środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 10


  • Ty zapewne jesteś Lulu – powitała mnie serdecznym uśmiechem
  • tak, właściwie to mam na imię Laurencja.
  • Tak samo jak....
  • ...tak mamo wiemy twoje ulubione kwiaty – odpowiedział Cris
  • Wejdźcie do środka nie będziemy stać w progu. Przez próg się nie wita. - przywitałam się z panią Dolores, szliśmy przez długi korytarz, na ścianach było pełno zdjęć. Pierwsza szła mama Cristiano, później ja i na końcu Cristiano. Jego mama wciąż coś opowiadała, a my jej przytakiwaliśmy.
  • Cristiano kochanie, idź otwórz wino. Napijesz się Laurencjo? - spytała z uśmiechem
  • może jedną lampkę.
  • Słyszałeś? Idź otwórz wino i się nie śpiesz, my tu sobie porozmawiamy. - zaśmiała się.
  • Dobrze mamo. Pójdę do winiarni. - oddalił się
  • pokażę ci zdjęcia mojego synka. - klasnęła w dłonie i wyciągnęła album. - o zobacz to mały Cristiano, miał tu dwa miesiące.
  • To on ma takie kręcone włosy? - spytałam zdziwiona
  • Tak, ale nakłada ten żel i wygląda jakby miał jednego wielkiego gluta na głowie. Chociaż od jakiegoś czasu pudełka żelu nie zużywa w niespełna tydzień.
  • A to zdjęcie? - wskazałam na fotografię gdzie widniało małe dziecko leżące na piłce.
  • To mój mały piłkarz. Od zawsze z piłką. A tu zobacz! Cristiano z brzoskwinią!
  • Cudnie je brzoskwinię.
  • A tu je pomarańczę.
  • Cudnie je pomarańczę. - ponownie pochwaliłam
  • co cudnie je?
  • Cudnie jesz pomarańczę – powiedziałam z ogromnym uśmiechem
  • MAMO!
  • Tak synku?
  • NO MAMO! - powtórzył
  • Kochanie nie krzycz, wiem że jestem stara, ale nie głucha. Co się stało?
  • POKAZAŁAŚ LULU MOJE ZDJĘCIA?
  • Tak – odpowiedziałam – byłeś bardzo uroczym bobo. Nadal tak ładnie jesz brzoskwinię?
  • Teraz się odwraca jak je
  • jakbyś mi nie robiła zdjęć jak jem, to bym się nie odwracał.
  • Nie denerwuj się. - odparła
  • no właśnie to tylko zdjęcia.
  • Tak, tylko że znajdziesz je na Facebooku z oznaczeniem.
  • Ma pani Facebooka? - spytałam
  • tak słonko.
  • Zaproszę panią do znajomych.
  • Świetny pomysł! Słyszysz Cristiano?
  • Tak mamo słyszę. - mruknął przynosząc kieliszki.
  • To wy sobie dzieci porozmawiajcie, a ja zobaczę co z kolacją. - zostawiła nas samych.
  • Przepraszam cię za mamę – mruknął
  • jest bardzo miła, a ty byłeś bardzo uroczym dzieckiem.
  • Uroczym? - spytał będąc bliżej mnie
  • yhm... i uroczo jesz pomarańczę. - zachichotałam, Cristiano usiadł naprzeciw mnie. Zostawiając miejsce dla pani Dolores pośrodku. Chwycił mnie za rękę
  • często masz pomalowane paznokcie na czerwono.
  • Faktycznie, ale....
  • ale za każdym razem inny odcień – dokończył
  • wow – mruknęłam
  • zdziwiłaś się?
  • Tak. - szepnęłam
  • przestańcie się całować, bo idę z kolacją!! - krzyknęła pani Dolores
  • jeszcze chwila! - odpowiedziałam
  • dobra, ostatni buziak – zaśmiała się – co? - spytała – jak było?
  • Słodko – odpowiedziałam – to pewnie przez te brzoskwinie i pomarańcze.
  • Mamo, po co tyle jedzenia? - spytał gdy przyniosła kolejną miskę
  • nie podobał ci się buziak od Laurencji?
  • Ciekawe jaka będzie jutro pogoda – zmienił temat Portugalczyk
  • ma być sł... - przerwał pani Dolores dzwonek do drzwi – o!
  • Co o?
  • Już są – zaśpiewała
  • ale kto? - spytał
  • goście!
  • Jacy znowu goście? - spytał patrząc na mnie
  • nie wiem, na mnie nie patrz. Szczerze to byłam zaskoczona jak zobaczyłam cały stół zastawiony.
  • Łącznie osiem osób – mruknął
  • to źle?
  • Dobrze, bo stół jest na dwadzieścia. - zaśmialiśmy się
  • no chłopcy, śmiało, wchodźcie!
  • Cześć Cristiano – powiedzieli chórem
  • Chłopcy to jest Laurencja. Kochana to są Marcelo, Kepler zwany Pepe, Fabio, Serguś znaczy Sergio i nasz kochany żaboj yyy.. to znaczy Karim.
  • Właściwie to...
  • to ja Lulcie znam! - krzyknął Marcelo podnosząc mnie do góry. Mama Crisa wyszła do kuchni, a mnie zostawiono z bandą śmiejących się facetów i obrażonym Cristiano.
  • To masz na imię Laurencja? - spytał Marcelo
  • tak, ale wolę jak mówią do mnie Lulu. - odparłam
  • też wolę jak do mnie wołają Pepe.
  • Pan Dziobak. - zaśmiałam się
  • widzicie nie tylko ja oglądam bajki! - powiedział Marcelo
  • to nie są bajki tylko filmy animowane. - poprawiłam go
  • ja preferuję oglądać damskie dekolty – mruknął Karim
  • chcesz znów pod stołem siedzieć...misiu? - spytałam
  • żartowałem – powiedział szybko – tej Fabio, co się nie odzywasz?
  • Tak sobie myślę, co twoja mama ugotowała. Sergio co obstawiasz?
  • Jaki ona miała tyłek... - rozmarzył się
  • RAMOS! - krzyknęli jednocześnie
  • Co?! - zdziwił się
  • o jakim tyłku mówisz? - zapytał miłośnik dekoltów
  • z pewnością nie o twoim!
  • CO?!
  • no sorry, ale...
  • ale to mój wybrano w ankiecie za najlepszy!
  • Tak? - spytałam
  • tak. - odparł
  • pokażesz? - poruszyłam znacząco brwiami, na co zdębiał
  • no wiecie co?
  • Co? - spytali chórem
  • nie będę pokazywać tyłka przy mamie Cristiano. -odparł
  • ale ty się Karim, w ogóle mnie nie wstydź. Jak Cristiano był mały to ja jego pupę widziałam kilka razy dziennie.....nie tylko pupę. - na co wszyscy ryknęli śmiechem, a Cristiano nadal udawał, że interesuje go reklama proszku do prania.
  • To jak Karim? - spytał Sergio
  • mogę się odwrócić – zaproponowała pani Dolores.
  • Nie trzeba – mruknął
  • czyli pokażesz?
  • Co pani ugotowała? Bo wspaniale pachnie! - zmienił temat
  • nie będzie żab, ale będą pieczone ziemniaczki...
  • a frytek nie będzie? - spytał smutny Marcelo
  • Frytki są z ziemniaków – odparłam
  • serio? - zdziwił się Karim
  • zawsze myślałem, że frytki
  • rosną na frytkowym drzewie? - zaśmiał się Cristiano
  • bardzo śmieszne.
  • Dzieci kolacja! W rączki sztućce i do jedzenia.
  • Pyne – powiedział Fabio z pełnymi ustami
  • Ej! prawie mnie oplułeś! - powiedział Sergio
  • a nie wypada marzyć o tyłku w brudnej koszulce. - powiedziałam, po kolacji, mimo że wszyscy byli pełni pani Dolores szykowała deser. Siedziałam na wielkiej kanapie. Po mojej prawej Karim, a po lewej Sergio, obok niego siedział Cristiano i rozmawali o jakiejś taktyce. Na ziemi siedział Fabio i Marcelo, którzy grali w Fifę, przepychając się co chwila. Chciałam pomóc pani Dolores, ale ta od razu wygoniła mnie z kuchni. Rozmawiałam z Karimem.
  • Czemu Lulu?
  • Prościej powiedzieć Lulu, niż Laurencja.
  • Tak, Cristiano mówił, że po części jesteś Portugalką.
  • Tak to prawda.
  • A ta druga część?
  • Z Polski.
  • Co? z...z...z Po..pol...ski – wydukał
  • tak, coś się stało?
  • Nie, skąd. Po prostu zdziwiłem się, że z Polski. A konkretniej?
  • Z Warszawy.
  • Stolica?
  • Tak. Dużo wiesz o Polsce?
  • Noo, moja dziewczyna, znaczy była, jest Polką. Więc wiem, że macie pierogi i ogórki kiszone.
  • Dawno nie jadłam.
  • Pierogów?
  • Nie ogórków.
  • Mają dziwny smak, tak jakby były zepsute.
  • Wiesz, lepsze ogórki od ślimaków czy żab.
  • Serio?
  • Tak, co to za przyjemność płazy jeść? Jakby nie było innego jedzenia.
  • Osobiście nie lubię żab.
  • Są takie...
  • obleśne. - dokończył – moja mama mogłaby ciągle je przyrządzać. Mam w domu oddzielną patelnię, którą wyjmuję tylko gdy mama przyjeżdża.
  • Jesteś Francuzem, a nie jesz żab?
  • W prawdzie to pochodzę z Algierii, urodziłem się we Francji.
  • ZMIANA! - krzyknął Fabio
  • jaka zmiana? - spytałam
  • teraz wy – powiedział Marcelo
  • ale co my? - spytałam
  • gracie.
  • Ale ja...
  • spoko nauczę cię. - mruknął Karim
  • Cristiano grasz? - spytał Marcelo
  • gram, ale przeciw...
  • wiesz, że z Ka....
  • nie chcę grać z Karimem – odparł – z Lulu
  • CO? ZE MNĄ?
  • Tak z tobą. - powiedział spokojnie
  • no, ale ja...
  • możesz sobie kogoś wybrać, bym nie miał takiej przewagi.
  • Wybierz Karima, jego Cris nigdy nie pokonał. - szepnął mi na ucho Marcelo
  • Nie namawiaj Lu by ciebie wybrała – mruknął Cristiano
  • skoro nie mogę wybrać Marcelo – mrugnęłam do Brazylijczyka – to wybiorę Karima
  • CO?
  • wybrałam Karima.
  • No, ale on....
  • co on?
  • I tak ze mną nie wygracie. - powiedział pewny siebie. - gramy państwami czy klubami? - spojrzałam na Karima pytająco
  • klubami – odparł
  • to ja – zaczął Cristiano
  • damy mają pierwszeństwo – powiedział mój drugi pomocnik
  • ma racje – poparła go reszta
  • to weź wybierz, bo ja się nie znam.
  • Skoro nalegasz. - odparł i wziął joystick od Brazylijczyka
  • zobaczę co robi twoja mama – wstałam i udałam się w stronę kuchni – pomóc pani?
  • Nie dziękuje. Jak tam chłopcy.
  • Dobrze, ale wydaje mi się, że Cristiano się na mnie obraził.
  • Co ? Nie to niemożliwe. On po prostu bardzo cię lubi. A co robicie.
  • Będziemy grać w Fifę.
  • I grasz z Cristiano?
  • Przeciw. - odparłam
  • ojej. Przyda ci się ktoś
  • Karim.
  • To dobrze, z całej drużyny jest najlepszy. Wyobraź sobie jak zleci mi się dwudziestu głodnych facetów.
  • Testosteron buzuje.
  • Nawet czasem za bardzo. Wracaj do nich i skop Cristiano tyłek, a ja zostawię wam na stole desery i idę spać. Bawcie się dobrze.
  • Dobrze. - wróciłam do salonu. Na kanapie siedział Cristiano, obok niego Sergio opierał się o nogę Pepe, który siedział naoparciu kanapy, z drugiej strony siedział Marcelo, obok niego było wolne miejsce, zapewne dla mnie, bo zaraz potem siedział Karim. Usiadłam pomiędzy nimi. Marcelo podał mi joystick na co wszyscy się zaśmiali
  • mogę wiedzieć z czego się śmiejecie?
  • Trzymasz joystick w drugą stronę. - wyjaśnił mój pomocnik
  • to mam trzymać tymi guziczkami do dołu?
  • Nie. - zabrał mi przyrząd i podał tak jak miałam trzymać – właśnie tak.
  • Ale ja wolę tak – znów trzymałam urządzenie po swojemu.
  • Te...powiedzmy rogi musisz trzymać do siebie, a nie telewizora. - wyjaśnił ponownie
  • ale tu widzę wszystkie guziczki.
  • Dobra, niech trzyma jak jej wygodnie – powiedział Cristiano
  • niech będzie, ale sprawdźmy czy będzie działać. Wciśnij ten duży przycisk – powiedział Marcelo – działa, możemy grać
  • grasz Realem, tym biegniesz, tym strzelasz, spokojnie będę ci podpowiadać, Marcelo w tym czasie będzie go rozpraszać, damy radę i wygramy. W razie czego będę ci pomagać i wciskać jakieś przyciski, a te też są potrzebne, ale dowiesz się w trakcie.
  • Gotowi na porażkę? - spytał Cristiano
  • my nie, ale widzę że ty tak – odparłam pewna siebie. - TAAAK!!! - krzyknęłam
  • mówiłem, że Lukama skopie ci tyłek? - spytał Marcelo dziwnie tańcząc
  • kto?
  • No Lukama. - powtórzył
  • czyli?
  • Lu jak Lulu, ka jak Karim i ma jak Marcelo
  • ja grałem sam, a Lulu miała was.
  • Nie umiesz przegrywać. - powiedziałam
  • powinieneś się przyzwyczaić, zawsze ze mną przegrywasz. - zaśmiał się Karim
  • przyniosłam wam desery, zjedzcie. Idę spać, jutro od rana wyruszam na kijki. Muszę mieć talię jak Laurencja. - zaśmiała się – w kuchni przyszykowałam wam porcje na jutro. Nie jedzcie tego w nocy, tylko jutro na obiad. Dobranoc misie.
  • Dobranoc – powiedzieli chórem. Cristiano, Sergio, Pepe i Karim z Fabio na czele poszli po desery, zostałam z Marcelo na kanapie.
  • Podoba ci się – spytał cicho
  • kto? Cristiano?
  • Nie. Karim.
  • Co?
  • no bo rozmawialiście ze sobą, potem graliście razem.
  • Sam mówiłeś by go wybrać.
  • Wiesz, on jest kobieciarzem, podobno miał kiedyś jakąś dziewczynę, potem przyszedł do naszego klubu i zaczęło mu odwalać.
  • Co z tą dziewczyną.
  • Rozstali się w prawdzie bez podstaw, tak słyszałem. Ale mówił to jego najlepszy przyjaciel. Ciągle ma nadzieję, że jeszcze będą razem, zawsze zagaduje do dziewczyn z Polski.
  • Te gołąbki, będziecie to jeść?
  • Nawet na to Fabio nie patrz! - krzyknął Marcelo, pociągnął mnie za rękę w stronę stołu. Cristiano, Pepe i Sergio prawie skończyli i oglądali jakiś program, Karim siedział z połowie zjedzonym deserem tępo patrząc w telefon, nie reagując na żadne bodźce z zewnątrz. Fabio siedział przed pustym kielichem, a Marcelo pałaszował swój deser.
  • Chcesz zjeść jeszcze jeden? - spytałam
  • co? jak jeszcze jeden?
  • Nie będę jeść, jak chcesz to zjedz mój.
  • Na pewno?
  • Tak, proszę – podałam chłopakowi pucharek, uśmiechnął się i zaczął jeść drugi deser. Spojrzałam na telefon Francuza, przeglądał zdjęcia. Na imprezie, w domu, na jakimś spacerze i hotelu. - bardzo ładna – szepnęłam
  • co? kto? Ja?
  • Nie dziewczyna na zdjęciach.
  • Ach tak. - schował telefon do kieszeni.
  • Przeprasza...
  • nie masz za co. - uśmiechnął się
  • Karim, jadę z tobą – powiedział Sergio
  • spoko.
  • Nie piłeś?
  • Nie. Ciebie też zabrać? - spytał
  • nie, mieszkam niedaleko. Dzięki
  • odprowadzę cię – odezwał się w końcu Cristiano.
  • Widzisz, przegrany mnie odprowadzi – szepnęłam by nie dosłyszał, zaśmiali się tylko Marcelo i Karim
  • z czego się śmiejecie? Ze mnie?
  • Skąd, nie śmielibyśmy! - powiedziałam
  • a ty Fabio? Jak jedziesz ze mną?
  • Nie, przyjechałem i nie piłem, tylko ktoś będzie musiał wyjechać za mnie, bo nie umiem.
  • Ja to zrobię – zaproponował Marcelo
  • NIE! - krzyknęli jednocześnie
  • dlaczego? - spytałam zaskoczona ich reakcją
  • Kiedyś jak na parkingu – zaczął Pepe
  • Nawet o tym nie myśl, by o tym mówić. - powiedział Marcelo
  • dlaczego to bardzo zabawna historia, pomijając fakt... - powiedział Sergio
  • nie mów!
  • Dlaczego – spytał Karim
  • no właśnie dlaczego? - spytałam
  • obrażę się – powiedział
  • na mnie się obrazisz? - spytałam gładząc włosy Brazylijczyka
  • na ciebie nigdy!
  • To mogą mi opowiedzieć tą historię?
  • Nie ma mowy!
  • Marcelo, to może zgodzisz się pod warunkiem, że cię nakarmię?
  • Serio? - spytał radośnie
  • Pewnie.
  • Słyszycie? Lulcia mnie nakarmi.
  • Jak z przedszkolakiem. - mruknął Cristiano
  • przynajmniej się pośmiejesz. - odparłam wsadzając łyżeczkę do ust Brazylijczyka. - to kto opowie?
  • Mów Pepe – mruknął Cris
  • jakiś czas temu nasz zespołowy kolega Mesut zwichnął kostkę na treningu, a chciał przestawić samochód w cień, bo coś miał w środku i nie chciał by się przegrzało. A, że nikogo nie było w szatni prócz Marcelo, to Marcelo poszedł przestawić to auto. I jak przestawiał to obił kilka aut.
  • Kilka to znaczy ile?
  • Moje – powiedział Karim
  • i moje – powiedział Sergio
  • moje też – mruknął Cristiano – i jeszcze Kaki, Ikera i Samiego
  • jak to zrobiłeś? - zaśmiałam się
  • nie wiem.
  • Zawiązałeś oczy opaską i kierowałeś na czuja? - wszyscy prócz Marcelo się śmiali
  • Bardzo śmieszne. - mruknął, rozmawialiśmy w grupie do północy, panowie się rozjechali do domów, wcześniej Pepe wycofał auto Fabio. Zostałam sama z Cristiano, siedzieliśmy na kanapie z herbatą, rozmawialiśmy na każdy możliwy temat.
  • Odprowadzisz mnie?
  • Tak, pewnie. - odparł szybko, wróciliśmy do kuchni zabierając puste kubki. - ubierz to. - podał mi swoją bluzę
  • ale po co?
  • Jest chłodno na zewnątrz. - odparł, ubrałam jego bluzę i wyszliśmy z domu, szliśmy drogą nie odzywając się do siebie.
  • Cristiano?
  • Tak?
  • Pójdziemy nad zalew? - spytałam cicho
  • a chcesz? - pokiwałam twierdząco głową, udaliśmy się nad zalew, chciałam usiąść na kamieniu jak zawsze, ale Cristiano chwycił mnie za rękę i powstrzymał od tego. Spojrzałam na niego pytająco. - przeziębisz się – mruknął i usiadł na jednym z kamieni.
  • Dobrze, a co ze mną?
  • Jeśli chcesz możesz usiąść mi na kolanach. - mruknął, chwilę się wahałam, ale co mi tam. Usiadłam. - nie jest ci zimno?
  • Nie, jest dobrze. - minęła chwila ciszy – Cristiano?
  • Tak Lulka?
  • Czym ty się właściwie zajmujesz?
  • Jestem...sportowcem – mruknął
  • powiesz mi coś o sobie? Konkretniej.
  • No dobrze. Nazywam się Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, moja mama ma na imię Dolores, mój tata nie żyje, mam 27 lat, jestem piłkarzem, gram w Realu Madryt jako napastnik, jestem Portugalczykiem, mam dwa psy i to chyba wszystko.
  • Prze...
  • nie przepraszaj, mój tata zmarł jak miałem 18lat.
  • Lubisz mnie?
  • Tak, a czemu pytasz? Jeśli ci chodzi o tą rywalizację w czasie gry, to ja po prostu lubię wygrywać....Bardzo cię lubię, jesteś....jesteś inna, wyjątkowa.






Weny nadal brak, ale już jest trochę lepiej upał na mnie źle działa.
Na poprawę humoru Pepe i jego nowy look:))

17 komentarzy:

  1. pewnie już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz - oni mnie rozwalają, Marcelo szczególnie :D
    ciekawa jestem jak to się wszystko potoczy, skoro Lulu już wie, kim tak naprawdę jest Cris.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział meeeeeega <3 Akurat byłam smutna, ale Ty mnie rozbawiłaś wątkami z Dolores, żabojadem, akcją z przestawianiem aut hahahahahaha :D
    Jeeejć, Lulu i Cris są tacy słodcy, ja chcę już kolejnej środy!!!!!♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajny rozdział :)
    Marcelo jest taki genialny <3 <3 ta akcja z autami :D
    Cristiano i Lulu <3 <3
    zapraszam do mnie na 1 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twoje opowiadania, rozdział cudowny zreszta jak każdy inny! Jestem zachwycona i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kolor: niebieski i zielony :D
    piosenka: hmm teraz to raczej Inna- more than friends, Alex Hepburn-under :D Sory, nie mogłam się zdecydować :D
    długość: cała książka <33333 ale taka gruba jak Biblia :D A potem kolejna część i kolejna i kolejna :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah no, uśmiałam się ;) Kocham nasze dzieciuchy i mogłabym tam być razem z Lulu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 8 rozdział na www.una-manana.blogspot.com ;) Czekam na opinie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział licze na szczere opinie :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Dolores wymiata;D
    Uwielbiam obrażonego Cristiano. No i Marcelo- mistrz kierownicy;D
    Swoją drogą trzeba mieć niezły talent, żeby obić 6( o ile dobrze naliczyłam) samochodów jednocześnie. Czekam na nowość;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Dolores, ma Facebooka? Grubo! :D Dziewczyno chciałabym cierpieć na taki brak weny! Twoje opowiadanie jest genialne! Jest na szczycie listy moich ulubieńców ;)

    Zapraszam do siebie na ostatni rozdział na:
    http://manutdlov.blogspot.com
    Oraz pierwszy na:
    http://bedlaamite.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. nowy rozdział, zapraszam :) http://last-chance-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. uknycdnkc7xykxj awwwwwwww, boziu ale się rozpływam! te zazdrosne reakcje Crisa na Lulu... Jeju, no brak mi słów. A kolacja była w dechę :D Dolores jest boska, pewnie już kombinuje jak połączyć Crisa i Lulu ze sobą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na rozdział 2 na http://call-me-chelsea.blogspot.com/ :D

      Usuń
  13. zapraszam do mnie na 2 :) :)
    marii-realmadridstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń