- przestraszyłeś mnie – mruknęłam
- przepraszam –szepnął mi na ucho. Podniósł mnie w ślubnym stylu, położył na łóżko – dobranoc kwiatuszku – wyszeptał i pocałował gdy zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jak kładzie się obok.
- Cristiano?
- Tak kwiatuszku?
- Zamienisz się stronami? - spytałam odwracając głowę w jego stronę
- pewnie – odparł. Uniósł pościel, by łatwiej było mi przejść, weszłam na Portugalczyka, głowę położyłam na jego klatce, rękoma oplotłam talię, nogi spoczywały między niego.
- Wygodnie ci? - spytałam, umieścił pod głową drugą poduszkę, delikatnie mnie objął
- teraz tak.
- Możemy zawsze tak spać?
- Jeśli tylko chcesz....
- Chcę – szepnęłam i zamknęłam oczy powoli zasypiając.
- Z perspektywy Cristiano
- Delikatnie gładziłem jej włosy i plecy. Nie odzywaliśmy się do siebie, po prostu leżeliśmy. Była spokojna miała miarowy oddech, który delikatnie pieścił moją skórę.
- Laurencja – zacząłem – nie zrozum mnie źle....jesteś dla mnie bardzo ważną ...już raczej nie osobą, ale częścią życia. Jeśli nie przeraża cię dzieląca nas różnica wieku, to byłym w niebie móc nazwać cię swoją dziewczyną, szczęściem, miłością, a może później żoną. Nie wiem jak, dlaczego, po prostu skradłaś moje serce, chociaż nie wiem jak mogłaś je skraść, skoro to ty nim jesteś. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, te w Lizbonie, praktycznie nic się nie zmieniłaś, może poza jednym. Każdego dnia widzę cię piękniejszą i każdego dnia uświadamiam sobie czym jest miłość. To ty jesteś miłością....kocham cię.
- Cristiano? - mruknęła zaspanym głosem
- tak kwiatuszku?
- Przepraszam, mówiłeś coś? Bo zasnęłam i nie wiem czy mi się śniło, czy może coś mówiłeś, chyba że mówisz przez sen – wypowiadając ostatnie słowa zaśmiała się
- nic nie mówiłem – odparłem
- serio? Bo masz inny głos.
- Śpij mała, bo będziesz mieć worki pod oczami.
- Co? - zdziwiła się
- po prostu śpij
- dobranoc misiu – szepnęła
- dobranoc – pocałowałem ją w głowę i zamknąłem oczy odpływając w krainę Morfeusza.Z perspektywy Lulu, południe
- Cristiano – po raz kolejny szturchnęłam chłopaka – Cristiano wstawaj!
- Moment mamo – wymamrotał
- Cris, obudź się. - do sypialni przydreptał Zibo, wskoczył na łóżko i zaczął lizać Cristiano po twarzy – yhmm...Lulu nie teraz....przestań...Lulcia....dokończymy innym razem....muszę...iść...Lulu ja mam trening
- no właśnie, masz trening – powiedziałam, otworzył oczy, zrobił dziwną minę – dzień dobry
- czy...yhmm...to był Zibo?
- Ehe – przytaknęłam – chcesz kawy?
- Żartujesz? - spytał
- ale z kawą, czy...
- to byłaś ty!
- Nie, nie mam nawyku lizania ludzi po twarzy, by ich obudzić.
- O boże – mruknął
- to ty idź się zdezynfekować, bo ja cię nie pocałuję – wyjaśniłam – zrobię ci kawę.
- Jak chcesz – wstał i poszedł do łazienki
- co chcesz na śniadanie?
- Umiesz zrobić jajecznicę? - spytał wychylając głowę przez drzwi, przytaknęłam – to cudownie – odparł i posłał mi buziaka. Zeszłam na dół, wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Hani.
- Nie możesz dziś z nami iść? - spytała
- nie o to chodzi – odparłam - idę z wami, tylko musisz mi pomóc
- co się dzieje?
- Z ilu jajek zrobić jajecznicę.
- Z tylu ilu zjesz. - zaśmiała się
- ale to nie dla mnie – wyjaśniłam
- uuu....śniadanko po upojnej nocy?
- Mów. - warknęłam
- co robisz? - spytał Cristiano
- kurwa – szepnęłam – okey, to wyślij mi sms'a o której i gdzie się spotykamy – uśmiechnęłam się do Portugalczyka, który miał na sobie tylko ręcznik – cześć.
- Obgadujesz mnie? - zaśmiał się
- nie. Szybko ci poszło.
- Normalnie – wzruszył ramionami – co ze śniadaniem
- nie mogłam znaleźć patelni. A poza tym nie wiem z ilu jajek zjesz jajecznice.
- Rozumiem, tu masz patelnie – wskazał na szafkę i wyciągnął jedną
- dziękuję – otworzyłam lodówkę – z 10 wystarczy?
- Co? - zadziwił się
- jajecznica, z 10 jajek.
- Ktoś z nami jeszcze je?
- Nie, no co ty. Tylko dla ciebie. - uśmiechnęłam się
- Aha
- jesteś mężczyzną, to więcej zjesz.
- Wiesz co kwiatuszku? - spytał przytulając się do moich pleców – zjedzmy na mieście.
- Nie otruję cię.
- Wiem, ale praktycznie jest pora obiadowa. - obrócił mnie przodem do siebie i schylił
- o! wiadomość od Hani – posłałam mu uśmiech – z tym obiadem, a właściwie śniadaniem, to jestem z Hanią umówiona na 16, a ty....
- spokojnie wyrobimy się – mruknął w moje usta
- to może pójdziesz się ubrać, co? Chyba, że masz zamiar paradować w samym ręczniku.
- Zaraz – odparł nie odrywając się ode mnie
- teraz – powiedziałam – też się muszę przebrać.
- Dlaczego?
- Mam na sobie tylko twoją koszulkę.
- I bardzo ładnie wyglądasz – uśmiechnął się – tylko jak podnosisz ręce to widać ci pośladki
- głupek – mruknęłam i weszłam na górę. Po chwili dołączył do mnie Cristiano, usiadł za mną i przytulił się do moich pleców
- Co kwiatuszku?
- Gdzie masz komputer? - spytałam odwracając się do niego
- po co ci komputer skoro masz mnie?
- Okey, to podaj mi temperaturę, prędkość wiatru, ciśnienie atmosferyczne i jaka będzie pogoda za kilka godzin, czy będzie burza i padnę ze strachu.
- Przepraszam, zapomniałem.
- Nie masz za co. Po prostu dziwnie się chmurzy. Może to chwilowe – wzruszyłam ramionami. Przyniósł już włączony komputer i położył na przeciw mnie
- idę się ubrać – mruknął całując mnie w głowę. Kiedy wrócił siedziałam na łóżku, czekając na Cristiano – gotowa?
- Tak – mruknęłam – ale masz tapetę ustawioną
- ładnie wyszłaś – zaśmiał się
- tak, jak robiłeś mi wąsy z pałeczek.
- A ty w tym czasie pakowałaś mi sushi do ust. - odparł – chodź – podał mi rękę i wyszliśmy z domu. Pol godziny później siedzieliśmy w małej restauracji, zamówiliśmy. Rozmowę przerwał nam telefon od taty.
- Odbierz – ponaglił Portugalczyk
- cześć tato.
- Gdzie jesteś?
- W restauracji, jem obiad.
- Ze znajomymi?
- Tak, a dlaczego pytasz?
- Po prostu, cieszę się że masz towarzystwo. A co dziś będziesz robić
- tato, co się stało? Nigdy nie zadawałeś mi takich pytań jak mama.
- Przepraszam, po prostu jesteś sama w obcym państwie, martwię się
- nie jestem sama. - odparłam patrząc na Cristiano
- faktycznie jest Hania. - zaśmiał się – bądź grzeczna kocham cię , pa.
- Cześć – rozłączyłam się
- kiedy twój tata wraca? - spytał
- za...3 dni! A mama za 11.
- a co robi? - spytał – jeśli...
- jest aktorką teatralną, czasem jest reżyserem.
- Rozumiem -zjedliśmy, po uregulowaniu rachunku przez Cristiano, wsiedliśmy do samochodu – gdzie mam cię zawieźć?
- Do Hani – uśmiechnęłam się do niego, zatrzymał się na parkingu pod mieszkaniem mojej przyjaciółki
- to daj buziaka i zmykaj -przyciągnęłam go do siebie i zatopiłam się w jego słodkich ustach. Na początku całował delikatnie, lecz z każdą chwilą jego pocałunki były coraz bardziej zachłanne – fajny ten buziak
- masz na zapas – wzruszyłam ramionami i wyszłam. Nie odjechał tylko otworzył okno ze swojej strony i delikatnie wychylił głowę. Podeszłam, pocałowałam go – już nie wrócę. Idę prosto do Hani – oświadczyłam
- nie wątpię, poczekam aż wejdziesz. - udałam się w stronę wejścia, a Cristiano zawrócił auto – cześć kwiatuszku – krzyknął gdy otworzyłam drzwi
- pa doniczko – odkrzyknęłam, weszłam po schodach na górę, gdzie czekała już na mnie Hania, przywitałyśmy się i usiadłyśmy przy stole kuchennym ze szklankami schłodzonej lemoniady – o której wychodzimy? - spytałam
- trening zaczyna się o 16....
