sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 24


  • Tato! - krzyknęłam ze swojego pokoju
  • co się stało?
  • W co mam się ubrać?
  • Na ten mecz? - spytał wchodząc do mojego pokoju
  • tak. Nie ubiorę sukienki i szpilek, bo to tylko mecz, ale będzie tam Cristiano...
  • który będzie patrzeć na piłkę, a nie na ciebie – zaśmiał się
  • ubrałabym spodnie, ale jest strasznie gorąco.
  • To ubierz sukienkę. - powiedział
  • no okey, ale jaką? Bo wiesz...
  • tak wiem, Cristiano tam będzie.
  • Nie o to chodzi. - mruknęłam – co myślisz o tej?
  • Bardzo ładna.
  • Ładna, ale nie na mecz, bardziej na jakieś wakacyjne wyjście czy...
  • pokaż następną – przerwał mi
  • myślałam o tej, ale jest...nie wiem... a ta? - przewrócił oczami – co?
  • Ubierz tą – wskazał na rzecz leżącą na łóżku.
  • Serio? - zdziwiłam się
  • serio i jak chcesz zdążyć, to się pośpiesz. Będę jechać po mamę, to cię zawiozę. - spojrzałam na zegarek.
  • O cholera – mruknęłam i wbiegłam do łazienki, spięłam włosy, zrobiłam lekki makijaż. W pokoju ubrałam sukienkę, wzięłam to co trzeba i zbiegłam na dół
  • idziesz boso? - spytał zdziwiony
  • nie, mam buty w ręku. - Ubrałam balerinki, tata zawiózł mnie na stadion, boże ile ludzi, starzy, młodzi, dzieci. Wszyscy. Gdzieś miał czekać na mnie Cristiano, kiedy się za nim rozglądałam, ktoś pociągnął mnie za ramię. Miał na głowie czapkę i zaciągnięty kaptur.
  • Oszalałeś? - syknęłam – Cristiano puść mnie, albo chociaż poluźnij uścisk
  • skąd wiedziałaś, że to ja? - spytał
  • jakbyś nie zauważył, to masz na sobie spodenki, w których biegasz po boisku, getry i korki. A tą bluzę miałam ostatnio na sobie. I ciesz się, że cię rozpoznałam i nie zaczęłam piszczeć, bo zwróciłabym na nas uwagę.
  • Jesteś wspaniała – powiedział – i pięknie wyglądasz.
  • Cześć Lulcia – przywitał się Marcelo – siedzimy razem.
  • W sensie, że?
  • Nie gram i idę na trybuny.
  • Aha – westchnęłam – a ty idź bo wyglądasz jak kibol, brakuje ci kija baseballowego i kominiarki.
  • Dzięki za wsparcie – mruknął – a ty jej pilnuj. - rozeszliśmy się w różne strony, usiadłam z Marcelo w pokoju z ogromnym telewizorem, prócz nas nie było tam nikogo.
  • Co to za pokój? - spytałam rozglądając się wokoło
  • stąd, albo z tamtych trybun oglądamy mecze, kiedy nie gramy. My czyli zawodnicy. - wyjaśnił – za chwilę wybiegną na rozgrzewkę, wiec nie ma sensu siedzieć na trybunach.
  • Rozumiem – mruknęłam – kiedy przyjeżdża twój tata?
  • Za tydzień. - uśmiechnął się – mogę cię o coś zapytać?
  • Pewnie, co się dzieje?
  • Nie chcę się wtrącać, ale wiesz dlaczego Cristiano chodzi...jakby...zdenerwowany?
  • Może przez mecz?
  • Nie, na pewno nie o to chodzi. Nie wyglądacie jakbyście się pokłócili.
  • Bo się nie pokłóciliśmy – wyjaśniłam – Cristiano pozna dziś moją mamę.
  • Oooo.... no to..to...właściwie, to nie wiem, bo nigdy nie poznałem rodziców żadnej dziewczyny. Właściwie, to nigdy nie miałem takiej..prawdziwej dziewczyny...chodzi o to, że ...że dupcie nie lecą na moje teksty, tyle lat je trenowałem..na początku moim mistrzem był tata, ćwiczyłem jego teksty wszędzie. Teraz mam dwóch...mistrzów, mentorów... Karim mnie szkolił, pokazywał, dawał rady..i dalej nic...nawet ćwiczyłem na Cristiano..Lulcia...nic, rozumiesz, dupcie nie lecą na te teksty, tak jak...- przerwałam mu dalszy monolog
  • Gol!
  • Co gol? - zdziwił się
  • Cristiano strzelił gola! - wyjaśniłam – co on zrobił?
  • Chyba zadedykował go tobie – zaśmiał się
  • skąd wiesz, że mi?
  • Nooo...bez powodu „L” z palców by nie zrobił. - mecz skończył się zwycięstwem Królewskich. Po wszystkim czekałam na Cristiano przy wyjściu. Większość kibiców się rozjechała, część czekała na swoich idoli. Z daleka dostrzegłam Portugalczyka, kiedy był już blisko chwycił mnie za rękę i pociągnął w niewiadomą mi stronę. Zeszliśmy na podziemny parking. Otworzył mi drzwi od samochodu. Patrzyliśmy na siebie.
  • Poradzę sobie
  • domyślam się, ale... - przerwałam mu pocałunkiem i bez słowa wsiadłam. Zamknął za mną drzwi. Po chwili zajął miejsce kierowcy. - podobał ci się mecz?
  • Bardzo. Gol też.
  • Był dla ciebie – uśmiechnął się
  • który?
  • Każdy – szepnął. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nasz twarze były blisko siebie, nasze usta się złączyły, delikatnie muskał moją dolną wargę. Objęłam dłońmi jego szyję, odwzajemniając pocałunek. - rozumiem, że podobał ci się mecz? - spytał
  • yhmm – mruknęłam – o boże!
  • Aż tak ci się podobało? - zaśmiał się
  • nie, spójrz kto leży na masce – wskazałam palcem
  • MARCELO! - ryknął – złaź!
  • Co mówiłeś? - spytał ściągając słuchawki
  • Cristiano prosił, byś opuścił maskę jego samochodu.
  • Aha – westchnął – serio tak zapytał?
  • Po prostu zejdź – syknął Cristiano
  • uspokój się – szepnęłam
  • jeszcze jestem spokojny – zmarszczył brwi
  • kochanie – pogłaskałam go po policzku – proszę – głośno westchnął i spojrzał mi w oczy – dla mnie? - przewrócił oczami
  • Marcelo – zaczął – możesz łaskawie zejść z maski mojego samochodu? - spytał kładąc szczególny nacisk na słowo 'moje'
  • pewnie – uśmiechnął się – Cristiano?
  • Co?
  • podrzucisz mnie do domu
  • zasadzę ci takiego kopa, że bez problemu tam dolecisz – burknął
  • Ronaldo – zagroziłam palcem
  • no okey. Tylko jak tu się dostałeś?
  • Przyjechałem z Sergio.
  • A dlaczego z nim nie wracasz?
  • Powiedział, że ma mnie dość.
  • Ciekawe dlaczego – mruknął Portugalczyk
  • to co?
  • Pewnie, że możesz – odpowiedziałam
  • dlaczego odpowiadasz za mnie?
  • Bo wiem, że odpowiesz tak samo jak ja.
  • Jesteś pewna? - podniósł jedną brew
  • oczywiście. Chcesz przykład?
  • Chcę. - przytaknął
  • Kocham cię.
  • Ja ciebie też kocham – odpowiedział
  • widzisz – zaśmiałam się
  • a przykład
  • to był przykład – wyjaśniłam
  • zrobiłaś to specjalnie.
  • Nie. Misiaczku, co ci zależy?
  • Szczerze to nic, ale...
  • MARCELO ZAPRASZAMY– krzyknęłam
  • jesteś niemożliwa – westchnął, wysiadł z samochodu, co umożliwiło wejście Marcelo.
  • To co? - zaczął Marcelo wtykając głowy między nas – namizialiście się?
  • Co zrobiliśmy? - spytaliśmy jednocześnie
  • no buzi buzi.
  • Też chcesz? - spytałam
  • nieee, wymieniłaś się śliną z Cristiano, a z nim nie chciałbym się wymieniać zarazkami
  • macie na myśli.... - skinął głową
  • co? - spytał Cris
  • no....
  • no co?
  • no...no wiecie... - powiedział lekko zawstydzony
  • no spyryhm..
  • co? możesz..
  • wyraźniej – dokończyłam
  • i trochę głośniej – dodał Portugalczyk
  • no sperma – wydusił
  • to co sperma? - spytałam
  • no wy ze sobą no ten...yyy...no...iiii...ten...yyy...
  • chodzi ci o seks? - spytałam
  • tak – szepnął
  • to co? - mruknęłam
  • a wracając do spermy – powiedział Cristiano – ciekawy jaki ma skład
  • nooo... ciekawe – mruknęłam – sprawdzę
  • gdzie?
  • Jak to gdzie? W gogolach – wyjaśniłam
  • to znaczy?
  • Wikipedia prawdę ci powie! - odpowiedziałam, wyjęłam telefon – rozładował mi się, dasz mi swój? - spytałam
  • pewnie, trzymaj – wyszukałam to co miałam
  • W skład spermy wchodzą takie związki jak: putrescyna, spermina, spermidyna i kadaweryna odpowiedzialne za zapach i smak spermy, witamina C, prostaglandyny, lipidy, aminokwasy, enzymy, hormony steroidowe, witamina B12, fruktoza, cholesterol, mocznik, cynk, wapń, magnez, selen. - przeczytałam – wiedziałeś o tym?
  • Nie.
  • Słuchaj dalej.
  • Posłuchamy radia? - spytał Marcelo
  • jest coś jeszcze – dodałam nie zwracając uwagi na pytanie Marcelo
  • Lulcia, nie nie chcemy wiedzieć.
  • No okey – mruknęłam – ale... Stosowanie męskiego nasienia jako naturalnego kremu na twarz polecała m.in. redaktor naczelna Cosmopolitan, Helen Gurley Brown. Byczą spermę w zakładach kosmetycznych Wielkiej Brytanii stosuje się jako odżywkę, dającą połysk włosom. Porcja kosztuje 55 funtów.
  • Włącz radio – powiedział ponownie
  • nie – mruknął Cris – ale pytaj Lulu
  • radio nie, ale są tu jakieś fajne płyty – wyciągnęłam ze schowka kilka płyt – weźmy tą, wiesz co tu jest? - spytałam Portugalczyka
  • nie jestem pewien.
  • Ale ja wiem! - krzyknął Brazylijczyk – włącz numer 5
  • dlaczego?
  • Po prostu włącz, będziemy śpiewać.
  • No okey. To numer 5. - po chwili ciszy rozległy się pierwsze dźwięki i śpiew Marcelo
  • Nosa, nosa
  • PRZEŁĄCZ!! - ryknął
  • to od początku – mruknęłam. Kiedy włączyłam pierwszy utwór, usłyszałam znajomy śmiech Mel B, spojrzałam na Marcelo i zaczęliśmy śpiewać.
  • If you wanna be my lover, you gotta get with my friends. Make it last forever friendship never ends. If you wanna be my lover, you have got to give Taking is too easy but that's the way it is” - Cris przełączył na następną piosenkę.
  • Dlaczego to zrobiłeś?
  • Laurencja proszę, nie żartuj.
  • Cristianoooooooooooo, proooooszę.
  • Nie ma mowy.
  • Obrażę się na ciebie – zaśmiał się pod nosem – a Marcelo ćwiczy angielski
  • dokładnie – potwierdziłam
  • ale jak możecie słuchać...jak tam one się nazywają?
  • Spice Girls!
  • No właśnie, już sama nazwa...
  • przypominam ci, że jesteśmy w TWOIM samochodzie i to z TWOJEGO schowka wyjęłam tą płytę. Podsumowując to TY wozisz to ze sobą, czyli to ty tego słuchasz.
  • Laurencja – westchnął
  • a poza tym masz zaufanie mojego taty, ale jedno moje słowa i zaufania nie będzie. - Cristiano zaśmiał się i zatrzymał
  • wysiadaj.
  • CO?
  • jesteśmy pod twoim domem – wyjaśnił
  • ale ja nie znam tej okolicy – powiedziałam lekko przerażona
  • ja też nie – szepnął Marcelo
  • jak nie znasz, skoro mieszkasz tu kilka lat.
  • Aaa. Faktycznie, mieszkam tu. - klepnął się w czoło Brazylijczyk, oboje wysiedli – wy się pewnie śpieszycie, już wysiadam, a słuchajcie, bo tak się zastanawiam. Będziecie słuchać...
  • masz – Cristiano podał mu płytę.
  • Dzięki! - Marcelo objął jego za szyję i przybliżył się
  • co robisz?
  • Chciałem cię pocałować.
  • Obejdzie się – mruknął.
  • Skoro nie chcesz – mruknął – do zobaczenia. Cześć Lulcia
  • cześć – pomachałam. Cristiano wsiadł i spojrzał na mnie.
  • Paco tęskni?
  • Pino Paco. Paco Pino – mruknęłam
  • jeszcze się nie zdecydowałaś?
  • Nie – zaprzeczyłam
  • zastanowimy nad tym – szepnął. Przejeżdżając obok mojego domu, Cristiano zwolnił, ale nie było zaparkowanego samochodu. Weszliśmy do domu i od razu przywitały nas dwa psiaki. - dostałem wiadomość z kliniki.
  • Coś ci jest?
  • Nie. Spokojnie. Możemy jutro odebrać smycz i obroże.
  • Serio?
  • Pewnie – mruknął obejmując mnie w pasie – w samochodzie nam przerwano i słabo pamiętam na czym skończyliśmy.
  • Nie pamiętasz?
  • Słabo.
  • To ze starości – zaśmiałam się
  • uwielbiam twój śmiech, uśmiech...całą cię uwielbiam.
  • Myślałam, że mnie kochasz.
  • Oczywiście.
  • Poważnie? - szepnęłam
  • jeśli chcesz to zaraz udowodnię ci jak bardzo. - mruknął niskim tonem
  • może – westchnęłam. Ręce zarzuciłam na jego szyję, przybliżył swoją twarz do mojej, czekałam aż mnie pocałuje, ale tego nie robił, zamiast tego uniósł mnie do góry i wszedł na piętro ogromnego domu. Postawił mnie dopiero przed drzwiami sypialni. Oparłam się o drzwi, spojrzał na moją sukienkę – z tyłu masz zamek.
  • Nahhh, oczywiście – mruknął, rozpiął go i chwilę później sukienka leżała na podłodze.
  • Będzie mi zimno – szepnęłam kiedy skierował ręce na moje plecy
  • już ja dopilnuję, żebyś nie zmarzła....yhmm...
  • z przodu – szepnęłam, kiedy szukał rozpięcia stanika
  • mój boski widok – wymruczał mi do ucha, jego oddech na mojej szyi przywołał dreszcze. Delikatnie całował moją szyję. Dłonie skierował na moje biodra. Gdyby mnie nie trzymał, zapewne wpadłabym do sypialni kiedy otworzył drzwi. Bez żadnego problemu uniósł mnie i położył na zaścielonym łóżku. Obserwowałam go coraz uważniej, starałam się nie zamykać oczu ani na chwilę, jakby w ciągu jednej sekundy mogło umknąć coś niesamowicie ważnego. Wbijał się ustami w moją szyję, palce zacisnęłam na jego umięśnionych barkach. Odepchnęłam go od siebie. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Uśmiechnęłam się pod nosem.
  • Chyba nie myślałeś, że zostaniesz w koszulce. - mruknęłam
  • Dlaczego by nie.
  • Po boisku paradujesz bez, a...
  • jesteś zazdrosna?
  • Nie – szepnęłam, nie odpowiedział, zmrużył oczy i zwilżył usta. Był coraz bliżej, nasze usta dzieliły milimetry. Wiedziałam, że za chwile mnie pocałuje, lecz nie zrobił tego. Czekałam zniecierpliwiona, a on patrzył mi w oczy. Jedyne na co miałam ochotę to zedrzeć z niego koszulkę i oddać się w całości, czuć na sobie jego dłonie, usta, wzrok pełen pożądania. Czuć jego gorące ciało ocierające się o moje.
  • To dobrze – mruknął. Wbił się swoimi wargami w moje, całował zachłannie, ale jednocześnie delikatnie. Jęknęłam w jego usta, uznał to za znak pozwalający mu na więcej. Nasze języki splotły się w dzikim tańcu, walczące o dominacje. On zwyciężył, zresztą jak zawsze. Uwielbia dominować, mieć nade mną władzę, a ja uwielbiłam mu ulegać, oddawać się w całości. Chciałam być bezpieczna i byłam. W jego ramionach. Oplotłam jego ciało nogami i ramionami, przyciągając go bliżej siebie. - myślałem, że chcesz pozbyć się mojej koszulki – powiedział zachrypniętym głosem.
  • Yhmm...zamknij się i całuj. - jęknęłam, Cristiano ściągnął z siebie koszulkę odsłaniając wyrzeźbione ciało. Zrzuciłam go z siebie, zeszłam z łóżka i podeszłam do okna, słyszałam jak poruszył się na łóżku – zostań tam – mruknęłam
  • co robisz?
  • Wolę półmrok – wyjaśniłam. Podeszłam do niego, siedział na łóżku lekko zdezorientowany. Usiadłam na nim okrakiem, ręce położył na moich udach.
  • Myślałem, że lubisz jak dominuję nad tobą.
  • Bo lubię....po prostu...chcę ci coś pokazać. - odparłam – tu – wskazałam na miejsce pomiędzy piersiami – patrz uważnie, dwa razy powtarzać nie będę. - powoli skierowałam ręce w stronę zapięcia stanika i bardzo powoli go rozpięłam - następnym razem będziesz wiedział jak to rozpiąć.
  • Pewnie tak – szepnął, kiedy oboje byliśmy zupełnie nadzy, ponownie usiadłam na Cristiano, między nami czułam nabrzmiałą i odpowiednio sztywną męskość Portugalczyka. Uniosłam się przenosząc ciężar ciała na kolana. Oparłam ręce o zimną ścianę
  • jesteś pewna? - mruknął mi w szyję
  • tak – skinęłam głową – do niczego mnie nie zmuszasz.
  • Wiem – wyszeptał, delikatnie całował moją szyję. Ponownie na nim usiadłam, tym razem czując go w sobie. Jedną rękę wplotłam w jego włosy przyciągając bliżej swego ciała. Twarz miał na wysokości moich piersi, które delikatnie pieścił językiem, całował, przygryzał. Cristiano trzymał mnie za biodra, a ja powoli unosiłam się i opadałam. Po raz pierwszy to ja byłam nad nim i kontrolowałam tępo. Paznokcie wbiłam w jego szyję, drugą rękę oparłam o jego pierś. Z każdą chwilą czułam coraz mocniejsze mrowienie w dole brzucha. Tępo wzrastało, coraz mocniej zaciskałam palce na jego skórze. Wygięłam plecy w łuk. Oboje byliśmy blisko. Zatrzymałam się, chwyciłam jego twarz w obie dłonie.
  • Skończ to po swojemu. - wyszeptałam w jego usta. Uśmiechnął się, w krótkim czasie przewrócił nas tak, że leżałam na plecach, a on był nade mną. Oplotłam nogami jego biodra. Cristiano splótł nasze dłonie za moją głową. Usta przycisnął do moich, języki się spotkały i walczyły o dominację. Jęczałam mu w usta, chciałam wyrwać swoje ręce z jego uścisku, lecz mi na to nie pozwolił. Po trzech próbach poddałam się, wiedząc że z nim nie wygram. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy skupiając się na hipnotyzującej fali przyjemności rozlewającej się po moim ciele. Odczuwałam coraz silniejsze dreszcze wzdłuż kręgosłupa, gdy jego ciało z zwiększoną siłą ocierało się o moje. Puścił moje dłonie, za pomocą swoich uniósł moje pośladki wyżej, co pomogło wejść mu głębiej. Przejechałam opuszkami palców po umięśnionych ramionach. - och – głośno westchnęłam gdy położył się na mnie. Czułam cały ciężar jego ciała na sobie. Zarzuciłam ręce na jego szyję, spojrzałam mu w oczy. Były pełne blasku. Potarł swoim nosem o mój, co wywołało u mnie cichy chichot.
  • Kocham twój śmiech – mruknął
  • a ja kocham ciebie.
  • I wzajemnie. - czule mnie pocałował – każdego dnia mocniej.
  • Och... jesteś cudowny – szepnęłam
  • przed chwilą też?
  • Nieee... przed chwilą byłeś obłędny. - szepnęłam
  • chcesz to powtórzyć raz jeszcze?
  • Nie raz... sto...sto razy – szepnęłam pomiędzy pocałunkami. Kiedy po raz kolejny leżeliśmy obok głośno oddychając wtuliłam się w jego wilgotną klatkę. - boże...czy ty...ty musisz być taki.... cudowny?
  • Po prostu uwielbiam jak mi jęczysz do ucha. - szturchnęłam go w żebra – auuu... a to za co?
  • Pino – powiedziałam
  • co?
  • Pino – powtórzyłam – nazwiemy psiaka Pino. - po wspólnym prysznicu i kolejnym namiętnym chwilą pod nim, jechaliśmy w stronę mojego domu. Cristiano się zatrzymał i uśmiechnął prezentując rządek białych zębów.
  • Będę za godzinę – powiedział
  • gdzie jedziesz?
  • Coś załatwić – wyjaśnił
  • a tak na prawdę?
  • Po kwiaty dla twojej mamy.
  • A tak na prawdę? - spytałam ponownie
  • po kwiaty dla twojej mamy – powtórzył
  • a tak na prawdę?
  • Tobie też kupię jakiegoś badyla.
  • Ty mi łaskę robisz? - spytałam – bo jeśli rob...yhmmm – przerwał mi pocałunkiem
  • do zobaczenia za godzinę

ubranie Lulu



Z małym opóźnieniem, ale jest :)

9 komentarzy:

  1. czy ty musisz tak fajnie pisać ?
    po prostu cudny rozdział wybaczam opóźnienie ale mam nadzieję że następnego nie będzie
    czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde no ja normalnie jhjksdhfjskdfhdsjkfhjdfhsjf ♥
    Kooocham ten rozdział po prostu ! Oni są tacy kochani, a Marcelo rozwala kiedy tylko pojawia się w jakiś wątkach :D
    ja chcę już koooolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudoooooooooownyyyyyyyyyy :)))))))
    Czego ty tak cudownie piszesz ?! Czego ?! Rozdział niesamowity,megaaaa,
    Marcelo jak zawsze rozpiedziela system ha ha ha kocham go :D
    A Lulu i Cristiano kochani ;*
    Ja też chce kolejny !!!!!!! :)
    Mam nadzieję że nie przerwiesz ich szczęścia
    Pozdrawiam Julka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale wcale nie piszę cudownie, są lepsi:)
      Czy przerwę ich szczęście? Osobiście się przyznam, że nie lubię wiecznej sielanki i kłótnie mniejsze czy większe nadają związkowi 'ostrości' i umacniają go.
      Dzięki:)))

      Usuń
  4. Kobieto piszesz po prostu zaj****cie :))) Cristiano i Lulu są tacyyy słodcyy :))) kurde mam nadzieje,że nie przerwiesz im tej sielanki . A Marcelo jak to Marcelo taki duduś wesołek jak zawsze :D
    Ja wracam do żywych już i zapraszam na kolejny odcinek :D do mnie http://julia-alvaro.blogspot.com/2013/10/rozdzia-6.html :)))))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie świetne xD Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny już raz zaczynam się rozpływać jak czytam o szczęściu Lulu i Cristiano. Czasami jednak przerwanie sielanki się przydaje i sprawia, że opowiadanie jest ciekawsze. Czekam na jakiś mini dramat, który wywoła u mnie mini zawał :D
    Serdecznie zapraszam do siebie na nowość!
    http://betweenourhearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń