piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 27

    Spacerowałam z Pino już dłuższy czas, zaczynało padać, do domu raczej było daleko. Szłam przed siebie. Z każdą chwilą deszcz padał mocniej, a ja byłam bardziej przerażona. Drżałam ze strachu, czułam się coraz bardziej słaba. W tym momencie tak bardzo chciałam być blisko Cristiano, czuć się bezpiecznie w jego ramionach. Jakimś cudem znalazłam się nad stawem. Lało, a ja siedziałam na kamieniu zalana łzami i panicznie bałam się tego co dzieje się wokół mnie. Pino siedział przy mnie. Postanowiłam wrócić do domu, ale nie miałam kluczy w kieszeni, zaklęłam pod nosem. Zebrałam wszystkie siły i wstałam. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło czarno przed oczami. I nie wiem co było dalej...
    Z perspektywy Cristiano
    Od godziny Lulu nie odbierała telefonu, nie było jej też w domu. Na dworze szalała burza,w ręku trzymałem bransoletkę, którą odstawiła na stół. Ubrałem na siebie bluzę i wyszedłem z domu. Na schodach zauważyłem jakieś klucze, wziąłem je do ręki, to były klucze Lulu, schowałem je do kieszeni i pobiegłem w stronę jej domu. Nigdzie jej nie było. Wybiegłem na drogę, zauważyłem Pino, który biegł w moją stronę, miał doczepioną smycz i cały czas szczekał. Okręcił się wokół mnie, po czym na mnie wskoczył opierając przednie łapy o moją nogę. Odpiąłem smycz, a on pobiegł w stronę stawu. Pobiegłem za nim. Przy kamieniu , na którym zawsze siedzieliśmy leżała Lulu, podbiegłem do niej, była nieprzytomna. Zdjąłem bluzę i przykryłem jej przemoczone ciało. Wziąłem ją na ręce i wróciłem do siebie. Zaniosłem ją na górę do sypialni i położyłem na łóżku. Z garderoby przyniosłem koszulkę. Delikatnie ją rozebrałem, kiedy miałem ubierać zerwała się. Rozejrzała po pokoju. Podszedłem do niej z koszulką i usiadłem obok. Półnaga bez słowa przytuliła się do mojego ciała. Odwzajemniłem uścisk, delikatnie pocałowałem w głowę. Posadziłem ją sobie na kolanach. Nasze twarze były na tej samej wysokości. Delikatnie przybliżyłem się do niej, a ona musnęła swoimi ustami moje.
  • Przepraszam – wyszeptała
  • nie masz za co.
  • Kocham cię
  • ja ciebie też. - odpowiedziałem – ubierz to, jesteś strasznie zimna.
  • Nie puszczę cię – szepnęła
  • no dobrze. To chociaż pokaż mi ten tatuaż. - spojrzała na swoje lewe ramię – dlaczego to zrobiłaś?
  • Bo cię kocham – szepnęła
  • to jeśli mnie kochasz, ubierz – wziąłem bransoletkę do ręki
  • zapniesz? - spytała
  • oczywiście. A teraz ubierz koszulkę.
  • Cristiano? A co się właściwie stało?
  • Nie wiem kochanie – wzruszyłem ramionami – musiałaś stracić przytomność. Może ze zmęczenia.
  • Nie jetem bardzo zmęczona. - mruknęła
  • to co dziś jadłaś?
  • Jakieś warzywa na mieście.
  • Tylko? - nie odpowiedziała – Lulu?
  • Nie powiem nic, bo będziesz zły.
  • Obiecuję, że nie będę.
  • Yhm – mruknęła
  • aj... Maleńka. Połóż się, a ja zaraz ci coś przyniosę. - powiedziałem – na co masz ochotę.
  • Nie wiem, na coś dobrego....wymyśl coś, niekoniecznie zdrowego.
  • Frytki?
  • Mniam – zaśmiała się, wyszedłem z sypialni i kiedy wróciłem do niej sprawdzić jak się czuje, Lulu spała. Przykryłem ją i odgarnąłem mokre włosy z twarzy. Kiedy dotknąłem jej czoła, było ono bardzo gorące. - co robisz? - spytała powoli otwierając oczy.
