O
19 swoją obecnością zaszczycili nas Marcelo i Mesut. Otworzyłam
im w mokrych włosach.
- problem z włosami? - spytał Mesut na dzień dobry
- tak jakby.
- Chodź na górę, pomogę ci.
- Co? - zdziwiłam się
- mam spore doświadczenie - uśmiechnął się
- będę w kuchni – mruknął Marcelo
- co masz na myśli, mówiąc że masz doświadczenie.
- Mam trzy młodsze siostry, moja mama nie potrafi zrobić zwykłego warkocza, więc jak byłem na wakacjach u dziadków, to nauczyłem się czesać. - zaśmiał się – nawet mówiłem, że jak nie wyjdzie mi z piłką, to będę fryzjerem. Nie śmiej się. Kaka dla przykładu robi świetny makijaż
- wy tak na poważnie – zdziwiłam się
- no tak.
- Żartujesz, Kaka robi makijaże?
- Tak, ostatnio popisał się przed ślubem siostry Cristiano.
- A co się stało? - spytałam
- makijażystka zrobiła jej niezłą wiochę na twarzy – zarechotał Marcelo
- co zrobiła?
- Nie ważne, wyglądała jakby cała drużyna malowała ją jednocześnie i każdy upodobał sobie inny kolor, twierdząc, że ten będzie najlepszy. Chciała odwołać ślub, ale do akcji wkroczył Kaka i uratował ślub, panne młodą i makijażystkę od zagłady.
- A uwierz, Mes serio dobrze czesze. - dodał Brazylijczyk
- To pokaż co potrafisz – podałam chłopakowi szczotkę
- Marcelo! - krzyknął Niemiec
- co?
- chodź, będziesz moim asystentem.
- Serio? - spytał zaskoczony
- tak, serio.
- ZAWSZE O TYM MARZYŁEM! - krzyknął
- mogę wiedzieć, co tu się dzieje? - spytał Cristiano
- gdzie byłeś?
- Na dole, jakoś alkohol musi się schłodzić, co? To jak? Ktoś mi wytłumaczy, dlaczego Marcelo klęczy przed Mesutem, który ma twoją szczotkę w ręku i dlaczego masz mokre włosy?
- Ja – Marcelo wskazał na siebie – będę asystentem Mesuta
- ja – Mesut wskazał na siebie – będę fryzjerem Lulu
- a ja – wskazałam na siebie – będę czesana przez Mesuta i jego asystenta Marcelo – Cristiano nie odpowiedział, tylko zamrugał kilka razy i podrapał się po głowie
- to ja – wskazał na siebie – wyłożę jedzenie do misek. - w trójkę weszliśmy na górę, Mesut kazał nam wejść do pokoju, a sam poszedł do łazienki, nie wiem której, ale kilka tu jest. Wrócił z suszarką, prostownicą, szczotkami i innymi pierdołami.
- Skąd to wziąłeś? - spytałam
- pamiętaj, że Cristiano ma mamę i dwie siostry. Dolores i Katia to moje klientki, kiedy są w Madrycie. Myślę, że Cristiano powinien wygospodarować i mi gabinet bym mógł czesać. Oooo.....taaak...
- Mesut?
- Co? wyrwałaś mnie z zamyśleń.
- Wydaje mi się, że w takim tempie to do północy nie zdążymy – mruknął Marcelo.
- Spokojnie. - mruknął, spryskał mi czymś włosy, rozczesał, do jednej ręki wziął szczotkę do modelowania, w drugą suszarkę, Marcelo stał naprzeciw mnie i robił śmieszne miny – lakier
- jaki klakier? Ten ze Smerfów? Kot Gargamela? Przy okazji świetna bajka, ostatnio widziałem odcinek, w którym Smerfy zabrali Gargamela do jakiejś kopalni, bo tam było złoto, ale okazało się, że to było fałszywe złoto, w sensie, że kamienie pomalowane złotą farbą, a pewnie zastanawiacie się dlaczego Gargamelowi potrzebne było złoto? - wymieniliśmy spojrzenia – bo miał problemy finansowe! Przyszedł do niego, taki facet taki teraźniejszy kormolik.
- Kto? - spytaliśmy jednocześnie
- kormolik. Wynosi telewizory i komputery z domu. Widziałem w telewizji.
- Chyba komornik.
- No przecież mówię – zaśmiał się
- mówiłem lakier, a nie klakier. LAKIER! - zaczął Mesut
- będziesz coś malować? - zdziwił się
- co?
- przecież lakierem maluje się paznokcie, nie?
- Chodziło mi o ten, co masz w łapie!
- Ach ten! - krzyknął i chciał spryskać moje włosy, ale spryskał sobie twarz – to jest niebezpieczne! Nie pozwolę, byś zrobił Lulci krzywdę! Nie zgadzam się! - podbiegł do okna, otworzył je i wyrzucił lakier.
- AŁA! KOGO POJEBAŁO? - usłyszeliśmy z dołu krzyk, podbiegłam z Mesutem do okna – CZY JUŻ NIE MOGĘ, WE WŁASNYM DOMU WYJŚĆ NA WŁASNE PODWÓRKO, BY NIE ZOSTAĆ ZAATAKOWANYM, PRZEZ....PRZEZ TO? - spojrzał na butelkę i również psiknął sobie w oczy
- BOLI? - krzyknęłam
- NIE, ŁASKOCZE!
- NIE RUSZAJ SIĘ!- krzyknęłam i zbiegłam na dół, po drodze zgarnęłam krople do oczu i zmoczoną chusteczkę, podeszłam do Portugalczyka, stanęłam na palcach, podpierając się o jego klatkę i delikatnie przemyłam mu oczy, które były tak zaciśnięte, że miał ledwo widoczne rzęsy. - otwórz – szepnęłam, zamrugał i po chwili ukazały mi się czekoladowe tęczówki Cristiano – znowu oczy, co? - zaśmiałam się
- mój prywatny lekarz, podoba mi sie, chociaż wolałbym cię w trochę innej odsłonie i bez udziału publiczności – mruknął
- nie przesadzaj.
- No co? Nie można pomarzyć?
- Można.
- Sama widzisz. A wracając do mojego prywatnego lekarza, to niedługo mam urodziny i ...
- urodziny masz w lutym – przerwałam mu
- skąd wiesz?
- Sprawdziłam – uśmiechnęłam się
- ciekawe gdzie – zadrwił
- W Wikipedii ośle. Schyl się.
- Co to? - wskazał na małą buteleczkę
- krople do oczu. - wyjaśniłam
- skąd je masz?
- Z torebki. Zawsze mam je przy sobie. - zakropiłam oczy Portugalczyka – lepiej?
- Niezupełnie. - mruknął – ale możesz temu zaradzić
- w jaki sposób?
- Słodki buziak i jestem w stu procentach wyleczony.
- Psiknąłeś sobie w oczy, a nie usta – odparłam i weszłam do domu. - dokończ swoje dzieło – zwróciłam się do Mesuta. Niespełna pięć minut później, zakrył mi oczy i zaprowadził do lustra.
- Proszę, jak ci się podoba?
- O kurde, serio masz talent.
- Dziękuję – uśmiechnął się
- No Lulcia, teraz ubierz to – podał mi jakąś sukienkę
- skąd ją masz? - zdziwiłam się patrząc na wzorzystą i falbaniastą kreację.
- Nie podoba ci się? Zobacz jaka fajna – ubrał ową rzecz na siebie
- Marcelo, czy ty do reszty zgłupiałeś? - spytał Cris wchodząc do pokoju
- nie, dlaczego. Prezentuję Lulu sukienkę, którą dla niej wybrałem.
- To koszula nocna mojej mamy – odparł, na co z Mesutem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz co Marcelo, raczej zostanę przy swoich ubraniach. - odparłam – i tobie radzę to samo. - o 20 zaczęli schodzić się piłkarze. Kiedy wszyscy byli w komplecie, do salonu wparował Sergio przebrany za torreadora. Na jego widok, większość się zakrztusiła, a biedny Fabio spadł z krzesła.
- Cisza! - krzyknął – Marcelo, włącz muzykę.
- Czekaj, tylko znajdę – odparł, Sergio przybrał dziwną pozę i stuknął dwa razy obcasem w parkiet. Usiadłam na kanapie pomiędzy Mesutem, a Ikerem.
- Mam – krzyknął Brazylijczyk – gotowy?
- MARCELO! - ryknął – MIAŁEŚ WŁĄCZYĆ MUZYKĘ! A TO....CO TO JEST?
- Macarena – odparł, Sergio głośno westchnął - no co?
- Pokażę wam jak powinno tańczyć się....
- zabierz mu ktoś to prześcieradło! - krzyknął Marcelo. Większość drużyny rzuciło się w stronę przerażonego Sergio.
- HEJ! - krzyknęłam najgłośniej jak mogłam, wszyscy zwrócili się w moją stronę – zostawcie go w spokoju i ci co mają w klubie parzyste numery na moje prawo, ci co nieparzyste na moją lewą stronę. - pośpiesznie wykonali moje polecenie – Sergio idź się przebrać, a ty Cristiano nie śmiej się za moimi plecami, tylko dołącz do grupy
- ale – zaczął
- tak widzę cię, Marcelo pomóż Karimowi włączyć tą grę co ostatnio. Pipka, Kaka, Mesut i Iker idą ze mną. Reszta siadać na dupach. - odwróciłam się i poszłam do kuchni w towarzystwie piłkarzy.
- Co mamy robić? - zapytali chórem
- weźcie te piwa – wyciągnęłam alkohol z lodówki
- a jakieś żarcie? - spytał Marcelo gdy wszedł do kuchni
- a ty nie miałeś pomagać Karimowi?
- Wszystko gotowe – dodał Francuz
- to co z żarciem? - zapytał ponownie Brazylijczyk
- no właśnie, Fabio pytał o ogórki.
- Proszę – podałam Karimowi słoik – coś jeszcze?
- Nie.
- Zamówiłem pizze, będzie za pół godziny – dodał Cris – a tobie przyniosłem sok
- nie pijesz? - spytali chórem
- dziś nie. Jutro umówiłam się z przyjaciółką, więc wolę nie być na kacu.
- Babski shopping? - spytał Mesut wysokim głosem
- coś w tym stylu. - odparłam naśladując Niemca
- a co do zakupów, to widzieliście w co ostatnio ubrała się ta masażystka
- jaka masażystka? - spytałam
- mamy nową masażystkę – wyjaśnił mój..... Cristiano
- porażka – powiedział Mesut
- i ma cycki sylikonowe – oburzył się Karim – takie wielkie – pokazał – lubię cycki, ale wolę naturalne.
- I żeby ogólnie były – dodał Iker
- takie...żeby dopasowały się w dłoni, albo większe – mruknął Pipita
- nie mogą być też obwisłe – zauważył Karim
- i takie jak się ściąga stanik to też cycki.
- A co do sutków, to nie mogą być.... - zaczął Mesut
- jak wentylatory – dokończył Karim
- dobre porównanie – zarechotał Marcelo, Kaka tylko stał i kręcił głową z niedowierzaniem.
- Przepraszam cię za nich – szepnął
- spokojnie, nie wiedzą na co mnie stać.
- Jednak facet to facet – powiedział Iker
- pewnie – powiedzieli razem, gdy cała drużyna gościła się w kuchni
- stworzony jako pierwszy, po to by rządzić! - dodał Sergio
- masz racje – powiedziałam – nawet Bóg musiał zacząć od zera.
- Uuuuu – rozległo się w pomieszczeniu
- tak? - spytał Sergio – a twoja babcia podkochiwała się w Ridgu z Mody na Sukces – nie odpowiedziałam, uśmiechnęłam się pod nosem, spojrzałam pytająco na Cristiano, on tylko mruknął porozumiewawczo – z mistrzem ciętej riposty nie wygrasz.
- Widzę, że nie uświadomiono cię, czym jest cięta riposta. Pozwolisz, że ja to zrobię. Cięta riposta to złośliwa uwaga mająca zbić twojego rozmówcę z tropu ale nie ma być chamska bądź wulgarna. Więc tekst w stylu "twoja stara..." lub "gdy cię widzę..." nie jest ciętą ripostą, a jedynie udowodnieniem tego, że nie masz własnych pomysłów, elokwencji, a przede wszystkim taktu. Dlatego drogi Sergio wiedz, że zapamiętanie paru tekstów z neta pomoże ci "zabłysnąć" w mało inteligentnym towarzystwie, którzy za sto lat prawdopodobnie dogonią homo sapiens, nie wspominając o obecnej cywilizacji, bo do tego potrzeba ewolucji, ale mistrzem ciętej riposty w ten sposób nie zostaniesz. - piłkarze spoglądali raz na mnie, raz na Sergio
- załóżmy, że jesteś facetem. Co byś mi odpowiedziała, gdybym porównał twojego penisa do niemowlaka.
- Przyznałabym ci rację – uśmiechnęłam się
- CO? - spytali zaskoczeni
- tak, powiedziałabym że waży 3,600 i ma 56 centymetrów. - Sergio zaniemówił, a reszta ryknęła śmiechem. Wyszłam z kuchni w towarzystwie piłkarzy, zostawiając Ramosa samego. Kierowałam się w stronę łazienki, a panowie za mną – co robicie?
- Idziemy za tobą
- a jak wam powiem, że chcę skorzystać z łazienki?
- Przycisnęło cię? - spytał Marcelo z bananem na twarzy
- chciałam się odlać – wyjaśniłam
- i to jest baba – krzyknął Gonzalo – w...w..w sensie, że kobieta która...która bez problemu...dogada się...z facetami...bez..problemu...bez – wydukał
- spoko – mruknęłam i weszłam do łazienki, wcześniej zamykają drzwi. Rozległo się pukanie kilku osób na raz
- Eeee...to my – zaczął Mesut
- poważnie? A myślałam, że Gargamel w towarzystwie Smerfów i Klakiera
- BARDZO ŚMIESZNE! - krzyknął Marcelo – OBRAŻAM SIĘ NA CIEBIE
- a jeśli powiem, że nakarmię cię jak kiedyś?
- Nie odpowiem, bo Cristiano tu jest.
- A co on ma do tego? - zdziwiłam się, piłkarze dyskutowali bardzo głośno, musieli nie słyszeć dźwięku wody, kiedy wycierałam ręce za drzwiami panowała dziwna cisza, gdy otworzyłam drzwi do łazienki wpadło do niej kilku piłkarzy – mogę wiedzieć co robicie?
- bo...było cicho....to...pomyśleliśmy, że coś ci się stało.
- Jak widzicie – okręciłam się – wszystko w porządku. A teraz, wracajcie do salonu, podzieleni na dwie drużyny, jak wcześniej mówiłam. Jedni na lewo, drudzy na prawo. - piłkarze udali się do salonu i rozległ się dzwonek do drzwi
- wyżerka – zaśmiał się Cristiano
- pójdę z tobą – odparłam, kiedy otworzyliśmy drzwi, dostawcy nie było widać zza sterty pudeł, CR wziął od niego część i chciał mi podać, ale pojawił się Fabio z Marcelo i w dwójkę wzięli wszystkie pizze zostawiając tylko jedną
- z tą sobie poradzicie – odparli
- jakaś większa impreza – zaśmiał się dostawca
- taa turniej trój-magiczny – odarłam, Cris uregulował rachunek dając chłopakowi spory napiwek
- turniej trój-magiczny? - spytał po zamknięciu drzwi
- pewnie. Jeszcze nie znasz planów Marcelo?
- Raczej nie. - mruknął i mnie objął
- turniej składa się z trzech zadań. Reszty dowiesz się w salonie – odparłam i delikatnie musnęłam ustami jego brodę
- a to za co?
- Na szczęście – szepnęłam i weszłam do salonu siadając na ogromnej kanapie obok Marcelo, który wymusił na reszcie zrobienie miejsca dla mnie.
- To co gramy? - spytał
- a jesteście dobrze podzieleni?
- Oczywiście – powiedział Iker – Rafa, Sergio, Sami, Kaka, Mesut, Marcelo i Pipita mają parzyste numery. A Pepe, Fabio, Cristiano, Karim, Luka i ja mamy nie parzyste i brakuje nam jednego gracza.
- O nie! - zaprotestowałam – ja nie będę grać.
- Dlaczego? - spytali chórem
- przecież potrafisz – dodał Marcelo
- tak, pewnie – mruknęłam
- będziesz z nami, a my ci pomożemy – odpowiedział Pepe
- oczywiście! - poparł go Fabio
- my jesteśmy bardzo pomocni – dodał Karim
- będziesz siedzieć i trzymać joystick, a my zajmiemy się resztą – zarechotał Cris
- hej, przypominam ci że to JA ciebie ograłam, a nie TY mnie – zauważyłam
- ma racje – potwierdził Marcelo – przy małej pomocy, ale wygrała z tobą
- coś czuję Marcelo, że to twoja ostatnia wizyta w tym domu – odpowiedział Portugalczyk
- zawsze możesz przyjść do mnie – dodałam – to gramy po kolei?
- W sensie? - spytali
- normalnie – wzruszyłam ramionami i podałam siedzącemu obok Cristiano notes i długopis– jedynka z dwójką?
- Rafa i Iker - mruknął
- trójka z czwórką?
- Pepe i Sergio
- piątka z szóstką?
- Fabio i Sami
- siódemka z ósemką
- Kaka i ja
- grasz z ósemką?
- Nieeee – odarli chórem – nie wiesz jak mówią na Crisa?
- Jakbym wiedziała to bym nie pytała.
- CR7 – wyszczerzył się Cristiano
- wow – szepnęłam – i tam był moment, w którym powinnam stracić przytomność?
- Bardzo śmieszne – mruknął – kto następny?
- dziewiątka z dziesią
- TO MY! - ryknął Mesut z Karimem
- zapisz – zwróciłam się do Crisa – jedenastka z dwu...
- nie ma numeru jedenastego – wyjaśnił Brazylijczyk – zagram z Luką
- notujesz? - spytałam
- oczywiście – westchnął, do rozegrania został jeden mecz, który zdecyduje kto wygra.
- i kto został? - rozejrzałam się po pokoju
- Pipa z....tobą – wyjaśnił. Przesunęłam się w lewo robiąc miejsce dla Ikera, który usiadł w środku. Nagle w wolne miejsce usiedli Karim, Cristiano, Pepe, jakimś cudem zmieścił się jeszcze Fabio.
- A wy co tu robicie? - spytałam
- będziemy ci kibicować – powiedział nadzwyczaj głośno Karim
- nie jestem głucha.
- To wersja dla nich – szepnął Cristiano
- tak na prawdę będziemy ci pomagać – dodał Karim
- co tam szepczecie? - spytał Sergio.
- Wiesz co Karim, to...to Mesut mnie czesał
- CO JA? - spytał
- świetnie ułożyłeś Lulu włosy – pochwalił
- Marcelo był asystentem – dodałam
- no właśnie gdzie jest Marcelo? - spytał Cristiano
- LULCIA! - usłyszeliśmy krzyk Brazylijczyka – a co myślisz o tym zestawie? - wyszedł ubrany w dużą pidżamę w biedronki
- CO TY MASZ NA SOBIE? - ryknął Cristiano, a reszta wybuchła śmiechem, Iker aż popłakał się ze śmiechu, Luka zakrztusił się piwem które pił. Sergio leżał i klepał podłogę.
- No co? - spytał zdziwiony - czytałem że takie zestawy są bardzo modne.
- Tak oczywiście – potwierdzili
- a ty Lulcia, co myślisz?
- Ten zestaw w biedronki...hmmm....no ten....Cristiano, a tak właściwie, to kupiłeś to dla siebie czy może niespodzianka dla kogoś?
- Kupiłem tą pidżamę mojej mamie na urodziny – wyjaśnił
- aaaa.....czy ona widziała już ten prezent? - spytałam
- no nie. Urodziny ma za dwa tygodnie. - wyjaśnił
- chwała Bogu – powiedział Kaka i spojrzał na mnie
- to może – zaczęłam – pomogę ci wybrać...inny prezent?
- Nie podoba ci się ta pidżama? - spytał
- wiesz...no...yyyy....daj Marcelo tą pidżamę, pasuje mu, a my wybierzemy, coś bardziej praktycznego?
- Co masz na myśli?
- Cristiano. Jeśli kupisz mamie...biżuterię, to będzie mogła się pochwalić, że jej syn ma świetny gust, jak się zapytają skąd ma tak piękne kolczyki czy wisiorek, a pidżamą raczej się nie pochwali. Ludzie będą chwalić twój dobry gust, a ona będzie z ciebie dumna
- może masz racje – mruknął – w sobotę czegoś poszukamy
- Amen – odparła reszta
- okey, jeśli mamy tą sprawę wyjaśnioną, to złaźcie z kanapy, bo zaraz Pipka będzie unosić się nad ziemią pod naszym ciężarem
- Lulcia, możesz wyjaśnić? Bo nie rozumiem.
- Nie musisz. GRAMY!
- Tylko pamiętaj – zaczął Pepe
- musimy wygrać – dokończył Fabio, zaczęliśmy grać
- NIE! BŁAGAM! NIE PODRZUCAJCIE MNIE! - krzyknęłam gdy piłkarze podnieśli mnie z kanapy i unieśli w górę.
- Chcieliśmy wrzucić cię do basenu, ale to lepszy pomysł – odparł Pepe
- nie odezwę się do was do końca życia! - zagroziłam – a twoja mama będzie musiała dostać tą pidżamę – wskazałam na Cristiano – i skończą się domowe obiadki
- Dobra, przekonałaś nas – odstawili mnie na ziemię – to co druga konkurencja?
- Może kiedy indziej – wtrącił Kaka
- Dlaczego – zapytaliśmy chórem
- wyjrzyjcie przez okno – wskazał – jest prawie jasno
- no i?
- Jest piąta rano, wiem że trening o 18, ale o 16 mamy być na okresowych badaniach. Dokończymy innym razem.
- Innym razem impreza u Kaki! - krzyknął Marcelo
- ty to wymyśliłeś? - spytał Sergio
- nie, Cristiano mi podpowiedział. - zarechotał
- Myślisz, że to dobry pomysł? - spytał Pepe
- noo, to tak jakbyś zrobił imprezę u mojej babci – dodał Benzema
- różaniec i pieśni, zero piwa – dokończył Mesut
- ale wino mszalne by było – zauważyłam
- to następna impreza....u Cristiano – podsumowali i wyszli przed szóstą. Rozejrzeliśmy się po salonie. Wszędzie puste butelki i puszki po piwie, pudełka po pizzy.
- Jutro? - spytałam Portugalczyka
- tak, idź spać – mruknął całując mnie w czoło
- a ty?
- Ja wyprowadzę Zibo i wracam do ciebie.
- Okey – udałam się na górę – przebrałam i wyjrzałam przez okno
- szukasz kogoś? - spytał obejmując mnie w pasie
- przestraszyłeś mnie – mruknęłam
- przepraszam –szepnął mi na ucho. Podniósł mnie w ślubnym stylu, położył na łóżku – dobranoc kwiatuszku – wyszeptał i pocałował gdy zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jak kładzie się obok.
- Cristiano?
- Tak kwiatuszku?
- Zamienisz się stronami? - spytałam odwracając głowę w jego stronę
- pewnie – odparł. Uniósł pościel, by łatwiej było mi przejść, weszłam na Portugalczyka, głowę położyłam na jego klatce, rękoma oplotłam talię, nogi spoczywały między niego.
- Wygodnie ci? - spytałam, umieścił pod głową drugą poduszkę, delikatnie mnie objął
- teraz tak.
- Możemy zawsze tak spać?
- Jeśli tylko chcesz....
ubranie Lulu
Impreze mamy za sobą i co ta miłość robi z ludźmi....
W środę rozdział na Malinowej Mambie,
a 30.08 dodam 18 rozdział tu:)
Pani Prezes?
Pani prezes przeczytała 2 minuty po tym jak dodałaś , ale nie miała siły skomentować :D "oooo rozdział! Ale wtedy nie będę mogła go przeczytać rano :( Ej, przecież ja nie zasnę z myślą, że nie przeczytałam " :D
OdpowiedzUsuńhahahahaha kto by pomyślał, że Mesut ma taki fach w ręku :D
hashahahahaha matko z tą piżamą :D Albo z tym wywalaniem lakieru za okno hahahahaha umarłam :D
ale z tym pociskiem na Ramosa to ho ho :D
Jejku, no co można powiedzieć? Rozdział cudowny i tyle, teraz będę czekać w smutku do środy i piątku...nie chcę końca wakacji, ale zawsze chcę jak najprędzej kolejny rozdział ♥
Wracam do świata żywych! Jeśli możesz mnie dalej informować o nowych rozdziałach jak dotychczas byłoby mi bardzo miło.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie o Cristiano - uwielbiam :D
Turniej trój-magiczny hahaha dobre :> Awww Lulu i Cristiano są tacy uroczy. Mesut zdolności fryzjerskie posiada, no tego bym się nie spodziewała.
Pozdrawiam!
Zapraszam do siebie na: two-worlds-one-love.blogspot.com byłoby miło gdybyś wpadła :>
Zostałaś nominowana, więcej szczegółów tu : xcarrotsx.blogspot.com/p/award-of-insanity.html :)
Usuńświetny rozdział ja chce jeszcze takie imprezy :D
OdpowiedzUsuńmogłabym dla Marcelo założyć nawet piżamę w słonie ;) No i do ślubu zamówię sobie i Kakę i Mesuta :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na Dwójkę na ibbie-dolce.blogspot.com ;) Liczę na opinię
rozdział jest genialny!
OdpowiedzUsuńz tą piżamą to padłam xd
czekam, czekam !
:)))
OdpowiedzUsuńMesut fryzjerem, cholera nie spodziewałabym się tego po nim. Ja tylko nie wiem kto normalny psika sobie lakierem do włosów w twarz, taki fetysz czy co? :D
OdpowiedzUsuńNie no, ogólnie to Marcelo mnie rozbraja, uwielbiam tego gościa! :D
Pocisk na Ramosa też niczego sobie, tego się chyba chłopak nie spodziewał.
Czekam na kolejny!
Zapraszam do siebie na prawdopodobnie przedostatni rozdział:
http://im-trying-not-to-love-you.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/
Mesut fryzjer, lakier morderca, co tam się wyprawia.
OdpowiedzUsuńPiżamka w biedronki, trzeba przyznać, że Cristiano ma gust.
Na pewno by się Dolores ucieszyła;D
A no i nieźle Lulu zgasiła Ramosa, uwielbiam ją po prostu;D
Drugi rozdział na http://odio-destructivo.blogspot.com/
Zapraszam :)