- Dzień dobry śpioszku – wymruczał mi do ucha
- dzień dobry – oparłam uśmiechając się na wspomnienie ostatniej nocy. Cristiano z gorącymi ustami i burzowa noc nie jest straszna, przytuliłam się do jego ramienia i otworzyłam oczy – byłeś gdzieś?
- Tak, na treningu – uśmiechnął się
- to która jest godzina?
- 12 – odparł patrząc na zegarek
- o cholera – syknęłam i wyskoczyłam z pościeli jak poparzona i weszłam do łazienki
- co się stało?
- O 14 muszę być w szkole.
- Wiem – mruknął
- skąd? - spytałam wystawiając głowę zza drzwi łazienki
- Marcelo mi mówił.
- Aha – mruknęłam
- zawiozę was, a potem mam dla ciebie niespodziankę.
- Powiesz mi co się skrywa pod tym kapslem? - spytałam
- nie, kiedyś się dowiesz.
- Żebyś wiedział, że się dowiem – odparłam wychodząc z łazienki, na co zaczął się śmiać – co cię tak śmieszy?
- Kilka rzeczy – odparł
- a konkretniej?
- Twoja mina jak mówiłaś „Żebyś wiedział, że się dowiem” - odparł naśladując mnie – twój sexy różowy szlafrok z Hello Kitty też jest pocieszny.
- Tak masz rację – poparłam go
- w sensie, że szlafrok jest....
- sexy. - mruknęłam półszeptem – jestem gotowa – powiedziałam wychodząc ubrana z garderoby.
- Czy ja dożyję chwili, gdy zobaczę cię w sukience czy sukienko-podobnym czymś? - zapytał schodząc za mną po schodach.
- Widziałeś.
- Ciekawe kiedy!
- I to aż trzy razy!
- Wow, nowy życiowy rekord? - droczył się
- do rekordu trochę brakuje – odparłam – jedziemy po Marcelo?
- A śniadanie?
- Muszę?
- Koniecznie. Wychodzenie z domu bez śni.... - przerwałam mu pocałunkiem, który odwzajemnił obejmując mnie w pasie - ...bez śniadania nie jest dobre, to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Nie udało ci się, ale buziak był fajny. Zrobiłem ci dwa tosty z nutellą – wzięłam tosty z talerza i zrobiłam z nich kanapkę
- możemy iść – uśmiechnęłam się
- chcesz jeść w moim samochodzie?
- Taa, a masz coś przeciw? - spytałam
- yyy...no..yyy...ten...
- cieszę się, że się rozumiemy. - skierowałam się w stronę drzwi – rusz dupcie, nie chcę się spóźnić.
- Już idę – mruknął. Wsiedliśmy do samochodu, Cristiano spojrzał na mnie i na kanapkę
- pyszna....misiu – uśmiechnął się – nie bój się nie nakruszę. - Cristiano odwiózł mnie i Marcelo do szkoły językowej. Pani w sekretariacie skierowała nas do dyrektora. Zdziwiliśmy się, ale udaliśmy się do jego gabinetu.
- Proszę siadajcie – wskazał na fotele, w ciszy wykonaliśmy jego polecenie – hej co wy tak cicho jesteście?
- Chciał nas pan widzieć? - spytałam
- tak, tak. - odparł – Z pewnością oboje znacie panią Frank? - Marcelo spojrzał na mnie pytająco
- ta stara rura – szepnęłam
- zgodzę się z tobą Laurencjo – dyrektor się uśmiechnął – chociaż z panem Del Merg mówimy na nią....nie ważne. Dobra, powiem to prosto. W szkole organizowany jest taki talent show i jak dobrze wiecie Wookie, za bardzo za wami nie przepada
- mówi pan na starą ru...yyyy...znaczy na panią Frank, Wookie? - spytał Marcelo
- różnie na nią mówimy. - zaśmiał się – więc jak mówiłem, jest organizowany talent show i Wookie obowiązkowo nakazał byście wzięli w nim udział.
- A dlaczego? - spytaliśmy
- Lauren...
- wolę Lulu
- pewnie pamiętasz jak z zajęć wyszłaś przez okno? - spytał
- doskonale – uśmiechnęłam się
- a ty Marcelo, również pamiętasz jak prezentowałeś poprawne wykonywanie rzutów karnych w klasie, po upomnieniu przez panią Frank, powiedziałeś że powinna sobie kogoś znaleźć, chociaż z jej wyglądem, to ślepy by się nie obejrzał?
- Kiedy to prawda. - zaśmiał się Brazylijczyk
- ciebie ta jędza też uczyła? - spytałam chłopaka
- tak – odparł dyrektor – pani Wookie, znaczy Frank uczy tu hiszpańskiego, angielskiego i bułgarskiego.
- Przerąbane, tylu ludzi męczyć – mruknął piłkarz.
- Dobra słuchajcie, musicie tylko wystąpić w tym całym konkursie.
- Co to za konkurs?
- Taneczny – odparł dyrektor – wymyśliła sobie jakieś tańce z różnych stron świata, ktoś tańczy flamenco, inni jeszcze coś innego. Po prostu musicie wyjść, zatańczyć i mieć to z głowy.
- A co będzie jeśli tego nie zrobimy? - spytaliśmy
- Wookie chce napisać pismo i wywalić was ze szkoły, oczywiście ja się nie zgodzę, ale nie będę miał wpływu na komisje.
- Pan się nie martwi, damy radę – powiedziałam
- pewnie, będę siedzieć w jury – zaśmiał się – to co? Zbieramy się?
- Jak zbieramy się? - spytałam zdziwiona
- konkurs rozpoczyna się za godzinę – wyszliśmy z dyrektorem z jego gabinetu i udaliśmy się w stronę auli, dyrektor pokazał nam listę, co kto tańczy. Można oficjalnie powiedzieć, że już po nas, kiedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Weszliśmy do pokoju przeznaczonego dla zawodników. Tam ćwiczą, tam się przebierają, a my? Prócz numerka, który mówi nam którzy wchodzimy, nie mamy nic. Wyszliśmy na zewnątrz budynku. Zadzwonił mój telefon
- Cześć Cristiano – mruknęłam cicho
- cześć kwiatuszku, czemu nic mi nie powiedziałaś, że bierzesz z Marcelo udział w konkursie?
- Bo, dowiedzieliśmy się kwadrans temu – wyjaśniałam
- aha.
- A ty skąd wiesz, o konkursie? - spytałam
- pani sekretarka powiedziała mi o wszystkim – zaśmiał się
- to Cristiano? - spytał Marcelo, gdy do mnie dołączył
- tak – mruknęłam, po czym wyrwał mi telefon i włączył głośnomówiący
- CRISTIANO! RATUJ! NIE WIEM JAK, ALE RATUJ! ZAŁATW JAKIEŚ ZWOLNIENIE LEKARSKIE, ALBO WYJDŹ NA SCENE BEZ KOSZULKI I NAPNIJ MIĘŚNIE, TO MO...
- Cristiano nic nie będzie napinał – oburzyłam się
- PIPA UCZYŁ MNIE TANGA, ALE JA NIC NIE PAMIĘTAM!! - krzyczał dalej
- uspokój się – mruknęłam
- MAM!! MAM!! MAM POMYSŁ! - wziął głęboki wdech – NIECH RAMOS WEŹMIE TE SWOJE PRZEŚCIERADŁO I Z NIM ZATAŃCZY!
- Jakie prześcieradło? - spytałam
- takie torresorskie do byka – wyjaśnił
- jakie? - zdziwiłam się
- torresorskie – powtórzył – nie wiesz kim jest torresor? - spytał, a Cristiano śmiał się w głos
- wiem kim jest torreador – mruknęłam i wzięłam od niego telefon. Wyłączyłam zestaw i odeszłam kawałek – Cristiano mam pomysł, ale musisz mi pomóc.
- Śmiał kwiatuszku, zrobię wszystko co w mojej mocy. - wyjaśniłam Cristiano mój pomysł – spokojnie będę najpóźniej za godzinę. Do zobaczenia kochanie.
- Cześć – mruknęłam i rozłączyłam się
- to co robimy? Masz jakiś plan? - spytał Brazylijczyk gdy do niego wróciłam
- zostaw to mnie. - wróciliśmy do miejsca, w którym była reszta zawodników, po drodze zdradziłam Marcelo jaki taniec wykonamy.
- O boże, boże nie pamiętam kroków! - ktoś krzyknął
- ja mylę choreografię – dodał inny
- a co z naszą, Marcelo?
- Ty jesteś choreografem – wyjaśnił
- fakt, to co? Zgodnie ze wskazówkami zegara? - spytałam
- tak się zawsze tańczy. - wzruszył ramionami, usiedliśmy na wolnych krzesłach i czekaliśmy na jakąś informację od Cristiano. Minęło już 45 minut, a on nadal się nie odzywał, w prawdzie ma jeszcze kwadrans, ale sam fakt sms-a mógłby wysłać. W końcu zadzwonił
- wyjdź na parking, czekam tam gdzie zawsze.
- Chodź – pociągnęłam Brazylijczyka na parking, gdzie podjechało kilka sportowych i drogich aut
- co...co..co..tu się dzieje? - wydukałam gdy Cristiano podszedł do nas
- dowiedziałem się, że można dostać nagrodę publiczności i coś tam w zamian, więc sprowadziłem chłopaków – uśmiechnął się – a tak na prawdę, chcemy się pośmiać z Marcelo.
- A przy okazji ze mnie?
- Kochanie, z ciebie nigdy – pogładził mnie po plecach – to są wasze stroje, my czekamy na widowni.
- A płyta? - spytałam
- jaka płyta? - zdziwił się
- Cristiano zabiję cię – syknęłam przez zęby
- aaaa, ta płyta! Proszę – wzięłam od niego rzeczy i poszłam z Marcelo się przebrać
- Lulu!
- Co? - spytałam
- Cristiano chyba się pomylił – wyjaśnił
- tak? A dlaczego?
- Sama zobacz! - powiedział i wyszedł
- noooo, wyglądasz oryginalnie! Nie sztampowo. Sexy!
- Dobra, miejmy to za sobą – mruknął. Wyszliśmy na scenę i zobaczyliśmy jury, widownię i piłkarzy. - co oni tu robią? - spytał Marcelo
- myślałam, że wiesz, że tu są.
- Zmywam się stąd.
- Nawet o tym nie myśl. Jak robić z siebie debila, to do końca.
- Z perspektywy Cristiano
- Widząc wasze stroje to będzie korrida – powiedział ktoś z komisji
- tak, tak torreador i baran – powiedział Ramos
- beee – zarechotał Benzema - a tak właściwie to co oni będą tańczyć?
- Zobaczysz – mruknął Cris
- może tango argentyńskie? Osobiście uczyłem Marcelo – pochwalił się Pipita
- Lulu nie wygląda na taką co tańczyłaby tango – mruknął Pepe
- to może cancan?
- Srankan – przedrzeźniał go Sergio
- uważaj sobie – syknął Francuz
- i cyk Marcelo jest na facebooku – powiedział Iker – o kurde
- co? - spytali
- Ozil już to lubi. Hej Mesut
- co? - spytał Niemiec
- bądźcie ciszej, przyszedłem na występ – pouczył piłkarzy Kaka i z głośników rozległy się pierwsze dźwięki Macareny.
- Czy ja dobrze słyszę? - spytał Ramos
- Czy ja dobrze widzę? - dodał Benzema – czy oni tańczą...
- tak, właśnie – potwierdził – pamiętacie co wam mówiłem?
- To o to chodziło? - spytali jednocześnie
- tak – skinął głową – gotowi?
- Pewnie – odparli
- Z perspektywy Lulu
- Pod koniec piosenki Cristiano podniósł rękę do góry na co wszyscy piłkarze wstali i krzyknęli
- EEEEEE....MACARENA! - dostaliśmy owacje na stojąco, pani Frank siedziała z niedowierzaniem, dyrektor klaskał i śmiał się, a pan Del Merg popłakał się ze śmiechu.
- Chyba im się podobało – zaśmiałam się
- chyba tak – wzruszył ramionami. Wziął mnie za rękę i zrobiliśmy obrót na miarę turnieju tanecznego. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny śmiejąc się. Po kilku minutach poprosili wszystkich z powrotem na scenę. Widząc niezadowoloną minę pani Frank można było się domyśleć, że chyba coś wygraliśmy, a kiedy przewróciła oczami oboje parsknęliśmy śmiechem. Nie zajęliśmy miejsca na podium, a szkoda, w końcu występ przygotowany był profesjonalnie i przeznaczyliśmy na niego dużo czasu i wysiłku.
- Proszę państwa – zabrał głos dyrektor – została jeszcze jedna nagroda. Nagrodę publiczności otrzymują Lulu i Marcelo.
- Co wygraliśmy? - spytał mnie mój partner taneczny
- masaż erotyczny robiony przez starą rurę – zaśmiałam się
- mogę nie odebrać nagrody? - spytał. Gdy wyszłam z budynku szkoły (Marcelo w tym czasie był rozchwytywany przez fanki jego talentu tanecznego) z dali było słychać śmiech. Zobaczyłam piłkarzy przepychali się, a niektórzy udawali byka. Gdy mnie zobaczyli ustawili się w dwóch rzędach i zaczęli bić brawo. Przeszłam wyznaczoną przez nich ścieżką i podeszłam do Cristiano, który stał z wysokim brunetem, chyba był najbardziej opanowany z nich wszystkich.
- Gratuluje! - powiedział Cris
- a dziękuję, to talent wrodzony – zaśmiałam się – cześć jestem Lulu – podałam rękę owemu mężczyźnie
- Ricardo Kaka, ale mów po prostu Kaka – uśmiechnął się
- albo Ricky?
- Tak do mnie jeszcze nie mówili.
- UWAGA! - krzyknął Ramos, gdy wszyscy zwrócili się w jego stronę – proponuję w ramach zwycięstwa imprezę u Cristiano!
- Dobry pomysł – ktoś krzyknął w tłumie
- też jestem za!
- I ja też!
- Czemu impreza jest zawsze u mnie? - spytał Cristiano
- już ci to kiedyś mówiłem, twoja chata taka tradycyjne miejsce łączenia ludzi – odparł Niemiec
- co ci zależy? - spytałam
- ooo widzisz! Nawet Lulka jest po naszej stronie – powiedział Sergio
- pomogę ci, a potem i tak jestem umówiona z Hanią.
- Ej, a ty chyba nie chcesz nas opuścić? - spytał Pepe – balujesz z nami
- pewnie – poparł go Fabio
- może znów ograsz Cristiano? - dodał Karim
- może tak, może nie – odparłam
- nie daj się prosić! Przełożymy imprezę na jutro! - powiedział Cristiano – dziś spotkasz się z Hanią, a jutro będzie impreza.
- I to jest pomysł! - klasnął w dłonie Iker – po jutrze trening jest dopiero o 18.
- czyli wszystko ustalone?
- A godzina? - spytałam
- tak jak zawsze, domówka o 20, grupowe wyjście z domu Cristiano na imprezę o 21.
- to do jutra – wszyscy rozjechali się w swoje strony. Marcelo zaszczycił nas swoją obecnością i Cris odwiózł pierw Brazylijczyka, a potem podjechał pod mój dom. Kiedy chciałam wysiąść zablokował drzwi.
- Co robisz? - spytałam zdziwiona
- zgłodniałem, pojedziemy gdzieś – oświadczył
- mogę się tylko przebrać?
- Przecież dobrze wyglądasz
- plose – powiedziałam słodkim głosem
- no dobra, chodź – westchnął, pocałowałam go w policzek i wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu, a Cristiano za mną, on poszedł do kuchni, ja na górę. Szybki prysznic, jeszcze szybciej poprawiłam włosy i makijaż. Ubrałam różową sukienkę, jeansową kamizelkę i wyciągnęłam czarne szpilki. Do cielistej torebki spakowałam telefon i portfel. Po cichu zeszłam na dół i ubrałam buty.
