Dwa dni później
- co to? - zapytałam przyjaciółki
- zeszyt A4 – zaśmiała się
- Widzę, ale po co mi zeszyt w Hiszpanii?
- Żebyś zapisywała wszystkie chwile, które spędziłaś beze mnie.
- Kocham cię Hanula. I mój zeszyt ze Slashem też.
- Dziewczyny! - usłyszałyśmy krzyk z góry – jedziemy!
- JUŻ! - krzyknęłam. Zeszłyśmy na dół, pożegnałam się z Hanią i pojechaliśmy na lotnisko. Godzinę później siedziałam już w skórzanym fotelu. W ręku miałam długopis, którym wystukiwałam rytm „High way to hell”. Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać.Laurencja Duszyńska, nazywana Lulu. Urodziłam się 7 lipca 1993. Za tydzień kończę 19 lat. 18 lat i 358 dni mieszkałam w Polsce, na obrzeżach Warszawy. Jestem jedynaczką, moja mama Marisa urodziła się w Portugalii i jest aktorką teatralną, tata Grzegorz od dwóch dni jest ambasadorem. Mam przyjaciółkę Hanię i już nie mam chłopaka, z którym byłam rok. Dziś już wiem, że to było zauroczenie, a nie miłość. Łączyła nas tylko miłość do tatuażu, dobrej zabawy.Hania - mój mały anioł. Przyjaźnimy się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jest osobą, która jako jedyna potrafi ochłodzić mój temperament. Zrobimy dla siebie wszystko. Skończyłam szkołę, dokładniej liceum, na profilu mat - fiz. Mimo, że zawsze chciałam założyć kapele rockową. Od 10 lat gram na basie i perkusji.Od dziś będę mieszkać w Madrycie. Może wydarzy się tam coś, co zmieni moje życie. Bo jak ono wyglądało do dziś? Może nie jak życie typowej dziewczyny, bo nigdy nie byłam grzeczną, spokojną i poukładaną dziewczyną.Kiedy dziewczyny bawiły się lalkami ubrane w sukienki i lakierki, ja z Hanią biegałyśmy po krzakach, chodziłyśmy po drzewach i słuchałyśmy rocka ubrane w podarte spodnie i trampki. Do sukienki też ubierałam tego typu buty. Bo kto mi zabroni? Nikt. Od zawsze zbuntowana. Cała ja, cała Lulu.Madryt
- Jesteś gotowy? - zapytał mężczyzna
- Tak. Tylko napiję się wody i możemy zaczynać. - uśmiechnął się
- Dobrze. Usiądziesz tu. - wskazał na fotel. - możemy zaczynać? - brunet przytaknął skinieniem głowy. - Urodzony w małej miejscowości Funchal na Maderze. W wieku 25 lat wszedł w panteon światowych legend futbolu. Miliony sprzedanych koszulek Realu Madryt. Pierwszy taki wywiad. Cristiano Ronaldo. Witaj Cristiano, jak się masz.
- Jakoś leci, dzięki. - zaśmiał się
- masz 27 lat, a osiągnąłeś już wszystko co można było osiągnąć.
- Nie zupełnie. Każdego dnia się uczę, próbuję wspinać się co raz wyżej.
- Jak wyglądają twoje treningi?
- Myślę, że jak każdego piłkarza. Praktycznie każdego dnia mamy dwugodzinny trening.
- Ale nie każdy piłkarz, może pochwalić się tak wyrzeźbionym ciałem.
- No nie – zaśmiał się
- jak je wypracowałeś?
- Ćwiczyłem, ćwiczę i będę ćwiczyć. To część mojego życia. Odpowiednia dieta, program treningów, dodatkowo ćwiczę na siłowni, ale to tylko dla siebie.
- Piłka, piłką. Ale masz też życie...
- futbol to całe moje życie.
- A życie, które zaczyna się gdy schodzisz z boiska, ściągasz korki i udajesz się do domu?
- Czas spędzam z rodziną, próbuję każdą wolną chwilę poświęcić najbliższym. Są dla mnie ogromnym wsparciem.
- Wspierają cię przed ważnymi meczami?
- Nie tylko. Brukowce rozpisują się na temat mojego życia, często pisząc brednie wyssane z nie wiadomo czyjego palca.
- A co byś zrobił gdybyś był osobą anonimową?
- Nie wiem. Pewnie to co każdy. Spędziłbym czas z rodziną, bez towarzyszących nam aparatów i błysków fleszy.
- No tak. A co byś robił gdybyś nie był piłkarzem?
- Pewnie coś związanego ze sportem.
- A gdyby sport nie wchodził w grę?
- Jak byłem mały chciałem być strażakiem.
- Kobiety lubią strażaków, przebranych...
- gasiłbym pożary, a nie kobiece pragnienia.
- Zdajesz sobie sprawę, że podobasz się kobietom?
- Naprawdę?
- Nie żartuj! Na pewno zdajesz sobie sprawę, że szaleją za tobą.
- Szaleją, to za dużo powiedziane. Piszczą jak pojawiamy się z Realem na lotniskach lub w innych miejscach.
- Jak myślisz co najbardziej im się w tobie podoba?
- Nie mam pojęcia, jestem normalnym facetem.
- Ale jakbyś miał wybrać?
- Może oczy?
- Tak, kobiety też wybrały oczy, a poza nimi wybrały umięśnione ciało. A tobie co podoba się w kobietach?
- Uśmiech, oczy i lubię kobiece dłonie.
- Dłonie?
- Tak. Małe i delikatne.
- Lubisz dzieci?
- Tak, sam chciałbym mieć co najmniej trójkę.
- Trójkę?
- Tak, coś w tym dziwnego?
- Nie, tylko to dużo pracy. Przy jednym można się zmęczyć, a co dopiero przy trójce
- lubię wyzwania.
- Dziękuję ci za poświęcony czas.
- Cała przyjemność po mojej stronie.Gdzieś w chmurach
- Tato? - zapytałam
- tak Lulu?
- Co będziemy robić w Madrycie?
- Jak to co? Żyć.
- No wiem, ale masz jakieś plany na najbliższe dni?
- Co masz na myśli? - zapytał odkładając gazetę
- no nie wiem, chociażby szukanie domu.
- dom mamy znaleziony.
- Gdzie?
- W Pozuelo de Alarcón. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Ja też tatku, ja też. - westchnęłam
- czym się martwisz? - zapytał
- Niczym. - skłamałam
- Lulu. Wiem, że coś cię gryzie. - nie odezwałam się – Nie przejmuj się tym.... jak on tam miał?
- Nie pamiętam.
- Kamil? Konrad? - śmiał się – Karol?
- Taa, Karol. - mruknęłam – położę się spać.
- Za półtorej godziny lądujemy.
- Wystarczy by się wyspać. - ubrałam słuchawki i odpłynęłam w krainę Morfeusza. Śniła mi się podróż do Portugalii, bardzo lubiłam jeździć do dziadków i spędzać tam czas.
- Lulu, wstawaj. Jesteśmy.
- Wylądowaliśmy? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Tak kwiatuszku. - odpowiedział tata. Wysiedliśmy z samolotu, wsiedliśmy do dużego samochodu i przemierzaliśmy ulice Madrytu. Myślałam, że już nie dojedziemy na miejsce. Podjechaliśmy pod duży dom z jeszcze większym ogrodem. Wolałabym mieszkać w małym przytulnym mieszkaniu w kamienicy z widokiem na park. No, ale cóż. Obym miała pokój na poddaszu.
- Gdzie jest mój pokój? - zapytałam gdy tylko przekroczyliśmy próg nowego domu.
- Schodami do góry, ostatni po prawej stronie. - wyjaśnił tata. Weszłam po schodach, otworzyłam drzwi. - podoba ci się pokój? - zapytał ojciec, gdy zeszłam na kolację.
- Tak, jest super. - mruknęłam zaglądając do lodówki
- pamiętaliśmy, że zawsze chciałaś mieć okrągłe łóżko – zaśmiała się mama
- co w tym śmiesznego? - zapytałam tatę
- nie wiem. - odparł – nie zjesz z nami?
- Nie. Chciałam porozmawiać z Hanią – odparłam będąc na schodach. Rozsiadłam się na łóżku z talerzem i komputerem.
- Hola hermana! - przywitała się – podoba ci się w Hiszpanii?
- Cześć Hanulka
- co jesz?
- Kanapkę ze wszystkim
- pycha! - zawołała
- pycha, ale moja mama myśli, że jestem w ciąży – zaśmiałam się
- i co jej powiedziałaś?
- Że czekam do ślubu.
- Z dzieckiem czy z bzykankiem?
- Interpretuj jak chcesz.
- A starzy uwierzyli?
- Ona tak, tata się tylko zaśmiał się pod nosem.
- A jak twój pokój?
- Mam okrągłe łóżko – zaśpiewałam
- żartujesz?
- Jestem całkowicie poważna
- poznałaś jakiegoś przystojnego Hiszpana?
- No co ty! Widziałam tylko lotnisko, autostradę, kuchnię i swój pokój.
- Szkoda – mruknęła
- wcale nie! - oburzyłam się – mam dość facetów. Zresztą od poniedziałku idę do szkoły – mruknęłam
- ty? do szkoły? Po co?
- A po to, by nauczyć się hiszpańskiego. W końcu muszę dogadać się z gorącymi hiszpańskimi ciachami.
- Przed chwilą mówi,łaś, że masz dość facetów.
- No właśnie! Facetów, ale nie gorących Hiszpanów
- a Hiszpanie to nie faceci?
- No tak, ale mogę przymknąć na to oko.
- Jesteś niemożliwa.
- Taką mnie kochasz.
- Tak. Wariatka. A przy okazji mi też mogłabyś poderwać jakieś ciacho.
- Za tę wariatkę?
- Oj, żartowałam, a zresztą mam Tadka.
- Hania?
- No co?
- Tęsknię za tobą – mruknęłam
- niedługo będziemy razem.
- Obiecujesz? - zapytałam szeptem
- obiecuję – odpowiedziała, pokazując tatuaż na nadgarstku.
- To dobrze, bo inaczej urwę ci głowę. - zaśmiałam się
- dobra, dobra. Głowa, głową, ale muszę już kończyć.
- Umówiłaś się z Tadkiem?
- Taaa, to już 4 lata, jak jesteśmy razem.
- Z tego co wiem, to dom jest pusty, a moje zapasowe klucze są u ciebie...
- żartujesz?
- Więc jeśli chcesz szaleć, to nie w mojej sypialni.
- Lulu!
- No co? Nie pozwolę na to by moja przyjaciółka cudzołożyła w moim łóżku. Co to, to nie.
- Będziemy.......rozmawiać
- porozmawiać możecie w Mc'Donaldzie
- Lulu – pogroziła palcem
- no co? Masz chatę wolną, korzystaj!
- Wiesz co? Idź spać, bo jesteś zmęczona po podróży
- korzystaj, póki jesteś młoda, zgrabna i nie pomarszczona.
- Podróże ci nie służą.
- Dzięki, dopiero 19.
- 19?!
- no ta, a co?
- Na 20 jestem umówiona! Muszę kończyć! Pa!!
- pa – odpowiedziałam. Zamknęłam komputer i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Po drugiej walizce miałam dość. Ubrałam bluzę, trampki i ulotniłam się z domu. Nie znałam ani okolicy, ani hiszpańskiego, mimo to szłam przed siebie. Mijałam domy, każdy zrobiony na wypasie, jeden to miał nawet ogród na dachu. Na podjazdach sportowe samochody. Wklepałam w telefonie nazwę dzielnicy. Biznesmeni, aktorzy, piłkarze – zajebiste towarzystwo – powiedziałam ironicznie; nogi zaprowadziły mnie nad jakiś staw czy jeziorko. Usiadłam na jednym z kamieni i wpatrywałam się w wodę poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, z początku się wystraszyłam, ale nie chciałam po sobie tego pokazać.
- Sorry, nie znam hiszpańskiego – odparłam wciąż patrząc przed siebie
- ale ja znam angielski. Mogę się przysiąść? - skąd znam ten głos? Mogłabym przysiąść, że już go gdzieś słyszałam.
- Tak, pewnie siadaj. - odparłam bez emocji
- dzięki. Co tu robisz?
- Siedzę, oddycham, odpowiadam na twoje pytania – zaśmiał się – z czego się śmiejesz?
- Przepraszam, co robisz w Madrycie? - sprecyzował pytanie
- od dziś mieszkam.
- Nie jesteś szczęśliwa z tego powodu?
- Czy ja wiem....
- chłopak?
- On? nie, nawet się cieszę, że tam został.
- A gdzie został?
- W Polsce.
- Byłem w Polsce, pewnie tęsknisz za ojczyzną.
- W sumie to nie, bo niedługo przyjeżdża tu moja najlepsza przyjaciółka, a ty? Tęsknisz? Czy jesteś stąd?
- Sporo czasu minęło, od kiedy wyprowadziłem się z domu.
- Ile miałeś lat?
- Osiem.
- Zdążyłeś się przyzwyczaić.
- Tak, chociaż początek był trudny.
- To logiczne, byłeś dzieckiem.
- Sam, w dużym mieście. Przeprowadzka z małej wioski do Lizbony. Wielka przygoda.
- Moi dziadkowie są z Lizbony.
- Jesteś z Portugalii, czy z Polski?
- Moja mama jest Portugalką, a tata Polakiem. Jak byłam młodsza co roku spędzaliśmy wakacje w Portugalii. Jednego razu, jak miałam osiem lat poszłam na stadion Porko, Porok...
- Porto?
- O właśnie - klasnęłam w dłonie
- i co było dalej?
- Oni grali w piłkę, a ja poszłam się przejść i usiadłam na jakiś schodach i słuchałam muzyki. Poznałam wtedy jakiegoś gościa, odprowadził mnie do domu, a potem kuzyni się śmiali, że znalazłam narzeczonego.
- Biedna Lulu – zaśmiał się, a mnie zatkało. Skąd obcy mi facet zna moje imię? Wtedy po raz pierwszy spojrzałam na niego. Wpatrywały się we mnie duże brązowe oczy. - nie poznajesz mnie?
- A powinnam?
- To ja cię wtedy odprowadziłem. Z początku cię nie poznałem, w końcu minęło trochę i nie masz już ośmiu lat, ale kiedy opowiedziałaś tą historię wiedziałem, że to ty. W końcu drugiej takiej małej i pyskatej nie spotkałem. Ile lat minęło
- dużo
- a dokładniej?
- 11 lat
- postarzałaś się, ale charakterek ci się nie zmienił.
- Pozwolisz, że nie skomentuję, chociaż sarkazm sam ciśnie mi się na usta.
- Jak wolisz. Czego słuchasz?
- Muzyki. - posłałam mu uśmiech – Bon Jovi, chcesz? - podałam chłopakowi słuchawki i puściłam muzykę.
- Dałaś miłości złe imię? - zapytał po ściągnięciu słuchawek
- nie słucham tej piosenki tylko z tego powodu.
- Czyli jednak?
- Taaa, nigdy więcej.
- Co nigdy więcej?
- Nigdy więcej się nie zakocham
- dlaczego?
- Po co? Miłość nie ma sensu. - odparłam
- wszystko ma jakiś sens
- kiedyś tak. - mruknęłam
- nadal go kochasz?
- A czy to wywiad?
- Tak pytam. Jeśli nie chcesz odpowiadać
- nie, raczej nie. Byliśmy razem ponad rok.
- Szkoda. - szepnął
- jedyne co szkoda to mojego czasu.
- Jeśli tak uważasz.
- Nie uważam, tylko wiem – wstałam – co jest ze mną nie tak? - brunet zbadał mnie wzrokiem
- wszystko jest w porządku
- czyli jednak, coś jest nie tak!
- Laura, daj spokój.
- Laurencja, nie Laura. - syknęłam
- nie denerwuj się kwiatuszku
- nie mów tak. Wiesz co?
- Nie mam pojęcia. - pokręcił głową
- nie wiem jak masz na imię – usiadłam na kamień
- nie wiesz, czy nie pamiętasz?
- Jedno i drugie – zaśmiał się
- Cristiano.
- Cristiano – powtórzyłam – Ładnie, ale Lulu ładniej
- Jak zawsze miła i szczera
- dziękuję za komplement – ukłoniłam się
- zawsze do usług. - tym razem to on schylił głowę
- wiesz, fajnie się z tobą gada, ale będę się zbierać. - wstałam
- tatko będzie zły?
- Nie, spałam tylko trzy godziny.
- To co robiłaś w czasie kiedy miałaś spać?
- Byłam na imprezie, z byłym już chłopakiem. Skończyliśmy szkołę i trochę przegieliśmy z alkoholem.
- Musisz nauczyć się pić.
- Umiem – oburzyłam się – pamiętaj, że w połowie jestem Polakiem.
- Taa, a Polacy na alkoholu znają się najlepiej. - zaśmiał się
- chcesz się przekonać? - zdziwiłam się
- może kiedyś. W gruncie rzeczy nie piję, ze względu na pracę
- czyli, może do zobaczenia.
- Odprowadzić cię?
- Nie, dam sobie radę – weszłam na drogę i rozejrzałam się. Z której strony przyszłam? Wszystko wygląda tak samo.
- Może jednak? - zaśmiał się
- Jak byś mógł. - mruknęłam
- nie ma problemu.....
Już mam malutką wizję, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Postanowiłam, że dość często pojawiać się będzie jeden z piłkarzy.
Na razie jest to tajemniaca, ale zawsze jak go widzę,
to uśmiech sam ciśnie mi się na usta.
Widzimy się za tydzień:)) ciao:)
Postanowiłam, że dość często pojawiać się będzie jeden z piłkarzy.
Na razie jest to tajemniaca, ale zawsze jak go widzę,
to uśmiech sam ciśnie mi się na usta.
Widzimy się za tydzień:)) ciao:)
ale fajnie :) cieszę się ,że Lulu jest już w Madrycie :)
OdpowiedzUsuńrozmowa z Cristiano :) <3
czekam niecierpliwie na następny <3
hurnvcnuerihgjhnjasvnaiuherjkskjvkjerghrbkj :D
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeej, jak słodko, no kurczę! Zaczyna się bosko i nie wierzę, że od razu go spotkała po tylu latach :D O mamuniu, ale będzie się działo. Ja to czuję :D
OMG, aż mi się zachciało pooglądać zdjęcia Crisa :D
Czekam na kolejny :*
Zauwazylam, że większość chłopaków uwielbia zadziorne dziewczyny. Jak sie domyślam Cristiano również będzie szalał za Lulu z tego powodu. Rozdział jak zwykle bardzo ciekawy i.z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńZadziorne dziewczyny są fajne w odróżnieniu od firan powiewających na wietrze.
OdpowiedzUsuńZapowiada się coraz ciekawiej.
Zapraszam do siebie i pozdrawiam :)
Cudowny szukałam takiego od dłuższego czasu i to ile kocham to ♥
OdpowiedzUsuńReal , kocham tych piłkarzy a ciebie za opowiadanie z Crisem a wcześniej Serio ;D
*-*
OdpowiedzUsuń*-*
*-*
*-*
*-*
*-*
A tak na serio, świetny rozdział! Nic, tylko się rozpływać. Czekam na kolejny. :>
świetny, świetny, świetny ^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Już pierwsza rozmowa z Cristiano, dobrze, że chłopak ją poznał :) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie po tylu latach musi być ciekawe;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się charakter Lulu i popieram wcześniejsze komentarze
, że zadziorne dziewczyny są fajne. Czekam na następny:)
Evelyn !!
OdpowiedzUsuńJa chce juz nastepny rozdzial ;D charakter Lulu uwielbiam i zgadzam sie z reszta - zadziorne dziewczyny sa fajne ;D
U mnie juz bylas ale chcialam powiedziec ze mam juz nastepny napisany ale jest tylko jeden komentarz - od Ciebie :p
Zrobie sobie reklame pewnie nie masz nic przeciwko ;D
Onedirection-tiara.blogspot.com
Nadula ;)
Zapraszam na nowość, 20 już rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
Huhuhu no to pięknie , tak się pogubić
OdpowiedzUsuńAle słodko , że Cris ją pamiętał <3 *.*
http://siostrzyczkii.blogspot.com Pierwszy rozdział na nowym blogu "Siostrzyczki" - czyli jak pięciu zawodników Realu Madryt trafia do klasztoru Bernardynek :d
OdpowiedzUsuńsuper rozdział! To spotkanie po latach, czy tym bohaterem będzie Iker? *-* Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńprzepraszam że nie komentuję, ale mam teraz rozwałkę w planowaniu dnia :c przy każdej wolnej chwili staram się nadrabiać, ale nie mam ich zbyt wiele... z tego powodu przeciąga się także kontynuacja NiB... oczywiście śledzę Twoje blogowe nowostki c: patrzę na Roniego i widzę, że jestem nim jeszcze bardziej oczarowana niż byłam Wilczkiem z Drug`a *-*
OdpowiedzUsuńza niedługo wszystko mi się w życiu unormuje {mam taką nadzieję} i będę mogła kontynuować istnienie w symbiozie z opowiadaniami c:
pozdrawiam ciepło w ten jakże pochmurny dzień c:
Ojj! Mega odcinek ;D
OdpowiedzUsuńKońcówka taka mrr ;>
Mam nadzieję, że coś tam się między nimi wydarzy :D
Pozdrawiam ;*
Kurde, czytałam w środę, dodałam komenta i go tu nie ma O.o
OdpowiedzUsuńDobra, to od początku :
Jeeej, oni się spotkali po tylu latach! :D Dziwne, że rozpoznała głos, a nie to, że to przecież CR7, go to każdy zna! ;P
Okrągłe łóżko *.* Żyć nie umierać ♥
Czekam z niecierpliwością na środę ^^
gratulacje dla autorki za świetny blog zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńbvbtomojezycie.blogspot.com
dopiero zaczynam więc liczę na waszą pomoc ♥
Nowość! Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com