- właściwie to trening zaczyna się o 18, bo o 16 mają jakieś badania i coś tam jeszcze. - wyjaśniłam – jak chcesz to zadzwonię i dowiem się dokładniej
- nie no co ty. Tadek od wczoraj chodzi jak naładowany, o niczym innym nie mówi. Powiedział, że koniecznie chce zdjęcie chociaż z jednym zawodnikiem.
- Da się załatwić – zaśmiałam się
- oczywiście, jeśli wcześniej nie straci przytomności z nadmiaru wrażeń – wyszliśmy z mieszkania po 16, niespełna godzinę później szliśmy w stronę ośrodka treningowego. Po zwiedzeniu pomieszczenia jakim jest łazienka udaliśmy się w stronę murawy, na której mieli ćwiczyć piłkarze, wybiegli w tym samym czasie gdy usiedliśmy na trybunach.Z perspektywy Cristiano
- Trenerze, zostanę dziś na siłowni – powiedziałem
- dobrze, tylko krzywdy sobie nie zrób – zaśmiał się
- dlaczego mam zrobić sobie krzywdę?
- Niby ćwiczysz, a myślisz o niej. - zauważył. Wszedłem do pomieszczenia, w którym ćwiczył Rafa, Fabio, Kaka i Xabi.
- Czy to, aż tak widać? - spytałem sam siebie
- widać, widać – mruknął Kaka siadając obok
- powiedziałem to głośno?
- Nie, ale wiem co masz na myśli. Nie zrozum mnie źle, ale powinieneś powiedzieć jej co czujesz, czy chcesz byście byli razem, czy to tylko przyjaźń i chwilowe zauroczenie.
- Właściwie...to my jesteśmy razem. Tak mi się wydaje.
- No dobrze, a powiedziałeś jej co do niej czujesz?
- Powiedziałem – mruknąłem
- i co ona na to? - napiłem się wody i spojrzałem na niego
- właściwie, to nie wiem.
- Zwiałeś? Odurzyłeś ją?
- Nie – przerwałem
- to co?
- Kiedy mówiłem, to nie wiedziałem że śpi, obudziła się po wszystkim...dobra. Dzięki, czas wziąć się za trening.Z perspektywy Lulu
- Czy mi się wydaje, czy mój chłopak zaraz zaślini sobie aparat? - spytała Hania
- Nie widzę Cristiano – mruknęłam
- ja też, myślisz, że coś mu się stało? - spytał Tadek odwracając się do nas
- wypluj to! - krzyknęłam
- spokojnie, może to tylko kontuzja – wtrąciła Hania
- CO? - spytaliśmy razem
- żartujesz? - zaczął Tadek
- właśnie, przecież to mój Cristiano.
- Jak to twój? - zdziwił się Tadek – w sensie, że ulubiony zawodnik?
- Coś w tym stylu – odpowiedziała Hania
- wy się tylko na ciało patrzycie.
- Widziałeś jego oczy? - spytałam – a poza tym to świetny facet. Przyjacielski i zawsze jest gdy go potrzebujesz. - wyjaśniłam
- a mówiłaś, że to ja mam manie na jego punkcie.
- Chodźcie, pójdziemy w stronę siłowni – zaproponowałam - może tam spotkamy jakiegoś piłkarza.
- Oby, bo nie po to ładowałem trzy pary baterii – zeszliśmy z trybun, gdy przechodziliśmy Marcelo, Sergio i Mesut biegli obok, uśmiechnęłam się i pomachałam im, odmachali, a Marcelo teatralnie posłał mi buziaka. Wszystko widział Tadek, który patrzył na wszystko z niedowierzaniem. Kiedy podeszliśmy do budynku przez oszkloną ścianę zauważyłam Cristiano ćwiczącego na bieżni. Stanęłam do niego przodem i wystawiłam język, zauważył mnie i też pokazał język, zaczęliśmy stroić do siebie różne miny – co robisz? Przecież to Cristiano Ronaldo.
- Wiem kim jest – mruknęłam. Zszedł z bieżni i machnął do nas ręką i wskazał w jedną stronę – co on robi?
- Chyba chce byśmy tam poszli. - powiedziałam – chodźcie – gdy byliśmy przy drzwiach, te się otworzyły i wychylił się zza nich Cristiano
- a ty do kogo? - zwrócił się do mnie
- do doniczki – powiedziałam, na co uniósł jedną brew – odsuń się, chcę wejść
- za buziaka -wyszczerzył się
- dziś limit wyczerpałeś.
- Kwiatuszku?
- Co?
- a temu – wskazał głową na Tadka – co się stało? – spojrzałam na chłopaka, który patrzył na Cristiano z niedowierzaniem.
- To jest Tadek, chłopak Hani.
- Cześć, jestem Cristiano – podał mu rękę
- to wy się znacie? - spytał
- oczywiście.
- Załatw mi autograf! - krzyknął na tyle głośno, że zleciała się reszta piłkarzy, którzy ćwiczyli na siłowni.
- Myślę, że.....
- LULCIA! - przerwał mi Marcelo – przyszłaś mnie odwiedzić? Prawda?
- Oczywiście – zaśmiałam się
- pięknie wyglądasz – pochwalił mój strój – zawsze pięknie wyglądasz
- nie pozwalaj sobie – zagroził Portugalczyk
- w przeciwieństwie do ciebie Marcelo powiedział, że ładnie wyglądam.
- Dlaczego oni cię znają? - spytał Tadek – kim oni właściwie dla ciebie są?
- Panowie – zaczął Kaka – uspokójcie się. Cześć jestem Kaka, to jest Rafa, Fabio, Marcelo, a tam idą Karim, Mesut, Iker, Sergio...
- ale ja was znam. Hania, gdzie jest mój plakat?
- Bo ja wiem, pewnie zostawiłeś w domu – wzruszyła ramionami.
- Co? to jak ja dos...
- spokojnie – przerwałam mu – Cristiano?
- Co?
- kultury buraku – szturchnął go Marcelo – to dziewczyna, a na dodatek Lulcia. Co możemy dla ciebie zrobić?
- Załatwisz jakiś duży plakat, czy coś w tym stylu, byście mogli się podpisać?
- To może koszulka? - spytał Kaka
- to może jedno i drugie? - zaproponował Fabio
- a ja mam lepszy pomysł – wtrącił CR – po treningu pomyślimy, jedź ze znajomymi a ja coś przygotuję i ci przywiozę.
- Super.
- A zdjęcia?
- FOTA GRUPOWA! - krzyknęłam, piłkarze bez słowa ustawili się wokół moich przyjaciół. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu Hani i Tadka. Chłopak przez całą drogę nie odezwał się do nas słowem dopiero w domu kiedy usiedliśmy przy stole zadał mi pytanie.
- Właściwie to kim jest dla ciebie Ronaldo? I reszta?
- Marcelo to mój przyjaciel, reszta to znajomi – wyjaśniłam
- a Ronaldo? - spytał
- powiedz mu – szepnęła – nie powie nikomu
- przecież wiem.
- Najwyżej zemdleje – wzruszyła ramionami
- Cristiano i ja....jesteśmy razem – odpowiedziałam
- co? w sensie....że...ty i on...to...yhmmm
- jesteśmy parą.
- O cholera – westchnął – i ja się dopiero teraz dowiedziałem?
- Nie przeginaj – syknęła Hania
- dobra – podniósł ręce w geście obronnym – idę do chłopaków. Cześć
- tylko....Tadek! - krzyknęła za nim Hania
- wiem, pominę związek Lulu. - Tadek wyszedł, a my spędziłyśmy wieczór na rozmowie, gdy wyszłam z budynku zauważyłam samochód Cristiano, wyjęłam z kieszeni telefon, nie dzwonił, wsiadłam do środka
- długo czekasz?
- Nie, jakiś kwadrans – uśmiechnął się – w bagażniku mam gadżety dla twojego znajomego.
- To pójdę zanieść
- pójdziemy – poprawił. Wysiedliśmy z samochodu, na schodach spotkaliśmy Tadka, który tym razem nie zaniemówił. Gdy przejeżdżaliśmy obok mojego domu, Cristiano nagle się zatrzymał
- co jest?
- Światło – mruknął
- do cholery, Cristiano co się dzieje?
- Światło pali się w salonie – mruknął
- myślisz, że to Karol – spytałam szeptem
- nie bój się, jestem przy tobie
- Cristiano, nie znasz go to psychopata....delikatnie mówiąc
- chodź – wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę drzwi, cały czas trzymałam Cristiano za rękę i szłam za nim, drzwi były otwarte, weszliśmy do środka, w salonie włączony był telewizor – Cristiano, proszę wyjdźmy stąd – szepnęłam wtulając się w jego plecy
- nie ma opcji – odparł
- Laurencja? - usłyszałam znajomy głos – co on tu robi?
W
poprzednim rozdziale
Ubranie Lulu