- Jestem gotowa – Cristiano się odwrócił i zakrztusił wodą, którą pił – wiedziałam, że to głupi pomysł i wyglądam jak kretynka – mruknęłam i skierowałam się w stronę schodów
- nie, nie. Wyglądasz cudownie – w końcu mruknął i podszedł – śliczna dziewczyna w ślicznej sukience, komplet idealny.
- Dziękuję – odparłam
- myślałem, że dodasz coś o mnie – szepnął
- co na przykład? - przytuliłam się do niego
- dobra nie ważne – zaśmiał się – chodź – chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu, Cristiano zamykał drzwi.
- Oj
- co oj? - spytał
- nie wzięłam okularów – mruknęłam
- proszę – podał mi swoje
- dziękuje – uśmiechnęłam się i ubrałam okulary – jak wyglądam?
- Normalnie.
- Tylko normalnie?
- Mam ci powiedzieć, że wyglądam w nich lepiej?
- Zawsze coś – mruknęłam
- dawno nie dostawałem buziaka – zmienił temat
- Serio? Nie spotkałeś żadnej napalonej fanki? - podniosłam jedną brew
- nie, ale spotkałem toreadorkę, która jeszcze mi się nie odwdzięczyła. - przybliżył swoją twarz do mojej i złożył subtelny pocałunek na moich ustach. Objęłam jego szyję i przyciągnęłam bliżej siebie. Całuj Cristiano, całuj! Niestety przyszła chwila, gdy oderwał swoje gorące usta od moich spragnionych pocałunków. Cristiano odwrócił się po klucze, a ja odwróciłam się dałabym przysiąc, że widziałam Karola. Chyba mam zwidy – coś się stało kwiatuszku?
- Nie, no co ty. Przywidziało mi się. Chodź, jestem głodna – pojechaliśmy do chińskiej restauracji. Mieliśmy niezły ubaw jedząc pałeczkami. Po wspólnym posiłku Cristiano odwiózł mnie do Hani, której nie widziałam sporo czasu. Po bardzo długim przywitaniu mogłyśmy w spokoju porozmawiać.
- Opowiadaj – zaczęła Hania
- no dobra. Dziś wygrałam z Marcelo nagrodę publiczności w konkursie tanecznym. - zrobiła pytającą minę - Tańczyliśmy Macarenę. Niedługo mam egzamin z hiszpańskiego
- wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Chodzi ci o pewnego Portugalczyka z gorącymi ustami i jeszcze lepszym ciałem, o imieniu Cristiano?
- Dokładnie o teg.....CO? Gorącymi ustami? Wiedziałam, że nie odpuścisz dopóki nie będziecie razem. Bo jesteście razem?
- Czy ja wiem? Niby spaliśmy ze sobą, ale nie powiedział mi, że mnie kocha – mruknęłam
- dobrze słyszałam? Spaliście ze sobą, w sensie, że – pokiwałam głową – I JA SIĘ TERAZ DOWIADUJE? JAKI JEST? Chcę wiedzieć, wszystko ze szczegółami.
- Co ci będę opowiadać. Nie słyszałaś? Nie powiedział, że mnie kocha! - mruknęłam zmartwiona – niby wszystko między nami okey, ale nie powiedział!
- Wiesz kiedy Tadek mi powiedział, że mnie kocha? W drugą rocznicę związku! Więc nie marudź, a tak przy okazji, pójdziesz z nami na Valdebebas i stadion?
- Okey, ale po co?
- Tadek, chce zobaczyć z bliska, a wiesz, że jest wielkim fanem Realu. Za trzy dni mamy wolne w szkole, więc może wtedy?
- Pewnie, widzimy się....w piątek? - pożegnałyśmy się i wsiadłam do taksówki. Poprosiłam taksówkarza, by zatrzymał się przed osiedlem. Chciałam sobie wszystko przemyśleć, a spacer wydawał mi się najlepszy. Wysiadłam i udałam się w stronę domu Cristiano.
- Ty dziwko – usłyszałam za plecami – myślałaś, że cię nie znajdę?
- Co ty tu robisz? - syknęłam
- przyszedłem po ciebie, jesteś moją własnością, a nie tego pedalskiego piłkarza. - chwycił mnie za nadgarstek i uderzył w twarz, nie byłam dłużna i zostawiłam ślad paznokci na jego twarzy – albo będziesz moja, albo cię zabiję. Myślałeś, że się nie dowiem, że nie widziałem was w tym lunaparku? Wytrzymałem wiele, ale teraz przegięłaś.
- Zostaw mnie.
- Gdzie twój rycerz z lamborghini? Przeleciał cię i zostawił? - nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego, na moje szczęście czy nieszczęście usłyszałam syrenę policyjną
- co tu się dzieje – zapytał policjant po hiszpańsku
- napadł na mnie – odparłam
- tak? To dlaczego ma ślad paznokci na twarzy i spuchnięte oko?
- A ja mam rozwaloną wargę – wycedziłam
- wyjaśnicie wszystko na komisariacie – odparł
- nie będę z nim siedzieć, to skończony dupek i osioł! Wolę iść za radiowozem!
- Nie możesz iść za radiowozem – zaśmiał się policjant
- to siedzę z przodu – oznajmiłam i zajęłam miejsce obok kierowcy – możemy jechać. A ty dupku będziesz mieć przesrane, nie znasz ani hiszpańskiego ani żadnego innego języka.
- Znam niemiecki – odparł
- tu po niemiecku się nie dogadasz. - na komisariacie po moich wielkich protestach wsadzili nas do oddzielnych celi – kiedy mnie zwolnicie? Czy ja nie mam prawa do jednego telefonu? Hello?
- Za dużo filmów się panna naoglądała – odparł policjant – musimy zadzwonić po kogoś kto panią odbierze.
- Jestem pełnoletnia.
- Wiem, ale musimy zadzwonić po kogoś, wpłaci on kaucje i jest pani wolna.
- A jeśli nikt się taki nie znajdzie?
- To wypuścimy pannę po 24 godzinach.
- To weźmie pan z mojej torebki telefon i mi go poda.
- Nie może panna rozmawiać, przez telefon
- wiem, chcę panu podać numer!
- Nie mogę podać pannie telefonu. - powtórzył
- okey! To weź go do ręki – wytłumaczyłam mu jak ma znaleźć numer Cristiano, po czym oznajmił, że zjawi się tu w ciągu kwadransa. Kiedy wszedł na komisariat, policjant zrobił wielkie oczy.
- Cristiano Ronaldo? - spytał – co pan tu robi?
- Przyszedłem po moją zgubę – oznajmił – cześć kochanie – mruknął do mnie – gdzie mam wpłacić kaucje?
- a...a...a..ale tu są odpowiednie procedury – wydukał
- myślę, że można je jakoś pominąć – mruknął i podał mu dwa bilety na mecz – co z tą kaucją
- kaucja wynosi 300 euro, musi pan jeszcze podpisać w tym miejscu i jeszcze tu
- ale to jest moje zdjęcie – zaśmiał się
- syn marzy o pana autografie – odparł
- a syn ma tak samo na imię jak pan i jest policjantem? - spytałam na co Cristiano parsknął śmiechem i podpisał zdjęcie – Cristiano? - spojrzał na mnie – zimno mi.
- Może pan ją wypuścić? - spytał – i dla kogo ten autograf? Napiszę dla najlepszego policjanta w Madrycie. A teraz proszę uwolnić moją dziewczynę – policjant otworzył celę i oddał torebkę, podeszłam do Cristiano. Narzucił mi na ramiona swoją bluzę i pocałował w czoło. Objęłam go w pasie – co ci się stało? - machnęłam ręką – ja zapłacę – mruknął i wyciągnął portfel. Karol na wszystko patrzył w osłupieniu, wychodząc pokazałam mu język. Gdy jechaliśmy do domu, próbowałam ukryć spływające łzy – hej kwiatuszku, czemu płaczesz?
- Nie płacze – wyszeptałam
- przecież widzę. Jednak bez powodu nie masz rozciętej wargi. On ci to zrobił? - odwróciłam głowę i patrzyłam w szybę – mogłaś zadzwonić, przyjechałbym do Hani. Powiesz co się stało? Chcę cię chronić, masz się czuć przy mnie bezpieczna – położył dłoń na mojej nodze.
- Taksówkarz zostawił mnie na początku osiedla, chciałam się przejść. Później naskoczył na mnie Karol, na to przyjechała policja, na koniec przyjechałeś ty, a teraz jesteśmy tu. Przepraszam. Nie powinnam cię w to mieszać. - zatrzymał się pod moim domem
- Żartujesz? Jesteśmy razem. Będę ci pomagać. - delikatnie chwycił mnie za brodę i pocałował – chodź do domu – Cristiano otworzył przede mną drzwi. Poszedł do kuchni, a ja na górę poszłam wziąć prysznic. Kiedy przyszedł miał w ręku kubek kakao – proszę
- zostaniesz ze mną?
- Pewnie – uśmiechnął się – będziesz spać w tym szlafroku?
- Nie chciałam spać w twojej koszulce – mruknęłam, zdjął koszulkę i podał mi ją
- a ja w czym będę spać?
- Możesz spać w jakiejś mojej sukience, albo po prostu bez koszulki – zaśmiał się i położył obok.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział 15
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aaaaaaaaaaaaa♥ Jak to dobrze, że nie musiałam długo czekać ! :D
OdpowiedzUsuńnie no rozbawiłaś mnie dzisiaj nieźle :D Hahahahaha matko, nie mogę przestać się śmiać :D
Głupio wyszło z tym Karolem ;/ Dobrze, że ona się od niego uwolniła..chociaż nie do końca, skoro przyjechał do Madrytu. Mam nadzieję, że jest więcej takich Crisów na świecie, którzy są troskliwi i opiekuńczy :D (;
genialny <3
OdpowiedzUsuńnajlepsza ta macarena <3
z tym Karolem to tak głupio wyszło, dobrze mu tak ! :)
aww uwielbiam jak Cris zwraca się do Lulu: Kwiatuszku <3
zapraszam na 1 na :
Usuńmarii-manchesterutdstory.blogspot.com
Nawet nie wiesz jak się cieszę że Lulu i Cristiano są razem,rozwaliłaś mnie akcją w szkole Marcelo i Lulu.Masz talent do pisania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juluś :*
Hahaha, ah ta Macarena. Na pewno Lulu wymiatała razem z Marcelo :D
OdpowiedzUsuńTrochę słabo wyszło z tym całym Karolem, ale dobrze, że zjawiła się policja. Nieźle poprawiłaś mi humor, oby tak dalej!
Zapraszam do siebie na nowy rozdział!
http://bedlaamite.blogspot.com/
hahhahahaha Evel Ty chyba błądzisz w internetach :D
OdpowiedzUsuńniee, jakoś Gazpacho mi nie leży :D
Hej, hej ;) Nominowałam cię do The Versatile Blogger. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://footballdream9.blogspot.com/
Obawiam się, że Karol może jeszcze namieszać.
OdpowiedzUsuńLulka chyba zbytnio się martwi, to pewnie tylko kwestia czasu zanim Cristiano powie jej, że ją kocha.
zapraszam na rozdział 4 na:
OdpowiedzUsuńmarii-realmadridstory.blogspot.com
kocham to opowiadanie !. Oni są tacy słodcy a Marcelo jest najlepszy ;p . czekam na następny odcinek i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;) .
OdpowiedzUsuńzapraszam na 1 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział, nie powiem. Karol pewnie nie odpuści, dupek jeden. A taniec Lulu z Marcelo to mistrzostwo świata haha :D pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział :) http://last-chance-of-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość! ;))
OdpowiedzUsuńhttp://kieruj-sie-sercem.blogspot.com/
Zapraszam na moje nowe opowiadanie o córce Jose Mournicho i pewnym Barcelońskim piłkarzu http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWróciłam po wakacjach więc nadrabiam zaległości. Komentować będę od dzisiaj a póki co zapraszam na nowy rozdział na http://palabras-suaves.blogspot.com/ Buziaki!
OdpowiedzUsuńekhem...16:05 :D
OdpowiedzUsuń