  • Chyba masz gorączkę.
  • Wydaje ci się – mruknęła
  • zaraz sprawdzimy – podniosłem się łóżka i poszedłem do kuchni. Kiedy się odwróciłem Laurencja stała za mną
  • co robisz? - spytała gdy usiadła na blacie
  • szukam termometru.
  • Ale ja nie mam gorączki – odparła
  • wolę to sprawdzić – mruknąłem
  • ale ja... - przerwałem jej wkładając termometr do buzi – ymmm...
  • kilka chwil kochanie. - uśmiechnąłem się – co chcesz?
  • Plytl – powiedziała
  • możesz powtórzyć? - spytałem, przewróciła oczami i wyciągnęła ramiona w moją stronę, uśmiechnąłem się i objąłem ramionami. Lulu cicho westchnęła i oparła głowę o moją klatkę. - Lulu?
  • Hmm?
  • Zostaniesz moją dziewczyną? - spytałem
  • plecis nio jetem – wyjąłem termometr z jej ust – a nie jestem?
  • Jesteś.
  • To po co się głupio pytasz? - spytała podnosząc jedną brew
  • nadal uważasz, że nie masz gorączki? - przytaknęła – 38.2, wracaj do łóżka.
  • No ale...
  • żadnego ale. Zaraz przyniosę ci tabletki i coś do jedzenia.
  • Frytki? - spytała
  • może...
  • obiecałeś.
  • A co do frytek? - spytałem
  • flegamina – odparła i poszła na górę. Kiedy do niej dołączyłem siedziała na łóżku oglądając zdjęcie w ramce. - gorszego zdjęcia nie znalazłeś? - spytała i odłożyła zdjęcie na półkę
  • no co? Jest...pocieszające.
  • Jest straszne. - mruknęła
  • przesadzasz – mruknąłem – a widziałaś to w korytarzu?
  • Nie – pokręciła ​głową – idę zobaczyć!
  • Miałaś się położyć. - nie zareagowała tylko zeszła na dół. Poszedłem za nią. - podoba ci się?
  • Bardzo – szepnęła – kiedy nam je zrobili i kto?
  • Marcelo mi je wysłał – mruknąłem przytulając ją – kocham cię, a teraz wracaj do łóżka
  • nie – szepnęła, wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę sypialni – Cristiano!
  • Masz gorączkę, powinnaś leżeć.
  • Dobrze położę się – mruknęła
    Z perspektywy Lulu
  • Powiedzieć ci coś? - spytałam jedząc frytki.
  • Mów.
  • Coś.
  • Chyba gorączka źle na ciebie działa – mruknął
  • powiem – szepnęła – ale nikomu nie mów. - spojrzał na mnie odwracając głowę od telewizora – mam najwspanialszego chłopaka na świecie. - uśmiechnął się – nic nie powiesz?
  • Czas wziąć tabletkę. - szepnął, widząc moją minę dodał – najcudowniejsza istoto chodząca po ziemi.
  • Lepiej – mruknęłam – daj tą tabletkę
  • proszę.
  • Taka duuuża? - spytałam – nie wezmę jej, nie ma szans, utknie mi w gardle...chcesz się mnie poz.... - nie skończyłam, bo Cristiano zabrał mi tabletkę i wrzucił do wody – yyy...dobre te frytki, nie? Chcesz?
  • Nie dziękuję. - odparł – a teraz to wypij.
  • Dobre?
  • Skąd mam wiedzieć?
  • Nooo...Misiuuu. - przeciągnęłam
  • Napisali, że ma malinowy smak.
  • Malinowy? - spytałam, przytaknął – dobra daj.
  • Do dna – mruknął. Wzięłam łyk i się skrzywiłam – co jest?
  • Czy oni wiedzą jak smakuje malina?
  • Nie dobre? - spytał – pokaż – wziął łyk i się skrzywił
  • sprawdziłeś datę ważności?
  • Po co? Kupowałem to...
  • kiedy?
  • JaprzepMadr...
  • kiedy? - powtórzyłam
  • jak przeprowadziłem się do Madrytu – odparł
  • CO? - spytałam
  • żartowałem – zaśmiał się – wiem, że obrzydliwe, ale musisz to wypić.
  • Nie, nie chce – mruknęłam
  • kochanie, to dla twojego dobra. - wyjaśnił – wypij, lepiej się poczujesz.
  • A będzie nagroda? - spytałam
  • co byś chciała w nagrodę?
  • No nie wiem, nie wiem. - mruknęłam
  • kupiłem lody czekoladowe.
  • Dobra, daj tą szklankę – powiedziałam, wypiłam, a Cristiano zaczął się śmiać – to nie jest śmieszne.
  • Dzielna dziewczynka – szepnął mi na ucho.
  • A moja nagroda? - spytałam
  • jesz frytki.
  • A co to za różnica? - spojrzałam na niego, dopiero teraz zauważyłam, że Cristiano nie miał na sobie koszulki. Przygryzłam usta i zamknęłam powieki. Oczami wyobraźni widziałam jego ciało blisko mojego. Ciemne oczy pełne pożądania, palący wzrok. Usta przyprawiające dreszcze i dotyk doprowadzający do szału.
  • Kochanie, co się dzieje?
  • Zamyśliłam się – mruknęłam
  • o czym myślałaś? - spytał
  • o pewnej sytuacji – wyjaśniłam – a tobie nie jest zimno?
  • Nie dlaczego?
  • Chodzisz bez koszulki.
  • Często chodzę bez koszulki.
  • Ubierz się – mruknęłam
  • rozpraszam cię? - Wyszeptał mi do ucha
  • nie, skąd. - odparłam
  • wyglądasz tak, jakbyś chciała się na mnie rzucić.
  • Wydaje ci się – odpowiedziałam
  • na pewno?
  • Jakbym chciała się na ciebie rzucić, już dawno bym to zrobiła. - wymruczałam mu do ucha – kochanie. - głośno przełknął ślinę
  • już zjadłaś?
  • Tak, dziękuję.
  • Zabiorę talerz – wziął go ode mnie i wyszedł. Gdy wrócił, wyłączył telewizor i usiadł obok obejmując mnie ramieniem. Na dworze znów zaczęło lać, tym razem burzy towarzyszyły grzmoty i błyskawice. - nie bój się.
  • Przy tobie się nie boję. - powiedziałam w jego tors – mogę cię o coś zapytać?
  • Oczywiście kochanie, pytaj.
  • Nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że...
  • tak widziałem – przerwał mi – ale nie czytałem.
  • Skąd wiedziałeś, że chodzi mi o mój zeszyt.
  • Po prostu. - wzruszył ramionami – powiesz mi coś o nim?
  • Mam tam zapisane różne rzeczy. Nuty, teksty piosenek, szkice tatuaży. Jakieś zdjęcia, moje myśli. Nawet ty się tam znalazłeś.
  • Tak? - spytał – a co konkretnie tam napisałaś
  • nie pamiętam dokładnie – zaśmiałam się – ale jakimś cudem wkleiłam tam tego kapsla, na którym napisane jest 'powiedz tak'. Pamiętasz, że miałeś mi pokazać co jest na twoim napisane.
  • Nie mam go – mruknął
  • a pamiętasz co było napisane?
  • Nie, nie pamiętam.
  • Cristiano, nooo.
  • Przykro mi kochanie. Innym razem jako pierwsza zobaczysz.
  • No okey – szepnęłam – zawsze miałeś w domu puste ramki?
  • Nie, nie zawsze – odpowiedział po chwili – miałem kiedyś dziewczynę, która...po prostu mnie oszukiwała...Poznałem ją jak grałem w Manchesterze. Na początku byłem zauroczony, później się zakochałem... myślałem, że ona też mnie kocha, ale było inaczej. Ona po prostu owinęła mnie sobie wokół palca...chciałem być przykładnym chłopakiem, kupowałem jej wszystko co tylko chciała, chodziłem na wszystkie głupie eventy, pozowałem z nią do zdjęć. Nie oświadczyłem się jej, ale na urodziny chciała pierścionek, więc jej go kupiłem, potem w czasie jakiegoś wywiadu powiedziała, że jest to pierścionek zaręczynowy. Zdenerwowałem się na nią, ale tłumaczyła, że po prostu chciałaby być moją żoną, nie wiedziała co powiedzieć, to powiedziała, że jesteśmy zaręczeni, a ja to potwierdziłem. Później...później chciałem na prawdę się jej oświadczyć, ale coś mnie tknęło żeby ją sprawdzić. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem, nadal wierzyłem w jej kłamstwa. Mówiła, że gdzieś idzie, a była w innym miejscu. W końcu nie wytrzymałem. Wynająłem detektywa, on przedstawił mi zdjęcia i przekazał wszystko czego się dowiedział. Było mi ciężko, bo wydawało mi się, że mnie kocha. Tego samego wieczora pojechałem do niej, powiedziałem wszystko czego się dowiedziałem, myślałem że okaże skruchę, ale ona...po prostu śmiała mi się w twarz. Powiedziała, że wykorzystała to żeby być sławną, nie zależało jej na mnie tylko na popularności. Powiedziała też, że mnie zniszczy. Mnie i moją reputacje. Wyszedłem od niej wściekły. Pojechałem na imprezę, zalałem się, następnego dnia pojawiły się informacje o tym, że ją zdradzam. Zaczęła opowiadać, że próbowała mi pomóc, ale nie dawała rady i musiała mnie zostawić. Przez nią zaczęto o mnie mówić, że jestem dziwkarzem, co noc w mojej sypialni jest inna. Więcej czasu spędzam przed lustrem od niej. Dużo tego było. Do dziś ludzie tępo wierzą w to co kiedyś powiedziała....teraz nikt nawet o niej nie pamięta. - wtuliłam się w jego klatkę, teraz rozumiałam dlaczego Cristiano denerwował się gdy nie mówiłam mu gdzie byłam. To o niej mówił mi Marcelo.
  • Jak miała na imię? - szepnęłam
  • Sarah.
  • Cristiano?
  • Tak kochanie?
  • Kochasz mnie?
  • Kocham – powiedział – najbardziej na świecie.
  • Zrobiłbyś dla mnie coś jakbym cię o to poprosiła?
  • Oczywiście, dlaczego pytasz? - usiadłam tak, żeby być z nim twarzą w twarz.
  • Potrafiłbyś zabić?
  • Co? - spytał zaskoczony
  • potrafiłbyś zabić...z miłości?
  • Laurencja, o..o czym mówisz? Kogo zabić?
  • Mnie – szepnęłam, zmarszczył brwi – potrafiłbyś zabić mnie z miłości do mnie?
  • Dobrze się czujesz? Jak mógłbym zabić cię dlatego, bo cię kocham.
  • Po prostu – wzruszyłam ramionami – gdybym cię poprosiła, o to żebyś mnie zabił, bo... nie chciałabym już żyć, nie mogła wyleczyć się z miłości...do ciebie.
  • Oszalałaś?
  • Tak czy nie? - spytałam
  • powiedz, że żartujesz.
  • Nie – zaprzeczyłam głową – pytam poważnie.
  • Mam cię zabić?
  • Po prostu pytam.
  • Miałbym zabić miłość mojego życia? - spytał
  • jestem twoją miłością?
  • Oczywiście – powiedział. Przybliżyłam się do niego, jednak dla mnie nadal było to zbyt duża odległość. Usiadłam na nim okrakiem
  • ty też jesteś moją miłością – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy – miłością do utraty tchu – wyszeptałam w usta, które po chwili namiętnie całowały moje. W mgnieniu oka ściągnął ze mnie koszulkę. Zachłannie całował moją szyję, przejechałam paznokciami po jego plecach, na co cicho syknął. Bez patrzenia rozpięłam pasek i spodnie. Ssał skó na mojej szyi. - co robisz – szepnęłam
  • ślad. - mruknął
  • dlaczego?
  • Bo jesteś tylko moja – powiedział zachrypniętym głosem. Położył mnie na plecach. Nie przestawał mnie całować, schodził ustami co raz niżej i niżej. Piersi, brzuch, uda. Zsunął z nich koronkową bieliznę. Ponownie zatopił się w moich ustach. Oplotłam ramionami jego szyję, lecz po chwili przerwał pocałunek. Spojrzał mi prosto w oczy, jakby czekał na jakiś znak, który nakaże mu przestać.
  • Cristiano?
  • Tak kochanie? Coś jest...
  • obiecaj mi coś.
  • Wszystko – szepnął
  • obiecaj mi, że nie będziesz marzyć, nigdy nie będziesz marzyć.
  • Dlaczego?
  • Bo marzenia prowadzą do rozczarowania – wyszeptałam między pocałunkami – obiecaj.
  • Będziemy mieć jedno marzenie – wymruczał
  • jakie?
  • Naszym marzeniem...będzie...nie...mieć marzeń. - powiedział
  • jest nie mieć marzeń – poprawiłam go – jest nie mieć....ohhhh...Cris..tiano – jęknęłam mu wprost do ucha. Plecy wygięłam w łuk, jego ciało ocierało się o moje, tak bardzo uwielbiałam chwile, gdy pokazywał jak bardzo mnie kocha. Coraz szybciej poruszał biodrami, nie powstrzymywałam się, chciałam, żeby słyszał jaką przyjemność mi sprawia, to jakby go napędzało, oboje byliśmy bardzo blisko. Czułem jak orgazm wypełnia całe moje ciało. Od mrowienia w podbrzuszu, po ciarki na plecach. Nasze mokre ciała były splecione. Spojrzałam mu prosto w oczy.
  • Tak bardzo cię kocham – wyszeptał
  • ja ciebie też.
  • I nigdy nie przestanę – dodał – nie potrafię przestać cię kochać.
  • Nie chcę, żebyś przestał mnie kochać.
  • Nadal chcesz wiedzieć, czy potrafiłbym cię zabić? - przytaknęłam – nigdy bym tego nie zrobił.
  • Wiesz, że czasem z miłości...leczy tylko śmierć?
  • Niech ten lek przyjdzie za sto lat – wyszeptał. Zszedł ze mnie kładąc się obok. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało.
  • Nawet po śmierci będę cię kochać – powiedziałam w jego klatkę – będę twoim aniołem stróżem. - objęłam go mocniej – cudownie bije ci serce.
  • Ty jesteś moim sercem...



Chciałam ich rozdzielić na dłużej, ale nie potrafię, za dobrze do siebie pasują....
Niedługo wracam z Malinową Mambą :)
Do napisania :))

10 komentarzy:

  1. Awwww czyli po burzy zawsze wychodzi słońce, a co do burz, to w Madrycie widzę, że dosyć często się pojawiają :D :)
    Wspaniały rozdział, warto było czekać cały tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww *.*
    Ja wiedziałam że oni się pogodzą ;)
    Rozdział djbdhdhdbb wspaniały
    najwspanialszy <3
    Pozdrawiam Julka Juluś ;-)
    Oczywiście czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wrócili do siebie i to jeszcze w jakim stylu zakończyli dzień :D
    Ta dwójka pasuje do siebie jak mało kto. Wiadomo, że czasami zdarzają się kłótnie, ale najważniejszym jest umieć się godzić. Uwielbiam Lulu i Crisa, mam nadzieję, że nie planujesz w ich życiu żadnych poważnych rewolucji.
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do siebie na nowość:
    http://betweenourhearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jak fajnie,że wrócili do siebie znów :)
    nie wyobrażam sobie ich rozdzielonych
    kolejny świetny odcinek kobieto :D
    czekam na next
    i zapraszam do siebie na nowy :) http://julia-alvaro.blogspot.com/2013/11/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko, że do siebie wrócili ! Genialnie piszesz ! Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do przyjaciółki http://lifecanbemarvellous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział oni są stworzeni do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz szczęście, że tak szybko ich pogodziłaś, bo moja patelnie doleciałaby do ciebie na pewno. Nie wiem tylko, w którą stronę bym rzucała, ale to szczegół xd
    Ja wiedziałam, że Piono to mądry pies, pomimo że miał do czynienia z Marcelo i całą resztą ;p

    OdpowiedzUsuń