nie mogę się dowiedzieć? - usłyszałam za plecami – Powiedziałaś jej? - spytał – to miała być niespodzianka.
- Nie róbmy z tego tajemnicy – podeszłam do niego – przecież to żaden sekret, że poznałeś moich rodziców.
- Na prawdę? - spytał – noo..ale chciałem to inaczej mamie powiedzieć.
- Utworzyłbyś wydarzenie na facebooku? - spytałam ironicznie
- co tam masz? - spytał wskazując na torby
- zakupy, kupiłam sobie...albo ...siadaj, zaraz ci wszystko pokażę
- nie, nie, nie. Nie trzeba, mamo zanieś to na górę... amy – objął mnie ramieniem – pójdziemy skończyć obiad. - rozeszliśmy się dwie różne strony, Cristiano skierował swoją dłoń na moje pośladki, które delikatnie pogładził, po czym się zaśmiał. Pokręciłam głową i zaśmiałam się. Usiedliśmy przy stole.
- O czym miałaś mi nie mówić? - spytał
- o tych zakupach – mruknęłam – jedz.
- Kochanie, to będzie ciężki tydzień. - westchnął – może wybierzemy się gdzieś we wtorek?
- Gdzie na przykład? - spytałam opierając głowę o jego ramię - kino odpada – zaśmiałam się
- restauracja pewnie też?
- Może innym razem.
- Marcelo....
- co z nim? - spojrzałam mu w oczy – mów – szturchnęłam go w ramię
- pamiętasz jak byliśmy w teatrze u twojej mamy? - spytał
- twoja mama pracuje w teatrze? - spytała Dolores dołączając do nas.
- Tak.
- Zawsze o tym marzyłam, stroje, róże rzucane na scenę...
- jeśli chcesz, to...
- oczywiście, że chcę – przerwała mi – to będzie bardzo emocjonujące. Kiedy?
- Kiedy chcesz, dam ci jej numer.
- Będzie wspaniale. - klasnęła w dłonie – gdzie macie sok? Oj gapcie, gapcie... co ta miłość z wami robi – uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
- Specjalnie go nie wzięłam – szepnęłam
- tak? Ciekawe dlaczego. - mruknął
- mama zajmie się Dolores, więc będziemy mogli – Dolores wróciła – wyjść z Pino po obiedzie. Bardzo smaczne, jedz Cristiano.Następnego dnia
- jak wyglądam? - spytała – nie przesadzam? Wiecie, to nasze pierwsze spotkanie.
- Nie, wyglądasz wspaniale – pochwaliła moja mama
- dokładnie – poparłam rodzicielkę – świetnie wyglądasz.
- No dobrze, pamiętasz Lulu?
- Tak, jesteś na spotkaniu z koleżanką, jak będzie pytać o imię, to powiem że zapomniałam... Cristiano skończył już trening i będzie tu za niespełna pół godziny, więc wybaczcie, będę się zbierać. Baw się dobrze – zwróciłam się do Dolores – wrócę późno.
- A ja może wcale – zachichotała, spojrzałam na nią zaskoczona – no co? Jestem dorosła i ogoliłam nogi.
- Na prawdę już muszę iść. Cześć! - wyszłam z domu i skierowałam w stronę posiadłości napastnika. Po chwili zatrzymał się obok samochód
- podwieźć panią? - spytał
- może tak może nie.
- Gdzie?
- Do chłopaka – uśmiechnęłam się
- farciarz – mruknął, wsiadłam do samochodu zajmując miejsce pasażera – gdzie mam jechać?
- Jestem pewna, że doskonale wiesz gdzie – szepnęłam mu w usta – farciarzu – kilka minut później czekałam na niego w kuchni czytając gazetę leżącą na blacie.
- Co jest do jedzenia? - spytał
- nie wiem, zobacz w piekarniku – mruknęłam nie odrywając wzroku od artykułu.
- Na co masz ochotę? - spytał
- dlaczego?
- Bo to na jadalne nie wygląda.
- Przesadzasz, twoja mama to robiła, więc musi być jada... - spojrzałam na danie – lepiej to wyrzuć. Jeszcze się zatrujesz. - spojrzałam na niego, miał na sobie tylko spodnie od dresu. Usiadł obok i wziął mój telefon.
- To co jemy?
- Nie jestem głodna – mruknęłam, próbując skupić się na artykule – ale jakiś czas temu obiecałeś mi lody czekoladowe.
- Od lodów dupa rośnie – szepnął, na co uderzyłam go w ramię – auu, a to za co? Nie miałem na myśli twojej – zaczął się tłumaczyć – twoja jest idealna – mruknął, nie odpowiedziałam. Cristiano jakiś czas mi się przyglądał, potem wstał z zamrażalnika wyciągnął pudełko lodów i postawił je przede mną.
- Podobno od lodów dupa rośnie. - mruknęłam
- mogę pomóc ci później spalić te kalorie – mruknął pod nosem
- słyszałam.
- A wiesz gdzie poszła mama? - zmienił temat
- gdzieś z koleżanką...nie pamiętam jak się nazywa...czekaj....yhmm...chyba...Ca
- nie ważne jak się nazywa – uśmiechnął się.
- Jutro trzeba obejrzeć salę – przypomniałam mu
- pojedziemy po treningu.
- Co myślisz o nowym koledze? - spytałam wyciągając łyżkę z szuflady
- jaki?
- Gareth.
- Noooo...nie miałem okazji go lepiej poznać, wydaje się w porządku. A tobie się podoba.
- Przystojny jest – mruknęłam
- CO?
- pytałeś, to odpowiadam. Wydaje się być sympatyczny, można byłoby go zaprosić na urodziny. Co o tym myślisz? - nie odpowiedział, wydął usta i patrzył na swoje paznokcie – misiu najprzystojniejszy na świecie? - podeszłam do niego i objęłam go w pasie przytulając się do wyrzeźbionych pleców.
- Jak chcesz – wzruszył ramionami, odwrócił się do mnie przodem, stałam pomiędzy jego nogami, położyłam głowę na jego ramieniu. Opuszkami palców przejechałam po kręgosłupie. Wplótł palce w moje włosy, przyciągając bliżej siebie
- – nie umiesz udawać obrażonego – westchnął, uśmiechnął się i delikatnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, językiem pieścił dolną wargę, cicho jęknęłam mu w usta, zatracając się w słodkiej pieszczocie. Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi. Zabiję. Cristiano zostawił mnie samą w kuchni i poszedł otworzyć. Usiadłam na krześle i otworzyłam pudełko lodów.
- Deser zjesz później – powiedział stawiając przede mną – teraz obiad.
- Co to?
- Sprawdź. - uśmiechnął się – twoje ulubione – spojrzałam na niego pytająco – z malinami.
- Naleśniki? A ty nie jesteś na żadnej diecie?
- Nie, nie jestem. - mruknął – wiesz, o której godzinie wróci?
- Wiesz, o której wróci? Jest dorosłą kobietą, niech spędza czas jak chce. - odparłam.
- Ale...
- jesteś niemożliwy – westchnęłamWieczoremSiedzieliśmy na kanapie, a właściwie to Cristiano siedział, a ja leżałam opierając głowę na jego udach. Oglądaliśmy jakiś film, spoglądał co chwila na zegarek, albo telefon.
- Co się dzieje? - spytałam podnosząc głowę
- nic, mama nie wraca od południa
- jest osiemnasta, na pewno się świetnie bawi. - mruknęłam – nudzi mi się
- mam pewien pomysł – spojrzał na mnie – chodź
- ale gdzie? - spytałam
- zobaczysz. Tylko weź bluzę – podał mi swoją rzecz – wychodzimy
- tak..tak szybko?
- Zanim tam dojedziemy będzie 20. - po drodze minęliśmy mojego tatę, gdy zapytał gdzie jedziemy, Ronaldo odparł, że na spacer. Nie za bardzo wytłumaczyło i to gdzie właściwie jedziemy. Spacerować można wszędzie.
- Powiesz mi w końcu gdzie jesteśmy? - spytałam wysiadając z auta.
- Odwróć się.
- Co?
- po prostu się odwróć.
- No ale po.... - bez większego problemu obrócił moje ciało – jezioro? - szepnęłam
- dokładnie – mruknął, z bagażnika wyciągnął koc...- mój koc...koc, którego szukałam
- nie marudź tylko chodź – pociągnął nie za rękę w stronę jeziora. Rozłożył koc niedaleko brzegu, usiadłam po turecku i utkwiłam wzrok w wodzie.
- Powiedziałam, że nudzi mi się, nie że chce mi się nudzić – mruknęłam gdy oparłam się o siedzącego za mną Cristiano.
- Spójrz w górę.
- Widzę twoją brodę.
- W niebo matole.
- Jak mnie nazwałeś? - spytałam – w łeb dostaniesz za to.
- Kochanie, nie denerwuj się – mruknął niskim głosem
- nie denerwuje doniczko.
- Laurencja!
- Cicho. Po prostu mnie przytul. - szepnęłam
- pocałować też?
- Tak, ale tu – wskazałam palcem na szyje. Poczułam jego gorący oddech na skórze, następnie usta. Cicho westchnęłam, gdy przejechał językiem wzdłuż mięśni
- zamknij oczy i pomyśl życzenie – rzekł
- jedno?
- Ile chcesz.
- Noo okey – westchnęłam i zamknęłam oczy – już
- o czym pomyślałaś?
- Nie powiem, bo się nie spełni.
- Zrobię wszystko, żeby każde się spełniło.
- Każde? - spytałam
- każde – przytaknął – nawet jeśli będziesz chciała gwiazdę z nieba. - mruknął całując moją szyję, skierowałam dłoń na jego kark, drugą położyłam na jego splatając nasze palce razem.
- Myślisz, że woda jest zimna? - spytałam
- Co? woda? Co chcesz zrobić? - wstałam i zdjęłam z siebie bluzę, następnie koszulkę – co robisz? - powtórzył gdy wstał, zdjęłam buty i spodenki, które mu podałam.
- No co? - wzruszyłam ramionami – nigdy nie kąpałeś się w jeziorze? - stałam przed nim w samej bieliźnie – sprawdzę czy woda jest ciepła – podeszłam do wody i delikatnie zanurzyłam w niej stopę, potem weszłam trochę głębiej, lecz szybko z niej wyszłam – wróciłam do Cristiano
- zimna? - zaśmiał się – widzę po twoich sutkach – wyjaśnił, nałożył mi bluzę na ramiona i przytulił do siebie. Delikatnie odepchnęłam go od siebie.
- Chcę się wykąpać w tym jeziorze i to zrobię – wyjaśniłam, podałam mu bluzę, odpięłam stanik i również mu go podałam. Spojrzał na moje piersi i przygryzł dolną wargę. Ominęłam go i powoli weszłam do zimnej wody. Spojrzałam na Portugalczyka, stał nad brzegiem i z niedowierzaniem mi się przyglądał. Nie pływałam za długo gdy zaczęło padać. Pośpiesznie wyszłam z wody – chcę tu zostać – oświadczyłam
- zaczyna padać.
- To co? - wzruszyłam ramionami, deszcz padał coraz mocniej, staliśmy na przeciw siebie patrząc sobie w oczy – pocałuj mnie – wyszeptałam. Wspięłam się na palce, dłońmi objęłam jego szyję. Nasze usta złączyły się w pocałunku, z początku był on nieśmiały, lecz z każdym następnym stawał się coraz bardziej namiętny i pełen pożądania. Objął mnie w pasie przyciągając bliżej siebie. Zdjęłam z jego ramion przemoczoną bluzę. Ręce włożyłam pod koszulkę, która po chwili wylądowała obok bluzy. Przejechałam dłońmi po jego umięśnionym torsie. Ręce skierowałam w stronę paska. Odpięłam go, to samo zrobiłam z rozporkiem. Jego spodnie zsunęły się na ziemię. Wziął moją twarz w obie dłonie, spojrzał mi w oczy – jestem pewna. - położył mnie na wznak na mokrym kocu, sam górował nade mną. Koniuszkami palców dotknęłam jego ust, delikatnie je pocałował, dłoń przesunęłam na jego policzek. Ponownie mnie pocałował. Napawałam się słodkością i ciepłem jego ust.
ubrania Lulu
(egzamin)
(spotkanie z Dolores)
W 30 rozdziale, coś co zszokuje Cristiano i Lulu.
A za tydzień włamywacz, "Child's Play" i Doly:))
Meeega ! Jesteś moim mistrzem :D Co z Malinową Mambą ? :P
OdpowiedzUsuńMega super ciekawa jestem tylko co naszych zakochanych zszokuje?
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały z resztą jak zawsze.Dlaczego ty piszesz tak wspaniale ?!
Czekam na włamywacza :-)
Właśnie co z Malinową ?
Pozdrawiam Julka
Jejku, cudowny blog.
OdpowiedzUsuńPiękny.
Rozdział świetny.
Boże, zakochałam się w twoim blogu <3
Zapraszam do mnie na http://madeforyoux.blogspot.com/
Cuuudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńhahaha ta akcja z Dolores normalnie mnie powaliła :D
Hm....myślę, że Gareth nie będzie przypadkowym bohaterem...:D
Aaaaaah, boski rozdział !! Chcę już następny :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do przyjaciółki lifecanbemarvellous.blogspot.com
Grrr.. Bale, nie lubię go. Ale w sumie za Ronaldo też nie przepadam a Twój blog jest moim uzależnieniem :D Moje życie składa się z samych paradoksów. Czekam z niecierpliwością na next i na Malinową !
OdpowiedzUsuń